Strony

poniedziałek, 21 marca 2016

Rozdział XLVIII

Pod rozdziałem ważna informacja!!!




9 lipca, 2011
***Angela***
  Dziś ważny dzień dla mojej kuzynki, Oli. Wychodzi za mąż. Za mężczyznę, którego kocha. Bardzo cieszę się jej szczęściem. Mam też nadzieję, że kiedyś to ona będzie pomagać mi przy ślubie....
Wieczór panieński spędziłyśmy nad morzem. Towarzyszyły nam wspólne koleżanki, kuzynki. Łącznie było nas 9, a więc całkiem fajna grupa na imprezę. Bawiłyśmy się cały weekend. Przy okazji wybrałyśmy się na babski weekend. Spa, kosmetyczka, fryzjer. Oczywiście nie zabrakło czasu na wyjście na plażę, czy do klubu. Jednego wieczoru poznałam całkiem fajnego chłopaka. Ale jakby to było gdyby był wolny? No oczywiście, że nie było tak. Był w klubie ze swoją dziewczyną.
Około 9 pojechałam wraz z Ola na kawę. Jej ostatnią gdy jest jeszcze stanu wolnego. Pojechałyśmy do naszej ulubionej kawiarni.
- Strasznie się boję. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie tak jak to sobie wymarzyłam.- odparła Ola gdy piłyśmy kawę
- Nie martw się. To na pewno będzie udane wesele- do końca pobytu w kawiarni Ola opowiadała o swoich oczekiwaniach jeżeli chodzi o ten wyjątkowy dzień. Z przyjemnością słuchałam kuzynki.
- Koniec rozmowy o mnie. Mów lepiej kto będzie ci towarzyszył- oznajmiła Ola
- Piotrek- odparłam
- Czekaj czekaj. Mówisz o tym przystojnym siatkarzu Resovii. Piotrek Nowakowski? Dobrze pamiętam twojego przyjaciela?- zapytała
- Tak, właśnie z nim będę na twoim weselu
- A o której przyjedzie?
- Przyjedzie dopiero na mszę- spojrzałam na zegarek. 9:45.- Musimy już jechać. Za 15 minut przyjedzie Ania i Aśka- oznajmiłam. Dla wyjaśnienia. To moje koleżanki. Pierwsza jest kosmetyczka drugą fryzjerką.
Z wielkimi uśmiechami na twarzy wróciłyśmy do rodzinnego domu Olki. Możecie wyobrazić jakie było moje zdziwienie, gdy na podwórku ujrzałam samochód Piotrka. Nie spodziewałam się, że tak szybko przyjedzie. Miał być dopiero w kościele.
- Cześć Piotrek. A ty co tak szybko?- zapytałam na powitanie przyjaciela
- Andrea odpuścił mi poranny trening więc jestem. Witaj Olu. Pięknie wyglądasz- przywitał pannę młodą.
- Witaj Piotrek. Dziękuję ci, ale to jeszcze nie koniec- zaśmiała się przyszła pani Woźniak. Weszliśmy do domu. Byli tam już gotowi rodzice Oli. Przywitali nas i oznajmili, że jadą zobaczyć czy sala jest gotowa.
Piotrek został w salonie i oglądał telewizję. Natomiast Ola i ja przeszłyśmy do jej starego pokoju. Przygotowałam i założyłam swoją sukienkę

- No siostra świetnie wyglądasz w tej sukience. Każdy facet, oprócz Adama oczywiście będzie twój- zaśmiała się
- Haha, bardzo śmieszne
- Nie śmieszne, ale prawdziwe- rozmawiałyśmy w najlepsze gdy ktoś wpadł do pokoju
- Dziewczyny, jakieś dwa sa......- Piotrek urwał swoje zdanie gdy spojrzał na mnie- Angela ślicznie wyglądasz- odparł
- Poczekaj jak koleżanki zrobią jej makijaż i fryzurkę- zaśmiała się Olka
- Już nie mogę się doczekać- odparł poważnie siatkarz
- Piotrek coś chciałeś powiedzieć?- zmieniłam temat
- A racja. Jakieś dwa samochody przyjechały- odparł.
- Już idę- wraz z siatkarzem poszłam przed dom. Przyjechały moje koleżanki i ekipa od zdjęć. Zaprosiłam wszystkich do środka. Od razu dziewczyny zajęły się nami. Ania najpierw zrobiła makijaż Oli, a Asia mi fryzurę. Pan kamerzysta nagrywał to.
Po godzinie moje włosy wyglądały tak

Nastąpiła zmiana i teraz Ania robiła mi makijaż, a Joanna czesała pannę młodą.
Kolejna godzina minęła. Mój makijaż był dość mocny. Ania tłumaczyła, to tym, że użyła wodoodporne kosmetyki. Kochana koleżanka. Z resztą Oli makijaż też był wodoodporny. Moja buzia przybrała takie kolory.

Pożegnałam koleżanki i pomogłam Oli ubrać suknie. Trochę nam to zajęło. Ale było warto.

