niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział LVII


 - Zabiję tego kto to zrobił- Krzyknęłam gdy zobaczyłam....................................     ...........................moje włosy. Nie poznałam ich. Nie dość, że ktoś je obciął, to jeszcze pofarbował na niebiesko. Gdy je zobaczyłam wściekłam się i zaczęłam płakać na raz. Pobiegłam do pokoju, ale Ignaczaka już w nim nie było. Wyjęłam z walizki ubrania, zabrałam kosmetyczkę i wróciłam do łazienki. Ubrałam się od razu w takie ciuchy aby móc w nich pojechać na spotkanie w Polsacie.


Następnie zrobiłam sobie dość mocny makijaż. W złym humorze opuściłam swój pokój zabierając wcześniej telefon. zła jak osa udałam się na stołówkę. Siedziała tam cała kadra siatkarzy i sztab. Nie obchodziło mnie, że inni ludzie będą się patrzyć na mnie jak na idiotkę i krzyknęłam na całe pomieszczenie.
- Który to zrobił?- wypowiedziałam te słowa pokazując moje włosy gdy się odwróciłam do tyłu.
- Ładny kolorek- zaśmiał się Rucek
- Zamknij się bo skończysz jak ten kretyn z siłowni- prychnęłam w stronę przyjmującego
- Ale szlaczek tez jest ładny- odezwał się Kubi
- Zamknij się, bo cie Monia nie pozna jak przyjedzie- warknęłam- A więc, który maczał w tym palce?- zapytałam ponownie. Gdyby mój wzrok mógł zabijać, to już bym robiła zrzutę na kwiatki
- Nie zaczyna się zdania od więc- poprawił mnie Winiar
- Zamknij mordę Winiarski. Pytałam o coś innego- krzyknęłam. Mój wzrok przykuł Ignaczak, który rechotał się jak żaba. Nawet nie zauważył jak do niego podeszłam
- Co cie tak bawi?- zapytałam krzycząc mu do ucha
- Bo..... do twarzy ci w tych włosach- odpowiedział
- Przyznaj się, że to ty- oznajmiłam
- Skąd wiesz?- zapytał
- Czyli dobrze pomyślałam. Może stąd, że jako jedyny się śmiejesz albo dlatego, że ty przyszedłeś do mnie jako pierwszy- odpowiedziałam mu
- Już po tobie Krzychu- rzekł Zibi w stronę libero- Chłopaki robimy zrzutę na kwiaty. Trzeba  powiedzieć też sztabowi, że musi szukać nowego libero- tym razem zwrócił się do reszty siatkarzy, która dopiero teraz zaczęła się śmiać
- Pożałujesz tego Ignaczak. Obiecuję ci to. - warknęłam w stronę libero. Pewnym krokiem zaczęłam kierować się w stronę wyjścia ze stołówki.
- A ty dokąd? Nie zjadłaś śniadania- zawołał mnie Piotrek. Siatkarze z reprezentacji poparli go.
- A daj mi spokój. Wszyscy dajcie mi spokój- rzekłam i opuściłam pomieszczenie. Musiałam wrócić do pokoju i jakoś związać włosy, tak żeby nie było widać jak pięknie są obcięte. związałam swoje włosy w koka. Następnie zabrałam swoją torebkę i ruszyłam do wyjścia z pokoju. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam Piotrka z talerzem kanapek.
- Nigdzie nie pójdziesz do póki nie zjesz- zagroził mi
- Nie jestem głodna. Śpieszę się, przepuść mnie- zarządałam
- Jak zjesz- rzekł stanowczo
- Nie mam siły na kłótnie z tobą. Muszę jechać do warszawy. Po drodze zadzwonić do Dudzickiej, żeby dała mi namiary na swoja fryzjerkę- wyjaśniłam wymijając go. Poczekałam aż wyjdzie z pokoju i zamknęłam drzwi. Szybkim krokiem udałam się na parking. Nowakowski podążał za mną.
 Dziwnie to zabrzmi, ale stęskniłam się za swoim samochodem.
- Weź chociaż na drogę-  Piotrek nie dał za wygraną. Położył mi na przednim siedzeniu pasażera talerz kanapek.
- Dziękuję- odrzekłam i pocałowałam go.- Pogadamy jak wrócę- dodałam i wsiadłam do samochodu.

Po dwugodzinnej jeździe byłam pod siedzibą Polsatu Sport. Jadąc do Warszawy rozmawiałam z Olą, która na moje szczęście dziś jedzie do swojej fryzjerki. Umówiona była na 15, więc powinnam zdążyć. Przyjaciółka obiecała zadzwonić do swojej znajomej i zapytać, czy mogę z nią przyjechać i czy poradzi coś na moje włosy.
Kierowałam się właśnie w stronę wejścia do budynku, gdy zadzwoniła Olka.
- Już wszystko wiem. Możesz ze mną przyjechać. Wyślę ci zaraz adres- zaczęła
- Dziękuję ci. Muszę kończyć. Pogadamy jak się zobaczymy.

Gdy weszłam do sali konferencyjnej byli juz wszyscy, mimo, że do spotkania został jeszcze 10 minut.
- Skoro jesteśmy wszyscy to możemy zacząć.- rzekł pan Mazur
- Dzisiejsze spotkanie rozpoczniemy od wyjaśnienia tego co ostatnio opublikował Fakt, na temat naszej redakcyjnej koleżanki- powiedział Marcin Lepa.
- Angeliko, co możesz nam powiedzieć o tej bójce na siłowni?- zapytał Tomek Swędrowski. Opowiedziałam im dokładnie przebieg wydarzeń z 1 lipca.
- Możesz przysiąc, że naprawdę tak było?- zapytał Jurek
- Jak mi nie wierzycie zadzwońcie do mojej kuzynki. Zaraz dam wam jej numer. Albo lepiej nie fatygujcie się. Od razu powiedzcie, że mnie zwalniacie i będzie po sprawie- rzekłam zdenerwowana
- Nikt nie chce cie zwalniać. Musisz jeszcze dziś przekazać oficjalne oświadczenie tego jak było i będzie po sprawie. Bynajmniej dla nas. Nawet jeśli policja się tym interesuje to nie nasza sprawa. Dla nas ważne jest, że jesteś dobra dziennikarką i wywiązujesz się ze swoich obowiązków.- uspokoił mnie Wojciech Drzyzga.
- Teraz przejdźmy do drugiego celu naszego dzisiejszego spotkania- zmienił temat Jurek. Każdy z dziennikarzy dostał przydział zadań. Każdy z wyjątkiem mnie. O co chodzi?
- Angela, ty będziesz towarzyszyć naszym siatkarzom. Rozmawiałem z Andreą  i on nie widzi przeszkód. Każdego dnia będziesz relacjonować przebieg przygotowań do mistrzostw Europy. Codziennie, przeprowadzisz wywiad z innym siatkarzem, kimś ze sztabu. Jeśli masz jeszcze jakiś pomysł to mów śmiało- rzekł do mnie Mazur
- Tak, do głowy mi przyszło, żeby co kilka dni przedstawić sylwetki naszych zawodników na stronie.- zaproponowałam
- Wyjaśnij nam na czym to miałoby polegać- poprosił Lepa
- Na przykład weźmy takiego Kurka. Można powiedzieć ile ma wzrostu, wag, zasięgu w ataku i bloku, gdzie zaczynał grać, po kolei wymienić kluby w których grał,  co osiągnął. można też, zamieścić jakiś jego cytat- wyjaśniłam
- Jeśli Marian Kmita się zgodzi to masz wolną rękę aby to wprowadzić- odrzekł Jerzy
- Przygotuj szczegółowy plan. Masz na to tydzień. Równo za tydzień zrobimy spotkanie z Marianem i o tym pogadamy. Do roboty- rzekł Tomek. Wraz z moimi kolegami z redakcji zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Nikt nie odważył się zapytać o moje włosy.

- Angela co się stało z twoimi blond włosami?- zapytał Jurek gdy wychodziliśmy z sali
- Ignaczak mi się stał- odpowiedziałam
- I wszystko jasne. zostawisz ten piękny błękit?-spytał ze śmiechem
- Nie. Razem z Olą Kłosa idę dziś do fryzjera
- Krzysiek będzie zawiedziony
- Może gdyby nie to, że mam piękne fale zamiast włosów to bym zostawiła ten niebieski
- Aż tak zażartował? Mam pewną sugestię jak możesz się na nim zemścić- rzekł Mielewski
- Jadąc do Warszawy obmyśliłam piękny plan.- zaśmiałam się złowieszczo
- Jeśli jest to coś tak mocnego jak zemsta na Andrzeju to Ignaczak będzie biedny.
- Zdradzę ci, że to będzie nawet lepsze
- Wyślij mi zdjęcia
- Spoko, będzie na facebooku- zaśmiałam się ponownie. Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę i udałam się do wyjścia z budynku. Przed drzwiami spotkałam Patrycje Mielewską. Z nią również zamieniłam kilka słów, następnie skierowałam się do samochodu. W GPS wpisałam adres który przysłała mi Ola i ruszyłam ulicami stolicy. W salonie fryzjerskim byłam po 40 minutach jazdy. Przed wejściem do środka czekałam na przyjaciółkę.
Ola była tuż przed 15.
- Hej piękna. Do twarzy ci w tym kolorku- przywitała mnie.
- A weź mnie nie denerwuj- odpowiedziałam ze śmiechem
- serio mówię. Lepiej wyglądają twoje włosy na żywo niż na filmiku z Facebooka- oznajmiła
- co ty powiedziałaś? Jakiego filmiku?- wściekłam się jeszcze bardziej. Ignaczak od rana powinien być trupem. Aż żałuję, że jeszcze go nie zabiłam.
- sprawdź sama- poradziła mi.Od razu to zrobiłam.
Ignaczak wstawił filmik który nnagrał rano.
- Nie daruje mu. Zemsta będzie słodka- odezwałam się
- Masz już plan?- zapytała Ola widząc moją minę
- Mam.  Będziesz musiała zabrać mnie do Rossmanna
- co ty kombinujesz?- zadała kolejne pytanie. Wchodząc do salonu odpowiedziałam jej wszystko ze szczegółami- jesteś genialna- odpowiedziała
- staram się- po chwili pojawiła się koło nas znajoma Oli. Przywitała nas i zabrała się do pracy z moimi włosami. Olą zajęła się jedna z jej współpracowniczek.
- ktoś kto obciał twoje włosy miał niezły talent-  zaśmiała się Aneta
- i poczucie humoru. Jaką fryzurę mi polecisz?
- Mam kilka propozycji.  Pierwsza podciąć je do ramion i pofarbować. Ewentualnie można je lekko pocieniować i zrobić pasemka albo pofarbować. Zawsze możesz też przejrzeć katalog- oznajmiła
- To chętnie zobaczę- odrzekłam. Po chwili Aneta podała mi katalog fryzur. Długo nie musiałam czekać bo już na 5 stronie znalazłam odpowiednią fryzurę. I nawet kolor mi się spodobał- Już mam.- rzekłam i pokazałam jej zdjęcie
- Świetny wybór. Ten kolor czy inny?
- Ten. Podoba mi się
- Będzie idealnie pasował do twojej twarzy. Jeszcze mocny makijaż i każdy facet jest twój- zaśmiała się
- Już mam wymarzonego faceta- odpowiedziałam pokazując palec z obrączką.
- śliczna obrączka. Ciekawe czy cię pozna
- Dziś się przekonam
- To ja zabieram się do roboty- zatarła ochoczo ręce i zajęła się moimi włosami.

Po prawie 3 godzinach Aneta powiedziała, że mogę otworzyć oczy. Na mojej głowie nie było śladu po moich niebieskich włosach i szlaczkach jakie zrobił mi Ignaczak. Szczerze mogę wam powiedzieć, że sama się nie poznałam. Teraz  moją głowę pokrywały rude włosy.
Efekt bardzo mi się spodobał. Ciekawe co na to Piter?
- Podoba się?- zapytała fryzjerka
- Nawet bardzo. Skromnie powiem, że pasują mi te rude włosy- zaśmiałam się
- Modelujemy je jakoś?
- Wiesz, że chętnie. W Spale mogę pomarzyć o prostownicy lub lokówce.
- Czyli lokujemy- oznajmiła ze śmiechem dziewczyna. Po nie spełna 15 minutach na głowie miałam burzę loków. W tym samym czasie podeszła do mnie Ola. Zapłaciłam fryzjerce i wraz z przyjaciółką opuściłam salon fryzjerski.
- Nie poznałam cię Rudzielcu.- zaśmiała się
- Zaszalałam sobie troszkę.
- ciekawe czy mąż cię pozna. Ale tak w ogóle to pasują ci te włosy. Ślicznie w nich wyglądasz
- Dzięki. Jedźmy do Rossmanna. Jeszcze dziś muszę zemścić się na Krzyśku- zaśmiałam się
- Rozumiem. Dobrze się składa bo muszę kupić kilka rzeczy- obie wsiadłyśmy do swoich samochodów. Ola jechała z przodu, a ja tuż za nią.


