piątek, 27 listopada 2015

Rozdział XXXV

20 grudnia 2010
***Angela***
Weekend w Bełchatowie minął bardzo szybko. Dziś rano wróciłam do domu, a po obiedzie jadę do Szczecinka. Po drodze zajrzę do Oli i Adama. Byłam trochę zmęczona drogą, dlatego szybko wrzuciłam ubrania do pralki, a następnie zaczęłam się na nowo spakować. Wybór odpowiednich ubrań był dość trudny. Po godzinie byłam już spakowana, wywiesiłam pranie i udałam się do łazienki, żeby się odświeżyć. Po kąpieli udałam się do kuchni, żeby zjeść jakiś obiad. Nie mogłam się zdecydować na coś do jedzenia. Po dłuższej chwili zastanowienia zaczęłam smażyć jajecznicę. Gotowy posiłek jadłam oglądając telewizję. Gdy już skończyłam zadzwoniłam do Oli.
- Halo?- odebrała po kilku sygnałach
- Hej siostra. Co u ciebie słychać?- przywitałam ją
- Cześć siostrzyczko. Przypomniałaś sobie o mnie?- zapytała ze śmiechem
- O tobie zawsze pamiętam. To teraz mów co u ciebie?
- A po staremu, za to u ciebie się pozmieniało
- A tak troszkę. Pogadamy jak się zobaczymy. Będziesz po 16 w domu?
- Będę, a co już dziś jedziesz do Szczecinka?
- Tak, to wpadnę jak będę w Pile. Do zobaczenia
- Do zobaczenia- pożegnała mnie kuzynka, a ja się rozłączyłam.
Równo o godzinie 12 wyszłam z domu. Zeszłam na parking i zapakowałam walizkę do bagażnika. Wsiadając do auta na miejscu kierowcy dostałam sms-a. Był on od Bartka
"Skarbie jedź ostrożnie. Jak będziesz na miejscu napisz do mnie. Kocham cię:*"
Szybko odpisałam na wiadomość
"Miśku ja zawsze jeżdżę ostrożnie. Zadzwonię jak będę w Pile. Też cię kocham:*"
Położyłam telefon na siedzeniu pasażera i ruszyłam w drogę.
Zadzwonił mój telefon. Jak się okazało dzwonił Michał, mój kolega z technikum
- Halo?- zapytałam na wstępie
- Hej Andzia. Co u ciebie?- przywitał mnie
- Cześć Michał. No już całkiem dobrze. A jak ty sobie radzisz?
- A nie najgorzej. Ja to w sumie mam do ciebie sprawę
- No to mów
- W święta będziesz w Szczecinku?
- Właśnie wyjeżdżam z Wrocławia
- To super. 27 robimy spotkanie klasowe. Bez wiadomych osób. Zabieraj drugą połówkę i wpadnij. Adres Przyśle smsem
- Zobaczymy
- Żadne zobaczymy tylko macie być. W takim razie jedź ostrożnie i widzimy się w poniedziałek- nie dał mi nawet nic odpowiedzieć. Wznowiłam jazdę. Warunki na drodze były naprawdę dobre. Droga szybko mi minęła. Po około 4 godzinach byłam już w Pile. W GPS w telefonie wpisałam adres Oli i już po chwili Byłam pod odpowiednim blokiem. Poszłam jeszcze do pobliskiego sklepu. Kupiłam wino i jakieś ciasto. Udałam się do mieszkania kuzynki. Będąc pod odpowiednimi drzwiami zapukałam. Otworzył mi Adam
- No proszę. Moja ulubiona siatkarka raczyła nas odwiedzić
- No widzisz. Inni muszą iść na mecz, żeby mnie spotkać, a ja przyjechałam do ciebie specjalnie z Wrocławia
- Doceniam- oznajmił z uśmiechem. Zostawiłam odzież wierzchnią w korytarzu i poszłam do Oli, która pichciła coś w kuchni.
- Hej siostra- powiedziałam radośnie
- No w końcu jesteś. Tyle czasu cię nie widziałam- oznajmiła i mocno mnie przytuliła.
- Ej ja chcę jeszcze trochę pożyć, w końcu mam dla kogo- oznajmiłam
- No właśnie. Opowiadaj mi o tym swoim Bartku- powiedziała i powróciła do gotowania
- Opowiem, ale najpierw muszę do niego zadzwonić- oznajmiłam. Opuściłam kuchnie i wybrałam numer ukochanego. Po kilku sygnałach odebrał.
- Hej Słońce. Jak minęła ci droga?- przywitał mnie
- Hej kochanie. Bardzo dobrze. Jestem już u Oli i Adama.
- To dobrze. Pamiętaj żeby przysłać mi adres pod który mam przyjechać w drugi dzień świąt
- Pamiętam A skoro mowa już o tym to dzwonił mój znajomy Michał i zaprosił mnie z osobą towarzyszącą na spotkanie mojej klasy z liceum. Pójdziesz ze mną?- zapytałam
- A kiedy to?
- 27 grudnia
- Chętnie poznam twoich znajomych. Kotek ja muszę już zmykać na trening kocham cię najbardziej na świecie. Pamiętaj o tym w tej Pile. Do zobaczenia Słońce
- Też cię kocham. Papa- pożegnałam się z chłopakiem. Wróciłam do Oli. Na stole kuchennym stały już dwie kawy i ciasto
- To teraz opowiadaj wszystko jak na spowiedzi- ponaglała
- To za dużo do mówienia, lepiej pytaj a ja będę odpowiadać
- Okey. To jaki jest ten twój Bartek?
- Miły, romantyczny, przystojny, inteligentny, szarmancki, opiekuńczy, troskliwy, pomocny.- powiedziałam z uśmiechem
- A jakieś wieczorne szczegóły
- Może to zostawię dla siebie- zaśmiałam się
- Rozumiem, że seks z nim to przyjemność- w odpowiedzi uśmiechnęłam się- Mówi coś o zapoznaniu z jego rodzicami? Chcę poznać twoich?
- Ja już jego poznałam. Zabrał mnie do nich na weekend, tydzień po tym jak zostaliśmy parą
- Czyli naprawdę mu zależy
- Nawet bardzo. Chciał mnie zabrać do swoich rodziców jeszcze jak nie byliśmy parą, chciał mi w ten sposób udowodnić to jak mnie kocha. A jeżeli chodzi o moich rodziców, to przyjedzie w drugi dzień świąt. I mam nadzieję, że przyjedziecie wtedy i miałabym do was prośbę- jak na zawołanie przyszedł Adam.
- Jaką?- spytali zgodnie
- Chciałbym, żebyście zabrali ze sobą dziadków. 28 będziemy musieli wracać, a chciałabym aby poznali Bartka. Jutro do nich zajrzę i powiem im o moim pomyśle
- Jasne, jak się zgodzą- powiedziała wesoło Ola.- Idźcie do salonu, zaraz podam obiad
- To ja ci pomogę- pomogłam kuzynce. Posiłek jedliśmy rozmawiając o wszystkim. Opowiedzieli mi o wszystkim co się działo od mojego ostatniego pobytu. Po obiedzie Adam pozmywał, a my miałyśmy okazję poplotkować. Otworzyłyśmy wino i popijając trunek rozmawiałyśmy.
- Idę po walizkę, zaraz wrócę.- oznajmiłam i poszłam do korytarza.
- Pomogę ci. Pewnie twój bagaż jest ciężki- powiedział Adam. Nic nie mówiąc opuściłam mieszkanie.- Bo ja chcę cię zapytać czy ładny pierścionek wybrałem- oznajmił i pokazał mi pierścionek zaręczynowy, który wybrał dla Aleksandry

 










- Jest śliczny. Ola będzie zachwycona.- oznajmiłam
- A taką bransoletkę kupiłem w ramach prezentu
 












