piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział XXXIX

31 grudnia 2010>
***Angela***
Bartek zawiózł mnie do domu Winiarskich. Razem z Ola i Daga miałyśmy jeszcze trochę rzeczy do przygotowania. Od razu zabrałyśmy się do pracy.
Około 13 miałyśmy wszystko gotowe. Parę minut później do domu przyjmującego przyszedł Kłos i Kurek. Odebrali tort dla Andrzeja. Sami go zamawiali więc nie wiedziałyśmy co wymyślili. Jak się okazało zamówili 2 torty. Jeden przedstawiał logo Skry. Drugi logo Legii Warszawa. Zaskoczyli mnie.
- No to się postaraliście panowie. Bartek jedziemy do domu- oznajmiłam
- Już kochanie.- rzekł do mnie- widzimy się wieczorem.- pożegnał znajomych.
W mieszkaniu siatkarza byliśmy pół godziny później. Razem z Bartkiem przygotowaliśmy spaghetti na obiad. Posiłek zjedliśmy rozmawiając. Po obiedzie posprzątałam. Zmywając ostatni talerz poczułam jak ktoś przytula mnie w pasie.
- Masz jakieś plany na najbliższą godzinę?- spytał zadziornie siatkarz
- Zależy co chcesz mi zaproponować- oznajmiłam intrygującym głosem
- Wiele ciekawych atrakcji. Zaryzykujesz?
- No nie wiem. Przekonaj mnie jakoś- odparłam. W ramach odpowiedzi pocałował mnie namiętnie.
- I jak? Ryzykujesz?- zapytał pewnym głosem
- Ryzykuje- zdążyłam odpowiedzieć i znalazłam się na rękach przyjmującego. Całując się dotarliśmy do łazienki. Bartek posadził mnie na zalewie dalej całując. Robił to w wyjątkowy sposób. Jak nigdy wcześniej. Nasze pocałunki były pełne uczucia. Pełne miłości, pasji, szczęścia, ale i pożądania. Bartek swoim językiem drażnił moje podniebienie tocząc z moim walkę. Dłonie zatopiłam w aksamitnych włosach dwumetrowca. Po dłuższej chwili siatkarz zaczął składać całusy na mojej szyi schodząc w stronę biustu. Ręce Bartka znalazły się pod moją koszulka. Po kilku sekundach byłam już bez niej. Nie zostałam dłużna. Koszulka Kurka wylądowała na podłodze, a zaraz za nią reszta naszych ubrań.....
Po wspólnej kąpieli zaczęłam szykować się do wyjścia. O 18:30 miała przyjechać Po nas taksówka. Miałam zatem nieco ponad 2 godziny aby się wyszykować. Na samym początku Ubrałam się
 
Żeby nie blokować Kurkowi łazienki fryzurę zrobiłam w sypialni.
 


















Na końcu zrobiłam makijaż.
 
Byłam zadowolona z efektu końcowego. Tak przygotowana do imprezy udałam się do salonu, aby poczekać na Bartka. Sprawdziłam, czy prezent dla Andrzeja jest zapakowany. Czekając na Bartka puściłam muzykę z radia i zaczęłam tańczyć w  jej rytm. Wykonując obrót poczułam jak przyjmujący złapał mnie za rękę i zaczął ze mną tańczyć.
- Wyglądasz rewelacyjnie- oznajmił siatkarz
- Dziękuję. Ty też dziś wyglądasz rewelacyjnie- oznajmiłam spoglądając na siatkarza.
Kilka minut przed 19 byliśmy w domu Winiarskich. Byli tam już prawie wszyscy. Brakowało tylko Karola z Olą oraz Andrzeja z Wiktoria. Czekaliśmy na nich dobre 20 minut. Siatkarze nie wytrzymali i już zaczęli rozlewać alkohol. Nagle do domu wpadł Karol, a tuż za nim Olka. Nie byli zadowoleni widokiem otwartych butelek. Ale cóż... Mogli się nie spóźniać..
- Ale z was koledzy. Nie mogliście na mnie poczekać?- zapytał teatralnym oburzeniem
- Sorry stary ale my nie wielbłądy. Pić musimy- odpowiedział Bartek
- Zapamiętam to sobie- oznajmił złamanym głosem środkowy
- Andrzej przyjechał- krzyknęła Daga z kuchni. Zgasiliśmy światło. Goście zapukali do drzwi, które otworzył im Winiar. Gdy weszli do salonu chcieli zapalić światło ale Winiar im nie pozwolił. W tym momencie z kuchni przyszedł Bartek i Karol z tortami. Sztuczne ognie oświetliły sztuczne ognie. Wszyscy zgromadzeni wyszli ze swoich ukryć i zaczęliśmy śpiewać.
-Sto lat, sto lat, sto lat niech żyje nam,
Jeszcze raz i jeszcze raz niech żyje nam
Sto lat, sto lat niech żyje nam
Sto lat, sto lat, sto lat niech żyje nam, i już.- śpiewaliśmy bardzo ładnym chórkiem. Prawie nie było słychać fałszu. To pewnie przez tych kilka szybkich...
- Andrzej stary wszystkiego najlepszego. Fajnej dziewczyny, która będzie cię kochać, szczęścia, zdrowia, żebyś nie miał kontuzji. Życzę ci stary kumplu, abyś dostał powołanie do kadry i spełnił swoje wszystkie nawet te najgłupsze marzenia- jako pierwszy życzenia złożył Wronie Karolek.
- Dzięki przyjacielu.- siatkarze wykonali męski uścisk- To teraz kto składa mi życzenia?- zapytał uśmiechnięty Andrzej
- Ja jako twoja jedna z wierniejszych fanek- zaśmiałam się. - No to tak Andrzejku życzę ci dużo zdrówka, mało kontuzji, aby twoja kariera się rozwijała, abym mogła z tobą kiedyś przeprowadzić wywiad, gdy będziesz w koszulce z barwami narodowymi. Ogólnie żebyś był szczęśliwy- te życzenia wypowiedziałam na głos- A teraz się schyl- oznajmiłam do siatkarza. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni- Przyjacielu miłości ci nie życzę, bo widzę, że ją znalazłeś. Powiedz Wiktorii co do niej czujesz. Z daleka widać jak na ciebie patrzy. Jestem pewna, że bardzo cię kocha. Także przejmij inicjatywę i wyznaj jej miłość. Nie czekaj z tym za długo- wyszeptałam do jego ucha i przytuliłam
- Dzięki przyjaciółko.- uśmiechnął się środkowy. Składanie życzeń zajęło trochę czasu. Kto już życzył mu co chciał siadał w salonie i zaczynał pić. Około 21 impreza się rozkręciła. Mario i Winiar zostali prowadzącymi zabawę i wymyślili, że urządzimy sobie małe kalambury. Wlazły jako pierwszy pokazywał. Z tym nie było problemu. Udawał wkurzoną Paule, która zaczęła bić go poduszką. Zgadł Karol więc on pokazywał kolejną rzecz. Ale to co wybrał również było banalne. Udawaj, że robisz zdjęcia i powiedz, że to sportowiec. Wiadomo, że to chodzi o Ignaczaka.Każdy mógł to zgadnąć, ale ja jako pierwsza to powiedziałam.
- No to tak. Kategoria to sportowcy- oznajmiłam. Zaczęłam udawać Andrzeja w czasie oglądania filmu ze mną. Ci którzy wiedzieli o co chodzi nie mogli wytrzymać ze śmiechu. Ci nie wtajemniczeni patrzyli na nich jak na idiotów. Nawet Andrzej nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- Ja naprawdę wtedy tak wyglądałem?- zapytał przez śmiech?
- Naprawdę- odpowiedziałam i również zaczęłam się śmiać.
Po krótkiej chwili właściciel domu stwierdził, że czas potańczyć. Puścił wolną piosenkę i poprosił Dagmarę do tańca. W jego ślady poszedł Mariusz, a następnie Bartek. Po kilku kawałkach zrobiliśmy przerwę na kielicha. Zrobiło mi się trochę słabo. Stwierdziłam, że to przez to, że jeszcze nic oprócz tortu nie jadłam. Nadrobiłam zaległości i wyszłam na taras. Chłodne powietrze poprawiło moje samopoczucie i po krótkiej chwili wróciłam do środka. Od razu do tańca porwał mnie Karol.
- Udała się nam ta impreza. Jak pójdziemy na emeryturę możemy zająć się organizacją różnych imprez- oznajmił w trakcie tańca
- Pomyśle- zaśmiałam się. Jedna piosenka się skończyła, a gdy zaczęła drugą usłyszałam za sobą "Odbijany" i już tańczyłam z Andrzejem. Rozmawialiśmy o dzisiejszej imprezie. Andrzej kilka razy dziękował mi za pomoc w przygotowaniu.
- A kiedy pogadasz z Wiki?- zapytałam
- Zrobię to przed północą. Chcę powiedzieć to w takim momencie, żeby za chwilę wystrzelił fajerwerki- oznajmił mi swój plan
- Romantyk- zaśmiałam się
- To przez Wiki. Zmieniła mnie, mimo że jeszcze nie jesteśmy razem
- To jest prawdziwa miłość- z środkowym przetańczyłam kilka piosenek. Do stolika dotarłam dopiero gdy byłam po tańcu z każdym z siatkarzy. Mariusz i Michał zrobili sobie przerwę, więc przez chwilkę nie było muzyki. Gdy wypiłam drinka obok mnie usiadła Wiki.
- Możemy pogadać?- spytała niepewnie
- Jasne chodź do kuchni, nikt nie będzie nam przeszkadzał- oznajmiłam. Po chwili byłyśmy już w kuchni.
- Ty i Karol jesteście najlepszymi przyjaciółmi Andrzeja.- przytaknęłam jej- Czy w takim razie mogłabyś powiedzieć mi czy Andrzej ma kogoś?- spytała
- Nie ma nikogo. Ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. To jest naprawdę fajny facet. Zasłużył na szczęście. Cały czas trzymam kciuki, żeby mu się udało w życiu- oznajmiłam
- Opowiadał mi jak się poznaliście. To przykre, że w takich okolicznościach. Ale dobrze, że on tam wtedy był. Nic ci się chociaż poważnego nie stało- uśmiechnęła się do mnie szatynka. Już miałyśmy wracać do salonu ale mi się zakręciło w głowie. Trochę mnie to zmartwiło.- Angela co się dzieje?- spytała dziewczyna
- Nic, trochę mi słabo posiedzę chwilę i mi przejdzie- Uśmiechnęłam się. Wróciłyśmy do salonu. Winiar od razu zapełnił mój kieliszek. Wznieśliśmy toast za sukcesy Skry w tym sezonie. Gdy procentowa ciecz rozpływała się po moim ciele zaczął mnie boleć brzuch. Jednak zlekceważyłam to.
- Kochani chodźcie do ogrodu. Za chwilę północ.- krzyknął Winiar.
- Mariusz, Michał chodźcie do mnie na chwilkę- poprosiłam ich.podeszli do mnie i zapytali o co chodzi.- Z fajerwerkami poczekajcie chwilkę. Andrzej chcę wyznać coś Wiktorii. Odpalcie petardy dopiero jak to zrobi- poprosiłam ich na co przytaknęli. Wyszliśmy do ogrodu gdzie każdy czekał Już z szampanem. Podeszłam do Bartka i przytuliłam go.
- Kocham Cię- oznajmiłam wtulając się w tors chłopaka
- Też cię kocham Kotku- ucałował mnie w czoło. Przytulni do siebie czekaliśmy na wybicie północy. Co jakiś czas patrzyłam w stronę Andrzeja.

