***Angela***
Następnego dnia około 10 w mojej sali pojawił się Bartek. Chwilę po nim pojawił się lekarz i zabrał mnie na badania. Gdy okazało się, że wszytko jest dobrze poinformował mnie, że przed 12 przyjdzie pielęgniarka z moim wypisem. Podziękowałam mu za opiekę. W zamian dostałam receptę i informacje jak dawkować przepisane witaminy. Wróciłam do sali w której czekał Siatkarz. Przyniósł mi torbę z czystymi ubraniami. Wzięłam ją od niego i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i przebrałam, po czym wróciłam do Bartka.
Kilka minut po 12 opuszczaliśmy szpital. Bartek zaproponował wyjście do restauracji na obiad. Zgodziłam się.
W restauracji kilka osób poprosiło o zdjęcie i autograf. Obiad jedliśmy planując nasz wyjazd do Rzeszowa.
Po obiedzie poszliśmy na spacer po Bełchatowie.
- Kochanie pojedziesz ze mną na trening?- zapytał Bartek gdy szliśmy w stronę samochodu
- Jasne, jeśli nie będę przeszkadzać
- Ty nigdy nie przeszkadzasz.- wspólnie udaliśmy się na halę Energii. Gdy byliśmy w środku Bartek udał się do szatni, a ja na trybuny.
Z zaciekawieniem oglądałam trening siatkarzy. Moje skupienie przerwał mój telefon. Numer mi nie znany. Niepewnie odebrałam połączenie.
- Halo?- spytałam na wstępie
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Angelika Dryją?- zapytał męski głos.
- Tak to ja. A kto mówi?- zapytałam
- Jerzy Mielewski z Polsatu Sport. W imieniu pana Drzyzgi chciałbym zaprosić panią na spotkanie, jutro o 11 w celu omówienia naszej współpracy- oznajmił.
- Oczywiście, przyjadę.
- To bardzo się cieszę. Nie zabieram już pani czasu. Do zobaczenia- pożegnał mnie mężczyzna
- Do zobaczenia- odpowiedziałam i rozłączyłam się. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Powróciłam do oglądania treningu.
Po 3 godzinach wysiłku Falasca pozwolił chłopakom rozejść się do domu.
- Poczekaj na mnie przy wyjściu- krzyknął Bartek. Na zgodę pokiwałam głową i udałam się w odpowiednie miejsce. Siedziałam na plastikowym krzesełku i wpatrywałam się w korytarz prowadzący do szatni. Po 20 minutach na owym korytarzu pojawił się Kurek. Miał potargane włosy, co dodawało mu urody. Z pod rozpiętej kurtki wystawała idealnie dopasowana bluza, która ukazywała idealnie wyrzeźbione ciało przyjmującego. Na jego widok przegryzłam wargę. Nie uszło to uwadze chłopaka, który uśmiechnął się triumfalnie. Obok Bartka szedł roześmiany Kłos, który widząc nasze spojrzenia powiedział coś do zawodnika z numerem 7. Popatrzyłam na nich zaciekawionym wzrokiem, w odpowiedzi pomachali do mnie i już po chwili obaj stali przede mną. Bartka przywitałam całusem w policzek, a Karola przytuliłam po przyjacielsku.
- Kto do ciebie dzwonił, że uśmiech nie schodzi ci z twarzy?- spytał ciekawski Bartek
- A co zazdrosny?- odpowiedziałam mu pytaniem.
- Może trochę
- To dobrze. Odpowiem na twoje pytanie jak ty odpowiesz na moje- oznajmiłam.
- Zależy jakie- oznajmił cwaniacko
- Pożyczysz mi jutro samochód?- spytałam słodkim głosem
- Hmm jak ładnie poprosisz- po raz kolejny dnia dzisiejszego uśmiechnął się triumfalnie. Nic nie mówiąc zatopiłam się w ustach siatkarza, który odwzajemnił mój pocałunek. Całej rozmowie przyglądał się Karol.
- I jak? Zastanowiłeś się?
- Mhm. Pożyczę ci samochód. Ale muszę wiedzieć dokąd będziesz jechać.
- Do stolicy. Muszę jechać do studia Polsatu Sport
- To pewnie ktoś od nich dzwonił, że się tak cieszysz
- Tak. Jutro chcą omówić warunki współpracy- oznajmiłam z radością w głosie
- Gratulacje przyjaciółko. Zmykam do mojej Olci. Na razie- pożegnał nas środkowy.