- Z mojej siostry niezła szczęściara. Czyli oświadczasz się na kolacji wigilijnej?
- Tak, strasznie się boję
- Nie masz czego. Ola kocha cię najbardziej na świecie. Na pewno się zgodzi
- Obyś miała rację
- Drogi szwagrze ja rzadko się mylę. Wracajmy do środka- oznajmiłam. Adam wziął moja torbę i wróciliśmy do bloku. Siedzieliśmy rozmawiając i pijąc wino do 1 nad ranem. Jako że Ola i Adam idą jutro do pracy a ja jadę do domu to postanowiliśmy się położyć.
Obudziłam się przed 8. Szybko wstałam z łóżka, wyjęłam z walizki czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w warkocza.
W kuchni siedzieli już właściciele.
- Cześć- przywitałam ich
- Cześć. Siadaj zaraz będzie śniadanie- powiedział Adam
- Nie jestem głodna, po za tym jak pojadę do dziadków to i tak będę musiała coś zjeść. Wypije kawę i będę się zbierać
- Nie ma nawet opcji, żebyś jechała gdziekolwiek bez śniadania- powiedziała Ola
- Jakbym słyszała Bartka- powiedziałam obojętnie
- To chyba się z nim dogadam- zaśmiała się moja kuzynka. Zmuszona (właściwie zaszantażowana tym, że naskarżą na mnie dziadkom i Bartkowi) zjadłam śniadanie. Do 10 posiedziałam u Oli. Pojechałam do dziadków. Po 40 minutach jazdy byłam w Chwalimiu. Pojechałam pod bardzo dobrze znany mi dom. Spędziłam w nim wspaniałe chwile mimo, że nie mieszkają tu moi prawdziwi dziadkowie. Moi już nie żyją. Rodzice mojego taty zmarli prawie 30 lat temu. Nie miałam okazji ich poznać. Znałam rodziców mamy, ale oni też już nie żyją. Babcia zmarła 15 lat temu, a dziadek 7. Dziadkowie Oli zawsze traktowali mnie i mojego brata jak swoje biologiczne wnuki. Odkąd pamiętam mówię do nich babciu i dziadku. Nie wyobrażam sobie żebym miła mówić do nich inaczej. Będąc dzieckiem spędzałam w tej wiosce całe wakacje. Trochę byłam u babci i dziadka, trochę u cioci Bogusi, wujka Janka( rodziców Oli). Przyjeżdżając tu odwiedzałam też swojego chrzestnego.
Na myśl o tych wszystkich wspaniałych chwilach w moich oczach pojawiły się łzy. Wytarłam je i wysiadłam z auta. Poszłam do bagażnika i wyjęłam prezent dla dziadków. Następnie podeszłam do drzwi. Zapukałam, a po chwili otworzył mi dziadek
- Cześć dziadku- przywitałam go, a następnie przytuliłam
- Cześć Andzelciu. Dawno cię u nas nie było- powiedział. Weszliśmy do domu. Od razu udałam się do kuchni gdzie zawsze jest babcia.
- Witaj babciu- powiedziałam i podeszłam przytulić babcię
- Moja kochana wnusia. Opowiadaj co tam u ciebie w tym Wrocławiu słychać? Jak sobie radzisz?- na powitanie zadała mi kilka pytań
- Radzę sobie dobrze. Na studiach idzie mi jak na razie bardzo dobrze, mam teraz krótka przerwę od gry, ale po świętach zacznę znów trenować
- No właśnie jak ostatnio oglądałem mecz drużyny z Wrocławia to nie widziałem mojej ulubionej siatkarki- powiedział dziadek
- Na treningu złapałam kontuzję ale już jest dobrze- oznajmiłam. Z tego co mówiła mi Ola to oni nie wiedzieli o moim porwaniu. I lepiej żeby tak zostało. Zrobiłam kawę i powróciłam do rozmowy z bliskimi.- mam dla was prezent z okazji zbliżających się świąt. Proszę- powiedziałam podając im paczkę.
- Kochanie nie potrzebnie- powiedziała babcia
- To nie jest nic cennego, ale coś prosto z serca-po moich słowach wspólnie otworzyli prezent
- A ty się martwiłaś co powiesisz w salonie na ścianie. Już masz odpowiedź- zaśmiał się Dzidek. Rozmawiając z dziadkami wypiłam kawę. Następnie posprzątałam trochę w ich salonie i kuchni. Gdy skończyłam pomogłam babci lepić pierogi i uszka na wigilię.
 - Chciałabym zaprosić was w drugi dzień świąt do nas. Przyjeździe ważna dla mnie osoba i chciałabym abyście ja poznali- zaczęłam rozmowę gdy do kuchni przyszedł dziadek
- Ale jak my do was przyjedziemy? Przecież to prawie 40 kilometrów- powiedziała babcia
- Rozmawiałam z Ola i Adamem, powiedzieli, że jeśli będziecie chcieli pojechać do nas to przyjadą po was. Proszę to dla mnie naprawdę ważne, żebyście poznali mojego ukochanego- oznajmiłam
- W takim razie Teresko musimy pojechać.- powiedział dziadek
- Koniecznie. Opowiedz nam coś o swoim chłopaku- spełniłam prośbę babci. Opowiedziałam im o Bartku, o tym jaki jest. Gdy skończyłam mówić zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nie kto inny jak Bartek.
- Przepraszam was na chwilę. Bartek dzwoni- oznajmiłam i przeszłam do drugiego pokoju
- Hej Miśku. Co u ciebie- spytałam na początek rozmowy
- Cześć Kochanie. U mnie strasznie smutno bez ciebie, ale już w drugi dzień świąt się zobaczymy
- A propos świat. Przygotuj się na spotkanie z moimi dziadkami
- Liczyłem, że będą tylko twoi rodzice
- Nie ma tak dobrze. Chcę żebyś poznał najbliższe mi osoby.
- Może nie będzie tak źle
- Będzie dobrze. Zadzwonię do ciebie wieczorem jak będę już u rodziców
- A gdzie teraz jesteś?
- U dziadków.
- W takim razie już nie przeszkadzam. Kocham cię. Do usłyszenia. Papa
- też cię kocham. Do wieczora. Buziaki- zakończyłam rozmowę z przyjmującym. U dziadków byłam do 17. Następnie pojechałam pod dom mojego chrzestnego, wujka Jurka i cioci Joli. Zjadłam z nimi kolację i porozmawiałam z nimi. Gdy miałam już wychodzić  do domu wrócili moi kuzynowie Maciek i Patryk. Przywitałam się z nimi. Obydwaj nie mogli uwierzyć, że ich młodsza siostra (od Maćka jestem aż miesiąc młodsza, a od Patryka o 3 lata) jest siatkarka. Poprosili mnie o zdjęcia i autografy. Zamiast wyjechać o 20 jak planowałam zostałam u nich na noc. Zadzwoniłam do rodziców z informacją, że nie przyjadę dziś do domu. Wyjaśniłam im dlaczego tak się stało. Mama poprosiła mnie, żebym po drodze zrobiła zakupy. Umówiłyśmy się, że przyśle mi rano listę zakupów. Po zakończonej rozmowie z rodzicami zadzwoniłam do Bartka, żeby się nie martwił. Porozmawiałam z nim chwilkę i wróciłam do salonu.
- Chodź tu młoda i pochwal się braciom jak to jest być zawodowom siatkarka- powiedział Patryk. Usiadłam między nim a Maćkiem i opowiedziałam im o siatkówce.
- No siostra nieźle ci się tam powodzi. A opowiedz o tym swoim nowym chłopaku- po słowach Maćka do salonu przyszedł wujek
- Moja chrześnica ma chłopaka i mi się nawet nie pochwali- powiedział i usiadł naprzeciwko nas
- A bo widzisz wujku tak jakoś wyszło
- No to teraz nadrabiaj i opowiadaj- oznajmił Patryk. Opowiedziałam im o Bartoszu.
- A kiedy go poznamy?- zapytał wujek
- A tego nie wiem. Wszystko zależy od jego treningów i meczy
- No tak w końcu siatkarz- zaśmiał się wujek. Rozmawiałam z nimi do 1 w nocy. Udałam się do samochodu po walizkę. Następnie wujek wskazał mi pokój, w którym będę spać. Zabrałam z walizki potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Na telefonie przejrzałam portale społecznościowe. W końcu zmęczenie wzięło górę i nie wiedzieć kiedy znalazłam się w krainie snów.
Następnego dnia obudziłam się około 8.30. Wyjęłam z walizki ubrania na dzisiejszy dzień i udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Poszłam do pokoju po walizkę i telefon. Zeszłam na dół. W kuchni siedział wujek.
- Witaj wujki- przywitałam się
- Cześć Angela. Siadaj zaraz zrobię jakieś śniadanie- powiedział na powitanie. Usiadłam przy kuchennym stole. Po chwili wujek postawił przede mną kubek z kawą
- Dziękuję- uśmiechnęłam się. Wujek zaczął przygotowywać śniadanie a do kuchni przyszła ciocia.
Po godzinie 10 wyjechałam od wujka. Droga do rodzinnego miasta zajęła mi pół godziny. Pojechałam do jednego ze sklepów i zrobiłam zakupy, o które prosiła mama. Będąc w sklepie kilka osób poprosiło mnie o autograf i zdjęcie. Stojąc przy kasie spotkałam swoją koleżankę, Kamile.
- Hej Angela. Nic się nie zmieniłaś od naszego ostatniego spotkania.- przywitała mnie
- Hej Kama, ty również.- uśmiechnęłam się. Porozmawiałam chwilę ze znajomą i opuściłam sklep. Udałam się do swojego samochodu. Zapakowałam zakupy i usiadłam na miejscu kierowcy. Pierwsza próba samochód nie odpalił, druga to samo, przy trzeciej również nie odpalił. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to żeby zadzwonić do Kamila. W końcu mechanik.
- Halo?- odebrał po kilku sygnałach
- Cześć brat. Masz chwilę?- powitałam go
- Hej siostra. Dla ciebie zawsze
- To dobrze. Przyjedź po mnie na Koszalińska. Jestem na parkingu pod Tesco.
- A co się stało?
- Samochód nie chce mi odpalić
- Będę za pół godziny.- powiedział i rozłączył się. Czekając na niego zadzwoniłam do Bartka.
- Hej Księżniczko. Jak minęła ci droga?- zapytał gdy odebrał
- Hej Misiaczku. Droga bardzo dobrze, ale w Szczecinku samochód mi się zepsuł i czekam właśnie na Kamila
- Dobrze, że nie na trasie. Nie mogę się doczekać spotkania z tobą.
- Ja tez kochanie, ale przygotuj się na poznanie sporej części mojej rodziny
- Nie strasz mnie. A mogę wiedzieć kto będzie?
- Moi rodzice, brat z dziewczyną, chrzestni, moi dziadkowie, siostra z chłopakiem, kilku moich kuzynów, kuzynek i rodzeństwo rodziców
- Całkiem sporo rodzinki jak na pierwsze spotkanie
- Dasz radę- rozmawiałam z chłopakiem do przyjazdu brata. Po jego przyjeździe od razu zaczął sprawdzać co może być przyczyną, tego ze mój samochód nie pali. Trochę czasu mu to zajęło. Jak się okazało zepsuł się gaźnik, a że teraz mój brat nie jest wstanie go naprawić, to mój samochód będzie musiał zostać w Szczecinku.
Do rodzinnego domu dotarłam po godzinie 14. Mama oznajmiła, że specjalnie na mój przyjazd ugotowała moje ulubione pierogi ruskie. Jedząc obiad rozmawialiśmy o tym jak sobie radzę we Wrocławiu,
- Córcia opowiadaj o Bartku- powiedział tata, gdy skończyliśmy jeść obiad
- Jest starszy ode nie o 3 lata, ma ponad 2 metry wzrostu, jest siatkarzem powiedziałam z uśmiechem
- A coś o charakterze?- zapytała mama
- Miły, opiekuńczy, czuły, romantyczny, z poczuciem humoru, wysportowany a co najważniejsze pomocny i bezinteresowny.-oznajmiłam spoglądając na rodziców
- To kiedy poznam swojego szwagra?- zapytał Kamil
- No... w sumie to.. już w drugi dzień świąt- powiedziałam
- Czemu wcześniej nie powiedziałaś?- zapytała mama
- Bo w sumie to ustaliliśmy dopiero w ten weekend
- Rozumiem, powiedz nam jacy są jego rodzice- poprosiła moja rodzicielka
- Są bardzo mili i tak samo jak wy zadają bardzo dużo pytań- zaśmiałam się. Razem z mamą zabrałyśmy się za porządki świąteczne. Do wieczora cały dom był czysty. Ustaliłyśmy z mamą jakie ciasta i potrawy przygotujemy. Gdy skończyłyśmy zaczęłam robić ciasto do orzechowca. Gdy to się piekło zaczęłam zagniatać ciasto na kruche ciasteczka.
Około 24 skończyłam piec ciastka. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam piżamę i poszłam wziąć szybki prysznic. Po skończonej kąpieli wróciłam do swojego pokoju i zmęczona położyłam się na łóżku. W tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Na ekranie widniała uśmiechnięta twarz Bartka.
- Witaj Piękna- przywitał mnie
- Witaj Przystojniaku
- I jak minął ci pierwszy dzień z rodzicami?
- Bardzo dobrze. Pytali o ciebie, twoją rodzinę. Ucieszyło ich to, że będą mogli cię poznać
- To dobrze, tylko, że im bliżej tego spotkania to ja się bardziej denerwuje
- Teraz wiesz co ja czułam
- Nawet bardzo dobrze. Robiłaś dziś coś ciekawego?
- A tak, upiekłam ciasto do orzechowca i kruche ciasteczka
- Moje ulubione ciasto
- To mam nadzieję, że będzie ci smakować
- Na pewno będzie
- A ty pewnie cały dzień spędziłeś na hali
- Nie cały. Pierwszy trening mieliśmy na 9 do 12 mieliśmy godzinę przerwy więc poszliśmy na obiad, potem wróciliśmy na trening i do 19 byłem na hali. Potem Mario poprosił żebym zajął się Arkiem, bo on chciał zabrać Paule na kolację. Jak się okazało kolacja przedłużyła im się i Arek został u mnie na noc i już śpi
- Czyli bardzo pracowity dzień miałeś- zaśmiałam się
- To nie jest śmieszne. Nie wiem nawet co było bardziej męczące. Dwa treningi czy opieka nad dzieckiem.
- No już dobrze nie będę się śmiać
- Podziwiam kobiety, które same wychowują dzieci
- Czyli jakaś naukę wyciągnąłeś z dnia dzisiejszego- oznajmiłam ziewając.
- Nawet bardzo ważna naukę. Słonko słyszę, że jesteś zmęczona. Kładź się spać. Słodkich snów o mnie Kochanie. Dobranoc
- Tobie również słodkich snów, ale o nas. Kocham cię. Dobranoc
- Też cię kocham. Papa- po jego słowach rozłączyłam się i udałam się do krainy snów.