***Andrzej***

Będąc w ogrodzie strasznie się denerwowałem. Bałem się reakcji Wiki na moje wyznanie. Ale dłużej nie chcę tego ukrywać. Widziałem, że co jakiś czas patrzy na mnie Angela.
3 minuty przed północą rozpocząłem rozmowę z szynką.
- Wiktoria muszę ci coś powiedzieć. W prawdzie boję się twojej reakcji, ale jeśli teraz nie wyznam ci prawdy, to później tym bardziej tego nie zrobię.- zacząłem bardzo poważnie- Spotkaliśmy się kilka razy jako przyjaciele. Jednak po każdej rozmowie z Tobą, moje uczucia względem Ciebie się zmieniły. Po ostatnim naszym spotkaniu poczułem coś czego nie jestem wstanie opisać. Gdy o tym myślałem uświadomiłem sobie, że się w Tobie zakochałem.- dziewczyna zaniemówiła, a w kącikach jej oczu zgromadziły się łzy.
- Andrzej ja nie spodziewałam się tego. Ale skoro już wiem co do mnie czujesz to mogę w końcu coś zrobić- oznajmiła i pocałowała mnie. Zaczął padać śnieg. Nie zwracając na to uwagi tkwiliśmy w namiętnym pocałunku. Nagle zaczęły strzelać petardy. Byłem szczęśliwy. Okazało się że niepotrzebnie się bałem.- Kocham Cię- szepnęła mi na ucho dziewczyna
- Ja Ciebie też Wiki.- odpowiedziałem. Złożyliśmy sobie życzenia i wróciliśmy do środka. Już jako para.

***Angela***

Byłam ciekawa jak potoczy się rozmowa Andrzeja i Wiki. Tuż przed północą spojrzałam w stronę środkowego. Całował się z szatynką. Czyli ona też go kocha. Ucieszyłam się. Bardzo lubię Andrzeja i bardzo się cieszę z jego szczęścia. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie huk fajerwerków. W tym momencie zatopiłam się w ustach Bartka.
- Kochanie chciałabym ci jako pierwsza złożyć życzenia.- oznajmiłam gdy skończyliśmy się całować. Ukochany przytaknął na moje słowa.- Tak więc życzę ci dużo zdrowia, szczęścia, aby twoja kariera się rozwijała tak jak ty sobie tego chcesz. Aby twoja miłość do mnie nigdy nie zmalała, abyś był ze mną szczęśliwy. Tak w dużym skrócie to wszystkiego dobrego w Nowym Roku.- oznajmiłam spoglądając na uśmiechniętą twarz chłopaka.
- Dziękuję Słonko. Tobie również życzę dużo zdrowia, szybkiego powrotu na boisko. Szczęścia ze mną przy boku. Aby twoje wszystkie marzenia się spełniły. Każdy nowy dzień był szczęśliwy i słoneczny. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.- gdy złożył mi życzenia pocałował mnie namiętnie.- A zapomniałbym. Chciałbym życzyć ci abyś dostała powołanie do kadry narodowej- dokończył
- Dziękuję- Uśmiechnęłam się. Wróciliśmy do środka. Bartek od razu porwał mnie do tańca. Po kilku piosenkach poszliśmy do stolika gdzie siedział Andrzej i Wiki.
- Angela dziękuję. Gdybyś mnie nie zmotywowała do tego wyznania to pewna szatynka nie siedziałaby przytulona do mnie.- oznajmił Wrona. Porozmawialiśmy, wypiliśmy kilka szybkich kolejek. Zrobiło mi się trochę słabo. Opuściłam dom i wyszłam na taras. Po kilku chwilach było mi już lepiej. Wróciłam do środka i siatkarze zaprosili mnie na jednego. Oczywiście jeden zamienił się w kilka. Po kilku kieliszkach Bartek poprosił mnie do tańca.
Po skończonym tańcu z ukochanym udałam się do toalety. Załatwiłam swoją potrzebę, poprawiłam fryzurę i już miałam opuścić pomieszczenie zrobiło mi się słabo. Stanęłam przy drzwiach po których osunęłam się na ziemię. Strasznie bolał mnie brzuch. Leżałam chwilę na zimnych kafelkach. Nawet nie wiem kiedy straciłam przytomność.

***Bartek***

Od kilku minut nie ma nigdzie Angeli. Zacząłem się martwić. Wszyscy siedzieli w salonie. Poszedłem na górę zobaczyć czy w którymś z pokoi nie ma dziewczyny. Jednak nigdzie jej nie było. Zadzwoniłem do niej ale nikt nie odebrał. Wróciłem do salonu.
- Widzieliście Angele?- zapytałem zaniepokojony
- Jakiś czas temu wyszła na taras- oznajmiła Paula. Poszedłem zobaczyć na zewnątrz. Ale mojej ukochanej nigdzie nie było. Powróciłem do salonu.
- Nie ma jej- oznajmiłem
- To może w łazience- zaproponował Michał. Gdy tam poszedłem faktycznie świeciło się światło. Zapukałem raz, drugi trzeci ale nic.- Angela jesteś tam?- cisza. Nie wiele myśląc wywarzałem drzwi. Za nimi zobaczyłem siatkarkę leżącą na podłodze. Dziewczyna krwawiła. Zawołałem przyjaciół. Ci szybko zadzwonili na pogotowie.
Pół godziny później jechaliśmy już do szpitala. Z początku ratownicy nie chcieli pozwolić mi jechać w karetce. Ale po dłuższej chwili namawiania zgodzili się.
W szpitalu byliśmy po jakiś 20 minutach. Lekarze zabrali blondynkę na badania. Czekałem na wyniki badań na korytarzu. Bałem się o ukochaną. Dziewczyna odzyskała przytomność po wszystkich badaniach, a lekarz poprosił mnie do sali w której leżała. Ułożyło mi gdy zobaczyłem dziewczynę.
- Mam dla państwa złą wiadomość- zaczął z nami rozmawiać doktor. W mojej głowie pojawiały się same czarne scenariusze.

------------------------------------
 Hejka. Zaczynają się problemy. Jak myślicie co jest Angeli?
Mam lekki  smuteczek. Pod ostatnim rozdziałem były tylko 4 komy :(
Wiem, ze były przygotowania do świąt, wiec mam nadzieje, ze teraz będzie więcej komentarzy.
Mamy pierwszy dzień świąt wiec chce wam złożyć życzenia.

Pozdrawiam was i do następnego :**
Ps. Zapraszam na moje drugie opowiadanie

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział XXXVIII

***Angela***
Następnego dnia obudziłam się o 8. Bartek też już nie spał.
- Witaj Księżniczko- powiedział na powitanie siatkarz
- Witaj księciu.- zaśmiałam się. Poleżeliśmy chwilkę na łóżku, a następnie poszłam się ubrać. Z szafy wyjęłam ciepłe ubrania i udałam się dol łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Po ich rozczesaniu stwierdziłam, że zwiąże je w wysoką kitkę. Po uczesaniu założyłam wybrane ubrania.
 
Zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do pokoju. Po mnie do łazienki poszedł Bartek. Nie czekając na ukochanego zeszłam do kuchni, gdzie byli już moi rodzice.
- Cześć wam- powitałam ich uśmiechem
- Cześć córcia. Siadaj śniadanie już gotowe. A gdzie Bartek?- powiedziała mama
- Bartek zaraz przyjdzie. Nie musiałaś robić śniadania, sama bym zrobiła
- Ale wiesz dobrze, że lubię gotować- oznajmiła. Racja, moja mamusia kocha gotować. W końcu jest szefem kuchni....
- O której planujecie wyjechać?- zapytał ojciec
- Po 10. Musimy zajechać do wujka Marka. A do tego musimy jeszcze dziś być w Bełchatowie- wyjaśniłam
- Pamiętajcie, że macie jechać ostrożnie- rzekła mama
- Wiem mamuś. Z początku ja będę prowadzić.- po moich słowach w kuchni pojawił się przyjmujący. Przywitał moich rodziców. Wspólnie zjedliśmy śniadanie. Między czasie przyszedł Kamil. Uzgodniłam z bratem, że jak z tatą, dziadkiem i Adamem będą jechać na mecz, to przyprowadzi mi samochód. W czasie wczorajszej wizyty dziadków spytałam dziadka, czy chciałby jechać na jakiś mecz. Oznajmił, że jak będę grać to chętnie zobaczy swoją wnuczkę na boisku. Przy okazji zadbam o to żeby poszedł do lekarza. Umowie mu wizytę. Babcia mówiła wczoraj, że ostatnio dziadek źle się czuje, a nie chcę iść do lekarza.
Po śniadaniu spakowaliśmy swoje rzeczy, wypiliśmy kawę i zaczęliśmy się żegnać.
- Fajnie, że nas odwiedziliście. Jak tylko będziecie mieli więcej czasu to przyjeżdżajcie- oznajmiła mama
- Bartek jedź ostrożnie. Koniecznie zadzwońcie jak będziecie we Wrocławiu. Dobrej dobrej drogi.- pożegnał nas ojciec. Rodzice wyściskali mnie za wszystkie czasy.
Warunki na drodze, jak na tą porę roku były bardzo dobre. Jadąc do wujka opowiedziałam Bartkowi w jakim celu jedziemy. Z początku nie wiedział co ma powiedzieć. Po chwili jednak przyznał rację, że ja i mój brat jesteśmy strasznie podobni do Dawida.
Byłam zdenerwowana rozmowa jaka mnie dziś czeka. Jednak zdałam sobie sprawę, że nie mogę tego ukrywać. Rozmowa z wujkiem będzie prosta, gorzej będzie porozmawiać z Dawidem.
Po godzinie byliśmy na miejscu. Gdy zapukałam do drzwi otworzył mi wujek. Przedstawiłam mu Bartka.
- Wujku jest ciocia Ania?- zapytałam
- Nie ma jej. Pojechała do Mateusza- oznajmił.
- To dobrze. Wujku bo chodzi, o to że Rodzice powiedzieli mi o twoim nie ślubnym synie- zaczęłam rozmowę
- O Dawidzie? Czemu o tym rozmawialiście za moimi plecami?- zapytał wujek
- Wujku ja go znam. Poznałam go jak byłam u przyjaciela w Rzeszowie. - powiedziałam
- Ale jak to? Powiedz mi coś o nim- spełniłam tą prośbę.- pomóż mi się z nim spotkać, porozmawiać
- Nie mogę ci wujku niczego obiecać, ale spróbuję coś zrobić.- oznajmiłam
- Wiesz, mam pomysł. Napiszę kilka słów do niego i dam mu zdjęcie. Jak go będziesz widzieć, to mu przekażesz- powiedział z entuzjazmem. Szybko udał się po kartkę, długopis i zdjęcie na którym był wujek i ja. Zapewne chciał, aby Dawid uwierzył, że Marek Dryja to jego ojciec, a ja jestem jego kuzynka.- Daj mu ten list. Będę ci bardzo wdzięczny, jeśli udałoby ci się namówić Dawida na spotkanie ze mną- rzekł i podał mi kopertę.
- Wujku mogę ci obiecać, że spróbuję zrobić wszytko, aby namówić go na te spotkanie, ale nie wiem czy się zgodzi.- odpowiedziałam. U wujka Marka byliśmy około godziny. W tym czasie wujek opowiedział nam jak poznał mamę Dawida, panią Ilonę.
Do Wrocławia jechaliśmy po prawie 5 godzinach ze względu na złą pogodę. Pierwszą połowę drogi ja prowadziłam, drugą część trasy samochodu prowadził Bartek. W czasie drogi rozmawialiśmy o nas, minionych świętach , o naszych rodzinach, ale także o planach na przyszłość.
Będąc w moim mieszkaniu zrobiłam nam ciepłej herbaty. W szafce kuchennej znalazłam ciastka i czekoladę. Usiedliśmy w salonie i rozmawiając wypiliśmy gorący napój.
- Po nowym roku będę musiała pojechać do Rzeszowa. - oznajmiłam
- Do Dawida?
- Tak, muszę z nim porozmawiać. W końcu to mój kuzyn
- Pojadę z tobą, powiedz tylko kiedy. Wezmę sobie wolne i razem pojedziemy- powiedział przytulając mnie.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się. Byłam mu naprawdę wdzięczna, za to jak mnie wspiera w tej sytuacji. Przepakowałam swoją torbę. Zabrałam rzeczy na sylwestra i około 18 opuściliśmy moje mieszkanie. Na parkingu znaleźliśmy samochód siatkarza i mogliśmy jechać do Bełchatowa.
Droga do Bełka minęła nam w zupełnie innej atmosferze. Jadąc do Wrocławia rozmawialiśmy o poważnych sprawach, teraz o błahostkach. Bartek opowiadał różne kawały, historię, śpiewaliśmy, śmialiśmy się ze wszystkiego.
Po upływie 2 godzin byliśmy w mieszkaniu siatkarza. Bartek od razu poszedł się wykąpać. Zrobiłam się głodna, więc postanowiłam zrobić coś do jedzenia. Na kolację przygotowałam kilka kanapek.
- Idziesz ze mną jutro na trening?- zapytał Bartek siadając na sofie.
- Jak ładnie poprosisz- powiedziałam zadziornie. Bez odpowiedzi wpił się w moje usta, łącząc je ze swoimi w namiętnym pocałunku.
- Wystarczy?- spytał odrywając się od moich warg
- Wystarczy- oznajmiłam, Bartek wyciągnął telefon i szybko wybrał czyjś numer.
- Cześć stary. Angela będzie.....
-......
-Dobra, to widzimy się na treningu- zakończył połączenie
- Bartek powiedz mi o co chodzi- zamiast odpowiedzieć mi, siatkarz wstał i poszedł w stronę sypialni. Po chwili wrócił ze swoją koszulką treningową.
- To dla ciebie. Jutro trenujesz z nami. Musisz wrócić do formy, dziadek musi zobaczyć cię z jak najlepszej strony na meczu- oznajmił podając mi swoją koszulkę
- Ja mam jeszcze zwolnienie lekarskie i ty chcesz żebym grała?- spytałam ze zdziwieniem
- Jeden z naszych środkowych nie wrócił ze świąt i potrzebna pomoc, przy okazji zaczniesz trenować- oznajmił skradając z moich warg całusa, a następnie z talerza kanapkę. Kolację zjedliśmy oglądając jakąś komedię romantyczną. O dziwo to Kurek zaproponował żeby ją obejrzeć.
- Kocham cię- oznajmiłam wtulając się w tors siatkarza
- Ja ciebie też Skarbie, ale teraz idziemy już spać. Jutro o 9 zaczyna się trening.
- To idę się wykąpać- rzekłam wstając z kanapy. Poszłam do sypialni siatkarza, z walizki zabrałam rzeczy potrzebne do kąpieli i udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu wróciłam do sypialni. Na łóżku leżał Bartek i przeglądał coś w telefonie..... Moim telefonie
- Misiek nie pomyliłeś telefonów?- spytałam słodko
- Nie wydaje mi się. Ładnie to tak pisać z 2 zajętymi panami?- spytał pokazując mi skrzynkę z moimi wiadomościami
- A nie nauczyli, że nie czyta się cudzej korespondencji?- zapytałam
- Uczyli, ale ja tylko chciałem, wysłać kilka naszych wspólnych zdjęć do siebie, a że Adam napisał do ciebie, to nie moja wina
- I ty musiałeś zobaczyć co mi napisał?- spytałam zdenerwowana. Było to takim lekkim ciosem. Ciosem nieufności. Było mi z tego powodu przykro.
- Nie musiałem Ale tak jakoś wyszło. Przepraszam Kochanie. Pewnie teraz myślisz, że ja ci nie ufam. Po prostu bardzo cię kocham i jestem chorobliwie zazdrosny- powiedział przytulając mnie
- Ale to nie zmienia faktu, że jest mi przykro- oznajmiłam. Odwróciłam się plecami do siatkarza. Ten przytulił mnie mocno i zaczął składać nam mojej szyi subtelne pocałunki i między czasie mówił
- Przepraszam Kochanie. Przepraszam Słonko. Kocham Cię i nie gniewaj się na mnie.- Ja jednak byłam nieugięta.- Wejdź na Facebooka- powiedział tajemniczo. Jak powiedział tak i zrobiłam.
Miałam kilka powiadomień. Wszystkie dotyczyły zdjęcia, naszego wspólnego ze świąt, które wstawił Bartek.
"Moje szczęście <3 Mój Skarb :*** Z Tobą i Twoimi bliskimi spędziłem wspaniały czas. Oby więcej takich spotkań. Kocham Cię:*****
Uśmiechnęłam się pod nosem oglądając zdjęcie, na którym siedzimy przy stole, przytuleni do siebie. Nasz prywatny fotograf (czytaj moja siostra Ola) uchwycił na nim moment gdy spoglądamy sobie prosto w oczy. Nie chciałam aby Bartek widział mój uśmiech, więc szybko zablokowałam telefon i głowę położyłam na poduszce
Zrozumiałam, że Bartek naprawdę mnie kocha. Jego zazdrość jest jednym z tego objawów, ale to nie powód żeby czytać moje sms-y. Do tego to, że wstawił nasze wspólne zdjęcie. Znaczy, że nie wstydzi się uczuć.
Ale jak się trochę postara żeby mnie przeprosić to nie zaszkodzi. Co nie?
- Dobranoc pani Obrażalska- powiedział całując mnie w policzek
- Dobranoc- po upływie kilku chwil usnęłam w ramionach ukochanego.
***Bratek***
Obudził mnie budzik parę minut po 7. Żeby nie budzić dziewczyny, wyłączyłem go szybko. Delikatnie wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Wybrałem ubrania na dziś i udałem się do łazienki. Tam wykonałem poranną toaletę.
Następnie swoje kroki skierowałem do kuchni. Na śniadanie postanowiłem przygotować naleśniki ale nie byle jakie. Przygotowałem ciasto, po czym znalazłem w szafce sylikonową foremkę w kształcie serca. Zacząłem smażyć naleśniki. Po kilku chwilach miałem cały talerz naleśników. Zaparzyłem kawę i razem z resztą ustawiłem na stole. Gdy skończyłem była 8, a więc najwyższy czas obudzić moją Śpiącą Królewnę. Po cichu udałem się do sypialni i ułożyłem się na łóżku. Chwilę patrzyłem na ukochaną. W czasie snu wygląda jak bezbronne dziecko.
- Kochanie, pora wstawać. Za godzinę mamy trening- oznajmiłem składając na policzku dziewczyny buziaka.
- Mhm. Jeszcze 5 minut i wstaje- oznajmiła odwracając się do mnie plecami
- Żadne 5 minut. Wstajesz albo ci pomogę- oznajmiłem stanowczo
- No to mi pomóż- wymruczała seksownym głosem. Z cwanym uśmiechem wymalowanym na twarzy zciągnąłem kordłę z dziewczyny. Wstając z łóżka przeżuciłem Angele przez ramię i udałem się do kuchni.- Nie myślałam, że z ciebie taki romantyk- zaśmiała się, pewnie na widok naleśników, które dla niej przygotowałem.
- Tylko dla wyjątkowej kobiety- powiedziałem cichym głosem do jej ucha. Na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec.
- Kocham Cię- w odpowiedzi pocałowałem ją.
Śniadanie zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze. Ciągle rozmawiając, tak naprawdę o rzeczach nie istotnych. Dwadzieścia minut przed 9 opuściliśmy mieszkanie i pojechaliśmy na halę.