Tuż przed 21 wróciłam do Spały.  Wyjęłam z samochodu swoje zakupy i udałam się w stronę wejścia do hotelu. Tuz przed drzwiami ujrzałam kilku siatkarzy. Od razu odwróciłam się w stronę parkingu. Z torebki wyjęłam swoje okulary i założyłam je. Wyjęłam swój telefon i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe.  Usłyszałam jak otworzyły się drzwi. Zaraz po tym dało się słyszeć głosy siatkarzy.
- Ciekawe kiedy Angela wróci- to na pewno był Piotrek
- Spokojnie. Może została u Oli- tym razem odezwał się Karol
- Patrzcie, co to za ruda długo noga?- zapytał Bartek. Domyśliłam się, że chodzi o mnie. Żadnej innej dziewczyny tu nie widziałam
- Trzeba się przekonać- rzekł ochoczo Wrona.
- Ej, ty masz Wiki- rzekł Piotrek
- A ty z tego co wiem masz żonę- zaśmiał się Bartek
- A ty masz chyba już pewną dziewczynę na oku-  rzekł Piter. Cała ta ich wymiana zdań zaczęła mnie nieźle bawić.
- Co wy tak drzecie te japy?- zapytał się Bartman- A to co za laska?- pewnie spojrzał na mnie
- Właśnie nie wiemy, ktoś musi pójść się dowiedzieć- rzekł Andrzej
- Spoko, spoko ziomeczki. Zibi się tym zajmie- zaśmiał się Zbyszek. Już po chwili słyszałam zbliżające się kroki.- Witaj piękna. W czymś ci pomóc?- zapytał gdy podszedł do mnie. Spojrzałam na niego.
- A czy wyglądam jakbym potrzebowała pomocy?- zapytałam. Atakujący mnie nie poznał
- W sumie trochę. To może skoro nie chcesz pomocy, to może dasz się zaprosić na drinka? Ja stawiam- zapytał pokazując swój uśmiech.
- Podejdź trochę bliżej to ci odpowiem- oznajmiłam. Gdy podszedł do mnie krzyknęłam mu do ucha- Wal się koleś. Nie działają na mnie takie teksty- kiedy skończyłam krzyczeć usłyszałam śmiechy siatkarzy.
Zostawiłam zdziwionego Zibiego na środku placu i pewnym krokiem ruszyłam w stronę wejścia. Siatkarze ustąpili mi drogę, odsuwając się na dwie strony.
- Czy wy to widzieliście? Nie urzekł jej mój urok i uroda- usłyszałam jeszcze załamany głos Bartmana.
Udałam się do swojego pokoju. Zmęczona tym dniem zabrałam swoją piżamę i poszłam pod prysznic.
Po odświeżeniu się wróciłam do pokoju. Zemstę na Ignaczaku zostawiłam na jutro. Dziś już nie mam siły. Po za tym, muszę zebrać kilka osób które mi pomogą. Wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku. Już drugi raz tego dnia zaczęłam przeglądać co się dzieje w świecie. Uniemożliwił mi to ktoś dzwoniący na Skype. Jak się dowiedziałam był to mój kuzyn z Francji, Jarek.
- Hej siostra- powitał mnie
- Hej, hej braciszku. Co tam u ciebie?- zapytałam na początek
- Po staremu, ale za to u ciebie się pozmieniało
- A co masz na myśli?
- Twoje włosy i małżeństwo- zaśmiał się Jarek
- A weź nic nie mów o włosach. Wczoraj przyjechałam do Spały na zgrupowanie kadry i jeden z siatkarzy tak się za mną stęsknił, że zrobił mi kawał. Najpierw podmienił szampon na niebieską farbę  do włosów, a potem jeszcze obciął- wyjaśniłam
- Czyli się nie nudzisz
- Z nimi nie da się nudzić. Uwierz mi. Zresztą na zgrupowaniu siatkarek jest podobnie.
- no to teraz opowiadaj, jak to jest w małżeństwie
- Wiesz, męża ma dopiero od 2 dni, więc za wiele ci nie powiem. Jeśli chcesz się dowiedzieć, to sam się postaraj o jakąś fajną dupeczkę- zaśmiałam się
- Łatwo powiedzieć. Ciężko jest znaleźć dziewczynę jak się jeździ co pół roku do Polski, a potem wraca do Francji
- Musisz coś z tym zrobić. Wiem, że ciężko znaleźć w Polsce dobrą pracę, ale może tam we Francji  spróbuj znaleźć coś na stałe. Założę, się, że nie jedna dziewczyna chętnie zamieszka z takim przystojniakiem w Paryżu
- ciężko mi się rozstać z Polską. W końcu to moja ojczyzna
- wiem coś o tym. Ty myślisz, że jak wyjeżdżałam do Włoch to było mi łatwo?
- Na pewno nie. Ale to co innego. Ty wróciłaś. A ja nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem
- Ty to głupi jesteś. Masz już 30 na karku...- nie dane mi było dokończyć
- Przepraszam cię bardzo, ale 30 lat skończę dopiero w przyszłym roku w kwietniu- oburzył się
- No, nie fochaj się. Ja chcę cię tylko uświadomić, że już się starzejesz  i pora się ustatkować. Popatrz na mnie. 2 dni temu skończyłam 23 lata i wyszłam za mąż. Można? Można. Więc zamiast ze mną gadać to zbieraj swój tyłek z kanapy i ruszaj na podbój Paryża. Może spotkasz swoją drugą połówkę
- Jakoś po całym dniu pracy nie chce mi się
- Jeśli tydzień przed twoimi urodzinami dowiem się, że dalej jesteś singlem to sama znajdę ci jakąś laskę
- Grozisz mi?
- Tylko ostrzegam. Zapamiętaj to sobie
- Na ciebie zawsze można liczyć siostrzyczko- rzekł ziewając
- Zawsze do usług. Dobra, skoro jesteś taki zmęczony to idź spać.
- Zdzwonimy się jeszcze. A tak w ogóle, jeśli będziesz miała czas to wpadnij do mnie do Paryża. Tylko jak coś uprzedzam, że w sierpniu będę w Virlet
- To nawet lepiej. Tam jest pięknie. Wyślij mi numer do swojego szefa to sobie zarezerwuję miejsce
- Daj spokój. Powiem, że odwiedzi mnie siostra i nie będziesz płacić
- Tylko ja pomyślałam, żeby zabrać ze sobą kilka osób
- A no to chyba, że tak. Dobra to zaraz ci wyślę. Pozdrów swojego mężulka i trzymaj się Młoda. Do zobaczenia
- Do zobaczenia staruszku- zaśmiałam się
- Grabisz sobie- odrzekł śmiejąc się i rozłączył się.

***Piotrek***

Trochę zaniepokoiło mnie, że Angela jeszcze nie wróciła. Zadzwoniłem do Dudzickiej, ale ta powiedziała, że Angela już dawno pojechała. To jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Postanowiłem zadzwonić do ukochanej.  Ta nie odebrała. Wyszedłem przed hotel. Razem ze mną poszedł Bartek, Karol i Andrzej. Przed wejściem stała dziewczyna o rudych włosach.  Chłopaki od razu stwierdzili, ze trzeba sprawdzić kto to. Zaczęliśmy się przekomarzać i wtedy zjawił się Bartman, który poszedł sprawdzić, jednak Rudowłosa szybko go spławiła. Razem z chłopakami usiedliśmy na pobliskiej ławce i zaczęliśmy czekać na moją żonę. Pogrążyliśmy się w rozmowie. Chłopaki uspokajali mnie, kiedy chciałem dzwonić do warszawskich szpitali. Zgodnie stwierdzili, że może skorzystała z okazji i odwiedziła swoją rodzinę ze stolicy.
Po  godzinie zaczęliśmy kierować się do hotelu. Spojrzałem jeszcze na parking. Moją uwagę przykuł samochód podobny do auta Angeli. Powiedziałem o tym kumplom i poszliśmy sprawdzić numery rejstracyjne samochodu.
- To jest samochód Angeli- rzekłem pewnie
- W takim razie gdzie jest ona?- zapytali
- Cholera wie. Chodźmy po zapasowy klucz od jej pokoju- zaproponował Andrzej. Tak też zrobiliśmy. Poszczęściło nam się, bo w recepcji nikogo już nie było. Bez problemu zabrałem klucz od pokoju Angeli i poszliśmy do windy.
Po paru chwilach byliśmy pod odpowiednimi drzwiami. Gdy je otworzyliśmy powitała nas ciemność, a kilka sekund później usłyszeliśmy jakiś damski głos. Jeden z chłopaków szybko zapalił światło. Naszym oczomu ukaząła się ta sama Rudowłosa piękność co przed budynkiem.
- Co pani tu robi? To pokój mojej żony- zacząłem. Dziewczyna  podniosła się do pozycji siedzącej. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jej twarz. To byla moja ukochana.
- Fajnie, że jej nie poznajesz- zaśmiała się. Spojrzałem ze zdziwieniem na zaskoczonych chłopaków
- Jak miałem cię poznać, jak dopiero teraz ujrzałem twoją buźkę. Pasują ci te rude włosy- oznajmiłem podchodząc do niej
- Zdaję sobie z tego sprawę Nowakowski. Dobrze się składa, że do mnie przyszliście. Fajnie byłoby gdyby któryś z was poszedł po Ziomka- rzekła Angela
- O co chodzi?- zapytaliśmy chórkeim
- Powiem wam jak będzie tu Łukasz- rzekła tajemniczo
- To ja po niego pójdę- odezwał się Bartek. Gdy Kurek wyszedł zaczęliśmy rozmawiać.  Duet Kłos&Wrona rozpoczęli żartować z Fryzury siatkarki.
- Ale co cię podkusiło, żeby farbować się na rudo?- spytał Andrzej
- Przecież ten niebieski był spoko- tym razem odezwał sie Karol
- Jak się wam podobał ten niebieski to zaraz dam wam tą farbę, co podrzucił mi Ignaczak i możecie sobie zmienić kolor włosów- odrzekła Angela. środkowi spojrzeli na siebie.
- Dawaj ją- krzyknęli równocześnie
Ruda udała się do łazienki.
- Ale będzie frajda- krzyknął Karol
- Jak coś to będzie na Krzyśka- rzekł Andrzej. W tym samym czasie do pokoju wszedł Bartek z Łukaszem.
- no to mów co od nas chcesz- powiedział do rudej rozgrywający
- Słuchajcie chłopaki. Chodzi o to że mam pomysł na świetną zemstę dla Ignaczaka....- zaczęła opowiadać swój plan. Byłem pełen podziwu gdy skończyła mówić.
-To jest genialne. Ja się przyłączam- oznajmił Kłos
- Ja także- w tym samym czasie powiedzieli  Kurek i Wrona
- Okazji do pośmiania się z Igły nie opuszczę - tym razem odezwałem ja.


***Angela***

 Chłopakom spodobał się mój pomysł. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że mi pomogą. Tylko Ziomek się nie odezwał.
- A co ja mam z tym wspólnego? - zapytał
- Łukasz, twoja rola będzie najważniejsza. Ktoś musi nam pokój otworzyć- zaśmiałam się
- Fakt. To kiedy robimy akcję?- odpowiedział Łukasz
-Jutro. Dziś już mi się nie chce. Tylko pamiętaj Łukasz, żeby się nie śmiać, jak go rano zobaczysz.- przestrzegłam siatkarza
- Postaram się. Jak coś, to jutro przyniosę do ciebie nasze lustro. Ignaczakowi należy się to za te wszystkie kawały, które nam zrobił- odrzekł
- Czekam. Idźcie już spać. Żeby nie było, że przeze mnie się nie wyspaliście-  chłopaki zgodzili się ze mną i po chwili opuszczali mój pokój. Został tylko Piotrek.
- a ty nie musisz iść spać?- spytałam przegryzając wargę
- Prowokujesz Nowakowska. Dobrze wiesz jak to na mnie działa- zaśmiał się Piotrek
- Ale, że to?- zapytałam przegryzając ponownie wargę
- właśnie to- oznajmił i wpił się w moje usta. Całował mnie delikatnie, ale z uczuciem. Z każdą następną chwilą nasze języki toczyły jeszcze bardziej zaciętą walkę. Ręce Piotrka błądziły po całym moim ciele. Od jego dotyku przechodził po mnie przyjemny dreszcz. Swoje place zatopiłam we włosach siatkarza. Język Nowakowskiego drażnił moje podniebienie. Nawet nie zorientowałam się kiedy Piotrek pozbył się mojej koszulki. Gdy tylko to zauważyłam pozbyłam się koszulki siatkarza. Piotrek obdarowywał moje ciało pocałunkami. Najdłużej zatrzymał się przy moim biuście, na którym znajdował się stanik. Już po chwili Piotrek naprawił ten błąd. Nie czekając długo pozbyłam się spodni i bokserek siatkarza.
- Ej, Ruda nie tak szybko. Daj mi się nacieszyć twoim ciałem- zaśmiał się Piotrek, dalej całując moje piersi. Zaśmiałam się na jego słowa.  Całkowicie oddałam się przyjemności jaką, sprawiały mi pocałunki siatkarza. Kilka chwil później Piotrek zaczął pozbywać się moich spodni. Robił to powoli, tak jakby chciał się ze mną droczyć. To mnie powoli zaczęło denerwować, więc przejęłam inicjatywę. Jakimś cudem udało mi się sprawić, że znalazłam się na siatkarzu. Teraz to ja zaczęłam całować całe ciało siatkarza, Od ust, przez szyję aż do torsu. Moje pocałunki były subtelne. Co jakiś czas wracałam do ust siatkarza, z których wydobywał się pomruk zadowolenia. Kilkakrotnie przegryzłam wargę Nowakowskiego. Środkowy nie mógł się już powstrzymać i w pośpiechu zaczął zdejmować moje majtki.
- A dokąd się tak śpieszysz?- wysapałam między pocałunkami
- Ty dobrze wiesz dokąd mi tak śpieszno-  odpowiedział mí ze śmiechem. Ponownie znalazłam się pod nim. Piotrek złączył nasze wargi, a następnie ciała w jedność. Ruch siatkarza były powolne, ale zdecydowane. Z moich ust wydobywał się pomruk zadowolenia, który Nowakowski tłumił pocałunkami. Moje ręce kreśliły na jego plecach nie określone kształty.
Spełnieni, zmęczeni i szczęśliwi  ułożyliśmy się wygodnie na łóżku. Po pokoju rozchodziły się dźwięki naszych przyśpieszonych oddechów. Piotrek mocno przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Siatkarz bawił się kosmykiem mich włosów.
- Kocham cię Słoneczko, najmocniej na świecie. Nie oddam cie już nikomu- rzekł całując mnie w czubek głowy
- Mam nadzieję, że tego nie zrobisz. Ja też cię kocham Miśku- oznajmiłam całując go w usta.
- Jestem ogromnym szczęściarzem
- A ja szczęściarą- odparłam ze śmiechem- jeszcze chwilkę porozmawialiśmy. Jednak po kilku minutach zachciało mi się spać.- Dobranoc Piotruś- rzekłam i ponownie wtuliłam się w siatkarza
- Dobranoc Andziu.- Nowakowski na dobranoc ponownie pocałował mnie w czubek głowy.  