==============================
Zostawiajcie swoje opinie w komach:) 
taki rozdzialik o niczym :> 
Dziękuję za wszystkie komentarze  
Zapraszam na mojego drugiego bloga, do którego powróciłam po przerwie 
Droga do sukcesu nie jest wysłana różami 
Do następnego :**** 

piątek, 20 listopada 2015

Rozdział XXXIV

***Angela***
Cały tydzień minął mi bardzo szybko. Z Kubą wszystko już jest w porządku i dziś razem ze swoimi rodzicami jedzie do domu. Oferowałam, że ich odwiozę, ale oni uparli się, żeby jechać autobusem. Tłumaczyli się tym, że mając krótszy wykład powinnam pojechać do Bełchatowa do Bartka. Jak powiedzieli tak też postanowiłam zrobić. Najpierw jednak musiałam udać się na dwugodzinny wykład. Strasznie mi się nudziło na nim, jednak jeśli chcę się spełnić marzenia należy się kształcić. Bartkowi nie wspominałam, o tym, że wybieram się do niego. Chciałam zrobić mu niespodziankę.Wracając z wykładu rozdzwonił się mój telefon. Dzwonił Bratek.
-Cześć Kochanie- przywitałam go
- Hej Skarbie. Jak minął ci tydzień z moimi rodzicami?
- Bardzo dobrze
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Nie wierzę, że w tak krótkim czasie polubili moją dziewczynę. Zwykle potrzebowali więcej czasu
- Ludzie się zmieniają. Opowiadaj jak ci minął tydzień?
- Strasznie. Cholernie smutno bez ciebie. Nie wiem jak ja dłużej wytrzymam. Ty we Wrocławiu, ja w Bełchatowie.
- Mi tez jest ciężko, ale damy radę. Najważniejsze, że się kochamy.
- Zaskakuje mnie twoje pozytywne myślenie.
-Przyzwyczaisz się. Miśku muszę już kończyć. Zadzwonię wieczorem. Kocham Cię.
- Dobra. Rozumiem. Też cię kocham. Pa- zakończył połączenie. Udałam się do sypialni spakować kilka potrzebnych rzeczy. Ze spakowana torbą poszłam do przedpokoju. Założyłam buty i kurtkę, po czym opuściłam mieszkanie. Zeszłam na parking i przeszłam do swojego auta. Gdy byłam już w środku ruszyłam w bardzo dobrze mi znaną drogę do Bełchatowa.
Po ponad 2 godzinach jazdy byłam pod blokiem przyjmującego. Zabrałam z bagażnika torbę i ruszyłam w stronę odpowiedniej klatki. Będąc już w środku poszłam na odpowiednie piętro. Zapukałam do drzwi z numerem 12. Po chwili drzwi otworzyły się. Zamiast Bartka ujrzałam niższą od siebie brunetkę, która była w szlafroku. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Nie byłam wstanie powiedzieć żadnego słowa. Patrzyłam na dziewczynę, to w głąb mieszkania. W pewnym momencie pojawił się Bartek...w samych spodniach. W tej chwili wszystko stało się dla mnie jasne. Nic nie mówiąc odwróciłam się i poszłam w stronę schodów, z których szybko zbiegłam. Wybiegłam z bloku zastanawiając się jak on mógł mi to zrobić. Jak mógł mnie zdradzić? Przecież jeszcze dziś mówił, że mnie kocha, że tęskni. Byłam głupia. Jak mogłam pomyśleć, że polski gwiazdor siatkówki mnie kocha. Moje rozmyślania przerwał głos Bartka.
- Angela poczekaj. To jakieś nieporozumienie. Nie zdradziłem cię. - zaczął tłumaczyć. Podszedł do mnie i stanął tak, że patrzył prosto w moje oczy
- Ta jasne, a ja widziałam św Mikołaja. Daruj sobie to Kurek. Zabawiłeś się moimi uczuciami. Jesteś zwykłym dupkiem.- wykrzyczałam mu w twarz
- Kocham cię najbardziej na świecie. Dzięki tobie zrozumiałem co to jest miłość. Ta dziewczyna, która otworzyła ci drzwi to Ada, dziewczyna mojego przyjaciela. Przyjechali na najbliższy mecz i zatrzymali się u mnie. Jeśli mi nie wierzysz to chodź na górę przekonasz się- powiedział. Nie wiedząc co powiedzieć poszłam w stronę wejścia do bloku. W ciszy poszliśmy na górę. Będąc pod odpowiednimi drzwiami miałam chwilę zwątpienia. Jednak bardzo chciałam żeby słowa Bartka były prawdą. Nie pewnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Od razu udałam się do salonu. Na kanapie siedziała para o której mówił Bartek.
- Wyszłam na cholernie zazdrosna i nie wierzącą zołzę. Przepraszam, że pomyślałam o tym, że mnie zdradziłeś. Ale już dwa razy zostałam zdradzona i porostu, gdy zobaczyłam u ciebie w mieszkaniu dziewczynę w szlafroku i ciebie w spodniach to było dla mnie jednoznaczne. Przepraszam- powiedziałam ze łzami tuląc się do siatkarza.
- Rozumiem Słonko. Ale już wszystko wyjaśnione. Swoją droga, gdyby drzwi twojego mieszkania otworzył mi obcy facet, w samych spodniach, a ty pojawiałabyś się w szlafroku to tez pomyślałbym, że mnie zdradziłaś- powiedział Bartek- Czemu nie powiedziałaś, że przyjedziesz?
- bo chciałam zrobić ci niespodziankę- odpowiedziałam
- Udało ci się. Kochanie poznaj Rafała mojego przyjaciela i Adę jego dziewczynę- powiedział Bartek. Przywitałam się z jego znajomymi. Następnie poszłam do łazienki poprawić makijaż. Gdy wróciłam do salonu Bartka nie było
- Gdzie Bartek?- zapytałam jego przyjaciół
- Podszedł do sklepu- odpowiedział Rafał. Po jego wypowiedzi zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Za drzwiami stali Karol i Andrzej
- Hej Angela. Jest Bartek?- przywitał mnie Karol.
- Cześć chłopaki. Nie ma, ale zaraz powinien być. Wchodźcie- zaprosiłam ich do środka.- zrobić wam coś do picia?- zapytałam będąc w salonie. Wszyscy goście poprosili o kawę. Udałam się do kuchni aby zrobić napoje. Po drodze napisałam do ukochanego, żeby kupił jakieś ciasto. Zalewałam kawę gdy do kuchni wszedł Andrzej.
- Jak się wam układa?- zapytał
- Dobrze, chociaż dziś było blisko rozstania- powiedziałam zgodnie z prawdą
- Dlaczego?- zapytał. Opowiedziałam mu całą historię- Z początku nie wierzyłem, w to że naprawdę on cię kocha, ale cały tydzień mówił tylko o tobie. O tym jak tęskni, jak mocno cię kocha, że nie pozwoli cię nikomu skrzywdzić. Teraz wiem, że jego uczucia względem ciebie są szczere. Jestem pewien, że cię nie zdradzi, a jeśli tak to jego twarz będzie miała bliskie spotkanie z moją pięścią- zaśmiał się środkowy
- Mam nadzieję, że do takiego spotkania nie dojdzie- odpowiedziałam śmiechem. Przygotowane napoje zaniosłam do salonu.
- Angela możemy pogadać?- zapytał Karol
- Jasne, chodź do kuchni- powiedziałam i przeszłam do pomieszczenia.
- Mam do ciebie ważną sprawę. Nawet dwie
- Słucham
- Nie wiem co kupić Oli na święta
- Jutro pójdziemy na zakupy to coś znajdziemy
- Dziękuję, druga sprawa jest taka, że zbliżają się urodziny Andrzeja i z Ola planujemy zrobić imprezkę sylwestrowo- urodzinowa. I chcielibyśmy cię prosić o pomoc w przygotowaniu jedzenia. Postanowiliśmy zrobić ta imprezę u Winiarskich w domu. Tylko brakuje chętnych do pomocy w kuchni- oznajmił Karol
- Pewnie, że pomogę.- powiedziałam. Idąc do salonu usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, za nimi stał mężczyzna z kwiatami
- Pani Angelika Dryja?-zapytał
- Tak to ja- odpowiedziałam. Mężczyzna wręczył mi bukiet kwiatów.
- Od kogo to jest?
- W środku bilecik. Proszę podpisać- powiedział i wskazał miejsce do podpisu. Szybko podpisałam i wróciłam do środka. Udałam się do kuchni po wazon. Nalewając do niego wody znalazłam karteczkę.
" Zapraszam na kolację. Dziś o 20. Twój siatkarz. Kocham:***"
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Z bukietem przeszłam do salonu.
- Ocho chyba Bartek będzie zazdrosny- zaśmiał się Karol
- Nie będzie bo to od niego. Karol Ola jest w domu?- zapytałam środkowego
- Jest, a o co chodzi?- odpowiedział pytaniem
- Muszę iść z kimś na zakupy.
- To my z Andrzejem chętnie ci potowarzyszymy. Przy okazji kupimy ten prezent o którym ci mówiłem.- oznajmił Karol. Rozmawialiśmy dobre 2 godziny.Między czasie Rafał z Ada poszli na miasto. Bartka nie było w domu od prawie 2 godzin i zaczynałam się martwić o niego. Zadzwoniłam, ale walczyła się poczta. Strasznie martwię się o niego.
- Chodź idziemy na te zakupy. Bartek jest dorosły nic mu nie będzie. - powiedział Karol
- Chyba masz rację.- Już po chwili schodziliśmy na parking. Chłopaki zadecydowali, że pojedziemy samochodem Andrzeja. Długo nie jechaliśmy do galerii Olimp. Najpierw poszliśmy kupić prezent dla Oli. Z pomocą moją i Andrzeja Karol zdecydował się na zakup bransoletki i bielizny.
Po zapłaceniu przez Kłosa opuściliśmy sklep. Weszliśmy do kolejnego, w którym spotkaliśmy Ole.....i Bartka. Zdziwiło nas to. Andrzej zabrał z ręki Karola torbę z prezentem.
- Hej Słońce, a co ty tu robisz? - zapytał mnie Bartek
- Mogłabym spytać o to samo. Ja przyszłam kupić sukienkę na kolację. Czemu nie odbierałeś telefonu?- powitałam go.
- No... Bo ja ... Poprosiłem Ole, żeby pomogła kupić mi sukienkę dla ciebie  A telefon zostawiłem w samochodzie.- powiedział i pomachał papierową torebką- A czemu przyszłaś z chłopakami?- zapytał
- Bo nie lubię chodzić na zakupy sama, a ciebie nie było, Ada z Rafałem wyszli na miasto, a ze przyszli do ciebie to ich wyciągnęłam na zakupy- wyjaśniłam.
- Okey. To my już pojedziemy do domu- powiedział Bartek. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i ruszyliśmy w stronę wyjścia z galerii. Szliśmy do samochodu, parking był strasznie śliski i prawie się wywaliłam. Refleks Bartka nie pozwolił na moje spotkanie z ziemią. Już bez następnych przygód dotarliśmy do samochodu, a następnie do domu. Była godzina 15, a jeszcze nie jedliśmy obiadu. Bartek powiedział, że dziś on będzie gotować obiad dla jak to ładnie określił "swojej Księżniczki". W tym czasie ja postanowiłam wykąpać się. Po odświeżającej i relaksującej kąpieli owinięta ręcznikiem udałam się do kuchni. Obiad jeszcze nie był gotowy, ale za to miałam okazję posłuchać jak śpiewa Bartek. Nie wychodziło mu to najlepiej, ale najważniejsze, że umie usmażyć smaczne naleśniki. Zaczęłam śpiewać razem z Bartkiem. Wtedy dopiero zorientował się, że jestem w kuchni.
- mogłaś dać znać, że już jesteś w kuchni. Nie katowałbym cię moim śpiewem- zaśmiał się podchodząc do mnie
- Nie było najgorzej- powiedziałam. Nic nie odpowiedział tylko zaczął namiętnie mnie całować. Swoim językiem drażnił moje podniebienie. Z każdą chwilą pocałunek był coraz bardziej namiętny i przepełniony uczuciem. Z moich ust siatkarz przeniósł się na szyję i ramię całusami schodząc w stronę mojego dekoltu. Całkowicie zatopiliśmy się w przyjemności. Jednak obiad przypomniał o sobie dwukrotnie. Najpierw Bartkowi zaczęło burczeć w brzuchu a następnie po kuchni rozszedł się zapach przypalonego ryżu.
- Chyba zostanie nam kurczak i sałatka do jedzenia- powiedziałam
- Też smaczne- odpowiedział. Ryż nie nadawał się do jedzenia. Byliśmy zmuszeni zjeść kurczaka z sałatką. Po posiłku zasiedliśmy na kanapie w salonie i oglądaliśmy film. W połowie komedii zadzwonił dzwonek do drzwi. Bartek nie chętnie poszedł otworzyć. Usłyszałam stukanie obcasów o panele, a do salonu weszła długo noga szatynka, a tuż za nią Bartek.
- O widzę, że już znalazłeś pocieszycielkę- zaśmiała się kobieta, spoglądając na mnie (dalej byłam owinięta ręcznikiem)
- Chciałbyś, nie mam się po kim pocieszać. Angela to moja dziewczyna, która nie leci na kasę, tak jak ty- powiedział Bartek- Po co tu przyszłaś?
- Nie znasz mnie, więc nie oceniaj. Przyszłam, bo chciałam cię odzyskać. Ale widzę, że już zapóźno- powiedziała podchodząc do Bartka.
- Chyba odzyskać dopływ gotówki. Idź już stąd- powiedział Bartek i poszedł w stronę drzwi. Nie wiedziałam co mam zrobić w tej sytuacji.- Przepraszam cię za nią. Nie miałem pojęcia, że po tym wszystkim odważy się przyjść- oznajmił przytulając mnie
- Nie masz za co przepraszać. Nie mogłeś tego przewidzieć.
- Idziemy na naszą kolację?- zapytał machając przed moja twarzą torebką z sukienką.
- Idziemy- powiedziałam, po czym Bartuś wręczył mi sukienkę. Szybko udałam się do łazienki. Przebrałam się w sukienkę od ukochanego