Równo o 9 rozpoczął się trening, oczywiście od rozgrzewki. Ukradkiem spoglądałem na Angele, będąca w mojej koszulce. Dzięki jej wzrostowi nie wydawała się mocno za duża na dziewczynę. Jej jasne włosy idealnie pasowały do ciemnej koszulki. Mógłbym na nią patrzeć godzinami. Moje przemyślenia przerwało mi spotkanie ze......ściana. Trochę zabolało. Nikt jednak nie zwracał na to uwagi. Wszyscy obecni na sali nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Gdy odzyskałem świadomość tego co się stało, wróciliśmy do treningu. Poćwiczyliśmy chwilę zagrywkę i mieliśmy zagrać mecz treningowy.
- Angela, wybierz sobie skład- oznajmił po angielsku trener.
- W takim razie, w drużynie chcę mieć Mariusza, Karola, Pawła, Michała,Nicolasa i Facundo-oznajmiła dziewczyna.
- I nie bierzesz Bartka do drużyny?- zapytał trener
- Nie, muszę mieć na kogo zagrywać- zaśmiała się
- Policzmy się w domu- oznajmiłem do jej ucha. Ta uśmiechnęła się i rozpoczął się nasz meczyk.
Pierwsze 2 sety wygrał zespół 20-latki. W czasie ich trwania kilka razy mnie zablokowała. Mimo, że wraca po kontuzji to jest w bardzo dobrej formie. W trzecim secie mój zespół prowadził już 20:17, ale wtedy na zagrywkę weszła Angela. Za pierwszym razem serwowała na Antige. Zdobyła punkt. Następny serwis na Libero. Ten przyjął na drugą stronę i z pierwszej piłki zaatakował Kłos. Punkt dla drużyny Angeli. Kolejny serw środkowej był w moją stronę. Byłem przekonany, że będzie aut. Pomyłka. Trafiła idealnie w linię. Tym samym doprowadzając do remisu po 20. Zrobiło się nerwowo. Kolejny serwis, tym razem trafiła w aut. Teraz to ja byłem na zagrywce. Do końca tego seta zagrywałem. Moja drużyna wygrała 25:20. Zmiana stron. Trener w tym czasie przekazał nam kilka wskazówek.
Cały nasz mecz wygrał zespół z Angela w składzie. Wygrali z nami 3:2. Po treningu mieliśmy się porozciągać. Trener uprzedził nas, że popołudniowy trening będzie na siłowni. Przeszliśmy do szatni. Najpierw Angela się przebrała, a następnie my.
- Mimo długiej przerwy bardzo dobrze grałaś- pochwalił Angelikę, Winiar
- Dzięki, to dlatego, że bardzo brakowało mi gry- odpowiedziała swoim pięknym uśmiechem. Sam udałem się pod prysznic.
- Bartek gdzie masz kluczyki do samochodu?- usłyszałem głos Angeli gdy byłem pod prysznicem.
- W kurtce- odpowiedziałem
***Angela***
Grając dziś ze Skrzatami czułam się wspaniale. W końcu mogłam zagrać. Bardzo za tym tęskniłam. A fakt, że moja drużyna wygrała, sprawił, że powrót do gry był jeszcze wspanialszy. Nie mogę się już doczekać pierwszego treningu, meczu w moim klubie. Moje rozmyślania przerwał Bartek wsiadający do samochodu.
- W nagrodę, za ładna grę zabieram cię na obiad- oznajmił odpalając auto.
- Chyba za moje ładne bloki na tobie i zagrywki, których nie przyjąłeś
- Specjalnie to robiłem
- Ta jasne, takie bajki dzieciom będziesz opowiadał. Boisz się przyznać, że twoja dziewczyna zagrała lepiej od ciebie
- Od razu lepiej. Miałaś dobry dzień i tyle.- chciałam już mu odpowiedzieć, Ale zadzwonił mój telefon, a dokładniej to dzwonił do mnie Andrzej.
- Hej Andrzej- powitałam go
- Cześć, Angela. Na początku to bardzo dobrze grałaś.
- dziękuję
- Ale dzwonię żeby zaprosić cię na kawę, mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia
- Pewnie. O której i gdzie?- zapytałam
- O 14, adres wyślę ci smsem
- Dobra będę. Mogę się chwilę spóźnić
- Jasne, tylko przejdź. Nie przeszkadzam ci już, bo pewnie jesteś z Bartkiem. Do zobaczenia- nie dał mi odpowiedzieć, bo się rozłączył
- Bartek o 14 idę na kawę z Andrzejem- oznajmiłam
- Jasne, to twój przyjaciel więc nie widzę przeszkód. Powiedz gdzie to cię podwiozę- widać po nim było że nie był zadowolony z tego powodu.
-Andrzej przyśle mi adres smsem.- dalszą drogę do restauracji przebyliśmy w ciszy.
Po złożeniu zamówienia zaczęłam rozmowę z przyjmującym
- Bartuś kochanie, masz coś przeciwko mojemu wyjściu z Andrzejem?- zapytałam
- Nie jestem z tego zadowolony. Wiem, że on ci kiedyś wyznał miłość- nie dałam mu dokończyć
- Ale dostał kosza, a ja kocham tylko ciebie. Andrzej chcę powiedzieć mi coś ważnego. Nie masz o co być zazdrosny- oznajmiłam spoglądając w jego niebieskie tęczówki.
- Nic nie poradzę, że zwariowałem na twoim punkcie- oznajmił całując mnie w dłoń. W tym momencie przyszedł kelner z naszym zamówieniem. Obiad zjedliśmy rozmawiając na przeróżne tematy. Jak się okazało kawiarnia w której chce się spotkać Andrzej jest dwie ulice dalej. Bartek zaproponował że pójdziemy do niej spacerkiem.
- Kochanie przyjedź później z Andrzejem do Energii, to razem wrócimy do domu.- oznajmił gdy byliśmy już na miejscu
- Pewnie. Leć przygotować się na trening. Kocham cię- oznajmiłam i na pożegnanie złożyłam na ustach siatkarza subtelny pocałunek
- Też cię kocham Kotku- oznajmił całując mnie w policzek. Bartek poszedł w stronę restauracji gdzie jedliśmy obiad, a ja weszłam do kawiarni. Przy jednym ze stolików siedział już Andrzej.
- Witaj, miło cię znów zobaczyć- powitał mnie ciepłym głosem.
- Cześć. Ciebie również miło widzieć.- powitałam przyjaciela. Zdążyłam usiąść przy stoliku i podeszła do nas kelnerka. Zamówiliśmy sobie po kawie i rozpoczęliśmy rozmowę. Najpierw poruszyliśmy temat odbytego dziś treningu, poprzez rozmowę o świętach, aż do tego co chciał mi powiedzieć środkowy.
- Wiesz dobrze, że czułem do ciebie coś więcej niż przyjaźń. Niestety ty nie odwzajemniłaś mojego uczucia. Nie chciałem wtedy patrzeć na twoje szczęście i Bartka. Teraz widzę, że jesteś bardzo szczęśliwa. I cieszę się z tego. Dodatkowo w moim życiu pojawiła się pewna dziewczyna- oznajmił, przy ostatnim słowie uśmiechnął się promiennie
- Wiedziałam, że szybko o mnie zapomnisz. Opowiadaj mi o swojej wybrance- uśmiechnęłam się do Wroniastego.
- Jest fotografem. Poznałem ją na jednym z treningów. Od razu mnie zauroczyła. Jej piękny uśmiech i zielone oczy cały czas mam w głowie. Byłem z nią na kilku spotkaniach. Po każdym czułem do niej coś więcej. Ale wczoraj na kolacji zrozumiałem, że ją kocham. Zaprosiłem ją na sylwestra.i chcę jej wyznać co czuję- oznajmił, w jego oczach było widać szczęście.
- Masz przy sobie jej zdjęcie?- spytałam. W odpowiedzi pokazał mi profil dziewczyny. Nie powiem bardzo ładna. Wysoka, długie brązowe włosy, zielone oczy.
- Będzie, na naszym treningu na siłowni. Przyjdź z Bartkiem to przedstawię ci ją
- Chciałeś powiedzieć, że z tobą pojadę. Bartek pojechał do domu, więc jesteś na mnie skazany na mnie przyjacielu- Zaśmiałam się
- To nagroda. Fajnie mieć taką przyjaciółkę, wręcz siostrę- oznajmił Andrzej
- Miło mi to słyszeć, braciszku
- A tak zmieniając temat, to jak nastawienie przed rozprawą?- zapytał z troską
- Było dobrze, ale jak byłam z Bartkiem na imprezie u mojego znajomego to przyszedł Czarek i wszystkie wspomnienia wróciły- czułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Andrzej otarł ja swoim rękawem.
- Nie płacz. On nie jest tego wart. Będzie dobrze, będę przy tobie na tej rozprawie.
- Dziękuję, cieszę się, że cię spotkałam. Nie wiadomo co by się ze mną stało wiesz o czym mówię
- Nie myśl już o przeszłości. Ważna jest przyszłość.
- Ja to bardzo dobrze wiem, ale ciężko jest wymazać z głowy takie wspomnienia- dopiliśmy kawy i po uregulowaniu rachunku opuściliśmy lokal. Poszliśmy do samochodu środkowego. Andrzej poinformował mnie, że musimy pojechać do niego po jego rzeczy na trening.
Pół godziny późnej byliśmy już na hali. Andrzej udał się do szatni, a ja poszłam poczekać na siatkarzy przed siłownią. Na korytarzu były pokazane wszystkie puchary, nagrody klubu z Bełchatowa. Przyglądając się im poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie silnymi ramionami.
- Będzie mi szkoda stąd wyjeżdżać- szepnął mi do ucha dobrze znany głos. Odwróciłam się do niego przodem.
- Mi też, ale nie rozmawiajmy o tym. Idź na trening ja tu poczekam.
- Chodź. Usiądziesz na ławce. Nie będziesz sama tu siedzieć.- przeszliśmy razem na siłownię. Nie było tam jeszcze nikogo. Bartek zaczął się rozgrzewać, a ja robiłam mu zdjęcia. Gdy przyjmujący skończył się rozgrzewać podszedł do mnie i pocałował. W tym momencie przyszli siatkarze i sztab.
Trening trwał w najlepsze, gdy na siłowni pojawiła się dziewczyna z aparatem. Poznałam, że to dziewczyna o której mówił mi Andrzej. Jak środkowy ją ujrzał uśmiechnął się do niej, a na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny rumieniec.
Trening siłowy chłopaków zakończył się o 18. Czekałam na głównym holu na Bartka. W pewnym momencie zagadała do mnie pani fotograf.
- Mogę prosić panią o zdjęcie?- zapytała szatynka
- Jasne- po chwili robiła już selfi. Poprosiła mnie również o autograf. Z uśmiechem spełniłam jej prośbę. Skończyłam podpisywać się na kartce i zobaczyłam idących siatkarzy.
- Widzę, że moje dwie przyjaciółki już się poznały- oznajmił Wrona.
- Ja tylko poprosiłam o zdjęcie- oznajmiła dziewczyna z aparatem
- W takim razie, Angela to jest Wiktoria, Wiktoria to jest Angela- przedstawił nas sobie Andrzej.
- Nie mogę uwierzyć, że mogłam cię poznać. Jesteś jedną z lepszych siatkarek młodego pokolenia- oznajmiła podekscytowana- porozmawialiśmy z nimi chwilę i pojechaliśmy do domu. Bartek był zmęczony, więc zrobiłam kolację. W tym czasie chłopak poszedł się wykąpać. Z przygotowanymi tostami poszłam do salonu. Do kuchni wróciłam po herbatę. Usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam telewizję i czekałam na ukochanego.
Po kolacji Bartek posprzątał. Sama udałam się do łazienki. Po szybkiej kąpieli poszłam do sypialni. Czekał już w niej Bartek. Gdy położyłam się na łóżku przyjmujący zaczął mnie namiętnie całować. Co jakiś czas składał na mojej szyi składał subtelne całusy. Ręce siatkarza wędrowały pod moją koszulka.
- A podobno byłeś bardzo zmęczony po siłowni- oznajmiłam zadziornie.
- Ale już nie jestem- odpowiedział i znów mnie pocałował.
Ta noc dopiero się zaczęła.