Ola wyglądała jak księżniczka. Jako świadkowa zadbałam o to aby panna Ola niczego nie zapomniała.
Wraz z Aleksandrą przeszłam do salonu. Było tam już trochę osób. Wrócili rodzice Oli, przyjechała jej chrzestna z rodziną, a także chrzestny z rodziną. Oprócz nich byli też nasi dziadkowie. Babcia i mama Oli popłakały się gdy zobaczyły Aleksandrę.
- Ślicznie wyglądasz córeczko- odparła ciocia przytulając córkę. Dobre pół godziny wszyscy mówili Oli, że jest najpiękniejszą panna młodą na świecie.
- Piotrek mogę mieć do ciebie prośbę?- zapytała Ola
- Oczywiście. Dla panny młodej wszystko- odparł poważnie
- Mogli by z tobą pojechać nasi dziadkowie?- zapytała
- Oczywiście że tak. Jeśli będzie taka potrzeba mogę ich również odwieść do domu- oznajmił
- Bardzo pan miły. Angela fajny ten twój nowy chłopak- rzekła babcia.
- Babciu Piotrek to mój przyjaciel. Przypomnę ci, że niedawno rozstałam się z Bartkiem- oznajmiłam.
- Jesteś młoda. Nie możesz się takimi rzeczami zamartwiać.- dodała
- Koniec rozmowy o mnie. Dziś liczy się Ola- odparłam.
Kilka minut później przyjechał pan młody ze swoim świadkiem, rodzicami i rodzeństwem. Do ceremonii ślubnej  zostało jeszcze nieco ponad 2 godziny.
- Witam wszystkich, a przede wszystkim moją przyszłą żonę- odparł Adam wchodząc do salonu.
Po przywitaniu wszystkich młodzi zdecydowali, że zanim dostaną błogosławieństwo rodziców pójdą do ogrodu zrobić sobie kilka zdjęć.
W ogrodzie fotograf zrobił zdjęcia Oli i Adamowi. Na specjalną prośbę młodych kilka zdjęć było z najbliższymi, którzy już przyjechali. Tak więc po godzinie wróciliśmy do salonu. Tam nowożeńcy dostali błogosławieństwo od rodziców i mogliśmy udać się do kościoła.
Przed kościołem było już sporo gości. Wraz z państwem młodych i świadkiem poszłam do zakrystii. Musieliśmy dopełnić formalności. Podpisać kilka papierków.
Ceremonia przebiegła sprawnie. Na słowach przysięgi nie wytrzymałam i najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się. Od tej pory moja kuzynka nazywa się Aleksandra Woźniak.
Po opuszczeniu budynku kościoła zgromadzeni goście składali życzenia młodej parze. Jako, że gości było dużo, to zajęło to dużo czasu.
Po drodze do sali ślubnej napotkaliśmy kilka tz. Bram. Ostatnia brama była na wjeździe na parking. Stworzyli ją moi rodzice, Kamil i Piotrek. Skubany. Już sprawił, że moi rodzice bardzo go polubili.
Państwo młodzi zostali przywitani chlebem i solą, a także wódka.
Po wejściu do sali każdy gość otrzymał kieliszek szampana. Odśpiewaliśmy sto lat, a po tym goście mogli usiąść do stołu.
Po obiedzie państwo młodzi rozpoczęli imprezę od swojego tańca.
Zabawa trwała w najlepsze. Tańczyłam z każdym gościem, ale najwięcej z Piotrem. W pewnym momencie zabawy zaśpiewałam razem ze świadkiem piosenkę dla młodych.
Dawno tak dobrze nie bawiłam się na weselu. Po kilku pod rząd tańcach z Nowakowskim musiałam wyjść na zewnątrz.
Na dworze było dość ciepło. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam patrzeć w gwiazdy, a przy tym myśleć jakbym się bawiła gdyby towarzyszył mi Bartek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
Postanowiłam się szybko ogarnąć i wrócić do środka. Miałam wstać z ławki, ale usiadł ktoś koło mnie i złapał moją dłoń. Gdy się odwróciłam zobaczyłam pana młodego.
- Mała co się dzieje? - zapytał
- Tęsknię za Bartkiem. Chciałabym żeby był tu ze mną- odparłam
-Piotrek też dobrze tańczy- zaśmiał się mój szwagier
- Nie o to chodzi. Ja dalej kocham Kurka, a najgorsze od poniedziałku muszę wytrzymać z nim prawie miesiąc
- No tak kadra juniorek. Ale popatrz na to z innej strony. Może Bartek nie był ci pisany. Widocznie w twoim życiu pojawi się jeszcze ten jedyny, a może już się pojawił- oznajmił przytulając mnie- A teraz chodź do środka, zaraz będzie tort- oznajmił wstając. Uczyniłam to samo. Poszliśmy do stolika młodych gdzie siedziała Ola i Piotrek.
Z racji, że na weselu jest dużo dzieci młodzi postanowili, że tort będzie o 22. .
Nowożeńcy ukroili tort dla swoich rodziców, a następnie im zanieśli. Ciasto było przepyszne.
- Angela twoi dziadkowie już chcą jechać do domu więc ich zawiozę- oznajmił nagle Piotrek
- Dobrze. Poczekaj powiem Oli to się z nimi pożegna.- odpowiedziałam i poszłam po pannę młodą.