- W takim razie musimy to uczcić. Kino i kolacja we dwoje?- spytał pewnym głosem.
- Jestem za ale najpierw musimy iść na zakupy.- oznajmiłam. Pojechaliśmy do galerii Olimp. Chciałam kupić jakieś ubrania na jutro.
Po godzinie znalazłam odpowiednie ubrania. Trzymając się za ręce poszliśmy w stronę kina. Wspólnie zdecydowaliśmy się na komedię " O dwóch takich co poszli w miasto". Z popcornem w rękach weszliśmy do sali.
Seans skończył się około 19:00. Tak jak ustaliliśmy poszliśmy na kolację. Każde z nas zamówiło co innego do jedzenia. Gdy kelner przyjął nasze zamówienie pogrążyliśmy się w rozmowie. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wrócił z naszym jedzeniem. Nasza rozmowa toczyła się dalej.
- O której musisz być w Warszawie?- spytał w pewnym momencie Kurek
- O 11, ale wolę być trochę wcześniej
- Rozumiem, odwieziesz mnie rano na trening?
- Pewnie.
- Tylko pamiętaj, że masz jechać ostrożnie do tej Warszawy i zadzwonić jak już będziesz na miejscu
- Bartek ja to wiem ale wiem też że jutro znów będziesz mi przypominał- zaśmiałam się pod nosem
- Owszem przypomnę ci, ale tylko dlatego, że się boję
- O mnie czy samochód?- spytałam zaciekawiona
- Jasne, że o ciebie głuptasie. Zawsze mogę kupić drugi taki samochód. A drugiej kobiety takiej jak ty już nigdy nie znajdę- oznajmił całując mnie w dłoń
- Bo wiesz...ja jestem jedna w swoim rodzaju- wyszeptałam uwodzicielsko
- wiem i to bardzo dobrze. - szybko dokończyliśmy kolację i poszliśmy na spacer do bełchatowskiego parku, który pokryty był puszystym śniegiem.
- Ślicznie tu jest- oznajmiłam
- Ale ty jesteś śliczniejsza- powiedział namiętnie mnie całując w blasku księżyca. Podczas naszego pocałunku zaczął padać śnieg.- Kocham Cię- rzekł Bartek tuląc mnie do siebie
- Ja ciebie też- staliśmy tak chwilkę gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk robionego zdjęcia. Gdy spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegł hałas ujrzeliśmy Karola i Okę.
- Jak wy ślicznie razem wyglądacie. Nie mogłam się powstrzymać żeby nie zrobić wam zdjęcia- powiedziała radośnie przyjaciółka i pokazała zrobione zdjęcie. Fakt, bardzo ładnie na nim wyszliśmy. Ola uchwyciła moment, w którym Bartek ucałował mnie w czoło.
- Ale fotograf też był dobry- oznajmił Bartek
- Jak byście kiedyś potrzebowali ładnego zdjęcia to dajcie znać- oznajmiła skromna dziewczyna.
- Tak w ogóle co wy tu robicie?- spytał Karol
- Spacerujemy i cieszymy się sobą. Was o to nie pytam, bo odpowiedź jest pewnie taka sama- odpowiedziałam ze śmiechem
- Racja. To może pospacerujemy wspólnie- zaproponowała Ola.
- Czemu nie. Właśnie Angela jak nastawienie przed jutrzejszym spotkaniem?- spytał Karol
- Bardzo dobrze
- Nie boisz się?- tym razem zapytał mój chłopak
- Moglibyście mnie wtajemniczyć w tą sprawę?- spytała Ola.
- Racja ty jeszcze nie wiesz. Dzwonili dziś do mnie z Polsatu Sport. Jutro o 11 mam spotkanie z nimi żeby omówić współpracę- wyjaśniłam
- To świetna wiadomość. Trzeba to jakoś uczcić- oznajmiła wesoła Ola
- Ale to jutro, jak już wszystko będzie pewne. A po za tym jutro nie mogę mieć kaca- zaśmiałam się
- Czyli jutro u nas o 20- rzekł Karol
- Zobaczymy o której wrócę z Warszawy- odpowiedziałam
- To ja się chętnie z tobą zabiorę. możemy pojechać moim autem- oznajmiła Dudzicka.