Rano obudził mnie hałas dobiegający z korytarza. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam jak Piotrek zbiera nasz ubrania. Akurat odkładał je na krzesło gdy zobaczył, że już nie śpię.
- Hej, Księżniczko- oznajmił podchodząc do mnie po to by po chwili złączyć nasze usta w pocałunku. Gdy skończyliśmy się całować chciałam coś powiedzieć, ale ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
- Piotrek, musisz szybko wracać do pokoju. Andrea już wstał i zaraz będzie robił obchód.- usłyszałam głos Bartka
- Dobra,. dzięki stary. Mam prośbę. Otwórz balkon- rzekł Piter.
- Dobra tylko się pośpiesz bo już widzę, go na horyzoncie.
- Ja spadam Słońce. Widzimy się na śniadaniu- odparł mój mąż posyłając mi buziaka w powietrzu. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć, bo już wyszedł na balkon. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku i zaczęłam szukać telefonu. Godzina 7.15. Czyli pora wstawać i iść do stołówki.  Nie chętnie wygrzebałam się z łóżka i odszukałam swój ręcznik. Owinęłam się nim, następnie wyjęłam z szafy czyste ubrania i bieliznę i udałam się do łazienki.
Po swoim porannym rytuale opuściłam swój pokój. Gdy zamykałam drzwi ktoś mnie zawołał.
- Angela, widziałaś Ignaczaka?- usłyszałam głos Andrei A. Już się bałam, że o Piotrka zapyta. Przekręciłam klucz w drzwiach i spojrzałam na trenera. Na głowie miał czapkę mimo, że jest ciepło.
- Nie, dopiero z pokoju wyszłam. A co trenerowi zrobił?- zapytałam go
- To samo co wcześniej z tobą- rzekł zdenerwowany i zdjął czapkę. Jego siwe włosy, były teraz niebieskie- Swoją droga do twarzy ci było w niebieskich włosach, ale w rudych jest ci jeszcze ładniej. Jak spotkasz gdzieś Igłę to daj mi znać- nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo poszedł do następnych drzwi. Tych od pokoju Nowakowskiego i Kurka.Doskonale wiedziałam czyja to sprawka. Ale po co będę wydawać przyjaciół?
Nie zawracając sobie głowy poszłam na stołówkę. Tam powitali mnie siatkarze z kadry. Każdy z nich musiał skomentować moją nową fryzurę, a właściwie jej kolor. Najlepszy był komentarz Rucka.
- No to w końcu Jarski nie będzie czuł się osamotniony i nie będzie tylko on szykanowany za jego kolor włosów- zaśmiał się Rucek- A tak serio to pasuje ci taki kolorek. Lepiej niż niebieski
- Dzięki Michu- zaśmiałam się. Podeszłam do okienka żeby odebrać swoją porcję. Następnie usiadłam pomiędzy Jaroszem i Winiarem. Przy tym stoliku siedział także  Zibi, Guma, Ziomek i Dziku.
- W końcu ktoś docenił rude włosy- zaśmiał się Kuba czochrając mnie po głowie
- To tylko przez Ignaczaka. A właśnie, widzieliście go gdzieś? Anastasi go szuka- rzekłam
- Jak się rano obudziłem to w pokoju już go nie był- wzruszył rękoma Łukasz, gdy wszyscy swój wzrok skierowali w jego stronę
- Pewnie, boi się tobie pokazać na oczy. A trener mówił co od niego chce?- odparł Michał K.
- Nie mogę wam powiedzieć. To musicie zobaczyć- zaśmiałam się na wspomnienie Andrei w niebieskich włosach
- Ej!! Powiedz nam, sami się chętnie pośmiejemy- oburzył się Winiar i zrobił oczy jak ze Shreka
- Wiem, Michałku, że masz ładne paczadła, ale na mnie ta mina nie działa- wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść swoją jajecznicę
- Ranisz- Winiarski otarł wymuszoną łezkę
- wybacz, taka już wredna jestem- poklepałam go po plecach
- Biedny ten Nowakowski. Nie wiem z kim się hajtnął. Dobrze, że to tylko cywilny.  Zawsze można wziąć rozwód- rzekł poważnie
- Jakoś Piotrek nie narzeka- odpowiedziałam
- Penie dobrze gotujesz. Wszyscy w kadrze wiedzą, że jeśli ktoś umie gotować to Nowakowski od razu go kocha- dodał Guma
- Widocznie ja jestem wyjątkiem- wystawiłam język w stronę rozgrywającego
- A tak w ogóle gdzie go zgubiłaś?- zapytał Kubi
- Nie mnie się pytaj. To Bartek dzieli z nim pokój- uniosłam ręce w geście obronnym
- Ale nie z  nim wziął ślub- odrzekł Bartman
- Czepiasz się. Lepiej spójrzcie w stronę drzwi- wskazałam palcem na wejście do stołówki, w którym stał Anastasi. Na głowie dalej miał czapkę. Chłopaki zaczęli się z niego śmiać.
- A co to? Trener zmarzł w główkę?- zapytał płacząc ze śmiechu Michał W.
- Winiarski!!! Za śmianie się ze mnie 20 dodatkowych okrążeń na treningu!!- krzyknął Włoch. Winiar chciał coś odpyskować, ale Guma w porę walnął go w potylicę.
- Ty, o co chodzi z tą czapką?- zapytał Ziomek
- Dowiecie się w swoim czasie. Uwierzcie mi, że warto poczekać. Tylko nie chciałabym być w skórze Krzycha jak spotka trenera- zaśmiałam się. Właśnie dokończyłam swoje śniadanie, więc wstałam od stołu. Chciałam iść zanieść naczynia, ale Jarski i Winiar mi to uniemożliwili.
-Mów o co kaman a nie jakieś tajemnice sobie urządzasz- rzekł poważnie Kubiak
- Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. A teraz przepraszam, ale mam sprawę do Andrei- odrzekłam i odeszłam od stolika. Odstawiłam puste naczynia tam gdzie należy i podeszłam do stołu przy, którym siedział cały sztab- Smacznego- oznajmiłam na początek oczywiście po włosku. Te dwa lata we Włoszech się na coś przydały
- Co cię do nas sprowadza?- zaśmiał się Andrea G.
- Bo ja mam sprawę do trenera Anastasiego- zaczęłam
- Mówiłem ci, że masz mówić do mnie po imieniu- zaśmiał się
- Pamiętam. Andrea mam do ciebie sprawę.Mam pomysł jak zemścić się na Ignaczaku- więcej nie musiałam mówić.
- Masz moją zgodę na wszystko za to co mi i tobie zrobił- odparł trener bez zastanowienia
- Nawet na budzenie kilku siatkarzy w ciągu nocy?- zapytałam dla pewności
- Jak opowiesz mi co wymyśliłaś- uśmiechnął się i zrobił mi miejsce na ławce- A więc mów- zachęcił mnie trener. Opowiedziałam mu szczegółowo cały plan.- To jest genialne. Masz moje błogosławieństwo.
Wytłumaczyłam plan działania Włochowi. Nasza rozmowa przykuła uwagę całego sztabu.Z osób będących przy tym stole tylko Gardini rozumiał co mówimy. Śmiał się z tego cały czas. Siatkarze zaczęli patrzeć się na niego i na Anastasiego oraz na mnie.
- No co się tak wszyscy patrzycie?- zapytał trener A.A. Po czym dodał- Ja tez potrzebuję pogadać z kobietą. Was już miewam czasami dość.
Wraz z trenerem omówiliśmy wszystkie szczegóły. Po tym każde z nas udało się w swoja stronę. Po drodze do swojego pokoju spotkałam Piotrka.
- Hej, hej, miśku- powitałam go namiętnym pocałunkiem
- W końcu mogę przywitać się z żoną jak należy- zaśmiał się środkowy.- Widziałem, że Andrea zgodził się na twój pomysł
- Bez wahania. Sam ma pomysł na zemstę na Ignaczaku  odpowiedziałam
- A jak się wyda, że to nie Ignaczak zrobił mu ten kawał?- zapytał
- Chodź do mojego pokoju. Ktoś mógłby usłyszeć naszą rozmowę- pociągnęłam siatkarza za rękę pod moje drzwi. Do treningu miał jakieś pół godziny  więc mogliśmy porozmawiać.
- Ja i tak muszę się zemścić na Krzychu. Mam zgodę trenera i świadka.  Także wiesz. Później najwyżej Andrzej i Karol dostaną za swoje
- Jak ja uwielbiam ten twój wredny charakterek- rzekł Nowakowski całując mnie namiętnie
-  I pomyśleć, że chłopaki ci współczuli- zaśmiałam się gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Chodź odprowadzisz mnie na halę i opowiesz wszystko- zaproponował siatkarz, Przystałam na jego propozycję i trzymając się za ręce opuściliśmy mój pokój. Po drodze spotkaliśmy Bartka, Andrzeja, Karola i Łukasza.


Po kolacji postanowiłam iść pobiegać. W końcu muszę dbać o formę. Z szafy wyjęłam strój do biegania.



Zabierając swój telefon ze słuchawkami opuściłam swój pokój. Nie zdążyłam daleko odejść od drzwi, bo podszedł do mnie Ziomek. Cały czas rozglądał się na boki. W ręce niósł lustro ze swojej pokojowej łazienki, którą dzieli z Igłą
- Masz i schowaj u siebie w pokoju- podał mi przedmiot.
- Dziękuję za pomoc. Podmieniłeś może te buteleczki?- zapytałam
- Jasna sprawa. Jak będziecie już gotowi to napisz do mnie sms-a.- oznajmił rozgrywający i poszedł do swojego pokoju. Ja wróciłam się do swojego i w szafie schowałam lustro. Ponownie opuściłam swoje   tymczasowe cztery ściany.
Wychodząc z budynku natknęłam się na Piotrka i Bartka.
- Chyba ktoś idzie zgubić kalorie z kolacji- zaśmiał się przyjmujący
- Ja mam inny pomysł jak to zrobić- uśmiechnął się cwaniacko środkowy bloku
- Pomarz sobie Nowakowski. Ja muszę zadbać o formę przed nowym sezonem- zaśmiałam się
- Jednak chłopaki mieli rację, że popełniłem błąd- odparł
- Możesz go zawsze naprawić- odpowiedziałam poważnie
- Wtedy popełniłbym jeszcze większy błąd- przyznał. Z triumfalnym uśmieszkiem podeszłam do niego i swoimi ustami musnęłam jego policzek.
- Wrócę za godzinę- odrzekłam i zaczęłam truchtać.

Do pokoju wróciłam około 21,10. Od razu udałam się pod prysznic. Zimna woda orzeźwiła moje ciało. Po prysznicu wróciłam do pokoju. Cały zajęty był przez siatkarzy. Nie było tylko Ignaczaka. Jak się okazało poszedł już spać. Był tak wykończony kara jaką dziś dostał od trenera. Nie zdały się na nic jego tłumaczenia. Trener A. nie uwierzył w niewinność libero.
Siatkarzom zachciało się grać w pokera. Chcieli w rozbieranego, ale ja stanowczo się sprzeciwiłam. W końcu mam na sobie tylko spodenki, koszulkę i bieliznę.....


Grać skończyliśmy około 2 w nocy. Czyli idealna pora na rozpoczęcie naszej nocnej akcji. Gdy mieliśmy pewność, że wszyscy są już w swoich pokojach spotkaliśmy się  pod drzwiami pokoju nr 316. Łukasz powiadomił nas, że jego współlokator już śpi i możemy zacząć. To znaczy ja mogę zacząć, bo dzisiejszej nocy tylko ja mam udział w tej akcji. Dopiero jutro do gry  wkraczają Piotrek, Andrzej, Bartek i Karol.

Ziomek, posłużył mi za latarnika i oświetlał mi nieco pokój, abym widziała co robię. Pokój siatkarzy opuściłam po 30 minutach. Byłam zadowolona z siebie. Wszystko się udało tak jak zaplanowałam. Krzysiek nawet nie drgnął.
Teraz pozostało tylko czekać na to co wydarzy się rano.



_____________________________________

Ciekawe co wymyśliła Angela???? ?Jak myślicie jak postanowiła zemścić się na Krzyśku???? Podzielcie się swoim zdaniem na ten temat, a także na temat rozdziału w komentarzach.
A propos nich. Ostatni jest ich  coraz mniej co trochę mnie dołuję :((((