Po pożegnaniu dziadków razem z parą młodą powróciłam do zabawy. Jak przystało na świadkową nie piłam za dużo, ale i tak dobrze się bawiłam. Pod nieobecność Piotrka Tańczyłam z tatą, ojcem i teściem panny młodej, swoim bratem, kilkoma kuzynami, wujkami, świadkiem i swoim chrzestnym. W czasie każdego tańca padło pytanie o mnie i mojego chłopaka. Nikt nie wierzył w to, że mnie i Piotrka nie łączy nic więcej niż przyjaźń. Ci z panów którzy znali Bartka żałowali, że nie jesteśmy już razem. Ale było minęło. Bartek i ja jako para to zamknięty rozdział.
Z niecierpliwością czekałam na Piotrka. Gdy go nie było kilka ciekawskich ciotek wyciągnęło mnie na taras.
- dlaczego nie jesteś już z Bartoszem?
- Jak układa ci się z Piotrem?
- Planujecie ślub?
- Oświadczył ci się?
- Dlaczego wyjeżdżasz do Włoch?
Takie i wiele innych pytań zadały. Z cierpliwością musiałam na nie odpowiadać. Wybawieniem okazał się Nowakowski, który wrócił. Skończyło się moje przesłuchanie. Od razu po wejściu do sali poszliśmy do naszego stolika. Piotrek nie czekał na nic, tylko polał nam czystej.
- Za młodych- wzniósł toast. Przytaknęłam mu.
- To teraz za to żebyśmy my kiedyś bawili się na swoich weselach- oznajmiłam. Wypiliśmy kilka szybkich i ruszyliśmy na parkiet.
- Zapraszamy państwa na oczepiny- oznajmił prowadzący imprezę weselną. Na początku były pytania do młodych, na które odpowiadali poprzez podniesienie do góry odpowiedniego buta. Młodzi przy niektórych odpowiedziach chyba się zmówili. Było śmiesznie.
Kolejna zabawa oczepinową, która zaproponował wodzirej były gorące krzesełka z fantami. Już tłumaczę o co chodzi. A więc. Gra się w jak normalne krzesełka z tym, że gdy muzyka się zatrzyma trzeba przynieść rzecz o którą prosi wodzirej i usiąść na krzesełku. Udział w zabawie wzięło 10 osób. Większość to faceci. Wśród nich był mój braciszek i Piotrek.
Spotkali się oni w finale.
- To teraz po proszę przynieść pannę młodą albo jej świadkową- odparł wodzirej. Nie spodobało mi się to gdyż Ola siedziała za stołem. A więc domyśliłam się, że panowie będą chcieli zanieść mnie. Tak też było. Żeby utrudnić im to zadanie zrzuciłam z nóg szpilki i zaczęłam uciekać. Goście się śmiali w niebo głosy. Moja kondycja nie jest zła. I pewnie gdyby nie to, że uciekając przed bratem wpadłam na Piotrka zabawa trwałaby dłużej. Szczęśliwy Nowakowski przerzucił mnie sobie przez ramię i pobiegł w stronę krzesełka. W nagrodę od pary młodej dostał butelkę weselnej.
- Wypijemy ja kiedyś po treningu jak będziemy w Spale- oznajmił
- Ale nie mów nic chłopakom z kadry bo nic nam z niej nie zostanie- zaśmiałam się
- No ale i dla świadkowej się coś należy- odparł któryś z gości. Młodzi nie mieli wyjścia i również mi musieli podarować weselną.
W czasie oczepin odbyło się kilka konkursów z nagrodą. W jedynym z nich wzięłam udział wraz z Nowakowskim. Polegał on na tym, że trzeba było tańczyć, a gdy muzyka się zatrzymała wodzirej dawał jakieś zdanie . Np. Na parkiecie zostaje jedna ręka dwie nogi. Było śmiesznie. Ale udało nam się wygrać. A co. Już 4 weselne mamy na zgrupowanie.
Nadszedł czas na długo oczekiwaną zabawę "odbijany" taniec za pieniądze, z panem młodym, lub panną młodą. Wraz ze świadkiem zbieraliśmy fundusze. Ale nie mogłam sobie odmówić tańca ze szwagrem. Świadek również chciał zatańczyć z panną młodą.
W czasie końcówki tej zabawy z Ola zaczął tańczyć nasz kuzyn Seweryn. Wszystko było by fajnie gdyby nie "porwał" on panny młodej. Gdy czas się skończył wodzirej ponownie zabrał głos. Tym razem Adam na kolanach musiał zanieść Oli pieniądze.
Po tej zabawie nadszedł czas na rzucanie welonem i krawatem. Jako pierwszy był welon. Pomogłam zdjąć go z głowy Aleksandry. A następnie zasłoniłam jej oczy.
- A ty co robisz? Ruszaj mi do tego kółeczka. Oczy zasłoni mi świadek- odparła poważnie Ola. Pannie młodej się nie odmawia więc uczyniłam to co chciała.
Muzyka sobie grała do pewnego momentu i wtedy pani Woźniak rzuciła welonem traf chciał, że go złapałam. Olka przypięła mi go do do włosów. I nadszedł czas na krawat. Teraz ja zasłoniłam oczy Adamowi. Pech sprawił, że nie widziałam kto złapał krawat.
- I mamy nową parę- krzyknął wodzirej. Wtedy odwróciłam się zobaczyć kto złapał krawat. Szczęśliwcem był Piotrek.
- I dalej będziesz mi wmawiać, że między wami to tylko przyjaźń?- zapytała szeptem Ola. Nic nie odpowiedziałam jej.