- Podoba mi się ten pomysł. Chociaż nie będę się aż tak mocno bać o ciebie- rzekł przyjmujący przytulając mnie
- To widzimy się jutro o 8:15 przed Energią.- z entuzjazmem powiedziała Olka
- To do zobaczenia- pożegnaliśmy przyjaciół i poszliśmy pod restaurację, przy której został samochód siatkarza.- Wracamy do domu?- spytał Bartek
- Tak. Dziękuję ci za wspaniały wieczór
- Nie masz za co. Dla mnie to sama przyjemność spędzić z tobą trochę czasu- resztę drogi do domu musiałam słuchać rad Bartka jak jutro mamy z Ola jechać. Co zadanie powtarzał, że mamy jechać ostrożnie, że mam zadzwonić jak będziemy w Warszawie i jak już będę po rozmowie. Słodkie to jest, ale i męczące. Nie pamiętam żeby Kuba albo Radek się tak o mnie troszczyli. Podoba mi się to jak opiekuńczy jest Kurek, chociaż bywa to uciążliwe. Ale to przecież dowód prawdziwej miłości. Prawda?
W domu byliśmy po 40 minutach. Od razu udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po kąpieli poszłam do sypialni, gdzie czekałam na chłopaka, który poszedł do łazienki.
Leżałam odwrócona w stronę okna gdy łóżko ugięło się, a siatkarz przytulił się do moich pleców. Poczułam jak złożył na moim barku subtelny pocałunek. Trwał on dłuższą chwilę. Spodziewam się, że jutro ujrzę na nim "malinkę".
- Słodkich snów Księżniczko
- Tobie również Księciu.- po tych słowach zamknęłam oczy i udałam się do krainy snów.
******************
Budzik obudził mnie o 6. Żeby nie obudzić siatkarza szybko wyłączam dzwoniące ustrojstwo. Niechętnie wstałam z ciepłego łóżka i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej zakupiona wczoraj odzież i przeszłam do łazienki. Odświeżyłam się i założyłam ubrania.
Włosy wyprostowałam. Ciekawostka! Bartek zainwestował w takie urządzenia jak prostownica, lokówka i suszarka do włosów. Stwierdził, że nie będę tego cały czas wozić ze sobą. Tak wiec, gdy moje włosy były już gotowe zrobiłam lekki makijaż.
Po opuszczeniu łazienki swoje kroki skierowałam w stronę kuchni. Na śniadanie przygotowałam tosty. Do tego zaparzyłam kawę. Gotowy posiłek postawiłam na stole i udałam się do sypialni aby obudzić Moją drugą połówkę. Nie mogłam go obudzić więc wykorzystałam sposób sprawdzony na Nowakowskim.
- Kochanie za 10 minut zaczyna się twój trening- powiedziałam na ucho do siatkarza. Ten natychmiast wyskoczył z pod kordły. W pośpiechu założył klubowy dres i wybiegł z sypialni, a następnie z mieszkania. Nawet nie założył kurtki, nie wspominając o butach. Ze śmiechem poszłam do kuchni i zaczęłam jeść śniadanie. Właśnie upiłam łyk kawy gdy do domu wrócił Kurek.
- Trening zaczyna się za godzinę- oznajmił
- Wiem, ale jakoś musiałam cię obudzić- odpowiedziałam. Przyjmujący zajął miejsce na przeciwko mnie i zaczął jeść przygotowane tosty.
- Policzymy się jak wrócisz ze stolicy- oznajmił w pewnym momencie Kurek
- Już się boję- odpowiedziałam przegryzając dolną wargę.
- Nie rób tak więcej przy mnie. Strasznie to na mnie działa- oznajmił jedząc kanapkę
- Ale, że to na ciebie działa?- spytałam powtarzając wcześniejszą czynność
- Właśnie to- odpowiedział pełen powagi.
- Teraz wiem co muszę robić, jak będę cię o coś prosić- powiedziałam słodkim głosem.
Tuż przed 8 wyszliśmy z domu Bartka. Samochodem siatkarza pojechaliśmy pod halę. Na miejscu czekała na nas Ola z Karolem. Przywitaliśmy przyjaciół.
- Powiedzenia przyjaciółko- rzekł Karol kopiąc mnie na szczęście. Jego czynność powtórzył Bartek i kilku siatkarzy, którzy właśnie szli na halę. Skąd wiedzieli? Odpowiedź brzmi KAROL. Musiał pochwalić się, że jego przyjaciółka będzie pracować w telewizji. Razem z Kłosem chwalił się Bartek.