Poprawiałam makijaż i opuściłam pomieszczenie.
- Bardzo ładnie wyglądasz skarbie- oznajmił Bartek, gdy mnie zobaczył
- Dziękuję- oznajmiłam. Bartuś podszedł do mnie i pocałował namiętnie. Następnie sam udał się do łazienki
40 minut później byliśmy już w restauracji i wybieraliśmy sobie posiłek. Gdy złożyliśmy zamówienie zaczęliśmy rozmawiać o rzeczach ważnych i nie. Byliśmy tak zajęci rozmową, że nawet nie zauważyliśmy jak kelner przyniósł nasze jedzenie. W trakcie jedzenia Bartek opowiadał różne historie ze swojego życia. Po lokacji poszliśmy na spacer. Wybraliśmy się do parku. Ośnieżone drzewa, oświecone latarniami nadawały temu miejscu uroku. Co jakiś czas zapadała cisza, ale ona nam nie przeszkadzała.
- Kochanie, co ty na to żebym w drugi dzień świąt przyjechał do ciebie?- zapytał
- Podoba mi się ten pomysł- odpowiedziałam z uśmiechem. Cieszyłam się, z faktu, że chcę poznać moich rodziców. Świadczy to o tym, że zależy mu na mnie.
- Nie mogę się doczekać spotkania z twoimi bliskimi. Opowiedz mi coś o nich- spełniłam prośbę chłopaka i opowiedziałam mu o swojej rodzinie.
Do końca wieczora nie opuszczał nas świetny humor. Uwielbiam spędzać czas z Bartkiem. Przy nim czuję się wyjątkowo. Tak jakbym była księżniczką. Do tego wiem, że w jego ramionach jestem bezpieczna. Kocham go za to, że po prostu jest.
Po powrocie do mieszkania od razu zrobiliśmy herbatę. Zdziwiło nas, że Ada i Rafał jeszcze nie wrócili. Bartek dzwonił do nich, ale żadne nie odbierało. Bartek napisał im sms-a, że my idziemy już spać. Po wspólnej kąpieli położyliśmy się w sypialni. Wspominaliśmy nasze pierwsze spotkanie, imprezę po meczu z Asseco, tydzień u Piotrka, aż w końcu dotarliśmy do wspomnień z dnia, w którym zostaliśmy parą. Zmęczeni dzisiejszym dniem przytuliliśmy się. Już prawie zasypiałam, gdy zadzwonił telefon przyjmującego. Ten niechętnie podniósł się z łóżka i odebrał telefon
- Halo?
......................
- Tak to ja, a o co chodzi?
......................
- Jak to mieli wypadek?- jak tylko usłyszałam te słowa podniosłam się do pozycji siedzącej
......................
- Zaraz będę- zakończył rozmowę
- Co się stało?- zapytałam chłopaka, który natychmiast poszedł do szafy
- Ada i Rafał mieli wypadek. Są w szpitalu- oznajmił ubierając się
- Poczekaj pojadę z tobą- powiedziałam i wstałam z łóżka. Szybko ubrałam jakieś ubrania ze swojej torby. Gotowi do wyjścia opuściliśmy mieszkanie i zbiegliśmy na parking.
 Czekaliśmy razem z Ada na wyniki badań Rafała. Dziewczyna cały czas płakała. Bartek przyniósł jej tabletki na uspokojenie od pielęgniarek. Z upływem czasu leki zaczęły działać, a brunetka zasnęła

***Bartek***
Zadzwonił do mnie lekarz i poinformował, że moi przyjaciele mieli wypadek. Natychmiast zerwałem się z łóżka i ubrałem się. Angela powiedziała, że jedzie ze mną i już po chwili byliśmy w szpitalu.
Czekając na wyniki Rafała strasznie się denerwowałem. Angela próbowała choć trochę uspokoić Adę, jednak bez skutku. Udałem się do pielęgniarki po leki uspokajające. Po dłuższej chwili zadziałały i brunetka zasnela przytulona do Angeliki.
Czas się strasznie dłużył. Z każdą chwilą obawiałem się najgorszego. Parę minut przed pierwszą przyszedł do nas lekarz. W tym momencie obudziła się Ada.
- Drodzy państwo, pan Rafał ma liczne złamania, a do tego doznał wstrząsu mózgu. Jego życiu nic nie zagraża. Przy odpowiedniej rehabilitacji powróci do zdrowia- powiedział i odszedł. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- Ada jedziemy do domu. Teraz i tak nie wpuszcza nas do Rafała, a my musimy odpocząć- dziewczyna z początku upierała się że zostanie ale po długich namowach pojechała z nami do domu.
Będąc w mieszkaniu od razu poszedłem spać. W końcu dziś gramy mecz, więc muszę się wyspać. Dziewczyny zostały w salonie i rozmawiały.