To tyle na dziś z mojej strony.
Pozdrawiam i do następnego :*****

Ps.. Zapraszam na moje pozostałe opowiadania, które znajdziecie w zakładce Moje

piątek, 22 lipca 2016

Rozdział LVI

***Angela***
Następnego dnia obudziłam się przytulna do śpiącego Piotrka. Poprawka. Zostałam obudzona przez dzwoniący telefon. W myśli zaczęłam przeklinać osobę, której zachciało się pogawędki ze mną. Nawet nie dadzą wyspać się człowiekowi po upojnej nocy poślubnej. W sumie nikt nie wiedział. Podniosłam się leniwie z klatki piersiowej siatkarza i wzrokiem zaczęłam szukać telefonu. W tym samym czasie Piotrek zaczął się wiercić i coś mówić.
- jeszcze pięć minut. Kochanie proszę wyłącz ten budzik.- wybełkotał przytulając mnie. Ledwo powstrzymałam śmiech. Jako że telefon dalej dzwonił odwróciłam się w stronę szafki nocnej i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Halo?
- Hej Angela. Chyba cię obudziłem- zaczął Jerzy
- cześć Jerzy. No nie da się ukryć. Co cię do mnie sprowadza?
- Jutro mamy spotkanie w Polsacie w dwóch sprawach
- możesz mówić jaśniej?
- będziemy rozmawiać o podziale zadań do końca sezonu reprezentacyjnego. Drugiego tematu rozmów nie mogę ci zdradzić.
- dlaczego?
- to nie jest rozmowa na telefon
- dobra o której mam być?
- najlepiej około 11. A powiedz mi. Będziesz grać w tym sezonie w kadrze?
- nie. Trener Makowski kazał mi wybrać. Rodzina lub kadra
- to często się zdarza w siatkówce kobiet. Nie przejmuj się tym. Nie będę ci już zawracał głowy. Idź dalej spać
- już nie zasnę
-Pozdrów Piotrka i do jutra- pożegnał mnie kolega z Polsatu
- do jutra- zakończyłam rozmowę i odłożyłam telefon. Ułożyłam się wygodnie na łóżku,.tak aby mieć dobry widok na uśmiechającego się przez środkowego.
Leżąc tak myślałam nad wszystkimi. Mam cholerne szczęście. Znalazłam wymarzonego chłopaka. Od wczoraj męża. I jestem szczęśliwa. Przeszła mi nawet przez głowę myśl czy nie zakończyć kariery siatkarskiej. Nic bym nie straciła. Miałabym więcej czasu dla Piotrka. Oboje byśmy skorzystali. Będę musiała powrócić do tych przemyśleń.
Moje rozmyślanie przerwał Piotrek całując mnie po ręce.
- Witaj żono.długo nie śpisz?- spytał
- Witaj mężu. Już trochę. Obudził mnie Jerzy jak dzwonił. Właśnie o której wracacie z Bartkiem?
- myślę że po obiedzie. Co chciał Jurek?
- to dobrze. Zabiorę się z wami. Jutro jest spotkanie w Polsacie
- Mhmm... Do obiadu zostało sporo czasu - wyszeptał mi do ucha przegryzając jeden płatek mojego ucha
- masz propozycje jak go wykorzystać?- zapytałam zadziornie
- owszem. Najpierw zamówimy sobie śniadanie do łóżka, a potem będziemy je spalać- odpowiedział poważnie
- Podoba mi się ta propozycja- oznajmiłam. Tak jak powiedział tak zrobiliśmy.
Około 12 opuściliśmy łazienkę po wspólnej kąpieli. Ubrani we wczorajsze stroje opuściliśmy pokój, a następnie udaliśmy się do samochodu. Rozmawiając o wczorajszym dniu dotarliśmy do domu mojej kuzynki.
Na miejscu byliśmy po 30 minutach. W domu państwa Woźniak powitał nas piękny zapach. Znaczy się Ola już szykuje obiad. Przywitaliśmy się ze wszystkimi obecnymi w salonie. A mianowicie z rodzicami Adama, moim szwagrem, Bartkiem, małą Amelią i Ola, która właśnie przyszła. Zaproponowałam jej pomoc przy obiedzie, ale ona odmówiła.
- No to drodzy nowożeńcy chwalcie się będzie mała Nowakowska czy mały Nowakowski?- zapytał Bartek
- Nie będzie ani siatkarki ani siatkarza. Wiem, że chciałeś zostać chrzestnym, ale musisz poczekać. Pretensje miej do Nowakowskiej- odparł poważnie Piotrek
- No wiesz? Ja już wujkiem chciałem zostać. Nie ładnie, pani Nowakowska. Bardzo nie ładnie niszczyć cudze marzenia- obraził się na mnie Kurek.
- To Piotrek się nie starał. Powiedział, że jest za młody na dzieci. W sumie ma rację. Sam często zachowuje się jak dziecko- zaśmiałam się. Oba małżeństwa Woźniak zaczęły się śmiać. Wszyscy się śmialiśmy, z wyjątkiem Piotrka.
- policzymy się w domu- rzekł oburzony Piotrek
- Miło się patrzy na was. Ale wasz przyjaciel ma rację. Pomyślcie nad młodym pokoleniem.- oznajmiła pani Asia
- Może za rok albo dwa. Zobaczymy jak się uda.- szczerze mówiąc mam już dosyć tych sugestii na temat powiększenia rodziny. Ile można? Ludzie dajcie nam z tym wreszcie spokój.
Parę minut przed 14 wyjechaliśmy z Piły. Piotrek jako nasz szofer obrał kierunek Spała. Całą trójką wygłupialiśmy się. Śpiewaliśmy, śmialiśmy się ze wszystkiego. Nie obyło się także bez wspomnień z poprzednich zgrupowań.
- Długo będziesz z nami w Spale?- zapytał po dłuższej chwili ciszy Piotrek
- Nie wiem. Jutro muszę być w Warszawie, a co potem to się okaże- odrzekłam
- Pewnie wrócisz do Piły albo Szczecinka- zaśmiał się Bartek
- Najpierw do Rzeszowa, zostawić większość rzeczy, a potem jadę na wakacje- oznajmiłam
- Wakacje? Beze mnie?- zapytał z teatralnym smutkiem Nowakowski
- Ty skup się na drodze. Musisz najpierw zasłużyć na wakacje~ zaśmiałam się.
- Ja zawsze jestem skupiony.- bronił się środkowy
- No na pewno. A nie pamiętasz jak jechaliśmy do Piły?- zapytał Bartek
- Zamknij się Siurak- Piotrek był wyraźnie zdenerwowany
- Skoro zaczął niech skończy- rzekłam w stronę kierowcy- Bartek o czym ty mówisz?- tym razem zwróciłam się do przyjmującego
- Nawet nie próbuj nic mówić Siurek- pogroził Piotrek w stronę Kurka
- Teraz to na pewno powiem.- zaśmiał się Bartek i zaczął opowiadać- Jak jechaliśmy przez Poznań tak się zapatrzył na jakąś dziewczynę. Swoją drogą bardzo była bardzo atrakcyjna. Wysoka, długie nogi, szatynka- rozmarzył się Kurek
- Ty się lepiej Anią zajmij, a nie o szatynkach marzysz- zaśmiałam się
- O właśnie. Tylko pamiętaj, że to moja siostra, więc wiesz- zmienił temat Piotrek
- Nie bój się Nowakowski. My o tej szatynce porozmawiamy jak będziemy sami- poklepałam środkowego po plecach
- Piter ty uważaj co mówisz, bo skończysz jak ten typ z siłowni- no daję wam słowo, że Kuraś płakał ze śmiechu
- tobie też radzę uważać- ostrzegłam go
-To ja będę już cicho- rzekł Bartek.
Przyjmujący długo w ciszy nie wytrzymał. Już po 5 minutach opowiadał nam jakieś kawały znalezione na internecie.- Posłuchajcie tego- zaczął po chwili przerwy. To znaczy, że znalazł coś śmiesznego- Kumpel do kumpla:
- Wygrałem milion złotych w totka!
- Gratulacje! A co na to twoja żona?
- Odebrało jej mowę!
- Zazdroszczę ci. Tyle szczęścia na raz... 

 I Piotrek i Bartek śmiali się aż do łez. Nie powiem całkiem śmieszny ten kawał, ale że aż tak?  Nie powiedziałabym. No ale cóż. W końcu to duże dzieci.

Około godziny 18;30 dojechaliśmy do Spał. Przed COS stał komitet powitalny złożony z siatkarzy obecnych na zgrupowaniu. Szybko zorientowałam się, że brakuje Wrony i Kłosa. Pewnie poszli do sklepu po żelki...
Gdy wysiedliśmy z auta Bartek zaczął krzyczeć na całą wioskę.
- Siema ludziska!!!! Mam dla was takiego newsa, że padniecie ze śmiechu!!!!!!!- wydarł się przyjmujący. Zgromadzeni siatkarze zaczęli go poganiać żeby mówił szybciej.
- No Siurek mów!!!!- krzyknęli równocześnie
- Bo, Angela będąc na jednej z siłowni w Pile Pobiła takiego jednego typa co miał około 2 metrów wzrostu- wyjaśnił. Siatkarze szybko odsunęli się ode mnie.
- Żartujesz?- zapytał Ignaczak
- Ani trochę. Kuzynka Angeli była świadkiem tego zdarzenia. Mało tego. Jakiś dwóch facetów ledwo co ją powstrzymali.- wyjaśnił Kurek
- Do ciebie to teraz strach podejść- zażartował sobie Guma. W tej też chwili na parking wbiegli dwaj środkowi. Duet Kłos&Wrona.
- Chłopaki, chłopaki!!!! Patrzcie co znaleźliśmy!!!!!!- darli się. W ręku Andrzeja zauważyłam coś co przypomina gazetę.Biedni środkowi się zmęczyli i padli na ziemię tuż koło mnie.
- Ty Kłos. Zwijaj dupę. Ona tu już jest!!!!!!- wydarł się Kraczący
- Co!? Angela już jest??? Ratuj się kto może- zerwał się na równe nogi Karol. Wraz z Andrzejem zaczął biegać dookoła hotelu krzycząc:
- Zabierzcie ja stąd!!!! Jesteśmy za młodzi żeby dać się pobić kobiecie- wraz z resztą zaczęliśmy się śmiać. Ja to już tarzałam się na ziemi ze śmiechu. Dosłownie.  Dobre 5 minut znajdowaliśmy się w takim stanie. Po tym czasie dołączył do nas Kłos a zaraz za nim Wrona. Również zaczęli się  śmiać.
- No to teraz nikt ci nie podskoczy. Masz dożywotni szacun na dzielni- zaśmiał się Ziomek
- Nawet w gazecie o tobie napisali- rzekł Andrzej
- Co ty pierdolisz???? Matka wie, że ćpiesz?- zapytałam cytując Pita z jednego z odcinków IgłąSzyte
- No masz i czytaj- Karol podał mi gazetę. Faktycznie byłam na pierwszej stronie. nie zdążyłam wczytać się w treść artykułu, bo egzemplarz Faktu z rąk wyrwał mi Ignaczak
- Uwaga!!!! Czytam- zaczął.-  "Młoda siatkarka, a zarazem początkująca dziennikarka sportowa Angelika Dryja (23l.) ujawniła swój talent do boksu!!!!  1 lipca 2013 roku pobiła trenera z jednej z pilskich siłowni. Mężczyzna miał połamany nos. Jak wiemy z relacji świadków pobity trener mógł mieć około 2 metrów wzrostu i  ponad 100 kg wagi. Nasza młoda środkowa, która z nieznanych nikomu przyczyn nie zagra w tym roku w reprezentacji Polski  ujawniła, że kiedyś trenowała boks i Karate. Według naszych ustaleń pobity mężczyzna złożył już skargę na policji. Czy młoda siatkarka trafi do więzienia za pobicie??? Czy jej partner Piotr Nowakowski może czuć się bezpiecznie u boku tak nerwowej dziewczyny???? Czy PZPS wyciągnie z tego jakieś konsekwencje???? A co więcej czy dalej będzie pracować dla Polsatu Sport????" - zakończył czytać
- Dawaj to!!- krzyknęłam. Nie wierząc w to co usłyszałam  zaczęłam czytać ten tekst.- Przecież ja już jestem skończona. Jako siatkarka i dziennikarka- rzekłam załamana gdy skończyłam czytać.  Z bezradności usiadłam na krawężniku
- Hej, może nie będzie tak źle. Musisz być w dobrej myśli rzekł Rucek
- Proszę cię, w bajki wierzysz??? Bo ja nie. Teraz już wiem o czym jutro chcą ze mnę rozmawiać w Polsacie.- zaczęłam ponownie płakać.
- Mała, najgorsze co możesz teraz zrobić to zacząć ryczeć. Zbieraj swój zgrabny tyłeczek i idziemy na kolację. Nie przejmuj się tym idiotom.- oznajmił Zati
- Ty Zati moją żonę to ty zostaw w spokoju- rzekł Piter. No ładnie Nowakowski. Mieliśmy nic nie mówić.
- Coś ty powiedział???- zaczął Ignaczak
- Wzięliście ślub nic nam nie mówiąc?- zapytał zszokowany Wrona
- Z pretensjami to do Nowakowskiego- zaczęłam się bronić
- Tłumacz się Piter- zarządzili całą grupą. Idąc do hotelu Piotrek opowiadał wszystko jak na spowiedzi.

Około 20 chłopaki zaproponowali żeby iść na pobliską plaże i pograć w siatę. Czy im nie wystarcza treningi???? Jako, że nie miałam co się z nimi kłócić poszłam na na tą plażę. Na miejscu podzieliliśmy się na dwa zespoły. Ja byłam w drużynie z Pitem, Kurasiem, Jarskim, Igłą, Winiarem i Ziomkiem. W drugiej drużynie Byli Kłos, Wrona, Zibi, Zati, Rucek, Kubi i Guma. Możdżon zasłaniając się bolącym kolanem został sędziom naszego meczu. No i zaczęliśmy grać. Ja poszłam jako pierwsza na zagrywkę.

Po ponad godzinie grania Ignaczak oznajmił, że musi iść do łazienki. Skorzystaliśmy z okazji i zrobiliśmy sobie przerwę. Moja drużyna w setach prowadziła 1;0, a w drugiej partii było 20:14 dla nas. 
Gdy powrócił Ignaczak. To jest po prawie 30 minutach wróciliśmy do gry. Skromnie mówiąc miałam dobry dzień. Udało mi się kilka krotnie zablokować te przerośnięte orangutany. Głównie Wronę, Kłosa, i Zibiego. Nie szło mi za to w ataku, ale na zagrywce siałam postrach. Nasz towarzyski meczyk zakończył się około 23. Zdecydowaną wygraną ekipy ze mną w składzie. Wygraliśmy 3:0. A co. W prawdzie w trzecim secie zespół przeciwny walczył to my i tak wygraliśmy 30:28. W świetnych humorach wróciliśmy do hotelu. Pożegnałam się z każdym, a Piotrek poszedł ze mną do mojego pokoju.
- Gdzie masz laptopa?- zapytał
- W walizce, weź sobie, a ja idę się wykąpać- odpowiedziała i zabrałam z walizki rzeczy do kąpieli.
Po szybkim prysznicu wyszłam z kabiny włosy owinęłam jednym ręcznikiem, a drugim wytarłam swoje ciało. Założyłam swoja piżamkę (czyt. koszulkę Piotrka) i opuściłam łazienkę. Na moim łóżku leżał Nowakowski i szczerzył się do laptopa.
- Co się tak cieszysz?- zapytałam. Pokazał mi kilka komentarzy pod postami z informacją o tym jak pobiłam tego typa. Normalnie szkoda mówić, co tam ludzie pisali. Wzięłam szybko swój telefon i zamieściłam na swoim profilu na facebooku post z wyjaśnieniem.
"Widzę, że na internecie pojawiło się sporo komentarzy odnośnie artykułu jaki się ukazał w gazecie Fakt. Pragnę wam wyjaśnić dlaczego tak się to skończyło. Będąc na siłowni w Pile z moją kuzynką trener, którego pobiłam zaczął się do mnie przystawiać. Nie rozumiał krótkiego słowa NIE.  No i trochę dostał w twarz. Potem zaczął mnie obrażać. No i znów dostał. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie. A że kiedyś trenowałam karate i boks...
 Dwóch mężczyzn ćwiczących na siłowni musiało mnie trzymać, żebym nie zrobiłam mu większej krzywdy.
Możecie mówić o mnie co chcecie. Mam to gdzieś. Ale proszę o jedno. Nie odzywajcie się na temat jakiejś sytuacji, jeśli nie wiecie jak było naprawdę."
Zakończyłam post i opublikowałam go. Korzystając z okazji, że mam włączonego facebooka zobaczyłam powiadomienia. Jak się okazało Piotrek oznaczył mnie na zdjęciu naszych dłoni z obrączkami.
"Od wczoraj żona i mąż. Love you :*<3 #mywife #wifeandhusband #forever 
Ps... Już się mnie nie pozbędziesz"