- Powodzenia słonko. Zadzwoń do mnie jak będziecie w Warszawie i jak już będziesz po rozmowie- poprosił mój chłopak, po czym złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku
- Dobrze kochanie moje. Powodzenia na treningu- Pożegnałam ukochanego i wsiadłam do samochodu Dudzickiej.
Droga do Warszawy minęła nam spokojnie. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy. W samochodzie było wesoło. Nie ma co. Z panną Ola D. nie można się nudzić.
Sporo czasu straciłyśmy stojąc w korkach. Uroki stolicy...
W siedzibie telewizji byłam 15 minut przed czasem. Ola jako przyjaciółka powtórzyła czynności siatkarzy z przed hali i kopnęła mnie na szczęście.
Wchodząc do dużego budynku cała się trzęsłam. Nie docierało do mnie gdzie jestem i co tu robię. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu byłam zwykłym technikiem weterynarii. A teraz mam szansę na staż w najlepszej telewizji sportowej. To jest jak sen, który się spełnił. Marzyłam o tym żeby zostać dziennikarką sportową, żeby poznać siatkarzy, żeby być blisko swojej pasji. A teraz? Moje wszystkie marzenia się spełniają. Mam wspaniałego chłopaka, gram w siatkówkę, studiuje wymarzony kierunek i od dziś mogę mieć staż w Polsacie Sport. Czy może być coś lepszego?
Z głową pełna myśli dotarłam pod salę wskazaną przez panią z sekretariatu. Będąc pod drzwiami cała się trzęsłam. Nogi miałam jak z waty.
Po chwili czekania przyszedł do mnie pan Drzyzga. Wraz z nim udałam się do środka sali. Było tam sporo osób.
- Witam wszystkich serdecznie. Chciałbym przedstawić wam Angelikę Dryję. Jest studentką dziennikarstwa sportowego, a przy okazji gra w Impelu Wrocław jako środkowa. Chciałbym, aby miała u nas staż. Miałem okazję czytać jej wywiady są naprawdę dobre.- przedstawił mnie pan Wojciech
- Dobra Wojtek niech dziewczyna sama się przedstawi. Opowiedz nam o sobie. Możesz pominąć to co już słyszeliśmy- powiedział pewien mężczyzna, znaczy się pan Ireneusz Mazur.
- Oczywiście. Jestem absolwentką technikum weterynaryjnego, od kilku lat interesuje się sportem. Moim marzeniem było zostanie dziennikarką sportową, dlatego zdecydowałam się na te studia- oznajmiłam
- A dlaczego taka akurat szkoła średnia? Dlaczego nie liceum ogólnokształcące o profilu humanistycznym?- zapytał kolejny dziennikarz. Tym razem był to Jerzy Mielewski
- W razie gdybym nie dostała się na wymarzone studia chciałam mieć jakiś plan awaryjny na swoją przyszłość- odparłam zdecydowanie
- Odpowiedzialnie z twojej strony. Zaprezentuj nam swoje dotychczasowe wywiady- poprosił pan Drzyzga, który podał mi pewną teczkę. Było tam moje CV i kopie moich wywiadów. Stanęłam przy mównicy i rozpoczęłam czytanie.
Po 30 minutach skończyłam czytać.
- To jest świetne- oznajmił Marcin Lepa
- Masz talent do tego. Zadamy ci jeszcze kilka pytań- odparł pan Jerzy. Pokiwałam twierdząco głowa. Usłyszałam kilka pytań na które odpowiedziałam bez problemu. Na kkoniec dostałam pewne zadanie.
- A więc, wyobraź sobie pracujesz w telewizji, szef chce abyś wymyśliła jakiś program o siatkówce. Jaki masz pomysł?- spytał Mazur
- Hmm... Muszę się chwilkę zastanowić- oznajmiłam. W sali zapadła cisza, ale szybko coś wymyśliłam- Już wiem. Można by stworzyć program, w którym kibice zadawali by pytania siatkarzom, siatkarkom. Pytania dotyczące siatkówki, życia sportowca, ale bez szczegółów osobistych.
- A jakbyś się za to zabrała?
- Myślę, że najpierw przez internet. Zobaczyć czy to się spodoba, a później pomyślałabym nad wprowadzeniem wersji telewizyjnej.