- No to teraz zapraszamy nową parę do tańca- odparł prowadzący. Z głośników popłynęła jakaś wolna piosenka
- Co ty na to żeby zatańczyć tak jak na imprezie na zakończenie sezonu?- zapytał Nowakowski
- Możemy, tylko muszę zdjąć buty- odpowiedziałam. W czasie gdy ja zdejmowałam buty Piotrek poszedł do orkiestry i poprosił o piosenkę. Po chwili z głośników było słychać jedną z moich ulubionych piosenek "Taboo" Don Omara.
Gdy skończyliśmy tańczyć goście zaczęli bić brawa. Zmęczona tym tańcem udałam się do stolika. Nie długo dane było mi cieszyć się spokojem. Tym razem do tańca poprosił mnie mój tata.
- Ślicznie wyglądasz córeczko- odparł
- Dziękuję tatku
- Powiedz mi czy ty i Bartek to już definitywny koniec?
- Tak to koniec.
- A kochasz go jeszcze?
- Kocham, ale to bez znaczenia. Nie będziemy już razem
- Może warto dać sobie drugą szansę?
- Dawałam ją już Bartkowi, ale nie skorzystał z niej
- A tak zmieniając temat. To między tobą a Piotrkiem coś jest?
- Tylko przyjaźń
- Ona ma sens tylko wtedy gdy obie strony nie wykraczają poza jej swery.
- Czy ty coś sugerujesz?- zapytałam zdenerwowana przebiegiem tej rozmowy
- Nie, ale widzę jak Piotrek na ciebie patrzy
- Niby jak?
- Prawie tak samo jak robił to Bartek- idealnie po tych słowach skończyła się piosenka. Słowa ojca sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać nad swoim życiem.
Zabawa na weselu była fantastyczna. Tańczyłam z każdym z gości, nawet z osobami, których nie znam. Piotrka los był nieco gorszy. A mianowicie musiał rozdać kilka autografów i zapozować do zdjęć. Ktoś z gości przypomniał sobie skąd go kojarzy. Biedny Nowakowski. Nawet na weselu musi rozdawać autografy.
Wesele zakończyło się parę minut przed 7. Wraz z Ola, Adamem i Piotrkiem poszłam na piętro gdzie był apartament nowożeńców, a także pokój dla mnie i osobny dla Piotrka.
- Angela szwagierko kochana. Jest mały problem- oznajmił Adam
- jaki?- zapytałam
- Został tylko jeden wolny pokój z łożem małżeńskim- odpowiedział
- Żaden problem. Prześpię się w samochodzie- oznajmił Nowakowski
- Chyba zgłupiałeś- odparłam
- Dlaczego?- Nowakowski był zaskoczony
- Będą cię plecy bolały, a przypomnę ci, że od poniedziałku wracasz na zgrupowanie kadry. Jak Adam ładnie powiedział został pokój z łożem małżeńskim więc się zmieścimy na jednym łóżku. Nie chcę słyszeć odmowy- oznajmiłam poważnie
- Szwagierka tylko żeby dzieci nie było. Najpierw chcę iść na wesele, a potem na chrzciny, a nie na odwrót- zaśmiał się pan młody.
- Nie bój się.- rzekłam i łapiąc Piotrka za rękę poszłam do pokoju.
Nie zwracając uwagi na siatkarza zdjęłam sukienkę i założyłam swoją piżamkę. To jest klubową koszulkę Bartka.
- Kochasz go. Spróbuj z nim pogadać- poradził mi środkowy
- Kocham, ale po za siatkówka to nie mam już o czym z nim rozmawiać. Sam widziałeś jego nową dziewczynę- oznajmiłam kładąc się na łóżku.
- Widziałem, ale jak sama dobrze wiesz to już z nią nie jest
- Ale znalazł sobie dziewczynę tuż po naszym rozstaniu. To cholernie zabolało, zwłaszcza, że teraz nie wiem czy aby jego zapewnienia o uczuciu do mnie były prawdą. To zabolało najbardziej. Oraz to, że poczułam się jakbym została zdradzona
- Wiem, że zdrada boli. Jestem tego przykładem. Ale nigdy nie widziałem Bartka tak szczęśliwego z jakąś kobietą. Z tobą był najszczęśliwszy
- Nie chcę o tym mówić.- oznajmiłam przytulając się do poduszki. Piotrek położył się na łóżku obok mnie
Długo nie mogłam zasnąć. Myślałam nad słowami babci o Piotrku, o tym jak z Nowakowskim zostaliśmy "nową parą młodą", o słowach taty i Piotrka. To wszystko nie dawało mi spokoju.
-Piotrek śpisz?- zapytałam szturchając go.
- Próbuje- oznajmił zaspanym głosem.
- Mam prośbę. Przytul mnie- poprosiłam. Nowakowski nic nie mówiąc zrobił to o co prosiłam.
- Lepiej?
- Trochę. Tęsknię za czasem Kiedy zasypiałam w ramionach Bartka
- Ej, mała jeszcze znajdziesz faceta z którym będziesz do końca życia
- Może i tak. Ale to będzie trudne, bo ja nadal kocham Bartka
- Z czasem to minie.  Pokochasz innego i zapomnisz o uczuciu jakim go darzyłaś
- A ty już pokochałeś inną?
- Jeszcze nie spotkałem takiej kobiety. Może z czasem. Kto wie może poznam jakaś Włoszkę i zostanę na stałe we Włoszech.- rozmyślał Nowakowski.- a teraz śpijmy. Jeszcze dziś idziemy na poprawiny- odparł Piotrek. Tak jak powiedział tak też zrobiliśmy.