Oprócz tego ustawił sobie status w związku małżeńskim, tu także mnie oznaczył.
Pod oboma postami pojawiła się fala komentarzy. Większość typu: "Do czego to doszło? Żebym ja się takich rzeczy z facebooka dowiadywała?". Tak napisała panna Dudzicka. W podobnym stylu pisali inni. Chociaż, mój kuzyn Seweryn Nowak dodał innowację od siebie "No wiesz? Nie pochwaliłaś się swojemu ulubionemu kuzynowi? A najgorsze, że na wesele mnie nie zaprosiłaś :'( Foch Forever!!!".
Gdy miałam mu odpisać zadzwonił Wojtek. O matko!!! ile ja czasu go nie widziałam, nie wspomnę już o rozmowie. Dla wyjaśnienia to mój przyjaciel z czasów gdy całe wakacje spędzałam w Chwalimiu. Wraz z Olą, Sewerynem i Wojtkiem tworzyliśmy zgraną paczkę. Pochwalę się, że byłam w niej najmłodsza. Odebrałam telefon i włączyłam na głośnik, tak żeby Piotrek też mógł posłuchać
- Wiesz co? Jak mogłaś mi to zrobić? Ty moja psiapsióła z dzieciństwa, partnerka z amatorskich turniejów siatkówki plażowej? No ja się pytam jak?- ładnie mnie powitał prawda?
- Też się cieszę, że cię słyszę Wojtuś. Co u ciebie?- zapytałam z wyczuwalnym sarkazmem. Piotrek patrzył się na mnie jak na idiotkę. No tak. Przez prawie 3 lata naszej znajomości nie wspomniałam mu ani słowem o istnieniu Wojtka Gierczaka
- Nie zmieniaj tematu. Odpowiedz na moje pytanie
- Pretensje miej do mojego męża. Ja o swoim ślubie dowiedziałam się jakieś 5 minut przed nim- zaczęłam się bronić
- Nie rób ze mnie idioty. Nie dam się nabrać. Jesteś chociaż szczęśliwa?- zapytał
- I to bardzo- odrzekłam
- Czyli nasza umowa nie aktualna?- zapytał z nadzieją
- Przykro mi..- odrzekłam
- Może mi ktoś wytłumaczyć o jaką umowę chodzi?- zapytał Piotrek
- Wojtek ci wszystko powie- rzekłam szybko
- To ty jesteś Piotrek?- zapytał Gierczak
- Nie świętym Mikołajem- zaśmiał się środkowy
- No bo.. chodzi.. o to że... mieliśmy taką umowę, że jeśli żadne z nas do 40 nie  będzie po ślubie to się hajtniemy- wyjaśnił
- Serio?- spytał Piotrek patrząc na mnie z litością wymalowaną w oczach
- no nie czepiaj się. To było zanim cię poznałam. Jakieś 7 lat temu- zaczęłam tłumaczyć
- To było podpisanie aktu desperacji. Ja ci Piotrek życzę powodzenia. Resztę, życia spędzisz z wariatką u boku- rzekł poważnie Wojtek.
- Dzięki Wojtek. Na ciebie zawsze mogę liczyć- odpowiedziałam
- Zawsze do usług. Dobra nie  przeszkadzam wam gołąbeczki. Pogadamy jak się spotkamy. Bajo- pożegnał nas i rozłączył się nie czekając na naszą odpowiedź.
- Opowiesz mi coś o tym Wojtku?- zapytał Piotrek. Opowiedziałam mu kilka historii związanych z Wojciechem. A także o tym o co mu chodziło ze stwierdzeniem "partnerka z amatorskich turniejów siatkówki plażowej".
Tuż po mojej opowieści Piotrek poszedł do pokoju, który dzieli z Kurasiem.  Ja w końcu mogłam wygodnie ułożyć się na łóżku. Zaczęłam odpisywać na komentarze i wiadomości prywatne. Około 1 w nocy odłożyłam telefon i udałam się do krainy morfeusza..

Rano obudziło mnie stukanie do drzwi. Nie chętnie otworzyłam obie powieki. chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do światła. Powoli wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi. W nich ujrzałam uśmiechniętego Ignaczaka z kamera w ręku.
- A o to nasza bokserka- oznajmił zdziwiony. Przez chwilę patrzył się na mnie jak na debila.
- Co się tak gapisz?- zapytałam
- Yyyyy..... Podziwiam.. twoje włosy- wyjaśnił. Obszedł dookoła mnie ze swoja kamerką.
- Widziałeś je już nie jedno krotnie- odrzekłam
- Ale nie w takim stanie- zaśmiał
- co ty pierdolisz Ignaczak? z samego rana już ćpałeś?- zapytałam zirytowana
- Idź się przejrzeć w lustrze- zaproponował. Nie dawało mi to spokoju. Szybko pobiegłam do łazienki i stanęłam przed lustrem
 - Zabiję tego kto to zrobił- Krzyknęłam gdy zobaczyłam............................................


------------------------------------------------------------

Co takiego mogła zobaczyć Angelika????? Jaki myślicie???
Mam nadzieję, że się wam podoba. Zostawcie swoje opinie w komentarzach. 

ps.... Zapraszam na nowy rozdział
 Dzień, który zmienia całe życie
oraz na opis bohaterów mojego nowego opowiadania
Bo w życiu są takie chwile, o których chcemy zapomnieć, ale nie zawsze się to udaje. 

Pozdrawiam i do następnego :****


piątek, 15 lipca 2016

Rodział LV

***Angela***

Następnego dnia obudził mnie intensywny zapach kawy. Zdziwiło mnie to bardzo. Nigdy wcześniej nie było tu tak mocno czuć kawy jak Ola robiła śniadanie. Niechętnie otworzyłam oczy i odwróciłam się na plecy. Rozejrzałam się po pokoju. Moim oczom ukazał się Piotrek z tacą ze śniadaniem.
- Wszystkiego najlepszego. Zero kontuzji, dużo zdrowia, szczęścia, sukcesów w karierze. No i oczywiście wytrwałości przy moim boku. Abyś zawsze była uśmiechnięta. Sto lat kochanie - oznajmił z uśmiechem Nowakowski. Postawił na moich kolanach tacę z naleśnikami, następnie pocałował mnie namiętnie.
- Dziękuję Piotruś. I za życzenia i śniadanie. Ale wiesz musisz mi pomóc zjeść te naleśniki bo sama nie dam rady- zaśmiałam się. Już po chwili zajadaliśmy się przygotowanym przez siatkarza posiłkiem.
- Talerza naleśników nie zjesz, ale pół dzbanka kawy wypijesz- zaśmiał się Piotrek, gdy nalewałam sobie drugi kubek kawy. W odpowiedzi pokazałam mu język- tak się bawić nie będziemy- odrzekł pewnym siebie głosem. Nim się zorientowałam co chce zrobić miałam już czekoladę na twarzy. I zaczęła się wojna. Co chwilę Piotrek smarował moją twarz czekoladą. Oczywiście ja nie byłam mu dłużna. Z tym, że Piotrek był cały w syropie klonowym.
- Strasznie apetycznie wyglądasz z tą czekoladą- wyszeptał mi zadziornie do ucha.
- niestety nie mogę powiedzieć tego samego o tobie- rzekłam poważnie
- Zołza- prychnął pod nosem
- Ale i tak kochasz mnie najbardziej na świecie
- Jak zwykle masz rację
- To pomóż mi się pozbyć tej czekolady- jęknęłam pokazując dłonią na swoją twarz
- Z miłą chęcią- zaśmiał się Piotrek, po czym zaczął całować mnie po całej twarzy. Bez namysłu oddałam się tej przyjemności. Gdy usta Piotra zaczęły całować moją szyję zaczęłam zdejmować jego koszulkę. Piotrek automatycznie oderwał od mojej szyi. Nie spotkało się to z moim zadowoleniem.
- ja rozumiem, że jestem pociągający, ale żeby dzień od seksu zaczynać? I to w nie swoim mieszkaniu. Nie ładnie panno Dryja - pogroził mi palcem
- Przypomnę ci, że ostatnim razem ci nie przeszkadzało to, że jesteśmy u Oli i Adama, a także to, że jest ranek. A dzisiaj ty zacząłeś- udałam oburzoną
- Nie złość się. Złość piękności szkodzi- próbował mnie udobruchać
- Mi już nic nie zaszkodzi- zaśmiałam się.
- Nie byłbym tego taki pewien, moja ślicznotko.
- Nie czaruj. Kocham cię, wiesz o tym?
- Nawet bardzo dobrze. Też cię kocham.- Nowakowski położył się na łóżku, po czym pociągnął mnie w swoją stronę. Wtuliłam się w tors siatkarza i tak przytuleni do siebie zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy.
Około 10:30 zaczęłam przygotowywać się do wyjścia o którym mówił Piotrek. Zaczęłam od zrobienia makijażu.

Następnie założyłam ostatnio skupioną, białą sukienkę

Do niej założyłam białe szpilki szpilki, które kupiłam będąc jeszcze we Włoszech. Cały strój dopełniła złota biżuteria i kopertówka tego samego koloru. Gdy mój strój został skompletowany zabrałam się za zrobienie fryzury. Najpierw lekko pokręciłam włosy lokówką. A następnie upięłam je tak

Przeglądałam się w lustrze,gdy do pokoju wszedł Piotrek. Podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców
- Ślicznie wyglądasz- rzekł całując mnie w policzek
- Ty również dobrze wyglądasz, a razem wyglądamy pięknie- zaśmiałam się
- zdjęcie na pamiątkę tej chwili?
- Wiesz, że ja bardzo lubię zdjęcia- zaśmiałam się po raz kolejny. Chwilę później Piotrek robił zdjęcie.- A powiesz mi czemu tak się wystroiłeś?
- Nie chciałem wyglądać gorzej od ciebie. Gotowa na dzień pełen wrażeń
- Zależy jakich wrażeń
- Bardzo różnych. Musisz mi zaufać
- Ufam ci od bardzo dawna- odpowiedziałam całując go namiętnie
- W takim razie idziemy- oznajmił Nowakowski. Już po chwili siedzieliśmy w samochodzie siatkarza.

Nie minęło 30 minut, gdy dotarliśmy do parku. Tam Piotrek wykonał jakiś telefon.
- Co będziemy robić?- spytałam
- Zobaczysz. Mam nadzieję, że będzie ci się podobać- odrzekł i złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku.

-No to mamy już pierwsze zdjęcie z naszej sesji- usłyszałam jakiś damski głos. Zdziwiona spojrzałam w stronę z której dobiegał głos. Stała tam średniego wzrostu szatynka, uśmiechająca się do nas.
- O jakiej sesji pani mówi?- zadałam jej pytanie.
- Mówcie mi po imieniu. Patrycja jestem. Pan Piotr poprosił, abym zrobiła państwu kilka zdjęć- wyjaśniła
- Angela miło mi. Nic mi nie powiedział- zaśmiałam się
- Część niespodzianki- odrzekł całując mnie w policzek
- Poczekajcie tak chwilę. To będzie piękne ujęcie- rzekła Patrycja. Tak jak powiedziała tak zrobiliśmy.- Chodźcie za mną. Niedaleko jest takie jedno ładne miejsce tam zawsze robię zdjęcia nowożeńcom- oznajmiła dziewczyna. Uwierzyliśmy jej na słowo.
Jak się okazało Patrycja miała rację. Zaprowadziła nas nad uroczy stawek, otoczony.drzewami, głównie wierzbami. Na tafli wody były lilie wodne. Alejki w tej części parku wytaczały krzewy róż. Miejsce było naprawdę ładne.
W trakcie zdjęć staraliśmy się być jak najbardziej naturalni. Nasza sesja trwała prawie godzinę. Pani fotograf obiecała jak najszybciej przysłać nam płytę ze zdjęciami. Po pożegnaniu z dziewczyną ruszyliśmy w stronę auta.
 
- Musimy pojechać w pewne miejsce, ale ty musisz mi zaufać- rzekł wyjmując z samochodu chustę
- No nie wiem, a jak wywieziesz mnie gdzieś do lasu?
- myślisz że bym ci to mógł zrobić?
- Dobra. Zaryzykuję. Tylko uważaj na fryzurę- zaśmiałam się
- Postaram się- i po chwili Piotrek zawiązywał chustę. Środkowy pomógł mi wsiąść do samochodu. Następnie usłyszałam jak sam wsiadł do auta, które po chwili odpalił.