=====================
Dzieki waszym komentarzom mialam dobry humor i zamaist spac w nocy to pisalam rozdzial dla was. Czekam na wsze opinie. ( Oby bylo ich tyle co pod ostatnim rozdzialem.)
Pozdro i do nastepnego :*

piątek, 13 listopada 2015

Rozdział XXXIII

***Angela***
Obudziłam się o 8. Bartek spał w najlepsze. Nie chciałam go budzić więc wstałam z łóżka i wybrałam ubrania. Udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się
 

włosy związałam w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż. Opuściłam łazienkę i udałam się do pokoju odnieść rzeczy, a następnie do kuchni, w której był pan Adam i już coś gotował.
- Dzień dobry- powitałam go
- Witaj, siadaj sobie wygodnie zaraz zrobię ci kawę. Bartek wstał?- powiedział na wstępie
- Bartek jeszcze śpi. Może pomóc w czymś?- zapytałam
- Nie trzeba, jesteś w gościach więc odpoczywaj. A skoro mamy okazję porozmawiać we dwoje to bardzo przepraszam za moją żonę i za te wszystkie pytania
- Nie ma za co pan przepraszać. Pytała się bo martwi się o syna. Wiem jak moi rodzice zrobili przesłuchanie dziewczynie mojego brata, a i mojemu byłemu również urządzili przesłuchanie
- Ale przy pierwszym spotkaniu tak nie powinna się zachować.
- Ale ja nie mam jej tego za złe. Było minęło, teraz będzie lepiej
- Podoba mi się twoje pozytywne podejście do życia- powiedział stawiając przede mną kubek z kawą
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i upiłam łyk gorącego napoju.
- Jak sobie radzisz na studiach?
- Jak na razie bardzo dobrze. Czasami ciężko jest pogodzić wykłady z treningami, ale jakoś daje radę
- Ostatnio oglądałem mecz Impelu i nie widziałem cię
- Dlatego, że do 7 stycznia mam zwolnienie lekarskie.
- A co ci się stało?
- Zostałam pobita i nie tylko, ale nie chcę o tym rozmawiać
- Rozumiem, przepraszam, że pytałem
- Nic nie szkodzi, nie mógł pan wiedzieć. Kiedyś państwu opowiem, ale musi minąć trochę czasu od tego wydarzenia.
- Słonko rozumiem, że w twoim życiu wydarzyło się coś złego. I wcale nie musisz nam o tym mówić, ale pamiętaj, że odkąd jesteś z Bartkiem jesteś dla nas jak członek rodziny. Jeśli będziesz miała problem i nie będziesz chciała zamartwiać swoich rodziców to zawsze możesz liczyć na naszą pomoc- powiedział pan Adam przytulając mnie
- Dziękuję panie Adamie. Zabawne, że jest pan imiennikiem mojego ojca
- To koniecznie muszę go poznać- rozmawiałam w najlepsze z tata Bartka gdy nagle do kuchni wparował Kuba
- Cześć wam- przywitał nas chłopak
- Cześć synku. Siadaj zaraz będzie śniadanie
- A mama i Bartek wstali?- zapytał popijając zimną herbatę
- Jeszcze nie- odpowiedział synowi pan domu
- To świetnie. Angela pomożesz obudzić mi Bartka?- zapytał
- Jeśli masz jakiś dobry pomysł- powiedziałam z uśmiechem.
- Chodź na górę to ci powiem- powiedział Kuba. Poszłam z nim na górę, a chłopak przyniósł z łazienki wiaderko z zimną wodą
- Proszę nagrasz, a ja go obleje wodą- oznajmił mi swój plan
- dobra, ale jak coś to bierzesz to na siebie
- Spoko, na klatę przyjmę- zaśmiał się. Po cichu poszliśmy do pokoju przyjmującego. Stanęłam w drzwiach i zaczęłam nagrywać. Młody Kurek podszedł do łóżka i wylał na Bartka zimną wodę. Ten od razu wyskoczył z łóżka i zaczął krzyczeć.
- Co to do cholery jest? Odbiło wam? I ty przeciwko mnie?- zapytał spoglądając na mnie. Wzruszyłam tylko ramionami
- W normalny sposób nie szło cię obudzić to trzeba było inaczej spróbować- powiedział Kuba
- Ale żeby od razu zimna wodą?- zapytał
- Oj tak wyszło. Nie denerwuj się już tak. Złość piękności szkodzi- zaśmiałam się i przybiłam z Kubą piątkę.
- Widzę, że dobrze się dogadujecie
- Bo w końcu przyprowadziłeś do domu normalną dziewczynę- oznajmił poważnie najmłodszy w domu
- Młody ty sobie uważaj- pogroził bratu
- Ja tylko prawdę mówię. Może jak ty się jej znudzisz to młodszy z braci Kurek będzie miał szansę- zaśmiał się Kuba
- Grabisz sobie młody- ostrzegł siatkarz. Z uśmiechem na ustach przeglądałam się ich wymianie zdań.
- Dobra koniec tych pogaduszek. Wasz tata się stara i zrobił śniadanie więc trzeba zejść na dół- powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów. Zeszłam na dół gdzie byli już rodzice Bartka i Kuby.
- Dzień dobry pani Haniu- przywitałam ja promiennym uśmiechem
- Witaj, jak ci się spało?- zapytała
- Bardzo dobrze. Jest tu zupełnie inny klimat niż we Wrocławiu
- Musisz w takim razie częściej do nas przyjeżdżać- uśmiechnęła się
- Siadajcie do stołu, bo zaraz wystygnie. W ogóle gdzie są chłopaki?- jak na zawołanie pana Adama bracia zeszli do kuchni
- Już jesteśmy. Witajcie. Cześć Kochanie- przywitał mnie buziakiem w policzek.
- Cześć. Już się nie gniewasz za pobudkę?- zapytałam
- Na ciebie nie da się długo gniewać- odpowiedział z uśmiechem. Śniadanie zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze, rozmawiając o planach na dzisiejszy dzień. Jak się okazało popołudniu jest turniej siatkówki, w którym będzie grał Kuba. Postanowiliśmy, że pójdziemy zobaczyć jak młody Kurek radzi sobie na boisku. Za nim jednak pójdziemy na ten turniej mamy kilka godzin dla siebie gdyż państwo Kurek i Kuba idą na zakupy. Pomyślałam, że w tym czasie przygotuję coś na kolację. Tak żeby rodzice Bartka jeszcze bardziej mnie polubili.
- Bartek pokażesz mi miasto?- zapytałam po śniadaniu. Chciałam zrobić zakupy przed przygotowaniem kolacji.
- Oczywiście Kotku.- uśmiechnął się i poszedł do przedpokoju. Udałam się za nim. Ubraliśmy się i opuściliśmy dom. Chodziliśmy po Wałbrzychu trzymając się za ręce. Bartek opowiadał mi o każdym miejscu, w którym byliśmy. Gdy wracaliśmy do domu poprosiłam Bartka, żebyśmy zaszli do sklepu. Wybrałam potrzebne produkty do przygotowania lasagne. Miałam nadzieję, że lubią kuchnię włoską, a jeśli nie to, że im będzie smakować. Wybrałam też wino na wieczór. Z pełnym koszykiem udaliśmy się do kasy. Bartek chciał zapłacić za zakupy, ale stanowczo powiedziałam, że ja to zrobię.
- Coś czuję, że nie będę miał łatwego życia z tobą. Strasznie uparta jesteś- oznajmił po opuszczeniu marketu.
- Ale i tak mnie kochasz i dlatego będziesz żył w tych męczarniach- zaśmiałam się. Szybko udaliśmy się do domu. Właścicieli już nie było. Spokojnie mogłam zabrać się za danie. Włączyłam sobie w telefonie moją ulubioną playlistę, która składała się z muzyki latino. Bartka wygoniłam z kuchni i zabrałam się za gotowanie. Po godzinie miałam lasagne gotową do pieczenia. Zabrałam się za porządki w kuchni. Nagle do domu wrócili rodzice Bartka. Jego mama zastała mnie w kuchni gdy zmywałam brudne naczynia.
- No nie mów, że coś gotowałaś- powiedziała
- Na razie tylko przygotowałam coś na kolację- odpowiedziałam dalej zmywając.
- Bartek chodź do kuchni- zawołała starszego syna- czemu pozwoliłeś naszemu gościowi gotować?- zapytała oburzona
- Sama chciała, do tego wywaliła mnie z kuchni- powiedział na swoją obronę
- Ale z ciebie pantoflarz- oznajmiła ze śmiechem
- Po prostu dobrze go pani wychowała- wtrąciłam
- Widzę, że z wami nie wygram. - westchnęła mama Bartka. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w domu i przed 15 udaliśmy się na halę. Młody Kurek poszedł do szatni, a my udaliśmy się na trybuny. Rozmawialiśmy z rodzicami Bartka gdy nagle podszedł do nas Kuba.
- Angela, Bartek potrzebna jest wasza pomoc- powiedział
- O co chodzi?- zapytaliśmy równocześnie
- Para sędziów, która miała dziś sędziować nie dotarła jeszcze, a turniej musi się zacząć- wyjaśnił
- I my mamy ich zastąpić?- zapytał starszy z braci
- Tak. Proszę zróbcie to dla mnie- poprosił nas
- Ja z chęcią. A ty Bartek możesz żyć sobie w świadomości, że nie pomogłeś bratu- oznajmiłam i razem z Kubą udałam się do organizatorów. Ustaliłam z nimi wszystko i gdy już miałam odchodzić przyszedł Bartek. Przekazałam mu informacje od organizatorów i udaliśmy się na boisko. Główny inicjator turnieju przemówieniem rozpoczął zawody. Następnie odbyło się losowanie grup i mogliśmy zacząć rozgrywki. Zajęłam swoje miejsce sędziowskie i czekałam na zakończenie rozgrzewki drużyn.
 Po zakończeniu wszystkich meczy zostaliśmy poproszeni o rozdanie nagród. Z ogromną radością się zgodziliśmy. Gdy już wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni zrobiliśmy grupowe zdjęcie i kto chciał mógł poprosić mnie i Bartka o autograf lub zdjęcie. Do domu wróciliśmy po 20:30. Od razu udałam się do kuchni, umyłam ręce i wstawiłam lasagne do piekarnika. W czasie pieczenia zaczęłam wyjmować talerze. Bartek jako dżentelmen przyszedł mi pomóc. Po 30 minutach danie było gotowe. Wyjęłam na deskę naczynie, po czym zaniosłam do jadalni gdzie był przygotowany stół.