***********************************

Nie będę się rozpisywać o tym rozdziale. Ta role zostawię wam.
 A tak na poważnie to mam dla was bardzo ważną wiadomość.
Ostatnio brak mi czasu. Siatkowka, strzelanie, nauka, zajęcia przygotowujące do testów, dwie telenowele, które zaczęłam ogladąć pochłanija Cały czas.
Dlatego tez nie wiem jak często ąędą pojawiać tu nowe rozdziały. Po 20 kwietnia ustalę sobie jeden dzień w tygodniu kiedy będę coś dodawać tu. Póki co chce skończyć opowiadanie o Nowakowskim i pannie Ignaczak.

Także czekajcie na następny rozdział.
Buziaki i do następnego.

wtorek, 8 marca 2016

Rozdział XLVII

28 kwietnia, Włochy, Trysent.
***Angela***

Od 5 dni jesteśmy z Piotrem we Włoszech. Zdążyliśmy już znaleźć mieszkanie. Dziś ruszamy w miasto. Chcemy trochę poznać miejsce gdzie spędzimy następne 2 lata.
 Najpierw zeszliśmy na śniadanie. Każde z nas zamówiło to na co miało ochotę.
Siedzieliśmy przy stoliku w restauracji. Piotrek swoje śniadanie zjadł bardzo szybko. Ja swojego nawet nie ruszyłam.
- Angela co jest? Od dwóch dni prawie nic nie jesz- odparł zatroskany Nowakowski
- Jakoś nie jestem głodna
- A z jakiego powodu?
- Tęsknoty i głupoty
- Możesz trochę jaśniej mówić?
- Jestem głupia, że przez swoją dumę zostawiłam tak wspaniałego mężczyznę, którego kocham. Mogłam jechać z nim do tej pieprzonej Rosji.- odparłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Może jeszcze nie jest za późno?
- Jest. Straciłam go mimo tego, że go kocham. Straciłam przez swoją głupotę
- Pojedź do niego. Pogadaj z nim. Może jeszcze da się uratować wasz związek
- Nawet nie wiem gdzie on teraz jest
- Ale ja się dowiem. Zadzwonię do jego rodziców.
- Mógłbyś to zrobić?- zapytałam, a na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
- Jasne, że mogę.- odparł. Od razu wziął telefon i zadzwonił do mamy Bartka. Ja w tym czasie poszłam do toalety.
Gdy wróciłam Piotrek jadł moje śniadanie.
- Mam adres Bartka z Moskwy. Pojechał tam na wakacje przed reprezentacja
- Dziękuję Piotrek- odparłam. Środkowy podał mi kartkę z zapisanym adresem Kurka.
Po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie miasta.

***W tym samym czasie, Bartek***

Od dwóch dni siedzę w Moskwie. Cholernie tęsknię za Angela. Z jednej strony rozumiem jej obawy. A z drugiej zastanawia mnie to czemu ze mną zerwała? W końcu byliśmy razem szczęśliwi. Było nam dobrze. Kocham ją. A ten wyjazd do Rosji miał pomóc w jej siatkarskiej karierze. Mogłaby grać w najlepszym europejskim klubie.
Od czasu gdy jestem w Rosji zastanawiam się co mam zrobić. A może zerwać ten kontrakt tu w Rosji i pojechać do niej, do Włoch?
Od Piotrka wiem, że Angela od kilku dni prawie nic nie je. Może powinienem do niej pojechać?
 Powinienem. Ale nie mogę pojechać. Odkąd jestem w Moskwie całe dnie spędzam w domu z butelką w ręku. Od dnia gdy Angela mnie zostawiła nie goliłem się. Po prostu się załamałem. Postąpiłem jak egoista i teraz mam karę. Mogłem pogadać z nią. A ja potraktowałem swoją dziewczynę jak rzecz. Jestem cholernym idiotą i egoistą. Nie zostało mi już nic innego jak zapić się na śmierć. Nikt tęsknić raczej nie będzie. W końcu po co komu na świecie taki debil nie myślący o osobach, które kocha?
Tak więc postanowiłem zakończyć swój żywot. W barku zrobiłem sobie niezły zapas alkoholu. Teraz wszystko postawiłem na stole. Miałem już odkręcić jedną z butelek, ale zadzwonił mój telefon.
- Halo?- zapytałem gdy odebrałem.
- Bartek, co się z tobą dzieje. Chłopie Angela tęskni za tobą. Wsiadaj w samolot i przylatuj do nas do Włoch.- usłyszałem głos przyjaciela
- To już bez znaczenia. Mój przyjazd nic nie da. Angela ma rację. Źle postąpiłem. Powinienem z nią porozmawiać, a ja potraktowałem ją przedmiotowo. Jestem idiota i nikt ani nic tego nie zmieni.
- Ale ona cię kocha
- Ona zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Na kogoś kto będzie z nią szczery, będzie szanował jej zdanie. Ona zasługuje na takiego faceta jak ty.
- Idioto zrozum, że ona nikogo innego nie chce. Zrobisz co chcesz, ale wiedz, że Angela cierpi i to przez ciebie- zakończył połączenie mój przyjaciel. Ma rację. W 100% mogę się z nim zgodzić. Po tej rozmowie byłem pewny, że nie zasługuje na życie. Napisałem jeszcze sms-a do ukochanej.

"Angela kocham cię. Nic tego nie zmieni. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą kobietą mojego życia. Zrób wszystko abyś była szczęśliwa"

Po tej wiadomości wyłączyłem telefon. Teraz już nic się nie liczyło. Swoje smutki utopiłem w alkoholu.