Po kilku bardzo długich minutach postanowiłam przerwać ciszę panującą między nami
- daleko jeszcze?
-właśnie parkuje- odpowiedział. Całą drogę zastanowiłam się co wymyślił. Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi po mojej stronie ucieszyłam się. Chciałam już wiedzieć co wymyślił siatkarz.
Piotrek pomógł mi wysiąść, a następnie poczułam jak środkowy wziął mnie na ręce.
-gotowa na szok?- zapytał Piotrek stawiając mnie na ziemi
-Chyba tak- odparłam nie pewnie. Siatkarz odwiązał mi z oczu chustę. Przede mną stał krąg utworzony z naszych bliskich. Moich i Piotrka rodziców, naszych dziadków, Ani, Kamila z Judytą, Adama, Oli i Amelii, a także Bartka.
-powiesz mi gdzie i po co jesteśmy?-zapytałam środkowego
-Już tłumaczę. Jesteśmy w Urzędzie Stanu Cywilnego i za chwilę staniemy się małżeństwem-wyjaśnił mi
- Coś ty powiedział? Zostaniemy małżeństwem? Jak i kiedy to załatwiłeś?- nie mogłam w to uwierzyć
-sam wymyśliłem, ale każdy tu obecny pomógł mi w realizacji tego pomysłu.
- Piotrek mówiłam ci, że jesteś niesamowity i najwspanialszy na świecie?- zapytałam ze łzami w oczach
- Kiedyś wspomniałaś, ale chętnie posłucham jeszcze raz- odparł ze śmiechem. w odpowiedzi pocałowałam go namiętnie. Przerwała nam urzędnik.
-Zapraszam wszystkich na salę- poszliśmy za urzędnikiem. W każdy zajął swoje miejsce. Na początku ceremonii pan Więcek porozmawiał z nami na temat naszej znajomości. Następnie przeszedł do wygłoszenia mowy na temat małżeństwa i rodziny.
- Witam wszystkich na uroczystości.zawarcia związku małżeńskiego między Angeliką Dryją i Piotrem Nowakowskim. Oboje są młodzi, a podjęli ważną decyzję. Chcą założyć kochającą się rodzinę. Chcą zostać małżeństwem, po to aby wspierać się w każdej sytuacji. Wspólnie cieszyć się z sukcesów, ale i wspólnie przeżywać porażki. Zarówno Angelika jak i Piotr są sportowcami. Zwłaszcza w życiu prywatnym sportowców jest ważne wsparcie drugiej połówki. Ci młodzi ludzie chcą już zawsze być razem. Przy zawarciu małżeństwa ważne jest także wsparcie ze strony rodziców. Akceptacja współmałżonka swojego dziecka. Liczę, że tak jest u was. Teraz będziecie powtarzać za mną. Zaczyna pan młody- swoją przemowę zakończył urzędnik.

-Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Angeliką Dryją i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.- rzekł Piter

-Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Piotrem Nowakowskim i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.- powtórzyłam słowa siatkarza

-Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Pani Angeliki Dryji i Pana Piotra Nowakowskiego został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki.
Obrączki podał nam Bartek jako świadek.

 
Kiedy Piotrek zakładał mi obrączkę nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Jeśli wczoraj mówiłam że zaręczyny to najpiękniejszy prezent urodzinowy to dodam, że poślubienie ukochanego we własne urodziny jest jeszcze piękniejszy.
-Dokumentem, który stwierdza fakt zawarcia Związku Małżeńskiego jest Akt Małżeństwa sporządzony w Księdze Małżeństw pod nr ... proszę Państwa o podpisanie tego aktu.

I tak oto stałam się mężatką. Nawet nie wiedziałam, że dziś odbędzie się mój ślub. Życie potrafi nas zaskakiwać. A osoby będące przy nas jeszcze bardziej. Angelika Dryja-Nowakowska. Pięknie brzmi.
 Po podpisaniu odpowiednich dokumentów pożegnaliśmy się z panem Więckiem i opuściliśmy salę. Na głównym holu nasi bliscy złożyli nam życzenia z gratulacjami.
- Nawet w najpiękniejszym śnie nie pomyślałabym, że dzień po zaręczynach z tobą Piotruś zostanę twoją żoną. Kocham cię- oznajmiłam przytulając męża. To  też pięknie brzmi.
- Widzisz kochanie. Potrafię zaskoczyć. Ale wiedz, że teraz już się ode mnie nie uwolnisz. I z góry ci zapowiem, że na żaden rozwód się nie zgodzę- Nowakowski się zaśmiał
- No wiesz, dopiero zostaliśmy małżeństwem a ty już o rozwodzie mówisz. Nie ładnie panie Nowakowski-odpowiediząłm szczerząc się w stronę Piotrka
- Ja cię tylko uprzedzam.A teraz zbieramy się do restauracji na obiadek- zarządził środkowy klaskając w ręce
- a ty Piter jak zawsze głodny- zaśmiał się Bartek, z resztą towarzystwa mu zawtórowałam
- I ty przeciwko mnie?- upss chyba podpadłam świeżo poślubionemu mężowi
- To ty się ze mnie zawsze śmiejesz, że jestem głodna- wytknęłam mu język. W świetnych humorach rozeszliśmy się do samochodów.
- Teraz możesz mi powiedzieć, dlaczego tak ci się spieszyło z tym ślubem- wbiłam w Piotrka swój wzrok, który mówił "jak mi nie powiesz, to możesz zapomnieć o upojnej nocy poślubnej"
- Szczerze powiedziawszy jest kilka powodów.- zaczął swoją wypowiedź. - Pierwszy to to, że bardzo cię kocham. Drugi, że nie chcę, aby ktoś inny mi ci odebrał- i tu urwał
- A jaki jest trzeci?- zapytałam
- A trzeci to to, że...- chyba nie wiedział co ma powiedzieć, bo się na chwilkę zaciął
- Ma coś wspólnego z babcią i moją rozmową z nią w szpitalu?
- Zgadłaś. Chciałem spełnić jej marzenie. Dziś gdy zobaczyłem jak płacze ze szczęścia na naszym ślubie to byłem pewny, że to była najlepsza decyzja w moim życiu
- Nie tylko ona popłakała się ze szczęścia. Nasi rodzice i dziadkowie oraz Ola z Anią także płakali ze szczęścia. No oczywiście nie mogę pominąć siebie, bo rozpłakałam się jak dziecko
- Nie przejmuj się. W moich oczach też pojawiły się łzy
- Było widać. Nigdy nie przypuszczałam, że zobaczę jak płaczesz
- To miałaś okazję
-Jak powiem chłopakom z kadry to będą mieli z ciebie bekę
- Oni zawsze cisną ze mnie bekę
- Zdaję sobie z tego sprawę- zdążyłam odpowiedzieć i dojechaliśmy do restauracji.


 Po obiedzie  zaczęły się tańce. Oczywiście z Piotrkiem tańczyliśmy jako pierwsi. Następnie tańczyłam z tatą, teściem bratem, Adamem. Na samym końcu zatańczyłam z Bartkiem. Chciałam z nim porozmawiać.
- Jeszcze raz gratuluję. Tworzycie piękną parę. Tak jak my kiedyś- rzekł na początek przyjmujący
- Nie wracajmy do tego. Owszem gdy byliśmy razem  byliśmy szczęśliwi, ale teraz ja mam męża, a ty z tego co zauważyłam masz kogoś na oku- oznajmiłam
- O czym ty mówisz- zmieszał się siatkarz. Czyli trafiłam
- Nie udawaj głupiego. Mówię o tym jak patrzysz na siostrę Piotrka. Widać, że ci się podoba- rzekłam
- No dobra. znasz mnie chyba nawet lepiej niż Piotrek. Podobała mi się jeszcze zanim poznałem ciebie, ale wtedy miała chłopaka. A potem pojawiłaś się ty i zawładnęłaś moim sercem. A wczoraj gdy zobaczyłem Anię to poczułem coś takiego. Coś czego nie czułem od naszego rozstania.- rzekł przyciszonym głosem
- Poczułeś miłość. Powiem ci coś. Od wczoraj się wam przyglądam i widzę, że ty także nie jesteś jej obojętny.
 - Myślisz, że taka piękna, miła, inteligentna, zabawna, troskliwa dziewczyna zainteresowała się takim kretynem jak ja?
- To, że popełniłeś jakiś błąd nie oznacza, że jesteś kretynem. Fakt w pierwszej chwili myślałam tak samo, ale teraz wiem, że tak nie jest. Jesteś świetnym facetem, przystojnym, opiekuńczym. Pogadają z nią tak szczerze i od serca
- Dziękuję ci
- Nie masz za co. Trzymam kciuki- oznajmiłam.
Gdy piosenka się skończyła poszłam w stronę stolika się napić. Po chwili pojawiła się koło mnie Ania.
- No, nowa pani Nowakowska jeszcze się ze mną dziś nie napiła- zaśmiała się na wstępie
- Bo zawsze gdzieś uciekłaś. Zdążymy to jeszcze nadrobić- odrzekłam
- Tak właściwie, to ja chcę z tobą porozmawiać- rzekła nieśmiało
- No to mów- zachęciłam ją
- Ale nie tu. Chodźmy na zewnątrz- poprosiła. Nie miałam nic przeciwko i już po chwili siedziałyśmy przed restauracją- bo chodzi o to...że... - na chwilę urwała- Nie wiem jak to powiedzieć
- Najlepiej prosto z mostu
- Chyba masz rację. Bo ja się chyba zakochałam. A bynajmniej jestem zauroczona pewnym chłopakiem, właściwie powinnam powiedzieć mężczyzną.- a ja chyba wiem o kogo chodzi
- Długo go znasz?
- Już z 4 lata będą. Ale nie wiem co do niego czuję. Niby znamy się długo, ale rzadko się widzimy. Nie utrzymujemy jakiś specjalnie dobrych kontaktów
- A znam go?- zapytałam. Ania najwidoczniej nie wiedziała co ma teraz powiedzieć, bo zamilkła. Musicie mi uwierzyć, że to zdarza się bardzo rzadko.
- znasz i to dobrze. Piotrek tez go zna.
- Możesz mówić jaśniej?
- Chodzi mi o Bartka- spuściła głowę. Przytuliłam ją do siebie
- Nie masz się czego wstydzić. Bartek jest takim facetem, że podoba się dziewczynom. Musisz z nim porozmawiać
- No właśnie. On może mieć każdą. Jakąś modelkę, aktorkę, piosenkarkę. Po co mu taka cicha myszka jak ja?
- Cicha zdecydowanie nie jesteś, zwłaszcza jak zaczniesz rozmawiać o czymś co bardzo lubisz. Porozmawiaj z nim, a nie pożałujesz tego. Uwierz mi.
- A jeśli się dowiem, że kogoś ma?
 - Gwarantuje ci, że jest wolny. Nie masz na co czekać. Musisz porozmawiać z Bartkiem.- poradziłam jej poraz kolejny
- Dzięki Angela. Piotrek ma szczęście, że znalazł taką fajną żonkę
- Nie masz za co mi dziękować. Obiecaj mi tylko, że jeszcze dziś porozmawiasz z Bartkiem- poprosiłam
- Obiecuję- odrzekła. Zaczęłyśmy kierować się w stronę  restauracji, byłyśmy już blisko drzwi gdy wyszedł z  nich Bartek
- Masz okazję porozmawiać.- szepnęłam na ucho do Ani
- Aniu możemy chwilę porozmawiać?- zapytał ja Bartek
- Pewnie- usmiechnęła się do niego
- To ja wam nie będę przeszkadzać.- oznajmiłam, a następnie podeszłam do Bartka- Nie spieprz tego.- powiedziałam szeptem do jego ucha. Na jego twarzy zawitał uśmiech

Od razu po wejściu udałam się do stolika. Tam siedział Piotrek
- Gdzie zgubiłaś Anię?- zapytał
- Na zewnątrz, rozmawia z Bartkiem- uśmiechnęłam się
- Chyba szykuje się kolejny ślub w rodzinie Nowakowskich
 - Myślisz? Na razie niech porozmawiają sobie spokojnie.

Po przyjęciu weselnym wszyscy rozjechali się w swoje strony. Jak to Piotrek nie powiedział mi dokąd jedziemy. Bo po co mi powiedzieć?
 Tego gdzie dziś będziemy nocować dowiedziałam się dopiero gdy dojechaliśmy pod jakiś hotel. W recepcji dowiedziałam się również, że miał dokonaną rezerwację już jakiś czas temu. Sprytny ten mój mężulek.
Po kilku chwilach byliśmy już w naszym apartamencie.  Piotrek od razu nalał nam po kieliszku szampana.
- Za nasze szczęście- wzniósł toast.
- I miłość do grobowej deski- rzekłam.
Resztę szczegółów z naszej nocy poślubnej zostawię dla siebie.......


-------------------------------------
Dopełnienie niespodzianki. Tak trochę za słodko zrobiło się w moim opowiadaniu. Już nie długo postaram się to zmienić.
Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział. Zostawcie  swoje opinie w komach.

Do następnego :) Buziaki :* :* :*



Pssss.  Zapraszam was na nowe opowiadanie w moim wykonaniu :)


Bo w życiu są takie chwile, o których chcemy zapomnieć, ale nie zawsze się to udaje.




piątek, 8 lipca 2016

Rozdział LIV


1 lipca 2013

***Angela***

Od 13 czerwca jestem ciągle w Pile. Babcię tydzień temu wypisali wprawdzie ze szpitala, ale że i tak już w tym roku w kadrze nie zagram to odpuściłam sobie powrót do Spały. Kilkakrotnie wraz z Olą i Amelką odwiedziłyśmy moich rodziców.
Szczerze mówiąc cieszę się, że nie będę grać w reprezentacji. Mam chociaż czas, aby odwiedzić wszystkich bliskich i nacieszyć się moją chrześniaczką. Codziennie rozmawiam z Piotrkiem. Cały czas mówi mi, że niedługo się spotkamy. Kompletnie nie wiem o co mu chodzi. Nie pisnął mi ani słówka na ten temat. Cały czas wykręcał się, że to ma być niespodzianka. Ale Karol mi się wygadał i powiedział, że Piotrek przyjedzie na moje urodziny. W końcu przydał się jego długi jęzor. Moi rodzice także  się dziwnie zachowują. Nie wspomnę już o rodzicach Piotrka i Olce. Oni coś przede mną ukrywają. Próbowałam podpytać o to Adama i Bartka ale z marnym skutkiem.  No cóż. Pozostało mi tylko czekać aż sami coś powiedzą. Chociaż Amelia się normalnie zachowuje. Tyle dobrego.
Odkąd jestem u Oli i Adama opiekuję się Amelką gdy oni idą do pracy. Robię to z ogromną przyjemnością. Do tego gotuję obiady i sprzątam. chociaż w ten sposób odwdzięczę się im za gościnę.