- Mam nadzieję, że będzie państwu smakować- uśmiechnęłam się i zaczęłam nakładać. Bartek przyniósł i otworzył wino, które później rozlał do kieliszków. W czasie kolacji nie brakowało nam tematów do rozmów. Kuba dużo opowiadał o tym co czuł dziś w czasie zawodów.
- Bartek ty niczego nie zepsuj. Bardzo podoba mi się postawa mojej przyszłej synowej- powiedział pan Adam.- Nie dość, że ma świetne podejście do dzieci to jeszcze rewelacyjnie gotuje
- To prawda. Złapałaś dziś świetny kontakt z tymi wszystkimi dzieciakami, a kolacja wyszła ci bardzo smaczna. Zawsze chciałam mieć córkę, ale teraz będę mieć wspaniałą synowa.- pochwaliła mnie mama Bartka
- Nie przesadzajmy. Ja po prostu jestem sobą. W mojej rodzinie jest dużo dzieci więc potrafię się z nimi dogadać. A jeśli chodzi o gotowanie to sprawia mi przyjemność- powiedziałam
- Nie bądź taka skromna.- powiedział pan Adam
- Ja mówię jak jest.- uśmiechnęłam się. Chciałam już zacząć sprzątać po kolacji gdy przerwali mi bracia Kurek.
- Zostaw to. My posprzątmy- Powiedział Bartek, a Kuba mu przytaknął. Z uśmiechem patrzyłam na rodzeństwo
- Nie wiem jak to robisz, ale masz zbawienny wpływ na moich synów. Mi nigdy nie pomagają w sprzątaniu- zaśmiała się pani Hania
- No to muszę to zmienić w zachowaniu Bartka. Następnym razem nie pozna go pani. Zadbam też o to żeby zaczął gotować, a nie żywić się na mieście
- Zobaczymy. Ja się tak łatwo nie dam- krzyknął z kuchni sam zainteresowany
- Nawet nie będziesz wiedział kiedy, a będziesz już robił to o co cię poproszę. A teraz koniec gadania. Uważaj jak zmywasz naczynia- zakończyłam stanowczo rozmowę z Bartkiem
- Niespodziewałam się, że taka drobniutka dziewczyna może być taka stanowcza- uśmiechnął się tata Bartka
- Mama nauczyła mnie, że facetów trzeba trzymać krótko i mówić do nich stanowczo- odpowiedziałam. Zmęczona dzisiejszym dniem, pożegnałam się z rodziną ukochanego i udałam się do odpowiedniego pokoju po rzeczy do spania, a następnie do łazienki. Umyłam się i wróciłam do pokoju przyjmującego. Ułożyłam się na łóżku i czekałam na mojego chłopaka, który poszedł się wykąpać.
- Wiesz, że rodzice i Kuba są tobą oczarowani
- Obawiałam się tego spotkania, ale było bardzo fajnie. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś - powiedziałam robiąc miejsce dla siatkarza.
- A kiedy ty zabierzesz mnie do swoich rodziców?
- Zobaczymy kiedy będziesz mieć czas- rozmawialiśmy z przyjmującym na przeróżne tematy. W pewnym momencie zasnęłam.
***Bartek***
Obudziłem się przed 9. Angelika jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić więc po cichu wstałem z łóżka i opuściłem pokój. Udałem się do kuchni i zaparzyłem sobie kawę. Wypiłem napój i wróciłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i przeglądałem się śpiącej dziewczynie. Wyglądała tak słodko, że zrobiłem jej zdjęcie.
- Już nie śpisz?- zapytała zaspanym głosem
- Hej Kotku. Jak widać już nie śpię. A tobie jak się spało?- powitałem ja całusem
- Bardzo dobrze.- uśmiechnęła się
- To się cieszę. Jesteś głodna?
- Nie bardzo
- Ale śniadanie i tak zjesz. Idę zrobić coś smacznego- powiedziałem i udałem się do kuchni. W pomieszczeniu siedzieli moi rodzice
- Cześć wam- powitałem ich
- Cześć synku. Angelika też wstała?- zapytała mama
- Tak, zaraz przyjdzie. Mamo możesz powiedzieć mi jak się robi ciasto na naleśniki?- poprosiłem
- Ocho... Pewnie- odpowiedziała. Podała mi przepis i zacząłem robić ciasto na naleśniki.
- Mam nadzieję, że mi się udadzą- powiedziałem
- Daj ja je posmażę- powiedziała mama
- Hania, daj się chłopakowi wykazać. Chcę zrobić dziewczynie śniadanie to niech robi- powiedział tata. Rodzice w ciszy przyglądali się moim poczynaniom w kuchni. Pierwszego naleśnika dałem na spróbowanie mamie.
- Jak na pierwszy raz to całkiem smaczne- powiedziała po zjedzeniu
- Pierwszy raz sam robię. Do tej pory ktoś mi zawsze pomagał- odpowiedziałem i skupiłem się na smażeniu.
- Dzień dobry- usłyszałem głos Angeli
- Witaj Słonko. Jak ci się spało?- przywitała ją moja mama. Cieszę się, że polubili Angele.
- Bardzo dobrze- uśmiechnęła się promiennie.
- Siadaj kochanie zaraz będzie śniadanie- powiedziałem do ukochanej
- Sam usmażyłeś te naleśniki czy to twoja mama?- zapytała gdy postawiłem pełen talerz na stole
- Sam. A co nie wierzysz we mnie?- zapytałem
- wiesz ostatnio to Piotrek smażył naleśniki więc jakoś nie chcę mi się wierzyć, że sam zrobiłeś
- Sam. Ja mu podałam tylko przepis- powiedziała moja .
- Musisz zacząć wierzyć w moje możliwości. Jedzcie póki naleśniki są jeszcze ciepłe.- powiedziałem i usiadłem koło ukochanej. Posiłek jedliśmy w bardzo miłej atmosferze. Zdziwiło mnie, że Kuba jeszcze nie wstał.- Idę po Kubę. Już dawno powinien wstać- powiedziałem i poszedłem do pokoju brata. Nie pukając do drzwi otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zciągnąłem kordłę, ale Kuba nie zareagował. Zdziwiło mnie to. Nie oddychał. Zaniepokojony zawołałem Angele.
- Angela weź telefon i chodź na górę- krzyknąłem. Dziewczyna o nic nie pytając przebiegła na górę
- Co się dzieję?- zapytała
- Kuba jest nieprzytomny- wyjaśniłem
- Dzwoń na pogotowie- podała mi telefon, a sama zaczęła układać Kubę na plecach.
***Angela***
Jak tylko Bartek powiedział mi, że Kuba jest nieprzytomny od razu postanowiłam go reanimować Na całe szczęście w szkole często mieliśmy zajęcia z pierwszej pomocy. Do czasu przyjechania pogotowia reanimowałam chłopaka. Bartek był strasznie zdenerwowany, a do tego przyszli jego rodzice. Po pół godziny reanimacji miałam już dość, ale jak się coś zaczęło to trzeba to dokończyć. W pewnym momencie usłyszeliśmy karetkę. Bartek zbiegł na dół. Po krótkiej chwili wrócił z ratownikami.
- To co się tak właściwie stało?- zapytał jeden z nich
- Przyszedłem obudzić brata, ale on nie reagował, więc zawołałem dziewczynę, żeby zadzwoniła na pogotowie, ale ona zaczęła reanimować Kubę- wyjaśnił Bartek. Jego rodzice stali i cały czas płakali.
- Dobrze. Jak długo pani reanimowała chłopca?- zapytał mnie drugi ratownik
-Tak z 30 może 35 minut- odpowiedziałam
- Dobrze, a skąd pani wiedziała jak to zrobić?- zapytał po raz kolejny, czym trochę mnie zdenerwował
- Niech panowie zajmą się Kuba, a nie rozmowa ze mną odpowiedziałam. Ratownicy już o nic nie pytali, tylko ułożyli chłopca na nosze. Powoli udali się do schodów i zeszli na dół. Rodzice chłopaków szybko się ubrali i pojechali karetka do szpitala. Z Bartkiem ubraliśmy odzienie wierzchnie i samochodem pojechaliśmy do szpitala. Będąc na miejscu zapytaliśmy się gdzie znajdziemy Kubę. Pielęgniarka wytłumaczyła nam gdzie mamy się udać. Poszliśmy pod izbę przyjęć gdzie czekali rodzice braci Kurek.
- Co z Kubą?- zapytał Bartek
- Lekarze mówią, że w ostatniej chwili została udzielona mu pomoc. Angelika gdyby nie ty Kuby mogłoby nie być już na tym świecie. - powiedziała zapłakana pani Hania
- Nawet niech pani tak nie myśli. Kuba wyjdzie z tego- powiedziałam przytulając kobietę
- Prawda jest taka, że uratowałaś naszego syna. Będziemy twoimi dłużnikami do końca życia- powiedział pan Adam.
-Ja tylko zrobiłam to co każdy powinien- powiedziałam
- Dla ciebie to może nic takiego udzielić pomoc, ale dla nas to ogromne szczęście, że akurat u nas byłaś i pomogłaś mu.- powiedział Bartek
- Nie mówmy już o tym, poczekajmy na lekarza- zakończyłam rozmowę. Nie czułam się zbyt dobrze gdy robili ze mnie bohaterkę. Po długim czekaniu przyszedł do nas lekarz.
- Witam państwa. Po podstawowych badaniach państwa syna stwierdzam, że ta utrata przytomności Może być spowodowana jakimiś obrażeniami wewnętrznymi. Teraz musimy przeprowadzić tomografie głowy, następnie wykonamy badanie USG aby wiedzieć co konkretnie było przyczyną.- powiedział
- A możemy go zobaczyć?- zapytała pełna nadziei pani Hania
- Oczywiście, ale nie wszyscy na raz. Teraz przepraszam, ale muszę przygotować wszystko do badań- powiedział na odchodne. Rodzice chłopaków weszli do sali, w której przebywał Kuba. Razem z Bartkiem czekaliśmy na zewnątrz na naszą kolej.
- Kochanie dziękuję. Uratowałaś mojego młodszego brata, nie każdy by tak postąpił. Wiem, że ty nie chcesz, ale od dziś w mojej rodzinie będziesz bohaterką i musisz się przyzwyczaić do tej roli.- powiedział Bartek przytulając mnie.