***Angela***

Sms od Bartka brzmiał tak jakby chciał się ze mną pożegnać. Nie mogłam do tego dopuścić. Pokazałam wiadomość Piotrkowi. Od razu postanowiliśmy polecieć do niego do Moskwy. Zadzwoniłam na lotnisko i zarezerwowałam 2 bilety. Jak się dowiedziałam lot ma być za 4 godziny.
Na lotnisku okazało się, że przez mgłę i silny wiatr lot będzie opóźniony. Co chwilę dzwoniłam do Bartosza. Jednak jego telefon był wyłączony.
- Piotrek a jak on sobie coś zrobił przeze mnie? Co jeśli on chce się zabić?- zapytałam środkowego rozpaczliwym głosem
- Nawet tak nie myśl. Jeśli coś sobie chce zrobić to tylko przez swoją głupotę- odparł siatkarz. To wcale mi nie pomagało
-Jak on coś sobie zrobi przeze mnie to nigdy nie  wybaczę sobie tego.
- Nie mów tak. Koniec tematu- powiedział stanowczo Nowakowski.
Zamiast o 19 lot rozpoczął się o 21. Żeby było jeszcze ciekawiej w Polsce był silny wiatr więc trzeba było awaryjnie lądować w Warszawie. Lot miał być kontynuowany dopiero na drugi dzień po południu. Nie miałam ochoty czekać. Jednak ochota pojednania do Bartosza była silniejsza. Tak więc tą noc spędziliśmy na lotnisku.
- Piotrek a co jeśli on już nie żyje?- ledwo co zapytałam
- Nawet tak nie myśl. On żyje. I będzie żył. - odparł Piotrek
- boję się o niego. Nie potrafię bez niego żyć. Chyba zrezygnuje ze studiów i gry we Włoszech. Jeśli Bartek mi pozwoli to pojadę do niego. Do Moskwy. I zostanę tam z nim.
- Na pewno się zgodzi. On cię kocha. Nie pamiętam, żeby z którąś ze swoich byłych był tak szczęśliwy
- A teraz chce się zabić- zaczęłam płakać.
Tej nocy ani ja, ani Piotrek nie zmrużyliśmy oka. Nawet na chwilę. Do Piotrka dzwonili nawet rodzice Bartka. Nowakowski musiał opowiedzieć im o moim rozstaniu z ich synem. Pani Kurek nie mogła zrozumieć zachowania syna. Nie wiedziała dlaczego nie porozmawiał on ze mną na temat wspólnej przyszłości. Pani Hania powiedziała, że rozumie moją decyzję. Poprosiła nas również o informacje na temat jej syna.
Następnego dnia rano Piotrek zabrał mnie na śniadanie. Jednak ja nie miałam ochoty na nic. Nie byłam głodna.
- Angela musisz coś jeść. Zobacz jak ty schudłaś. Od dwóch dni jesteś cała blada. Jak tak dalej będzie to Bartek będzie musiał ciebie odwiedzać w szpitalu- odparł Piotrek
- Ale ja nie jestem głodna. Nie chcę jeść. Chcę już być przy nim. Mieć pewność, że Bartek będzie żył. Że jeszcze raz spróbujemy być razem. - odparłam
- Ale żeby się to spełniło musisz coś jeść. Musisz mieć siłę, żeby walczyć o wasz związek- Nowakowski miał rację. Wysiliłam się na zjedzenie jednej kanapki. Wypiłam duża kawę.
Po posiłku udaliśmy się do informacji. Tam pani poinformowała nas, że lot wznwiony zostanie o 14. Tak więc poszliśmy na spacer.
Na lotnisko wróciliśmy po 12. Na miejscu zjedliśmy obiad i czekaliśmy na samolot. Minuty ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. Z każdą chwilą coraz bardziej bałam się o Bartka. Gdyby coś mu się stało nigdy bym sobie nie wybaczyła tego.
Parę minut przed 14 siedzieliśmy w samolocie i czekaliśmy na start. Od razu założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać naszych ulubionych piosenek.
Większość lotu przespałam.
W Moskwie byliśmy około 20. Ta nie ma to jak podróż z Trydentu do Moskwy przez Warszawę i Brukselę.... Najważniejsze, że w końcu tam dotarliśmy. Gdy tylko odebraliśmy bagaże poszukaliśmy najbliższego postoju taksówek. Tym razem szczęście się do nas uśmiechnęło. Przed lotniskiem stały 3 taksówki. Wsiedliśmy do jednej z nich. Po angielsku powiedzieliśmy kierowcy dokąd ma nas zawieść. W czasie drogi okazało się, że mężczyzna jest pół Polakiem, a pół Rosjaninem. Powiedział nam również, że bardzo dobrze nas zna gdyż interesuje się siatkówką.
- Mogę zapłacić w euro?- zapytał Piotrek gdy byliśmy już nam miejscu
- Wystarczą mi państwa autografy i zdjęcia z państwem- szybko "zapłaciliśmy" za kurs i pobiegliśmy do odpowiedniego bloku. Mieliśmy szczęście, bo ktoś wychodził z klatki.
Dzwoniliśmy do drzwi jednak nikt nie otwierał. Spróbowałam otworzyć drzwi. Były otwarte. Szybko weszliśmy do środka. Powitał nas tam zapach alkoholu.
-Bartek!!! Gdzie jesteś????- krzyczałam. Odpowiadała mi cisza. Na samym początku poszliśmy zobaczyć gdzie jest przyjmujący. Znalazłam go w salonie. Ręce miał całe we krwi, a dokoła niego były puste bądź pełne butelki
- Piotrek on jest nieprzytomny i krwawi- krzyknęłam do Nowakowskiego i ze łzami w oczach podeszłam do ukochanego. Był blady jak ściana.
- Bartek kochanie. Odezwij się- błagałam płacząc.
- Zadzwonię po pogotowie.- oznajmił środkowy. Tak też zrobił.
30 minut, które czekaliśmy na ratowników wydawało mi się być wiecznością.
- Możemy z nim pojechać do szpitala?- zapytałam gdy ratownicy wychodzili z mieszkania.
- A państwo są kimś z rodziny?- zapytał jeden z nich
- Ja jestem narzeczona, a to jego przyjaciel- odparłam szlochając. Ratownicy pozwolili nam jechać w karetce. Po kilku minutach byliśmy w szpitalu. Bartka od razu zabrali na szycie ran. Wraz z Nowakowskim czekałam pod salą zabiegowa. Wydaje mi się że czas stanął w miejscu.
Po kilku bardzo długich minutach z sali wyszedł lekarz.
- Doktorze co z nim?- zapytałam od razu
- Zaszyliśmy wszystkie rany, dalej jest nieprzytomny. Dopóki pacjent nie wytrzeźwieje nic więcej nie mogę zrobić- odparł
- A Kiedy Bartek będzie mógł wznowić treningi?- zapytał Piotrek
- Myślę, że za 2, 3 tygodnie- rzekł lekarz
- A będę mogła go zobaczyć?- zapytałam ze łzami w oczach
- Tak. Pielęgniarki zabiorą go zaraz na osobną salę. Przepraszam, ale muszę już iść- oznajmił doktor. Po chwili z sali wyszły pielęgniarki. Na łóżku leżał nieprzytomny Bartosz.
-Bartek idioto. Co ty chciałeś zrobić? Nawet nie wiesz jak się z Piotrkiem o ciebie baliśmy. Nigdy więcej nie rób tego. Słyszysz? Nigdy więcej nie próbuj się zabijać.- mówiłam do siatkarza przez płacz. Zdawałam sobie sprawę z tego, że on jest nieprzytomny, ale liczyłam na to, że mnie słyszy.
- Angela pojedź do jego mieszkania. Trzeba tam trochę ogarnąć, a przy okazji odpoczniesz.- rzekł Piotr
- Wolę być przy nim
- Ja tu zostanę. Jak coś się będzie dziać od razu do ciebie zadzwonię- rzekł Nowakowski i podał mi klucze.
- Obiecujesz?- zapytałam patrząc prosto w niebieskie tęczówki środkowego
- Obiecuję- gdy odpowiedział wzięłam od niego klucze. Podeszłam jeszcze do Bartka i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Pożegnałam przyjaciela i wyszłam z sali. Zadzwoniłam do chłopaka, który wiózł nas z lotniska. Oznajmił mi, że jest nie daleko szpitala więc przyjedzie po mnie.
W mieszkaniu Bartka byłam po 30 minutach. Od razu otworzyłam w salonie okno. Zapach alkoholu był na tyle intensywny, że nie było czym oddychać. Zabrałam się zbieraniem butelek. Trochę ich było.....
Porządkowanie mieszkania chłopaka zajęło mi ponad godzinę. Zmęczona udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic.
Jako, że nie chciało mi się ścielić łóżka poszłam do sypialni Kurka. Na ścianach było pełno naszych bądź moich zdjęć. Na szafce nocnej Bartek postawił sobie zdjęcie z Wielkanocny w jego rodzinnym domu. Nie powiem, słodkiej to. Skoro ma moje zdjęcia w sypialni mimo rozstania to znaczy, że dalej mnie kocha. W tej właśnie chwili podjęłam decyzję, że przeprowadzę się do Moskwy....