- Angela!!! Wstawaj!!! Miałyśmy iść dziś na zakupy- obudziła mnie Olka.
- Która godzina?- zapytałam nie odrywając głowy od poduszki
- 10;30. Ruszaj swój zgrabny tyłeczek. Nie zapominaj, że mamy także iść na siłownię- oznajmiła zrywając ze mnie kołdrę
- Rozumiem, że chcesz dbać o moją formę- zaśmiałam się zaspanym głosem
- Ależ oczywiście. A teraz się ruszaj- krzyknęła wyrywając mi poduszkę z pod głowy. Cała Aleksandra. Jak się wkurzy to bez kija nie podchodź. ale to akurat u nas rodzinne.
- Już wstaję ty zła kobieto. Jak Adam z tobą wytrzymuje?- zapytałam poważnie za co oberwałam poduszką
- Czyżby kłótnia z Nowakowskim, że nie masz humoru?- zapytała
- Właśnie, że nie- wyszczerzyłam się do kuzynki. Przypomniałam sobie wydarzenia poprzedniej nocy. Pewnie to głupio zabrzmiało, ale cicho. Do 4 nad ranem gadałam z Piotrkiem przez telefon. Ciekawe czy on wstał na trening? On i Bartek, który przyłączył się do rozmowy.
- To innego powodu na twój zły humorek nie widzę- zaśmiała się
- Po prostu się nie wyspałam
- Piter ci raczej nie mógł przeszkodzić- zaśmiała się
- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz- odparłam ze śmiechem
- Dobra, ja nie wnikam już. Zbieraj się, a ja idę zrobić śniadanie.- rzekła i opuściła mój tymczasowy pokój. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do szafy. Wyjęłam z niej takie ubrania i już po chwili wędrowałam z nimi do łazienki. Tam szybko się odświeżyłam i uczesałam po czym wróciłam do pokoju, w którym zrobiłam sobie lekki makijaż. Tak przygotowana na podbój sklepów poszłam do kuchni.
 - No no siostrzyczko. Dobrze, że Piotrek nie wie jak się ubrałaś na zakupy- zaśmiała się Woźniak
- Co aż  taki wstyd się ze mną pokazać?- zapytałam
- Wręcz przeciwnie. Ślicznie wyglądasz. A teraz siadaj i jedz śniadanie. Za 10 minut będą moi rodzice i zajmą się Amelką.

Godzinę później chodziłyśmy już po galerii. Udałyśmy się do ulubionego sklepu Oli. Tam jednak nic ciekawego nie znalazłyśmy. Następnie swoje kroki skierowałyśmy do sklepu z kostiumami kąpielowymi. Tam Ola wybrała dwa stroje na wakacje w Hiszpanii, na które za 2 tygodnie leci z Adamem. Oba stroje podkreślały idealne kształty Oli. po 2 godzinach zrobiłyśmy sobie przerwę na kawę i ciastko. A co? Kto bogatemu zabroni? Później przyda się ta siłownia o której wspominała Aleksandra.  Wymieniłyśmy się kilkoma uwagami na temat ubrań, które widziałyśmy. Gdy skończyłyśmy pić kawę podszedł do mnie młody chłopak i poprosił o autograf, a następnie zdjęcie.
- Jak tylko spotkam Pita to mu powiem, że nie wolno cię samej puszczać na miasto, bo zaraz znajdą się koło ciebie przystojni faceci-  fakt, można było zawiesić oko na tym chłopaku. ale Piotrek nie musi o tym wiedzieć.
- On jest tego świadomy- zaśmiałam się, a Olka dotrzymała  mi w tym towarzystwa.  Przechodziłyśmy obok jednego ze sklepów, gdy w oko wpadła mi piękna biała sukienka z koronkową wstawką przy dekolcie.
- Ola, ja muszę przymierzyć tą sukienkę- oznajmiłam pokazując rzecz o której mówię
- Koronka i wszystko jasne. No leć- odpowiedziała śmiejąc się. No i już mnie nie było. Już szukałam swojego rozmiaru. Ola udała się już w stronę przymierzalni. Gdy znalazłam odpowiedni rozmiar poszłam ja przymierzyć. wyszłam przed przymierzalnię aby zaprezentować się Oli
- Wyglądasz bosko. Tylko te trampki ci nie pasują- odparła
- Spokojnie mam szpilki, które będą idealne
- A dla kogo się tak ładnie ubierzesz?
- Dla mojego Piotrusia. Jutro  ma przyjechać. Nie wspominałam ci?
- Nie. Twój siatkarz padnie jak cię zobaczy w tej kiecce
- Może lepiej nie- zachichotałam i wróciłam do przymierzalni. Przebrałam się i poszłam zapłacić.

- powiedz mi siostro co byś chciała dostać na urodziny?- zapytała Ola gdy przechodziłyśmy koło sklepu z butami
- Daj spokój. Wystarczy że mnie jeszcze nie wyrzuciłaś z domu- odpowiedziałam.
- o to się nie martw. A tak serio to pytam na poważnie
- nie wiem. Nie potrzebuje prezentów. Wystarczy że jesteś i zawsze mnie wspierasz
- Ale coś z ubrań, biżuterii czy kosmetyków?
- uparta jesteś. Nie wiem. Nie myślałam o tym. Chodźmy do Reserved.- no i poszłyśmy. Od razu skierowałyśmy się w stronę wieszaków z sukienkami. Nasza ulubiona część garderoby.


W pewnym momencie w moje skromne łapki wpadła prosta, a zarazem śliczna chabrowa sukienka z kokardkami przy ramionach.
- Zaraz wrócę- oznajmiłam w stronę Oli gdy znalazłam swój rozmiar. Zobaczyłam jeszcze jak Ola z rozbawieniem kręci głową. Zdecydowanie sukienki w kwiaty, z koronką i kokardkami to moje uzależnienie. W prawdzie nie większe jak siatkówka czy Piotrek. Ale jednak uzależnienie. No i poszłam ją przymierzyć. Pasowała idealnie. Takim oto sposobem zawartość mojej szafy miała powiększyć się o kolejną sukienkę. Jednak czar prysł przy kasie. Okazało się, że na wcześniej zakupiona sukienkę wydałam ostatnie pieniądze, a karty kredytowej przy sobie nie miałam. Brawo Dryja. Jesteś genialna.
Ola chciała za mnie założyć, ale na to nie mogłam się zgodzić. Poszłam więc odwiesić sukienkę na miejsce i wyszłam ze sklepu.
A tam zaatakowała mnie grupa moich fanów. Z 30 osób jak i nie więcej. Nie mogłam nawet dostrzec swojej kuzynki. No cóż. Nie pozostało mi nic innego jak  pozować do zdjęć i rozdawać autografy. Ani chwili spokoju człowiek nie ma.

Po około godzinie byłam wolna. Zadzwoniłam do Oli. Ta oznajmiła mi, że czeka w samochodzie. Kochana siostra. Tak więc szybko udałam się na parking.
Pojechałyśmy do domu. Tam zjadłyśmy obiad i zostawiłyśmy zakupione rzeczy. Zabrałyśmy za to stroje sportowe i ruszyłyśmy na siłownię.

Po pół godzinnym truchcie postanowiłam zmienić ćwiczenie i poszłam na ławkę z ciężarkami.  Na sztandze było łącznie 100 kg. Uznałam, że to obciążenie będzie idealne. Tak więc ułożyłam się na ławce zapierając stopy o podłogę, a plecy dokładnie przyciskając do urządzenia i zaczęłam wyciskać. Po 15 powtórzeniach podszedł do mnie trener z siłowni.
- Nie za dużo kilogramów jak na pierwszy raz koleżanko?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
- Po pierwsze, nie przypominam sobie żebym była twoją koleżanką. A po drugie- mówiąc to wstałam. I podniosłam prawą ręką napinając przy tym mięśnie rąk.- czy to wygląda na pierwszy raz na siłowni?- spytałam wskazując na mojego bicka
- No no, ładnie. A wyrwiesz tą sztangę do góry?
- bez problemu- już po chwili przyjmowałam pozycję. Instruktor się troszeczkę zdziwił. No cóż. Może nie wyglądam na kobietę z dużą siłą, ale tak owa posiadam. - zatkało kakao?   - zapytałam z triumfalnym uśmieszkiem
- nie sądziłem, że masz tyle siły. Co powiesz na wspólny trening. Jutro o 17 tutaj?- spytał pewny siebie.
- jeśli chcesz mieć całą buźkę  to lepiej zejdź mi z oczu- warknęłam
- Ostra tak jak lubię- rzekł zbliżając swoją twarz do mojej szyi
- wal się koleś.- oznajmiłam. Z całej siły uderzyłam go w brzuch z łokcia. A po chwili odwróciłam się do niego przodem tylko po to aby moja dłoń spotkała się z jego twarzą. Na jego policzku został czerwony ślad po mojej dłoni. Niech wie, że z panną Dryja się nie zadziera. Już chciałam zamachnąć się drugą ręką. Tak żeby równo puchły mu policzki, ale ktoś mnie powstrzymał łapiąc za rękę
- Angela odbiło ci!!!- krzyknęła moja kuzynka
- frajer się o to sam prosił. - wzruszyłam rękami. Teraz prawa dłoń zaczęła mnie boleć
- Ale żeby od razu bić faceta.Pomyśl jak jego ego spadło- zaśmiała się Olka
- mógł ze mną debil nie zadzierać
- ja ci kurwa dam debila- no i zaczął mnie wyzywać i rzucać do mnie z rękami. Tym razem Olka nie dała rady mnie powstrzymać. I już po chwili koleś oberwał w nos, a następnie oko. Śliwa murowana. Ciekawe jak się kolegom będzie tłumaczył.
Gdyby nie dwóch mężczyzn ćwiczących na siłowni i ich interwencji to nie wiem jak by ten gościu skończył. Wkurwił mnie. A jak ja jestem wkurwiona to nic ani nikt mnie nie uspokoi.
Ledwo ci dwaj mnie przytrzymali. Trener z siłowni od siedmiu boleści znów zaczął mnie obrażać. Jednak dwóch facetów to dla mnie za dużo.
- Złą ofiarę  swoich marnych podrywów wybrałeś. Kiedyś trenowałam karate i boks- uśmiechnęłam się słodko a zarazem zwycięsko. Nic już nie powiedział, tylko trzymając się za nos, z którego leciała mu krew nasze towarzystwo. Uppsss...  Pokonała go baba... jaki wstyd
- co ci odbiło?- zapytała Ola strzelając mnie w potylice
- Koleś zaczął się przystawiać to mu odpowiedziałam
- ładnie sobie z nim poradziłaś. Ale gdybyśmy nie pojawili się w porę to wylądowałby na intensywniej terapii. Tak w ogóle Konrad- uśmiechnął się jeden z chłopaków wyciągając rękę w twoją stronę
- A ja Marcin. Serio trenowałaś boks i karate?- spytał zaskoczony
- coś w tym dziwnego?- odpowiedziałam
- No nie,spodziewałem  się tego po takiej drobnej i uroczej dziewczynie-uśmiechnął się Marcin
 - sorki chłopaki, ja muszę zabrać ją do domu, bo inaczej zrobi komuś krzywdę-  zaśmiała się Ola
- Jasne, rozumiemy- odsunęli się od nas
- Ale może któraś z was da nam swój numer?- zapytał Konrad
- Na mnie nie liczcie- oznajmiła Olcia pokazując obrączkę
- Ja nie wiem co na to mój chłopak- tym razem ja zabrałam głos
- czemu wszystkie ładne i miłe dziewczyny z którymi można porozmawiać są już zajęte?- zapytał Marcin spoglądając w górę
- Nie mam pojęcia. Dzięki chłopaki za pomoc. Cześć- uśmiechnęła się Aleksandra
- Cześć- rzekłam równocześnie z nimi. Skierowałyśmy się w stronę szatni.