========================
Czesc wam. Mam lekcje wolna wiec dodaje kolejna  czesc przygód Angeli. Liczę, ze wam chociaż trochę się spodoba. Zostawcie swoje opinie na jego temat Ps. Zapraszam na drugie opowiadanie

piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział XXXVII

***Angela***
 Obudziłam się w szczelnym uścisku Bartka. Nie chętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Bartka, który mi się przyglądał.
- Dzień dobry Kochanie.- przywitał mnie delikatnym buziakiem
- Witaj Miśku. Jak ci się spało?- powitałam go promiennym uśmiechem
- Bardzo dobrze, a to dlatego, że w moich ramionach spała pewna uśmiechnięta, miła kochana i piękna blondynka- oznajmił patrząc na mnie
- Nie słodź mi tyle. Wstawaj mamy całe miasto do zobaczenia- powiedziałam i usiadłam na łóżku, po czym klepnęłam go w tyłek, żeby szybciej wstał
- o nie. Tak się bawić nie będziemy- oznajmił i złapał mnie za nadgarstek. Przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek i zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam się głośno śmiać, ale Bartek szybko zagłuszył mój śmiech pocałunkiem.
-Starczy, dość. Puść już mnie- udało mi się krzyknąć, gdy Bartek na chwilę oderwał się od moich warg, żeby nabrać powietrza
- Cicho, zaraz twoi rodzice przyjdą i pomyślą nie wiadomo co- szepnął zadziornie do mojego ucha.
- Boisz się?- zapytałam
- No wiesz, zauważyłem wczoraj, że w twojej rodzinie jest dużo facetów i pewnie jest ich więcej niż ci, których wczoraj poznałem
- Masz rację jest ich więcej- zaśmiałam się. Poleżeliśmy chwilę na łóżku po czym podeszłam do szafy wyjąć ubrania. Z wybraną odzieżą przeszłam do łazienki. Ubrałam się
 
Żeby nie blokować łazienki postanowiłam w pokoju się uczesać i pomalować. Po mnie do łazienki poszedł Bartek. Gdy go nie było włosy zaplotłam w tzn. kłosa i zrobiłam lekki makijaż. Korzystając z chwili wolnego spakowałam swoją torbę. Gdy zakończyłam tą czynność do pokoju wszedł Bartek. Razem zeszliśmy do kuchni, aby zjeść śniadanie.
- Na co masz ochotę- zapytałam
- Tego nie wypada mi mówić w domu twoich rodziców- zaśmiał się
- Zboczeniec.- skomentowałam jego wypowiedź. Na śniadanie usmażyłam jajecznicę. Po posiłku posprzątałam. Wypiliśmy z Bartkiem po kawie.
Mieliśmy wychodzić z domu, ale weszli do niego moi rodzice.
- Cześć dzieciaki.- przywitała nas mama
- Cześć wam- odpowiedziałam
- Dzień dobry- powitał ich Bartosz
- Dokąd idziecie?- zapytał tatuś
- Chcę pokazać Bartkowi miasto- oznajmiłam
- Bardzo dobry pomysł. Obiad będzie około 15- powiedziała mama. Pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i przeszliśmy do samochodu
- Ja prowadzę. Poproszę kluczyki- oznajmiłam koło samochodu
- A to z jakiej racji?- zapytał machając kluczykami
- z takiej, że znam miasto- pocałowałam go i zabrałam z jego ręki kluczyki. Po chwili jechaliśmy główną ulicą miasta.
- To co mi dziś pokażesz?- zapytał w pewnym momencie Kurek.
- Wiele ciekawych miejsc. Znaczne od miejsca, gdzie rozpoczęłam przygodę z siatkówka- oznajmiłam i skręciłam w odpowiednią uliczkę. Po kilku minutowej jeździe byliśmy na miejscu. Zdziwiło mnie, że dzień po świętach jest tu tak dużo samochodów.
Po wejściu do środka okazało się, że jest jakieś zebranie z trenerami, prezesem klubu i sponsorami. Nie mieliśmy problemu z wejściem do środka, z racji tego, że ochroniarze mnie znają. Udaliśmy się z Bartkiem na boisko.
- Proszę stąd wyjść. Mamy teraz spotkanie- usłyszałam głos prezesa
- My właśnie na nie przyszliśmy- odpowiedziałam, wtedy wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
- Angela, nasza była siatkarka. Była najlepszą zawodniczką w drużynie- oznajmił trener i podszedł do mnie- Jak sobie radzisz we Wrocławiu? Jak gra w tamtejszym klubie?- zadał mi kilka pytań
- Na oba pytania odpowiedź brzmi bardzo dobrze- zaśmiałam się.
- Angela skoro tu grałaś, udało ci się przejść do Orlen Ligi to doradź nam coś. Nie możemy pozyskać żadnych młodych dziewczyn do gry- oznajmił prezes
- Muszę chwilkę pomyśleć- odpowiedziałam i usiadłam na krzesełku.
- Jeśli mógłbym się wtrącić, to mam pewną propozycję- powiedział Bartek
- Proszę niech pan mówi- powiedział trener
- W klubie, w którym ja zaczynałem też był taki problem. A żeby zachęcić młodzież do gry to poproszono kilku siatkarzy, którzy dostali szansę gry w lepszych klubach a byli wychowankami klubu z Wałbrzycha zaprosili ich do miasta i oni zachęcali do zapisów do klubu- powiedział
- A wiesz, że to może być dobry pomysł. W końcu sam wiesz jakie to w twoim przypadku dało efekty. Będę musiała porozmawiać z dziewczynami ze swojego klubu może jak będziemy wracać z Polic to zgodzą się na przystanek w Szczecinku- oznajmiłam przybijając piątkę z siatkarzem
- Chwileczkę, z tego co mówicie to wnioskuję, że jest pan siatkarzem- powiedział mój były trener
- Jestem. Bartosz Kurek miło mi- odpowiedział
- No nie wierzę, że nie poznałem pana- oznajmił z uśmiechem- Mogę prosić was o zdjęcie?- zapytał
- Jasne- opowiedzieliśmy zgodnie. Po szybkim zdjęciu głos zabrał prezes
- Angeliko, czy zgodzisz się zostać twarzą kampanii reklamowej naszego klubu?- zapytał nowy prezes
- Pewnie, tyle lat tu grałam więc chętnie pomogę- odpowiedziałam
- To świetnie. Przyjdź za 3 godzinki to zrobimy zdjęcia, nagramy jakiś filmik, żeby puścić w szkołach- oznajmił prezes. Porozmawialiśmy chwilę i udaliśmy się na miasto. Pokazałam Bartkowi najciekawsze miejsca. Bardzo spodobało mu się moje rodzinne miasto. Klika razy ktoś poprosił nas oo zdjęcie i autograf. A kilka razy to my prosiliśmy żeby to ktoś nam zrobił zdjęcie.
- Widziałem tu nie daleko kawiarnie i polecają dziś gorącą czekoladę- powiedział Bartek po 2 godzinach chodzenia po mieście.
- Mam rozumieć to jako zaproszenie?- spytałam zadziornie
- To jest propozycja nie do odrzucenia.- uśmiechnął się triumfalnie
- W takim razie prowadź- po krótkim spacerku usiedliśmy w kawiarni i zamówiliśmy czekoladę. Rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu. O tym co już dziś się wydarzyło i o tym co jeszcze dziś będzie. W towarzystwie Bartka nie czuję żadnej krempacji. Mogę rozmawiać z nim o wszystkim, nawet o bardzo delikatnych sprawach, o których rozmawiałam tylko z Ola. Ale przy Bartku nie muszę niczego udawać. Mogę po prostu być sobą. Nie muszę obawiać się, że jak powiem coś głupiego aa on wybuchnie śmiechem. Siatkarz zawsze mnie wysłucha i doradzi. Tak było również tym razem gdy radziłam się go w sprawie prezentu dla Andrzeja. Ustaliliśmy, że w Bełchatowie coś mu kupimy. Właśnie za to kocham Bartka, za to jaki jest, za to, że zawsze doradzi, wysłucha. Nigdy do tej pory nie byłam aż tak szczęśliwa będąc w związku z jakimś mężczyzną,. Moje rozmyślania przerwał przyjmujący
- Musimy już jechać- oznajmił całując moja dłoń
- Już?... Musiałam się zamyślić oznajmiłam.
Po kilku minutach byliśmy ponownie na sali sportowej. Prezes przedstawił nam pomysł reklamy. Trener przyniósł mi strój, z moim numerkiem jakim grałam w tym klubie. Przebrałam się w niego i zaczęła się zabawa z kręceniem reklam. Na początku były zdjęcia do plakatów, bilbordów itp. Następnie nagrano kilka moich akcji, które rozgrywał mi Bartek oraz to co ja mówiłam o tym klubie. Świetnie się przy tym bawiliśmy.
- Chętnie jeszcze kiedyś zagram w jakiejś reklamie- oznajmiłam gdy już skończyliśmy
- Bardzo dobrze sobie radziłaś.- powiedział Bartek
- Jak nie wyjdzie ci z siatkówka to zajmij się aktorstwem- zaśmiał się pan Mirek
- Przemyśle to. Mam prośbę, niech wyślę pan mu na e-maila zdjęcia z dziś i filmiki, chętnie pooglądam
-Nie ma sprawy- oznajmił i dał mi kartkę, aby zanotować adres poczty. Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę, po czym poszliśmy do samochodu. Tym razem prowadził siatkarz. Po niespełna kwadransie byliśmy już w domu.
W domu mama przywitała nas obiadem. Opowiedzieliśmy jej o tym co robiliśmy. Gdy skończyliśmy posiłek poszliśmy szykować się do ponownego wyjścia. Na dzisiejsze spotkanie postanowiłam ubrać sukienkę od ukochanego. Z wybraną odzieżą poszłam do łazienki. Ubrałam sukienkę z dodatkami
 