- A jakieś szczegóły?
- Na początek na Facebooku można by zapytać jakiego siatkarz, siatkarkę chcieliby kibice o coś zapytać. Potem trzeba by wybrać tą osobę najczęściej typowaną. W następnej kolejności należałoby wybrać zestaw kilku pytań, które były by zadane wybranemu sportowcowi. Po tym trzeba by spotkać się z tą osobą i zadać te pytania i nagrać je. Na samym końcu wstawić je na stronę i okazałoby się czy to był dobry pomysł- odparłam zdecydowanie
- Podoba mi się ten pomysł. Daj nam chwilę musimy się naradzić co z tym zrobić. Poczekaj na korytarzu.- odparł pan Mazur. Posłusznie opuściłam salę.
Na korytarzu nie mogłam ustać w miejscu. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Udałam się do sali
- Więc tak. Dajemy ci czas do końca semestru na studiach jeżeli się sprawdzisz podpiszemy umowę na pół etatu. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Możesz już od przyszłego tygodnia zacząć pracować nad swoim projektem.- oznajmił pan Mielewski
- Dziękuję, za tą szansę. Postaram się nie zawieść panów.
- Potrzebujemy osób pełnych pomysłów. Masz jakieś pytania?- tym razem odezwał się p. Lepa
- Pytań nie mam, ale jest coś o czym powinni panowie wiedzieć.- wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni- Jeden z moich profesorów poinformował mnie, że jest duża szansa na to iż dostanę się na zagraniczną wymianę studencką
- O proszę. To będziesz miała okazję rozwinąć swoje talenty.- powiedział Drzyzga
- Jeżeli się sprawdzisz to wiedz, że miejsce dla ciebie zawsze się znajdzie- poinformował mnie Mielewski
- Dziękuję
- Poczekaj chwilkę, zaraz przyniosę umowę- rzekł Drzyzga. Rozmawiając z pozostałymi dziennikarzami czekałam na jego powrót.
Bez czytania podpisałam umowę. Byłam szczęśliwa, że moje marzenie się spełni.
- Powodzenia. Przyśle ci później spis meczy na które pojedziesz w tym miesiącu- oznajmił Jerzy. Tak już jestem z nimi na ty. Tyle wygrać.
- Oczywiście.
- W takim razie witam na pokładzie. Pod koniec miesiąca będziemy mieli spotkanie wtedy przedstawimy cię reszcie pracowników.- odparł Wojciech
-Dziękuję. Dowodzenia- Pożegnałam ich uśmiechem na ustach szłam przez korytarz. Zadzwoniłam do Oli, ale nie odbierała. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Znam trochę Warszawę. Byłam tu kilkanaście razy. Udałam się więc do parku będącego kilka ulic dalej. Zawsze tam chodziłam z moją kuzynka Gosia.
Chodząc po ośnieżonym parku zauważyłam dwie znajome postacie. Podeszłam bliżej. Wtedy rozpoznałam moją kuzynkę i jej męża.
- No cześć wam- oznajmiłam
- Angela? Ty tutaj? - powitała mnie zdziwiona Gosia
- Jak widać. Byłam załatwić pewną sprawę i nie mogę się teraz do przyjaciółki dodzwonić- odparłam. Przywitałam się z nimi i ich dziećmi. Zaproponowali mi żebym pojechała z nimi do nich do domu. Zgodziłam się.
Będąc już na Białołęce zadzwoniłam do Oli. Jak się okazało również jest na tej dzielnicy. Umówiłyśmy się, że przyjedzie po mnie za godzinę. Powróciłam do rozmowy z kuzynka i szwagrem.
Gdy dopiłam kawę zadzwonił mój telefon. Była to Ola. Pożegnałam się z rodziną i opuściłam dom. Jak się dowiedziałam mój siostrzeniec zaczął trenować siatkówkę. Moja krew. Sama zaraziłam go pasją do siatkówki. Z jego wzrostem ma duże szanse, aby zrobić karierę. W wieku 11 lat już ma 175cm wzrostu. Będą z niego ludzie. Dla wyjaśnienia moja kuzynka jest już grubo po trzydziestce. Już niewiele jej brakuje do czterdziestki tak na marginesie mówiąc. Ale wrócimy do Oli.