Około godzinę później podjeżdżałyśmy pod dom państwa Wożniak. Coś przykuło moja uwagę. A mianowicie mówiąc samochód stojący pod ich domem. A dokładniej rzecz ujmując samochód Piotrka. Możecie sobie wyobrazić jaka byłam zdziwiona. Moja mina to był wielkie :O
- Ola, widzisz ten samochód?- zapytałam wskazując palcem odpowiednią stronę
- No tak, ślepa przecież nie jestem- zaśmiała się
- Nie, śmiej się. To jest samochód Piotrka- rzekłam pewnym głosem
- Czekaj jak Piotrka? Sama mówiłaś, że ma przyjechać jutro- Ola była tak samo zdziwiona jak ja.
- No bo tak mi Karol powiedział.... A.... może... któryś z kolegów Piotrka przyjechał.... bo jemu coś się sta....- Aleksandra nie dała mi dokończyć
- Nie pieprz głupot! Chodź lepiej sprawdzić o co chodzi!- krzyknęła moja kuzynka. Tak tez zrobiłam. Wysiadłam szybko z auta zostawiając swoją sukienkę i pobiegłam do domu. Gdy pociągnęłam za klamkę okazało się, że drzwi są zamknięte.... Zadzwoniłam szybko dzwonkiem i odwróciłam się w stronę stojącej tuż obok Oli.  Gdy usłyszałam przekręcany klucz w drzwiach momentalnie spojrzałam na drzwi wejściowe. Po ich otworzeniu przywitał mnie w progu Piotrek. Mój Nowakowski. Tylko co on do cholery tu robi??? Powinien być na zgrupowaniu!!!
- Kochanie czemu masz taką minę jakbyś ducha zobaczyła?- zapytał kręcąc głową na boki.
- Piotrek...co ty tu robisz?- tylko tyle zdołałam powiedzieć.
- Cześć Kocie, też się cieszę, że cię widzę- ach ten sarkazm z ust środkowego-  A tak serio to przyjechałem na urodziny mojej księżniczki- uśmiechnął się
- No cześć, cieszę się na twój widok. ale nie mogę pojąć czemu tu jesteś. Karol powiedzi...- nie dał mi siatkarz skończyć, ponieważ zamknął moje usta pocałunkiem pełnym uczuć. Tych wszystkich nagromadzonych od naszego ostatniego spotkania.Tak długo nie czułam smaku ust Nowakowskiego, aż nogi się pode mną ugięły. Z każdym naszym pocałunkiem całuje on coraz lepiej.
- Tak, wiem. Karol powiedział, że będę jutro. Taki był plan, po tym jak podsłuchał moją rozmowę z Andreą gdy prosiłem go o wolne.  Od razu chciał zadzwonić z tym newsem do ciebie, ale poprosiłem go, że by nie mówił ci o tym. Ale było za późno bo już wybrał twój numer i na poczekaniu wymyślił, że przyjadę w twoje urodziny. Chciałem zrobić ci niespodziankę- rzekł całując mnie w policzek, a następnie wtulając swoją twarz w moje włosy.
- Udała ci się niespodzianka. To najllepszy prezent urodzinowy- zaśmiałam się
- I nie jedyny- rzekł cicho siatkarz. Pewnie myślał, że nie słyszę. No to się pomylił. Panna Dryja to gumowe ucho i słyszy wszystko
- Co masz na myśli?- spytałam
- Nic takiego- rzekł równie cicho i zaczął całować moje ramię. Robił to czule, aż do pewnego moementu- Co to za siniak?- zapytał stanowczo
- Jaki siniak?- spytałam nie wiedząc o co mu chodzi
- A ten- rzekł pokazując go palcem. Ups.... i się wyda, że się biłam z facetem
- a no, bo ten- nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście ktoś mnie wybawił. Tym kimś był  Bartek? Co się tu do cholery dzieje? To jakiś żart czy ukryta kamera? ale wracając do tematu
- Angela , ty serio pobiłaś trenera z siłowni?- zapytał śmiejąc się. No ładnie panie Kurek. Musiałeś to powiedzieć? Teraz będę musiała się tłumaczyć. Nowakowski nie był ucieszony na tą wiadomość
- Chodźcie do salonu, tam wam powiem. Nie będziemy tak w progu rozmawiać- chociaż na chwilę chciałam odłożyć tą spowiedź.
- a więc, co masz do powiedzenia w sprawie tego siniaka i bójki?- zapytał nie zadowolony Piotrek
- No, bo ten tego tak jakoś wyszło, że na...- no i opowiedziałam im całą historię
- Trenowałaś karate i boks?- siatkarze zapytali równocześnie
-mhm- tylko na taką odpowiedź było mnie stać
- Nie no. Ta opowieść zrobi furorę na kadrze. Wyobrażacie sobie bojących się Angeli siatkarzy?- zapytał radosny Bartek. Jak widać spodobała się mu ta historia
- Przecież ten bydlak mógł zrobić ci krzywdę. Która to siłownia? Pojadę i obiję mu mordę- wstał z kanapy Cichy Pit
- Piotrek daj sobie spokój z tym frajerem. Dostał wystarczająco, uwierz mi. Z nosa aż mu się krew polała, oko miał całe sine, a na policzku czerwony ślad po dłoni Angeli.  Zapomniałabym dodać, że ledwo co miał siłę iść, cały czas się  za brzuch trzymał- zachichotała Wożniak.
- Poważnie? Nie no ja na jego miejscu do zagojenie unikał kolegów. Zeby baba go tak pobiła?- zaśmiał się Adam.
- To samo pomyślałam.- odpowiedziałam z uśmiechem
- To skoro już wszystko wiemy, to możesz szykować się na kolację i spacer w moim skromnym towarzystwie- rzekł Piter
- A co z Bartkiem? Przecież to nasz przyjaciel
- nie bój się o niego. Zajmę się nim- odpowiedział mi Adam. Następnie zwrócił się do przyjmującego- To co może w fifkę programy? - Bartek ochoczo na to przystał. Zabrałam swoje cztery litery i poszłam na górę. Po drodze słyszałam wymianę zdań chłopaków
- Ja też chcę zagrać. Chociaż jeden meczyk - to musiał być Piotr.
- Ty masz zaraz randkę- tym razem rzekł mój szwagier
- Zanim Angela się przygotuje to h ja zdążę zagrać.- oj grabi sobie ten mój siatkarz
- Słyszałam to- krzyknęłam i poszłam do pokoju. Tam czekała na mnie miła niespodzianka. Na łóżku stały dwie torebki. W jednej jak się dowiedziałam była kupiona przeze mnie sukienka. A w drugiej ta która przymierzałam tylko nie miałam już kasy. Ola. To musiała być jej sprawka. Z torebką w ręce zbiegłam na dół
- Adam, gdzie twoja żona? Muszę z nią pogadać- rzekłam
- A gdzieś w kuchni- machnął ręką. Poszłam do wskazanego pomieszczenia. Była tam Ola z Amelką na rękach
- Możesz mi wyjaśnić co to jest?
- No torebka prezentowa
- to ja wiem. Na tyle głupia nie jestem. Chodzi mi o zawartość
- To twój prezent z okazji twoich jutrzejszych urodzin- wyjaśniła mi
- Ty to uparta jesteś. Mówiłam, że nie chcę żadnych prezentów. Ale i tak cię kocham i bardzo dziękuję- przytuliłam się do kuzynki
- Życzenia jutro ci złoże. A teraz szykuj się na randkę z chłopakiem. Też cię kocham siostro- oznajmiła wyganiając mnie z kuchni. Na spacer i kolację postanowiłam założyć sukienkę od Oli.



***Piotrek***
 Zabrałem Angele na spacer po pilskim parku. Chodziliśmy alejkami parkowymi śmiejąc się ze wszystkiego i rozmawiając na przeróżne tematy, których nam nie brakowało. Zresztą tak jest zawsze. Gdy między nami zapadała cisza nie przeszkadzała nam. Cieszyliśmy się po prostu sobą i wspólnie spędzonym czasem. W życiu prywatnym każdego sportowca jest to bardzo ważne. Mógłbym z nią tak spacerować całe życie.
W jednej z alejek stał mężczyzna z kwiatami. Trzymając się za ręce podeszliśmy do niego. Poprosiłem onajwiększy bukiet czerwonych róż jakie miał i podarowałem gomojej ukochanej.
- Jesteś kochany- oznajmiła, po czym złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Staram się jak mogę. Kocham cię - odpowiedziałem przytulając się do niej.- musimy już iść. Na 19:30 mamy rezerwacje w restauracji
- To chodźmy- rzekła blondynka i zaczęła biec w stronę auta.
Po 30 minutach byliśmy już w restauracji gdzie byli już rodzice Angeli i moi, oraz Ola, Adam, Ania, Kamil z Judyta i Bartek. Angela była mocno zdziwiona
- Piotrek o co chodzi? Co oni wszyscy tu robią?- zapytała mnie blondynka
- Przyszli nakolację z okazji twoich jutrzejszych urodzin.- odpowiedziałem.
- Ty to wymyśliłeś?
- Owszem. Specjalnie dla ciebie.
- Kocham cię Piotrek. Chodźmy już do nich- tak też zrobiliśmy. Już po chwili witaliśmy się z naszymi bliskimi.
Kolacja minęła nam w bardzo wesołej atmosferze. Każdy się śmiał i rozmawiał.
- A po sezonie reprezentacyjnym pojedziecie na jakieś wakacje?- spytała moja mama
- Ja teraz mam cały czas wakacje- zaśmiała się Angela
- Na pewno gdzieś pojedziemy- dodałem
- Jak to się stało, że masz teraz cały czas wolne? Co z grą w reprezentacji?- zapytał mój tata, kierując swoje pytanie do Angeli
- Tak wyszło. Trener nie chciał dać mi wolnego gdy moja babcia była w szpitalu. I skończyło się tak, że mam teraz wolne- wyjaśniła blondynka.
- Chociaż masz czas dla rodziny i chłopaka- zaśmiała się moja siostra
- A to jest duży plus. W tamtym roku brakowało mi wolnego. A teraz nadrabiam
- Przepraszam na chwilkę- oznajmiłem i odeszłem od stolika. Udałem się do samochodu. Zabrałem z niego co potrzebne, napisałem sms-a do Oli
"zacznij nagrywać w odpowiednim momencie"
Następnie napisałem do Bartka.
"Zrób dużo zdjęć".
Gdy to zrobiłem wróciłem do restauracji. Strasznie się denerwowałem. Od jednej odpowiedzi miało zależeć moje dalsze życie. Im bliżej było do stolika tym bardziej się denerwowałem. Będąc już przy stoliku podszedłem do ukochanej i uklęknąłem przed nią. Angela była tym zaskoczona.
- Kochanie jesteśmy razem prawie półtora roku. To był najpiękniejszy czas w moim życiu. Sprawiłaś, że moje ma sens, że nie tylko siatkówka jest ważna. Ty jesteś ważniejsza. Chciałbym każdego ranka widzieć twój wspaniały uśmiech, słyszeć twój głos, budzić się przy tobie. Kocham cię i wiem, że ty mnie także- na chwilę przerwałem i spojrzałem na ukochaną. Po jej policzkach płynęły łzy. Starłem je swoim kciukiem po czym otworzyłem pudełko z pierścionkiem- sprawisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- zapytałem spoglądając w jej piękne czarne oczy. Płakała. - powiesz coś?
- Ja.... Jestem zaskoczona...- przez chwilę się zawahała. Myślałem, że moje serce wyskoczy z mojego ciała. Bałem się jej odpowiedzi
***Angela***
 
Nie dociera do mnie to co usłyszałam. Piotrek mi się oświadczył. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Z tego szczęścia nie wiedziałam co powiedzieć. Po chwili oprzytomniałam i zaczęłam
- Ja. jestem zaskoczona.... Nie do końca wiem jak się zachować... Ale- nie mogłam się wysłowić. Zabrakło mi po prostu języka.
- Powtórzę pytanie. Zostaniesz moja żona?- zapytał Piotrek. Bez zbędnych słów wpiłam się w jego usta. Po moich policzkach płynęły łzy.
- Piotrek, zostanę twoją żoną- odpowiedziałam gdy skończyliśmy się całować. Piotrek wyjął z ślicznego pudełeczka
Jeszcze piękniejszy pierścionek, który po chwili znalazł się na moim palcu.
- Kocham cię, kocham jak wariat. Jestem taki szczęśliwy- oznajmił Piotrek podnosząc mnie do góry. Zaczął okręcać się wokół własnej osi. Cały czas się całowaliśmy. Wszyscy nasi bliscy bili nam brawa. Dołączyli się do nich inni goście restauracji.
- Najpiękniejszy prezent urodzinowy. Kocham cię. - rzekłam do narzeczonego. Następnie zwróciłam się do bliskich- was też kocham- oznajmiłam- Ale oprócz Bartka i Adama- zaśmiałam się. Każdy po kolei złożył nam gratulacje.
- Piotrek, od dziś możesz mówić do mnie tato- rzekł mój ojciec do Nowakowskiego
- A ty Angeliko do mnie- uśmiechnął się do mnie pan Nowakowski
- Jesteście wspaniali. Dziękuję, że jesteście tu. - oznajmiłam.
- Kelner! Szampana, najlepiej zimnego- krzyknął mój ojciec. No i zaczęła się zabawa. Polał się alkohol. Jeden z kelnerów na prośbę Pitera włączył muzykę, więc rozpoczęły się tańce. Od samego początku tańczyłam z Piotrem.
- Kochanie, jutro o 11:30 wychodzimy. Mam nadzieję, że zdążysz się przygotować.- zaczął rozmowę
- A tym razem co szykujesz?
- Niespodzianka. Taki dodatek urodzinowy.
- Przesadzasz z tymi niespodziankami. Ale i tak kocham cię najbardziej na świecie- oznajmiłam zatapiając swoje usta w wargach Nowakowskiego.
Gdy oderwałam się od ust Piotrka do tańca poprosił mnie tata.
- Jeszcze raz gratuluję ci córciu. Mam nadzieję, że teraz już nic nie zburzy twojego szczęścia.- rozpoczął naszą rozmowę.
- Dziękuję, tatku. Też mam taką nadzieję.
- Cieszę się, że w końcu spotkałaś swojego księcia z bajki. Właściwie w tym przypadku siatkarza z boiska- zaśmiał się mój tata
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo
- Wystarczy mi widok tego jak jesteś szczęśliwa. Teraz tylko wnuka mi brakuje
- Na niego jeszcze trochę poczekasz. Jestem młoda, na razie chcę skupić się na karierze
- Tylko nie czekajcie z tym za długo
- zobaczymy, tatku co z tego wyjdzie. Kocham cię- rzekłam przytulając swojego tatę
- Ja ciebie też córeczko- uśmiechnął się mój tata.
- To teraz odbijany- usłyszałam głos pana Tomasza
-Przepraszam tato- odrzekłam do swojego taty i zaczęłam tańczyć z panem Nowakowskim
- Pamiętaj, że możesz zgłosić się z każdym problemem do mnie i do Haliny. Jesteśmy teraz rodziną
- Zapamiętam.-odpowiedziałam.

Cały wieczór minął bardzo szybko. Świetnie się bawiłam. I co więcej, dalej nie mogę uwierzyć w swoje szczęście i to, że zostanę panią Nowakowską. Dalej to do mnie nie dociera. Koniec o mnie. Dzisiejszego wieczoru zauważyłam, że Ania i Bartek mają się ku sobie. Przegadali ze sobą prawie cały wieczór. Dużo razem tańczyli. W ich oczach było widać, że nie są sobie obojętni. Ciekawe czy Piotrek też to zauważył. Postanowiłam go zapytać gdy wróci z łazienki.
Dodałam na mój prywatny profil na  facebooku zdjęcia z dzisiejszego wieczoru. Zamieściłam tez informację o nie  przekazywaniu tej informacji dalej. Po co pismaki maja wiedzieć?
 Gdy skończyłam w naszej tymczasowej sypialni pojawił się Piotr.
- Popatrz, przed chwilą dodałam zdjęcia a już pełno komentarzy.- zaśmiałam się
- Pokaż- rzekł środkowy zabierając mi laptopa z kolan- Zobacz, nawet Igła się odezwał- zaśmiał się na widok komentarza libero
" Żebym, ja o takich newsach dowiadywał się z internetu to po prostu chamstwo. foch z przytupem"
- Ten zawsze coś wymyśli- zaśmiałam się. Poczytaliśmy jeszcze chwilkę komentarze i  wyłączyliśmy laptopa.- A właśnie miałam cie zapytać.  Zauważyłeś, że Anka i Bartek maja się ku sobie?- zapytałam
- Czyli nie tylko ja tak uważam. Nie wtrącajmy się w ich sprawy i  chodźmy spać- rzekł Nowakowski przytulając się do mnie. Zgasiłam lampkę i ułożyłam się do snu. Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, po czym oddaliśmy sie w objęcia Morfeusza.

---------------------------------------

Częściowo wyjaśnił się plan Piotrka. Ale co on jeszcze może kombinować. Hmmmm?
Czekam na wasze opinie i sugestie.

Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał.

Pozdrawiam i do następnego :*****************