i wyprostowałam włosy. Po powrocie do pokoju zabrałam się za zrobienie nowego makijażu. W tym czasie Bartek udał się do łazienki.
- Ja to mam jednak dobry gust- oznajmił przyjmujący gdy wrócił do pokoju, a ja przeglądałam się w lustrze.
- Muszę się z tobą zgodzić- po moich słowach wpił się namiętnie w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do domu. Zabrałam z fotela torebkę i opuscilismy pokój. Zeszliśmy na dół gdzie był mój tata
- Ale ty córuś wypiękniałaś w tym Wrocławiu- oznajmił ojciec
- Dziękuję tatku.
- O której wrócicie?- zapytała mama
- Myślę że koło 24. Mam klucz więc spokojnie. To my będziemy jechać. Do jutra- pożegnaliśmy moich rodziców i udaliśmy się do samochodu. Bartek nie zgodził się, żebym to ja prowadziła. Tłumaczył się tym, że dziś za ładnie jestem ubrana, żeby prowadzić auto. Wiedziałam, że z nim nie wygram więc nawet się nie klocilam.
Około 20.impreza się rozkręciła. Prawie każdy był już pod wpływem alkoholu. Znudziło mi się samo siedzenie. Miałam ogromną ochotę potańczyć. Salon Michała był na tyle duży, że bez przeszkód można będzie tańczyć.
- Michał przyjacielu. Mam takie pytanie gdzie ty masz jakieś radio albo coś innego z czego można puścić muzykę?- zapytałam przyjaciela.
- Uhu kogoś już bierze, zaraz przyniosę laptopa- oznajmił i poszedł na górę. Po kilku chwilach wrócił z komputerem. Od razu włączyłam youtuba. Wybrałam jedną z bardziej popularnych piosenek, przy której dało się tańczyć i wyciągnęłam Bartka do tańca. Moi znajomi z początku się nam przyglądali, ale gdy gospodarz zabawy znalazł skladanke piosenek dobrych na imprezę reszta mojej starej klasy również zaczęła tańczyć. Po kilku piosenkach muzykę przyciszono. Konrad i Marta wymyślili, że zagramy w butelkę. Jako pierwszy kręcił Bartek. Traf chciał tak, że padło na mnie
- Pytanie czy zdanie?- zapytał sensownym głosem Kurek
- Boję się i pytania i zadania jakie wymyślisz- rzekłam na co reszta się zaśmiała- Ale zaryzykuję i wybiorę pytanie- oznajmiłam, Bartek zaczął myśleć nad pytaniem.
- Czy jest tu chłopak, w którym podkochiwałaś się w czasie nauki w technikum?- zapytał po chwili
-3 lata technikum byłam z Kuba, którego tu nie ma, a w pierwszej klasie podkochiwałam się w Michale i Czarku, którego również tu nie ma. Nawet to i lepiej- oznajmiłam zgodnie z prawdą
- No to ciekawych rzeczy się dowiaduje- oznajmił Bartek
- No moja droga przyjaciółko- zaśmiał się Michał- nie pomyślałbym
- Dobra koniec gadania krece- krzyknęłam.
Po piętnastu minutach zabawy padła kolej na Bartka.
- Pytanie czy zdanie?- zapytał gospodarz imprezki
- Do odważnych świat należy, więc zadanie- powiedział poważnie siatkarz
- A więc, zaśpiewaj piosenkę romantyczna..- już chciał śpiewać- ale na Dworze tak jakbyś wyznawał uczucia jakiejś kobiecie- dokończył Michał. Bartek bez zawahania wyszedł na zewnątrz, a my zanim. Włączył w telefonie podkład do piosenki zespołu T.Love "I love you" i już po chwili stojąc na przeciwko mnie zaczął śpiewać. Co z tego, że falszowal. Najważniejsze było, że śpiewa to dla mnie. Chłopaki nie spodziewali się, że Bartek tak ochoczo będzie śpiewał.
Po kolejnych kilku minutach znowu przypadła moja kolej.
- Było już pytanie to tym razem poproszę zadanie- powiedziałam w stronę Konrada. Ten podszedł do mnie i szepnął mi na ucho jakie mam zadanie- nawet o tym nie myśl- oznajmiłam na głos
- No co. Masz ładną figurę więc możesz się pochwalić- uśmiechnął się
- Wolę, nie. Proszę inne zdanie- na to szepnął mi znów coś do ucha- Okey, na to mogę się zgodzić- wstałam z miejsca. Użyczyłam laptopa Michała i znalazłam odpowiednią piosenkę.
- To jakie masz zadanie?- usłyszałam głos Kingi
- Zaraz się dowiecie.- puscilam piosenkę i podeszłam do poręczy od schodów. I tak jak miałam nakazane zaczęłam tańczyć uwodzicielsko. Widziałam, że Bartek nie do końca był zadowolony z niektórych moich ruchów, no ale jak człowiek jest trochę wypity to robi różne rzeczy...
Nasze wygłupy przerwał dzwonek do drzwi. Michał poszedł otworzyć.
- Angela to ktoś do ciebie- oznajmił gdy zjawił się
- Do mnie u ciebie w domu?- zdziwiłam się. Poszłam do przedpokoju zobaczyć kto to. Nie mogłam uwierzyć swoimi oczom.- Czego ty kurwa jeszcze chcesz ode mnie? Nie wystarczy ci, że przez ciebie nie mogę grać? Nie wystarczy ci fakt, że zniszczyłeś nasza wieloletnia przyjaźń?- zapytałam krzykiem. W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy
- Ja chciałem przeprosić cię za wszytko. Jest mi strasznie wstyd za moje zachowanie. Wiem, że tego nic nie usprawiedliwia, ale Kuba mi groził. Mam to nawet nagrane. W sądzie pokaże te filmiki- powiedział Czarek
- I co myślisz, że odwołam zeznania przeciwko tobie? Jeśli tak myślisz to się mylisz.- powiedziałam podniesionym tonem.
- Nie oczekuje tego od ciebie. Chciałem ci to po prostu powiedzieć
- Ale z ciebie lojalny przyjaciel- zaśmiałam się ironicznie- Tak w ogóle kto powiedział ci o tej imprezie?
- Iga- oznajmił- Angela jest mi naprawdę wstyd jak cię potraktowałem. Przepraszam. Będę już szedł. Wszystkiego dobrego w Nowym roku- powiedział i wyszedł z domu. Byłam zła na Igę, ale ona nie wiedziała co się wydarzyło więc nie mam jej tego za złe. Nigdy nie pomyślałabym, że Czarek odważy się ze mną po tym wszystkim porozmawiać. Wróciłam do znajomych.
- Bartek jedźmy już do domu- poprosiłam chłopaka.
- Co się dzieje?- zapytali znajomi.
- Nie pytajcie mnie o to. To zbyt bolesne wspomnienia.- oznajmiłam
- Okey- usłyszałam
- W takim razie jedziemy do domu- oznajmił Bartosz. Pożegnaliśmy znajomych i opuscilismy dom Michała. W samochodzie siatkarza dałam upust swoim emocjom.
- Słońce co jest?- zapytał spokojnym, troskliwym głosem Kurek
- To spotkanie z Czarkiem przypominało mi to wszystko co oni mi zrobili. Powiedz mi co ze mną jest nie tak? Co ja zrobiłam? Czym sobie zasłużyłam żeby najpierw mnie zdradzić, a potem porwać i gwałcić?- spytałam szlochając
- To z nimi jest coś nie tak. Nie możesz obwiniać się za to. To nie była twoja wina. Tylko ich i oni poniosą za to karę- powiedział Bartek. Nie miałam już na nic siły. Jedyne o czym w tym momencie marzyłam to sen.
Po 20 minutach byliśmy w domu. Zostawiłam w przedpokoju buty i kurtkę. Od razu poszłam do pokoju. Nie chciało mi się myć więc tylko założyłam piżame i położyłam się do łóżka i czekałam aż Bartek przyjdzie.
Gdy siatkarz położył się na łóżku od razu przytulił mnie do siebie.
- Nie pozwolę aby stała ci się jakakolwiek krzywda. Ze mną jesteś bezpieczna- te słowa Bartka słyszałam już jak przez mgłę. Powiedziałam ciche "Dobranoc" i odpłynęłam do krainy snów.

===============================
Cześć, oddaje do waszej oceny rozdział 37. 
Przepraszam za jego jakość, ale jestem w stanie silnej depresji po wynikowej konkursu rejonowego z geografii :( wszytko przez 1pkt przez , którego nie pojadę na wojewódzki etap :(
Mam nadzieję, że jednak ten rozdział nie wyszedł strasznie nudny.