<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>

Następnego dnia już przed 8 opuszczałam mieszkanie przyjmującego. Przed blokiem czekał na mnie znajomy taksówkarz. Zawiózł mnie do szpitala. Podziękowałam mu i zapłaciłam, a następnie poszłam do szpitala. Swoje kroki skierowałam do sali ukochanego. W owym pomieszczeniu zastałam dwóch śpiących siatkarzy.... Jeden na jednym łóżku, drugi na drugim....
Usiadłam na stołku obok łóżka Bartosza. Swoją dłonią delikatnie pogłaskałam policzek Bartka. Chłopak uśmiechnął się. Ucieszył mnie ten jego gest.
- Bartek, obudź się. Muszę z tobą porozmawiać- mówiłam do przyjmującego. Jak na zawołanie jedno oko Bartka zaczęło się otwierać.- Bartek słyszysz mnie?- zapytałam
- Yhm- mruknął. Wstałam z krzesełka w celu pójścia po lekarza, ale złapał mnie za dłoń
- Zostań. Chciałaś ze mną porozmawiać- odparł
- Najpierw pójdę po lekarza- odpowiedziałam. Opuściłam sale i poszłam po lekarza.
Doktor zbadał Bartka i powiedział, że musi odpoczywać.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- zapytał Kurek
- O tobie, o mnie, o nas- oznajmiłam
- Dobry pomysł. Też chciałbym ci coś powiedzieć- Bartek spojrzał prosto w moje oczy
- Mogę pierwsza?- zapytałam na co przytaknął- Bartek gdy dostałam od ciebie sms-a pomyślałam, że się ze mną żegnasz. Że chcesz sobie coś zrobić. Od razu postanowiłam przelecieć tu. Były problemy z samolotem. Czekając na niego zdałam sobie sprawę, że kocham cię najbardziej na świecie. Doszłam do wniosku, że zachowałam się jak egoistka. Ja zrozumiałam, że to nie ważne gdzie będziemy, a ważne jest to, że będziemy razem. - powiedziałam, a z moich oczu popłyneły łzy
- Angela ja też cię kocham, ale to ja zachowałem się jak egoista. Nie zapytałem cię czy pojechałabyś że mną do Rosji. Potraktowałem cię jak jakąś rzecz. Zdałem sobie sprawę i teraz wiem, że nie zasługuje na ciebie. Zasługujesz na kogoś lepszego. Kogoś kto będzie liczył się z twoim zdaniem.- oznajmił
- To znaczy, że nie dasz nam drugiej szansy?- zapytałam płacząc
- Dla twojego dobra. Chciałbym żebyśmy byli przyjaciółmi- oznajmił
- Jeśli chcesz mojego dobra to daj nam szansę. Jestem w stanie przyjechać do ciebie, tu do Moskwy- odpowiedziałam
- Przepraszam cię, ale nie. Nie możemy być już razem. Skoro raz tak cię Potraktowałem to może się to powtórzyć. Nie chcę abyś była nie szczęśliwa. Chciałaś jechać do Włoch i ja muszę to uszanować- odparł spoglądając na mnie
- Skoro tak chcesz- oznajmiłam z bólem w głosie
- Uwierz mi to dla twojego dobra. Przyjaciele?- zapytał wyciągając dłoń w moją stronę
- Przyjaciele- odpowiedziałam niechętnie. W tym momencie obudził się Piotrek.
- Cześć wam. A wy czemu macie miny jakby ktoś umarł?- zapytał Nowakowski
- Bo umarła nasza miłość- odpowiedziałam i wybiegłam z sali.