- Nie macie za co mi dziękować. Skoro wiem jak udzielić pierwszą pomoc to udzielam.- powiedziałam. Po moich słowach z sali wyszli rodzice braci.
- Jak się ma młody?- zapytał ich Bartek
- Teraz już lepiej. Angelika Kuba prosił cię o rozmowę w cztery oczy- powiedział pan Adam. Nic nie odpowiadając udałam się do sali, w której znajdował się chłopak.
- Cześć Kuba. Jak się czujesz?- zapytałam siadając na krzesełku przy łóżku.
- Dzięki tobie już dobrze. Bardzo ci dziękuję, dzięki twojej pomocy jeszcze tu jestem- gdy to powiedział w moim oku zakręciła się łezka wzruszenia.
-Zrobiłam to co należało. Ważne, że już jest po wszystkim. Teraz musisz walczyć o powrót do zdrowia. Pamiętaj, że za kilka lat chcę przeprowadzić z tobą wywiad- powiedziałam poważnie
- Będę pamiętać pani dziennikarz- zaśmiał się.- Jeżeli Bartek coś zrobi nie odpowiedniego to razem z moim tatą zadbamy o to, żeby to odpokutował
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Ja już będę się zbierać. Musisz teraz dużo odpoczywać. Zostawię ci na kartce swój telefon jakby coś to dzwoń. Trzymaj się młody i wracaj do zdrowia. Popołudniu przed wyjazdem zajrzę jeszcze do ciebie- powiedziałam i przybiłam z nim żółwika. Opuściłam jego salę, a do środka wszedł starszy z braci.
- Może przynieść państwu kawę?- zapytałam siadając koło bezradnych na ten moment rodziców piętnastolatka.
- Ja poproszę Słonko.- powiedziała pani Hania. Z trudnościami odnalazłam najbliższy automat z napojami. Kupiłam2 kawy o wróciłam do państwa Kurek. Jedna podałam pani Hani, a drugą sama zaczęłam pić. Dziś po raz pierwszy w czasie mojego pobytu w Wałbrzychu zapanowała niezręczna cisza. Przerwał ją lekarz
- Zabierzemy teraz państwa syna na badania- powiedział i poszedł do sali, z której wyszedł Bartek. Na krzesełkach siedzieliśmy jak na szpilkach. Nikt nie nie odzywał. Nasze milczenie przerwał mój telefon.
- Przepraszam, dzwoni moja mama muszę odebrać- oznajmiłam i odeszłam na bok. Odebrałam połączenie od kochanej mamusi.
- Hej mamo- przywitałam się
- Cześć córcia. Co u ciebie słychać?- zapytała
- A raz lepiej, raz gorzej, ale daje radę. Ostatnio trochę się zmieniło w moim życiu
- Widziałam na Facebooku. Żebym ja o związku córki z internetu się dowiadywała... Nigdy nie myślałam, że nadejdzie taki moment, że nie pochwalisz mi się. A jednak się doczekałam- zaśmiała się mama
- Wiem, że powinnam sama wam powiedzieć, ale przez studia zapomniałam.
- Rozumiem Słonko. Mam nadzieję, że niedługo poznamy twojego nowego wybranka
- Zobaczymy jak ułożą mu się treningi
- Co teraz porabiasz?- zapytała
- Jestem w Wałbrzychu, czekam na wyniki badań
- Co się dzieje?
- Bartek zabrał mnie do swoich rodziców na weekend i jego młodszy brat zasłabł rano, udzieliłam mu pierwszej pomocy, a teraz czekamy na wyniki
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie będę ci w takim razie przeszkadzać, zadzwonię wieczorem. Trzymam kciuki żeby ten chłopiec wyzdrowiał. Trzymaj się słonko i pozdrów rodziców ukochanego i jego również
- Dobrze mamuś. Trzymajcie się tam. Pozdrów wszystkich. Kocham was- skończyłam połączenie. Wróciłam do rodziny Kurek i przekazałam im wiadomość od mamy. Na wyniki badań Kuby musieliśmy czekać prawie godzinę.
- Zapraszam państwa do gabinetu- powiedział lekarz do rodziców Bartka
- Możemy rozmawiać tu- powiedziała pani Hania
- Dobrze. Po dokładnych badaniach wiemy, że państwa syn ma krwiaka mózgu. Musiał w ciągu ostatnich kilku dni uderzyć się w głowę co poskutkowało tą utratą przytomności. Musimy przetransportować go do Wrocławia gdzie odbędzie się operacja usunięcia go.- powiedział, mama Bartka zaczęła płakać, Bartek przytulił ją.
- I co my zrobimy. Przecież nie mamy u kogo przenocować we Wrocławiu.- powiedziała pani Hania
- Jak to? Mogą państwo zatrzymać się u mnie. Mieszkam sama więc nie będzie żadnego problemu
- Proszę państwa zapraszam do gabinetu, muszą państwo podpisać odpowiednie dokumenty, żeby jeszcze dziś Kuba znalazł się we Wrocławiu.- powiedział lekarz. Rodzice chłopaków poszli do lekarza, a my poszliśmy do Kuby.
Parę minut przed 20 byliśmy w moim wrocławskim mieszkaniu. Od razu po wejściu poszłam przygotować pokój dla rodziców Bartka. W tym czasie moi goście czekali na Bartka, który miał zrobić herbatę. Gdy skończyłam szykować pokój zadzwonił mój telefon. Dzwoniła moja mama.
- Hej mamus
- Cześć słoneczko. I jak już wiecie co z tym chłopakiem?
- Tak, ma krwiaka mózgu i musi przejść operację. Jesteśmy już we Wrocławiu
-Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze z tym chłopcem. To teraz opowiadaj mi o Bartku.- Poprosiła. Opowiedziałam wszystko co mogłoby ją interesować. Rozmowę z rodzicielką przerwał Bartuś
- Kochanie, kolacja gotowa- oznajmił wchodząc do pokoju
- Dobrze- powiedziałam do niego- Mamo muszę już kończyć. W święta opowiem ci wszystko dokładnie. Kocham was i bardzo tęsknię- wróciłam do rozmowy z matką
- Liczę, że wszystko mi opowiesz. Też za tobą tęsknimy. Dobrej nocy- powiedziała i rozłączyła się. Poszłam do salonu gdzie czekała na mnie kolacja. Zjedliśmy ja rozmawiając o tym co będziemy jutro robić. Bartek niestety musi wracać rano do Bełchatowa. Po zjedzonym posiłku posprzątałam. Udałam się do swojego pokoju, żeby przeczytać notatki z ostatnich wykładów.
- Długo jeszcze będziesz siedzieć nad tymi notatkami?- zapytał Bartek siadając na łóżku. Podniosłam wzrok z notatek i przeniosłam go na chłopaka.
- Nie wiem. Mógłbyś ubrać koszulkę?- zapytałam spoglądając na jego umięśnione ciało. Zawsze miałam słabość do dobrze zabudowanych mężczyzn.
- A co nie podoba ci się?- zapytał patrząc na swój brzuch
- Podoba i to nawet bardzo, ale przez to nie mogę skupić się na czytaniu
- Czyli już starczy- powiedział i podszedł do mnie. Zabrał z moich rąk kartki z notatkami i odłożył je na biurko. Następnie wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Delikatnie zaczął mnie całować. Z każdą minutą coraz bardziej zatapiałam się w pocałunku. Delikatnie zdjął mój sweterek i zaczął obdarzyć moje ramiona pocałunkami. Całkowicie oddałam się tej przyjemności. Bartkowi zaczęły przeszkadzać moje ubrania, więc delikatnie zaczął się ich pozbywać. Już po krótkiej chwili byłam w samej bieliźnie. Bartek zaczął składać całusy na całym moim ciele. Nie zostawałam mu dłużna. Co jakiś czas przerywaliśmy pieszczoty, aby zaczerpnąć powietrza. Ręce siatkarza błądziły moich plecach, sprawiając, że przez moje ciało przechodził przyjemny dreszczyk. Po sypialni rozchodził się dźwięk naszych przyspieszonych oddechów. Bartkowi tym razem zaczęła przeszkadzać nasza bielizna więc zręcznie pozbył się jej. Delikatnym ruchem złączył nasze ciała w jedność. Swoimi ruchami doprowadzał moje ciało do wariacji. Z mojego gardła wydobywały się okrzyki radości, które siatkarz skutecznie tłumił pocałunkami. Z każdą chwilą ruchy siatkarza stawały się bardziej pewne i szybsze. Spełnieni i szczęśliwi opadliśmy obok siebie na łóżko.
- Mam nadzieję, że twoi rodzice nie słyszeli- powiedziałam szukając swoich ubrań
- Gdybyś tak nie krzyczała to by nie słyszeli- zaśmiał się
- Nie trzeba było zaciągać mnie do łóżka- powiedziałam ubierając się
- A ty dokąd? Nie podobało ci się?- zapytał
- Podobało i to bardzo, ale muszę iść się umyć- powiedziałam całując siatkarza. Zabrałam swoją piżamę i udałam się do łazienki. Zdjęłam brudne ubrania i weszłam pod strumień ciepłej wody. Na gąbkę nalałam ulubiony żel pod prysznic i dokładnie umyłam całe ciało. Włosy umyłam szamponem o zapachu truskawki i opuściłam kabinę prysznicową. Starannie wytarłam mokre ciało i założyłam bieliznę i piżamę. Wróciłam do sypialni, w której czekał na mnie Bartek.
- Na, którą masz jutro wykłady?- zapytał siatkarz, gdy leżałam wtulona w jego umięśniony tors
- Na 8
- Czyli rano krótko będziemy się widzieć. Na 11 muszę być w Bełku, a z rana chcę jeszcze odwiedzić Kubę
- Ja do młodego zajrzę między wykładami
- Chyba będę zazdrosny o własnego brata-zaśmiał się przyjmujący
- Głupi jesteś- powiedziałam
- Czyli takie masz zdanie o mnie
- idź już spać Kurek.
- zobaczymy jak będziesz coś chciała. Dobranoc zołzo- powiedział i obrócił się do mnie plecami
- Wiem Bartuś, że masz ładne plecy, ale ja wolę przytulać się do twojego sześciopaka.- Bartek nic nie odpowiedział tylko odwrócił się twarzą do mnie.- Dobranoc Kochanie- rzekłam przytulając się do ukochanego. Szybko znalazłam się w krainie Morfeusza.