Pozdro :***
Psss.  Zapraszam na moje drugie opowiadanko :) 

piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział XXXVI

Czym są święta?
Dla jednych możliwość dostania super prezentów. Spełnienie marzeń dotyczących nowej zabawki, telefonu. Dla innych to czas radości, czas dla bliskich. Ale tak naprawdę wartość świąt docenia się dopiero gdy przez dłuższy czas jest się daleko od rodziny.
Święta to nie prezenty, nie dekoracje, choinka, potrawy na stole.
W moim w ostatnim czasie wiele się wydarzyło. I dopiero teraz zrozumiałam co to są święta. Gdy byłam dzieckiem zawsze myślałam, że święta to prezenty. Ale po rozłące z rodziną wiem, że to czas na radowanie, rozmowy z bliskimi.
Wigilia dzień radości, ale i przemyśleń. I właśnie dziś będąc w kuchni prawie cały dzień, dokonałam pewnego przemyślenia. Bo jak to jest możliwe, że Dawid Dryja, środkowy Resovii jest aż tak podobny do mnie i mojego brata? Odpowiedź jaka mi się nasuwa na myśl, to to, że jest kimś z rodziny. Tylko kim dla mnie jest w tej rodzinie? Wujek, kuzyn, a może przyszywany brat? Na te pytania nie znam odpowiedzi, ale dziś, spróbuję się dowiedzieć.
Nie chciałam poruszać tego tematu w czasie przygotowań do kolacji, nie było na to też czasu. Ale już pok kolacji wigilijnej zapytam o niego rodziców.
Kolacja wigilijna trwała u nas dobre 2 godziny, po niej rozdaliśmy sobie prezenty. Moim bliskim spodobały się prezenty ode mnie. Ale i mnie podobał się prezent od nich.
Moi rodzice kupili mi koszulkę


















Z moim nazwiskiem. Do tego w paczce była kartka
"Kiedyś w takiej wyjdziesz na boisko, posłuchasz hymnu narodowego i zagrasz w niej broniąc barw narodowych, a my będziemy kibicować ci z trybun".
W moim oku zakręciła się mała łezka, gdy przeczytałam słowa rodziców. Mój kochany brat kupił mi nową parę nakolanników. Bardzo podobały mi się te prezenty. Byłam im bardzo wdzięczna, za to jakie okazują mi wsparcie. Nawet moi rodzice zrozumieli, że siatkówka to całe moje życie.
Nie ukrywam, bardzo chciałbym zagrać w kadrze narodowej, jak większość sportowców. Kto wie może kiedyś zagram?
Po kolacji poszliśmy do salonu. Żeby naszej rodzinnej tradycji stało się zadość to włączyliśmy tv i Polsat na którym za chwilkę miał zacząć się " Kevin sam w domu". Po obejrzeniu komedii postanowiłam porozmawiać z rodzicami.
- Mamo tato musimy porozmawiać- zaczęłam niepewnie
- Słuchamy cię córeczko.- powiedziała mama
- Bo ja chcę was zapytać czy w kojarzycie tego chłopaka- pokazałam im jedno ze zdjęć Dawida.
- Strasznie podobny do nas siostra. Kto to jest?- zapytał Kamil przerywając ciszę. Z twarzy rodziców dało wyczytać się wiele emocji. Zdziwienie, ciekawość, niepewność.
- To środkowy Resovii, Dawid Dryja- na to imię i nazwisko tata dziwnie zareagował
- A skąd ty go znasz?- zapytał ojciec
- Nie ważne. Wy coś wiecie na jego temat. Powiedzcie mi o co chodzi. Gdy byłam w Rzeszowie dziewczyna Dawida i jego koledzy z klubu stwierdzili że musimy być rodzinom, że jesteśmy do siebie podobni.- oznajmiłam
- Nie bardzo wiem jak to powiedzieć, ale ten chłopak to nie ślubny syn wujka Marka- oznajmił ojciec
- Że co proszę? Czyli, że to jest nasz kuzyn?- nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam
- No tak. Jest w twoim wieku. Podobno wujek na jakiejś imprezie za mocno zabalował, a że matka tego chłopaka nie chciała rozbijać rodziny wujka to postanowiła wyjechać.- wyjaśnił ojciec
- A ciocia Ania wie o tym?- zapytałam
- Tak, z początku nie chciała mu tego wybaczyć, ale z czasem. Za mocno go kochała, po za tym mieli już jedno dziecko,  była w ciąży. Sama by sobie nie poradziła. Namawiała kilka razy Marka, do tego żeby szukał ich, ale nigdy nie dało to żadnego efektu.- dalej nie wierzyłam w to co słyszę.
- To powiedzcie mi co mam teraz zrobić z tą wiedzą?- zapytałam
- Powinnaś porozmawiać z wujkiem- poradziła mama
- I niszczyć to wszystko co mają?
- Mama ma rację, wujek powinien o tym wiedzieć. Jutro do nas przyjadą- oznajmił ojciec
- To nie jest rozmowa w święta. Jak będę jechać do Wrocławia to zajrzę do nich, wtedy porozmawiamy.- powiedziałam po zastani
- Tylko nie odciągaj za długo tej rozmowy- poradziła mama. Rozmawialiśmy do 23 i zaczęliśmy szykować się na pasterkę. Do domu wróciliśmy koło 1:30. Od razu udałam się po piżamę, a następnie do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel i powróciłam do swojego pokoju. Od razu ułożyłam się na łóżku i już prawie spałam gdy zadzwonił mój telefon. Przeklinałam w myślach osobę, która dzwoniła. Nie patrząc kto to odebrałam.
- Halo?- zapytałam zaspana.
- Cześć Kochanie. Chyba cię obudziłem- przywitał mnie Bartek.
- Hej Bartuś. No właśnie zasypiałam.
- Przepraszam, ale musiałem usłyszeć twój głos. Strasznie tęsknię
- Ja też, ale widzimy się za dwa dni
- Chciałaś chyba powiedzieć, że jutro się widzimy- zaśmiał się siatkarz. Dopiero teraz dotarło, że już jest pierwszy dzień świąt
- No racja, ale nie śmiej się ze mnie. Ja już prawie spałam
- A czy ja się z ciebie śmieje?
- A może nie. Ja już idę spać.
- Jakie spać. Dopiero dzień się zaczyna
- Ale jeden dla mnie się jeszcze nie skończył
- Oj marudzisz. Moi rodzice i Kuba cię pozdrawiają
- Dziękuję, również ich pozdrów. Moi rodzice nie mogą się doczekać spotkania z tobą
- Ale ja się coraz bardziej boję tego spotkania.
- Nie trzeba było się ze mnie śmiać
-Chyba lepiej jak już pójdziesz spać. Strasznie marudna dziś jesteś
- Bo jestem zmęczona. Wesołych świąt Kochanie.
- Tobie również Słonko wesołych świąt. Kocham cię. Dobranoc
- Dobranoc- zakończyłam rozmowę z Bartkiem i zasnęłam.
26 grudnia
Pierwszy dzień świąt minął mi bardzo szybko. Na kolacji byli u nas chrzestni Kamila, wujek Marek z rodziną ciocia Ewa i wujek Franek. Na obiad zostaliśmy zaproszeni do rodziców Judyty. Najgorsze, że nie bardzo wiedziałam jak się zachować i o czym rozmawiać z wujkiem Markiem. Musiałam się mocno pilnować, żeby niczego nie powiedzieć. Uprzedziłam go, że jak będę wracać do siebie to do niego zajrzę bo musimy porozmawiać. Chciał żebym od razu powiedziała, ale ja wyjaśniłam, że to nie jest najlepszy moment na taką rozmowę.
Cały wczorajszy wieczór myślałam o dzisiejszym przyjeździe Bartka. Mam straszną nadzieję, że moi rodzice go polubią. Bartek uprzedził mnie wczoraj, że powinien przyjechać miedzy 10, a 11. Dlatego też wstałam o 8. Wybrałam z szafy ubrania odpowiednie na dzisiejszy dzień i udałam się do łazienki. Przebrałam się w taki strój


















Zrobiłam lekki makijaż, a włosy uczesałam tak

















Gotowa opuściłam łazienkę. Zeszłam do kuchni gdzie siedziała już moja rodzina i Judyta.
- Hej wszystkim- przywitałam ich.
- Cześć- odpowiedzieli
- Ale się wyszykowałaś na przyjazd Bartka- zaśmiała się mama
- Jakoś muszę wyglądać.- odpowiedziałam ze śmiechem. Wspólnie zjedliśmy śniadanie. Razem z Judyta posprzątałyśmy. Gdy skończyłyśmy zauważyłam, że przyjechał już Bartek. Oznajmiłam to rodzinie i poszłam przywitać chłopaka.

***Bartek***
Święta w towarzystwie rodziny są najpiękniejszym czasem w roku, ale kiedyś to musi się skończyć. W tym roku trochę wcześniej, ale bardzo chcę spędzić chociaż jeden dzień świąt z ukochaną i jej rodzinom. Strasznie boję się tego spotkania. Przed świętami zadbałem o to żeby nie pojechać do nich z przysłowiowymi gołymi rękami. Dla mamy Angeli kupiłem bukiet róż i perfumy, dla jej ojca kupiłem zestaw cygar i dobra whisky, a dla jej brata załatwiłem wyjazd na jeden z wyścigów F1. Na szczęście Angela opowiedziała mi o swojej rodzinie i wiedziałem co lubią. Dla ukochanej zakupiłem sukienkę, do tego postanowiłem podarować jej jeszcze perfumy. Wszytko to zakupiłem w wigilię. Wyjechać z domu postanowiłem o 6 rano. Chciałem jak najszybciej być na miejscu.
Gdy byłem coraz bliżej Szczecinka byłem coraz bardziej zdenerwowany. Chyba jeszcze bardziej stresuje się jak Angela przed spotkaniem z moimi rodzicami.
Po ponad 5 godzinach jazdy byłem pod rodzinnym domem siatkarki. Przed wyjściem z auta wziąłem głęboki oddech. Opuściłem samochód i podszedłem do bagażnika. Wyjąłem wszytko co zakupiłem na spotkanie z rodziną ukochanej. Niepewnym krokiem podszedłem pod drzwi. Nie zdążyłem zapukać, a już drzwi otworzyła mi Angela.
- Cześć Bartuś. Dobrze, że już jesteś- powiedziała i rzuciła mi się na szyję
- Witaj kochanie. Wchodź do środka, bo się przeziębisz- oznajmiłem. Razem z dziewczyną wszedłem do środka. W salonie siedziała rodzina Angeliki.
- Chciałabym wam przedstawić Bartka, mojego nowego chłopaka- oznajmiła uśmiechnięta dziewczyna
- Miło nam ciebie w końcu poznać. Angela dużo o tobie mówiła- przywitał mnie pan Adam. Przy witaniu się z rodziną dziewczyny wręczyłem im prezenty
- Poczekaj chwilkę, też mam coś dla ciebie- oznajmiła środkowa i poszła na górę. W tym czasie porozmawiałem z jej rodzicami o tym czym się zajmuje, gdzie mieszkam itp. Gdy Angela wróciła wręczyła mi prezent. Podziękowałem jej buziakiem w policzek. Razem z bratem i ojcem Angeli rozmawiałem o siatkówce i motoryzacji. W tym czasie panie podały obiad.
- Bardzo pyszny obiad- oznajmiłem po posiłku.
- Cieszę się, że smakowało. Zaraz przyniosę ciasto- oznajmiła, pani Agnieszka. Po chwili wróciła z patera pełna ciasta. Jako, że bardzo je lubię to długo nie trzeba było mnie namawiać na jego spróbowanie.
W bardzo miłych nastrojach spędziliśmy porę obiadowa. Około godziny 15 przyjechali do państwa Dryji goście. Angela z uśmiechem poszła otworzyć.
- Bartuś chodź mi pomóc- usłyszałem głos blondynki
- Już idę do ciebie Kotku- odpowiedziałem z uśmiechem i poszedłem do przedpokoju. Za drzwiami ujrzałem dziadków Angeli oraz jej kuzynkę z chłopakiem Przedstawiłem się i przywitałem się z nimi. Angela poprosiła mnie o zabranie z samochodu gości kilku rzeczy. Pomogłem Adamowi i już po chwili siedzieliśmy w salonie.