***Piotrek***

Nie do końca rozumiałem słowa Angeli
- Bartek o co jej chodziło?- zapytałem
- Powiedziałem jej, że nie możemy być razem. Że boję się, że znów będzie przeze mnie cierpieć.- oznajmił
- Ty to głupi jesteś. Dziewczyna przyleciała do ciebie z Włoch. A ty pozwoliłeś jej odejść.- rzekłem
- Daj mi spokój. Chcę być sam- odparł. Zgodnie z jego wola opuściłem jego salę. Poszedłem poszukać Angeli.
Znalazłem ją dopiero przed szpitalem. Siedziała na jednej z ławek. Płakała i nie kryła się z tym.
- Mała, nie płacz. Faceci nie są tego warci. Nawet Bartek. Musisz poszukać plusów tej sytuacji- oznajmiłem przytulając przyjaciółkę.
- Niby jakie plusy widzisz?- zapytała
- Chyba lepiej że coś takiego zdarzyło się przed zaręczynami, ślubem a nie po- oznajmiłem. Dziewczyna otarła łzy z policzków i spojrzała na mnie.
- Wiesz, że masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że go kocham i tego, że będę cierpieć jak będę go widzieć- oznajmiła po czym wtuliła się we mnie.
- To na pewno. Ale musisz, żyć dalej. Widocznie bycie razem nie było wam pisane. Jeszcze znajdziesz swojego księcia z bajki
- Wolę siatkarza z boiska- zaśmiała się blondynka
- Może być siatkarz. A teraz chodź- oznajmiłem i wstałem z ławki. Dziewczyna uczyniła to samo.- Jadłaś dziś śniadanie?- zapytałem
- Nie
- W takim razie idziemy coś zjeść- odparłem i poszliśmy do pobliskiej restauracji.
Jedząc posiłek starałem się rośmieszyć środkową. Raz z lepszym, a raz z gorszym skutkiem. Po śniadaniu dziewczyna powiedziała, że chce iść do Bartka. Zdziwiłem się, ale poszliśmy.

***Angela***

Poprosiłam Piotrka, żebyśmy poszli do Bartka. Nie potrafię go zostawić. Może cierpię, ale życie toczy się dalej.
Poszliśmy do Bartka. W jego sali była jakaś panna. Całkiem ładna.
- Bartek potrzebujesz czegoś?- zapytałam wchodząc do sali.
- Nie musisz się o niego martwić. Teraz ja się nim zajmę.- oznajmiła wytapetowana brunetka.
- Nie ciebie pytałam- oznajmiłam
- Uważaj sobie blondi. Bartek to mój chłopak- odparła a w moich oczach pojawiły się łzy.
- To dlatego nie chciałeś dać nam drugiej szansy. Długo jesteście razem?- z trudem wypowiedziałam jakieś słowa.
- Angela to nie tak- odparł Bartek- Natalia możesz nas zostawić?- zapytał dziewczynę. Ta niechętnie opuściła salę
- A jak?- zapytałam zdenerwowana
- Natalie poznałem po tym jak ze mną zerwałaś. Spodobała mi się i tak jakoś wyszło- odparł Kurek
- Zerwałam przez ciebie. Widać jednak mnie nie kochałeś tak mocno jak mówiłeś.- odparłam
- Kochałem i dalej cię kocham. Ale nie chcę cię kolejny raz zranić. Zostańmy przyjaciółmi tak jak to wcześniej ustaliliśmy i bądźmy szczęśliwi. Ale osobno- oznajmił.
- Na razie- oznajmiłam i wyszłam z sali.
- Nie wiem jak ty Piotrek, ale ja jadę do Polski- odparłam w stronę środkowego
- Ja też. Nic tu po nas- odpowiedział. Zgodnie opuściliśmy szpital. Zadzwoniliśmy po taksówkę i pojechaliśmy po rzeczy.
Jadąc na lotnisko zajechaliśmy jeszcze do szpitala. Piotrek poszedł zanieść Bartkowi klucze. Ja poczekałam w samochodzie.
Samolot do Polski mieliśmy dopiero za 3 godziny. Na lotnisko w Warszawie miała po nas przyjechać siostra Piotrka.

***Bartek***

- Dziękuję ci, za to. Jak tylko wyjdę ze szpitala to ci zapłacę- rzekłem do dziewczyny
- Nie ma sprawy. Sorki, że cię zapytam, ale dlaczego z nią zerwałeś. Jest bardzo ładna i widać, że cię kocha
 - Zraniłem ją. Potraktowałem jak rzecz. Nie zasługuje na nią- odparłem. Dziewczyna opuściła moją salę. Zostałem sam.


________________________________

Tadam...... troche mnie tu nie było. Trochę to mało powiedziane.
Nawaliłam. Mam mało czasu, szkoła, treningi, korepetycje, telenowela pochłaniają cały mój czas.
W końcu trochę go znalazłam i napisałam kolejny rozdział.
Zachęcam was do zostawiania opinii.
Korzystając z okazji jaki to dziś dzień to składam wam serdeczne życzenia.
pozdrawiam i do nastepnego.
Ps. w sobote postaram sie skomentowac nowosci na waszych blogach.