Wsiadłam do samochodu dziewczyny i zaczęłyśmy wracać do Bełchatowa. Musiałam z każdym najdrobniejszym szczegółem opowiedzieć o spotkaniu. Mówiąc o tym wszystkim przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Kurka. Przeprosiłam na chwilkę przyjaciółkę i wybrałam numer ukochanego. Jednak ten nie odbierał. Pomyślałam, że jest na treningu.
Droga do Bełchatowa minęła bardzo szybko. Nim się obejrzałam byłyśmy już pod blokiem Bartka. Pożegnałam się z przyjaciółką. Karol odwołał naszą dzisiejszą imprezę. Dowiedziałyśmy się o tym jak do nas zadzwonił. Podobno coś sobie zrobił na treningu. Sierota.
Gdy weszłam do mieszkania przyjmującego od razu poczułam smakowite zapachy dochodzące z kuchni. Udałam się do owego pomieszczenia. Zastałam tam pięknie nakryty stół i Bartka, który coś gotował.
- Dla kogo szykujesz taką pyszną kolację?- spytałam stojąc za siatkarzem, który podskoczył ze strachu- Jestem tak straszna?- spytałam zasmucona
- Dla ciebie kochanie. Jasne, że nie. Po prostu nie spodziewałem się- oznajmił i namiętnie mnie pocałował.
Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację przygotowaną przez mojego chłopaka. Bartek nalał nam po kieliszku wina i delektowaliśmy się wspólną chwilą. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym szczególnym. Zdziwiło mnie, że Bartek jeszcze nie zapytał o moją rozmowę. Czekałam na moment w którym o to zapyta. W pewnym momencie Kurek wstał od stołu i podszedł do swojego barku z rozmaitymi trunkami. Wyjął z niego butelkę szampana i wrócił do stołu.
- Mogę otwierać?- zapytał
- Możesz, mam tą pracę- oznajmiłam radośnie
- Wiedziałem, że ci się uda. Bardzo się cieszę kochanie. Liczę, że to dopiero początek twojej kariery- odparł Bartosz otwierając butelkę.
Zajadając się kolacją przygotowaną przez przyjmującego wypiliśmy cała butelkę szampana.
Ta noc dopiero się zaczęła....
==========================================
Tadammm... oddaję już 41 rozdział do waszej oceny!!!!! Mam nadzieję, że się podoba i chętnie podzielicie się swoimi opiniami :)))
Nasi siatkarze są już w półfinale kwalfikacj olimpijskich, a przed nimi jeszcze 3 mecze. Jeden z nich juz dziś. Tak więć o 20 zasiadamy przed tv i kibicujemy za awans z pierwszego miejsca w tabeli!! Jak oceniacie organizację turnieju, ilość kibiców? A przede wszystkim jakie emocje wam towarzyszom słuchając Mazurka Dombrowskiego acapella za granicami naszego kraju?
Ps. Już w niedzielę pojawi się nowy rozdział mojego drugiego opowiadania.
Pozdrawiam was serdecznie i do następnego :*******
Pierwsza!!! Chyba hahah
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Wszystko idzie w dobra stronę! I tak ma być! W końcu Angela jest w pełni szczęśliwa! Mam nadzieję, ze będzie to trwało dłuugo! <3
Pozdrawiam i czekam na kolejny!! <3
Black.
Oby ta sielanka trwała jak najdłużej. Widać, że dobrze im razem i oby tam było. Słodkie było to jak Kuraś co chwile powtarzał żeby uważała na siebie. Takich facetów to ze świecą szukać. Czekam na kolejny. :) Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział. To już 16. :) http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/2016/01/rozdzial-16.html?m=1
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina R. :*
podoba mi sie. czekam na wiecej ;)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. Bartek i Angela to idealana para,mam nadzieję,że będą ciągle tacy szczęśliwi. widać,że się kochają. Fajnie ,że Angela dostała prace, mam nadzieję ,że jej praca ,nie popsuje ich relacji. czekam na kolejny. POzdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że dziewczyna mogła już wrócić do domu :D hahaha ale ten Bartuś słodzi ^^ Angela naprawdę ma wielki talent i wiecm, że nie zmarnuje tej szansy, którą dostała ;)
OdpowiedzUsuńCo do nadopiekuńczości Bartka...sądzę, że nie wychodzi to po prostu od Niego, lecz wiąże się z jakąś przeszłością, może kogoś stracił czy coś, bo to nie jest normalna cecha...
Pozdrawiam ;**