*** Angela***

Wydaje mi się, że rodzice polubili Bartka. Gdy przyjechali dziadkowie bardzo się cieszyłam. Bartek i mój dziadek złapali świetny kontakt. Ich głównym tematem była siatkówka. Kilka razy temat rozmowy schodził na temat polityki wtedy Bartek wyłączał się z rozmowy.
- Bratek powiedz co sądzisz o nowych ustawach- poprosił mój ojciec
- Z całym szacunkiem do polityków, ale nie bardzo interesuję się polityką, właściwie to nie mam na to czasu- wyjaśnił dyplomatycznie
- Ale z ciebie dyplomata- oznajmiłam
- Czasem trzeba. A jeśli już mam się wypowiedzieć na temat polityki to jestem zdania, że politycy powinni spróbować pożyć chociaż przez tydzień jak duża część społeczeństwa, może wtedy zrobiliby coś dla ludzi- powiedział Bartek.
- I teraz mówisz z sensem- pochwalił go mój ojciec- Jak tak dalej pójdzie to będziesz pierwszym chłopakiem mojej córki, którego tak szybko polubię- zaśmiał się ojciec
- Czuję się wyróżniony- tym razem to Bartek się zaśmiał.
- Opowiedzcie jak się poznaliście- poprosiła babcia. Bartek opowiedział historię naszego spotkania. W tym czasie ja z Ola poszłam do kuchni. Chciałyśmy chwilkę porozmawiać.
- Mam do ciebie ważne pytanie- powiedziała Ola
- Słucham cię siostro- powiedziałam poważnie
- Zostaniesz moją świadkową?- zapytała
- No jasne, że tak. Kiedy Adam ci się oświadczył?
- W wigilię- oznajmiła z uśmiechem i pochwaliła się pierścionkiem.
- Śliczny.- pogadałyśmy jeszcze chwilkę i poszłyśmy do salonu.
- Bardzo miły ten twój Bartek- powiedział dziadek.
- Wiem o tym bardzo dobrze dziadku- oznajmiłam. Między czasie udałam się do kuchni, aby pokroić ciasto. W tym momencie przed domem ujrzałam 2 samochody. - mamy kolejnych gości- krzyknęłam
- Bartek mógłbyś otworzyć- usłyszałam głos ojca.
- Nie wypada mi, ale skoro mnie pan prosi to już idę- powiedział dyplomatycznie Bartek. Dokończyłam krojenie i poszłam do chłopaka.
- O Angela. Czyli dobrze trafiliśmy- oznajmił mój kuzyn Łukasz.
- A myśleliście, że zabłądziliście?- zapytałam ze śmiechem
- No tak trochę. Wiesz trochę to dziwne, że obcy nam mężczyzna otwiera drzwi od domu naszej rodzinki- odezwał się Adrian
- A tak. Zapomniałabym. To jest Bartek mój chłopak- wskazałam na siatkarza.- Bartek to jest Adrian i jego żona Tatiana- wskazałam na jednego z kuzynów- to Łukasz i jego dziewczyna Amanda.- wskazałam drugiego z kuzynów
- Miło mi państwa poznać. Ja jestem Bartek Kurek- oznajmił mój chłopak i przywitał się z moją rodzinką
- No nie przypuszczałem że moja siostra będzie obracać się w tak wielkim świecie- zaśmiał się Adriana następnie przytulił mnie na powitanie
-Nie doceniłeś mnie braciszku. Chodźmy do salonu- oznajmiłam z uśmiechem. Będąc już w salonie zapytałam się czy ktoś chce coś do picia. Gdy usłyszałam już co każdy prosi, udałam się do kuchni. Wstawiłam wodę do czajnika i przygotowałam filiżanki.
- Pomogę ci- usłyszałam głos Bartka
- A co boisz się sam siedzieć z moją rodzina?- zapytałam podejrzliwie
- Nie. Twoja rodzina jest bardzo miła
- Ale?
- Nie swojo się czuje- oznajmił. Po chwili szliśmy do salonu z gotowymi napojami. Gdy każdy już miał swoje napoje zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Większość rozmowy była o mnie i Bartku, ale także o Kamilu i Judycie.
- My już będziemy się zbierać- oznajmiła babcia
- Właśnie, musimy jechać jeszcze na Glinki- poparł ją dziadek. Gdy dziadkowie, Ola i Adam pożegnali się ze wszystkimi w salonie przeszli do przedpokoju. Ja również się tam udałam, towarzystwa dotrzymał mi Bartek
- Bartek chłopie pamiętaj żebyś nie skrzywdził mojej wnuczki. Myślę, że jeśli coś jej zrobisz to nie tylko ja, ale i inni mężczyźni z rodziny, czy to od mamy Angeli, czy taty nie daruje ci tego- powiedział do Bartka dziadek- A musisz wiedzieć, że rodzina Angeliki jest bardzo duża
- Nie mam zamiaru jej skrzywdzić. Kocham ją najbardziej na świecie.- oznajmił Bartek i mnie przytulił. Pożegnaliśmy się z gośćmi i już mieliśmy wracać do salonu, gdy zobaczyłam dwa samochody wjeżdżające na podwórko
- No to kolejna rodzinka przyjechała- zaśmiałam się. Po chwili tj. Zapoznaniu Bartka z moją chrzestna Ela, jej mężem i bratem mamy Witkiem, moim chrzestnym Jurkiem i ciocia Jola oraz Maćkiem i Patrykiem. Zajęło to dobre 5 minut. Poszliśmy do salonu. Zrobiłam przybyłym przed chwilą gościom kawę i herbatę. Rozmawialiśmy dłuższą chwilę, gdy Adrian z Tatiana oznajmili, że będą już jechać, bo ich synek jest u rodziców mojej bratowej. Pożegnali się z nami i opuścili dom. Około 20 mój ojciec oznajmił, że należy uczcić szczęście jego dzieci. Poprosił abym wyjęła kieliszki a sam zabrał się za szukanie odpowiedniego trunku. Pierwszy toast był za mnie i Kamila oraz nasze połówki. Każdy następny był za coraz to inne okazje. Jeden był nawet za to żeby w 2011 roku reprezentacja Polski siatkarzy osiągnęła sukces. Goście zaczęli się zbierać około 23. W czasie ich wizyty nie obyło się bez gratulacji, pytań co planujemy, ostrzeżeń pod adresem Bartka. Jedno Łukasza było najlepsze " Jak moja siostra uroni przez ciebie chociaż jedną, łzę, która nie będzie ze szczęścia to znajdę na ciebie taki paragraf, że do końca życia z więzienia nie wyjdziesz". Komentarz Amandy do wypowiedzi męża był również najlepszy "Ty już dzisiaj nie pijesz więcej" wszyscy śmiali się z tej sytuacji, ale Maciek i Patryk poparli Łukasza, mimo, że się zbytnio nie znają (ci dwaj pierwsi to rodzina, ze strony mamy, a Łukasz od taty). Cały ten dzień świąteczny był bardzo męczący. Gdy posprzątałam w salonie chciałam iść już do łazienki się umyć, ale moja uwagę przykuł mój ojciec rozmawiający z Bartkiem
- Polubiłem cię chłopie, ale pamiętaj Angela to moja ukochana córeczka, jeśli coś jej zrobisz to cała rodzina ci tego nie daruje.- powiedział z powagą ojciec.
- Nie zamierzam zrobić jej krzywdy. Dzięki niej moje życie zmieniło się na lepsze, zrozumiałem co to prawdziwa miłość, szczęście. Kocham Angele nad życie i nigdy nie zrobię czegoś co sprawi jej ból- oznajmił Bartek. Po jego słowach poczułam przyjemne ciepło na sercu.
- Trzymam cię za słowo.- mój ojciec poklepał go po ramieniu. Postanowiłam przerwać im tą rozmowę
- Chodźcie już spać. Dużo się dziś działo trzeba odpocząć.- oznajmiłam przytulając się do dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu.
- Wy już faktycznie idźcie spać, ja muszę jeszcze trochę pomyśleć- oznajmił mój ojciec. Pożegnaliśmy się z nim i udaliśmy się do mojego pokoju. Jako pierwsza zajęłam łazienkę. Następnie Bartek. Gdy już oboje byliśmy po kąpieli położyliśmy się na łóżku.
- Masz bardzo fajną rodzinę. Nie potrzebnie się denerwowałem- oznajmił przyjmujący
- przypomnę ci, że przed spotkaniem z twoimi rodzicami ty mówiłeś, że na pierwszym spotkaniu z moimi na pewno nie będziesz się stresował
- No racja, ale jak już nadszedł czas spotkania no to się to trochę pozmieniało.
- Ale nie było najgorzej?
- Nie, bardzo fajnie spędziłem ten dzień- oznajmił Bartek i pocałował mnie.
- Jutro pokaże ci miasto
- Okey- Oznajmił i zaczął składać pocałunki na mojej szyi
- A i pamiętaj o tym, że idziemy na tą imprezę
- Mhm- mruknął i złączył nasze wargi.
- To skoro już wszystko wiesz to idziemy spać- powiedziałam i wtuliłam się w tors siatkarza.
- Potrafisz zepsuć nastrój- rzekł i pocałował mnie w czoło.
- Ale i tak mnie kochasz- mruknęłam seksownym głosem
- I to bardzo- powiedział przytulając mnie
- Dobranoc Miśku- powiedziałam
- Dobranoc Kotku- oznajmił, a ja natychmiast znalazłam się w krainie Morfeusza.

===============================
Taki rodzinny rozdzialik na dobry początek weekendu. 
Ale coś za słodko się robi w moim opowiadaniu..... Może pora to zmienić????
Zostawiajcie swoje opinie w komach, pamiętajcie, że to bardzo motywuje. 
Zapraszam was również na moje drugie  opowiadanie
Do następnego:****