=======================
No to od razu przejdę do konkretów.
1. Szkoda, ze pod ostatnim postem były tylko 4 komy.
2. Pisałam wcześniej, ze nie zawieszę tego bloga, ale jak tak dalej będzie to chyba jednak zdecyduje się na zawieszenie go.
3. Nie wiem co mam  zrobić, zeby opowiadanie bardziej wam się spodobało. Wiem za to, ze dzięki waszym komentarzom mogę się tego dowiedzieć. Ale to wy musicie w komach zostawiać swoje opinie, sugestie.
4. Ostatnio mam malo czasu, wiec nie komentuje waszych blogów, ale mogę was zapewnic, ze czytam kazdy nowy rozdział na blogach, które obserwuje i te na które mnie zapraszacie
5. Przepraszam za bledy,  ale jestem strasznie zmęczona i nie chce mi się sprawdzać.
Mam nadzieje, ze nie pozwolicie mi na zawieszenie tego opowiadania i zaskoczycie mnie duza iloscia komentarzy.
Pozdro i do następnego :*
Ps. Jutro poprawie bledy

piątek, 6 listopada 2015

Rozdział XXXII

***Bartek***
Obudził mnie budzik Angeli, ale dziewczyna się nie obudziła. Delikatnie, aby jej nie obudzić wstałem z łóżka i ubrałem się. Poszedłem do kuchni przygotować śniadanie. Zaparzyłem kawę i usmażyłem jajecznicę. Gotowy posiłek postawiłem na stole i udałem się, aby obudzić moją Księżniczkę
- Kochanie wstawaj- rzekłem całując ją w usta.
- Takie pobudki chce częściej- powiedziała zaspanym głosem
- Chodź na śniadanie- powiedziałem odkrywając kordłę. Dziewczyna nie chętnie wstała z łóżka i łapiąc mnie z rękę poszła do kuchni.
- Kochany jesteś. Co ja zrobię jak nie będzie cię przy mnie?- zapytała składając na moich ustach pocałunek
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że teraz powinnaś zjeść śniadanie i szykować się na wykłady- oznajmiłem pokazując na stół
- Smacznego- uśmiechnęła się do mnie
- Dziękuję i wzajemnie- odwzjameniłem gest dziewczyny. Posiłek zjedliśmy rozmawiając o naszych planach na najbliższy dzień i tydzień. Po posiłku posprzątałem, a Angela udała się do sypialni , żeby się ubrać.
- Do wyjścia mamy jeszcze 15 minut- powiedziała Angela przytulając mnie od tyłu
- Mhm... Trzeba go jakoś wykorzystać... - zacząłem obdarowywać dziewczynę całusami. W pewnym momencie zadzwonił jej telefon-Ktoś ma bardzo dobre wyczucie czasu- powiedziałem. Jak się okazało dzwonił Piter
- Dam na głośnik- powiedziała Angela odbierając telefon
- Hej Angela- przywitał się środkowy
- A ze mną się nie przywitasz?- zapytałem
- O hej, ty jeszcze we Wrocławiu?- zapytał Nowakowski
- Jak widać. Mów Piter w jakiej sprawie dzwonisz.- wtrąciła blondynka
- A chciałem przypomnieć ci, że koniec wolnego i na wykłady czas- odpowiedział środkowy
- Wiem. A teraz przeproś- Rzekła Andzia
- Za co?- zapytał zdziwiony
- Za to, że nam przeszkadzasz- odpowiedziałem
- Dobra rozumiem o co chodzi. To do zobaczenia- oznajmił i się rozłączył
- Na czym skończyliśmy?- zapytałem całując dziewczynę
- Na tym, że już musimy wychodzić- odpowiedziała patrząc na zegarek. Poszliśmy do przedpokoju i założyliśmy buty oraz kurtki. Zeszliśmy na parking. Odprowadziłem ukochaną do samochodu i namiętnie pocałowałem
- Będę tęsknił- oznajmiłem opierając swoje czoło o jej
- Ja też, ale w piątek się zobaczymy- teraz ona wbiła się namiętnie w moje usta
- Uważaj na siebie. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy jakby coś się działo. Kocham cię- przytuliłem dziewczynę do siebie
- Ty też uważaj. Napisz do mnie jak będziesz już w Bełchatowie. Miśku kocham cię.- po raz kolejny mnie pocałowała
- Jedź już bo spóźnisz się na wykłady. Do piątku Słońce- posłałem jej lotnego buziaka
- Do zobaczenia- odpowiedziała i wsiadła do samochodu. Z parkingu odjechałem dopiero gdy z moich oczu zniknął samochód, którym odjechała Angela.
Droga do Bełchatowa minęła mi szybko i spokojnie. Pojechałem do siebie do domu. Zabrałem torbę treningową i ruszyłem na halę. Między czasie napisałem do Angeli, żeby się nie martwiła.
***Angela***
Wykłady były dziś strasznie nudne. Większość czasu myślałam o Bartku i o tym gdzie chce mnie zabrać. Pomyślałam, że może chce mnie zabrać do swoich rodziców. To by w sumie tłumaczyło dlaczego chciał, żebym umarła się elegancko. Z drugiej strony to chyba za wcześnie. Moje rozmyślania przerwała mi Anka szturchając mnie w ramię
- Angela, koniec wykładu.- powiedziała
- Już? Musiałam się zamyślić
- Cały wykład ci to zajęło. Słyszałaś może chociaż o tym, że na środę mamy przynieść swoje wywiady?- zapytała
- Yyy... Chyba nie
- Dobra to idziemy na kawę i opowiesz mi co zajęło twoje myśli- powiedziała. Już po chwili byłyśmy w kawiarni. Miałyśmy godzinę przerwy przed ostatnim wykładem. Opowiedziałam koleżance wszytko co chciała wiedzieć i wróciłyśmy na wykład. Ten jako jedyny był dość ciekawy. Po wykładzie udałam się do domu, żeby popracować nad swoimi wywiadami. Kończyłam swoje zajęcie i zadzwonił mój telefon. Na ekranie widniała rozbawiona twarz Bartka.
- Cześć Kochanie- przywitałam go radośnie
- Hej Słonko. Jak ci minął dzień?- zapytał na powitanie
- Całkiem dobrze. W prawdzie wykłady były nudne, ale w tym czasie myślałam o takim jednym przystojniaku- zaczęłam się z nim droczyć
- A znam go?
- Nie wydaje mi się- zaśmiałam się, po czym zapytałam- A jak tobie minął dzień?
- Mogło być lepiej. Ale nie narzekam na treningu było dobrze, a po nim jeszcze lepiej
- A co się takiego wydarzyło?
- w mojej głowie była, jest i będzie taka jedna ładna, blond włosa siatkarka
- Chyba jej nie znam.
- Doprawdy? A ja właśnie z nią rozmawiam i cholernie tęsknię za nią
- Też tęsknię, ale widzimy się w piątek
- To bardzo dużo czasu
- Szybko minie. I już chyba wiem dokąd chcesz mnie zabrać
- Skąd?- zapytał zdziwiony
- A dziś na wykładach myślałam. I wymyśliłam, że myślisz o zabraniu mnie do Wałbrzycha do swoich rodziców
- No i po niespodziance
- Jest przewidziana nagroda za zgadniecie?
- Dowiesz się w piątek- powiedział, przez telefon jego głos jest jeszcze bardziej seksowny
- Czekam z niecierpliwością
- To czekaj. Mów coś do mnie
- A co chciałbyś wiedzieć?
- Wszytko. Co robiłaś, co będziesz robić
- Byłam na wykładach, opracowałam swoje wywiady, a teraz rozmawiam przez telefon i szykuje się na trening
-A to nie będę ci  przeszkadzać szykuj się. Zadzwonię wieczorem- nie rozłaczyłam się, bo wiedziałam, że zaraz do niego dotrze, że nie mogę na razie grac- Zaraz, zaraz o jakim treningu do cholery ty mówisz? Masz przecież zwolnienie
- No w klubie. Idę na trening dziewczyn. Chcę później przeprowadzić wywiad do pracy semestralnej. A może jak mi trener pozwoli to zagram
- Chyba po moim trupie. Nie chcę nawet o tym słyszeć. Jeszcze jedno słowo na ten temat a wsiadam w samochód i przyjadę zabrać cię z tego treningu
- Spokojnie. Nie będę grać. Ale fajnie wiedzieć, że się o mnie martwisz
- Ty sobie żarty stroisz, a ja na zawał, zaraz padnę
- To zrób sobie zieloną herbatkę na uspokojenie
- Żebyś wiedziała, że sobie zrobię. Kocham cię
- Też cię kocham. Jadę na trening. Do usłyszenia. Papa Kochanie. Tęsknię
- Papa. Zadzwonię za godzinę sprawdzić czy grasz. Ja tęsknię bardziej. Do piątku.- po jego wypowiedzi rozłączyłam się. Założyłam buty i kurtkę po czym zamykając drzwi opuściłam mieszkanie. Samochodem udałam się na halę Orbita. Trafiłam na rozgrzewkę. Zrobiłam kilka zdjęć i usiadłam na trybunach. Sama chętnie bym zagrała, ale wiem że na razie nie mogę. Ale po świętach zacznę już ćwiczyć, żeby wrócić do formy. A po kontroli wezmę się za mocny trening. Z pozytywnym myśleniem oglądałam trening moich koleżanek. Nagle zadzwonił mój telefon.- Hej Słonko. Mam nadzieję, że nie grasz- przywitał mnie Bartek
- Hej Miśku. Skoro odebrałam to znaczy, że nie gram
- Mam nadzieję. Kocham cię i bardzo tęsknię
- Ja bardziej
- Nie bo ja
- Ja. Misiek muszę kończyć. Trening się już skończył
- Ok. Mój się zaraz zacznie. Kocham cię. Tęsknię. Jutro Zadzwonię. Papa
- Będę czekać. Papa Kochanie- zakończyłam połączenie telefoniczne. Po zakończeniu treningu przeprowadziłam wywiad z trenerem i kilkoma dziewczynami. Porozmawiałam z nimi chwilkę i udałam się do galerii w celu zakupienia prezentów świątecznych.
W galerii spędziłam 4 godziny, ale kupiłam wszystkie prezenty. Dla Bartka z okazji Mikołajek kupiłam perfumy Adidas i coś w śmiesznym stylu

A na święta kupiłam mu zegarek

Mojej kochanej mamusi kupiłam



















Oraz wisiorek, do którego włożę nasze zdjęcie

Kochanej kuzynce Oli kupiłam

Dla taty, brata i Adama( przyszłego męża Oli. Bynajmniej mam taką nadzieję) postanowiłam kupić bilety na jakiś mecz Orlen Ligi. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że nie kupiłam nic dla dziadków. Szybko wpadłam na pomysł zrobienia kolażu ze wspólnych zdjęć. Wybrałam się do sklepu, w którym mogłabym znaleźć ładne ramki na zdjęcia.

Zadowolona, ale i zmęczona udałam się do domu.
 Po powrocie do mieszkania zabrałam się do pracy związanej z obróbką wywiadu do mojej pracy semestralnej. Po zakończeniu tego zajęcia zaczęłam wkładać zdjęcia do zakupionej ramki. Parę minut przed 21 skończyłam. Postanowiłam trochę posprzątać w domu. Zaczęłam od salonu, a na łazience skończyłam. Zmęczona tym dniem udałam się do łazienki w celu umycia się. Zasnęłam po godzinie 24.

< piątek grudnia 2010>

Jakco dzień obudziłam się o 6. Od razu dopadły mnie myśli dotyczące dzisiejszego spotkania z rodzicami Bartka. Pełno pytań pojawiło się w mojej głowie
Czy mnie polubią? Czy złapie dobry kontakt z Kubą? Czy zaakceptują mój związek z ich synem? Można by wymienić jeszcze wiele innych pytań, ale one i tak nie oddadzą tego jak bardzo się boję tego spotkania. A do tego dziś okaże się jak wypadła moja praca semestralna. Z głową pełna myśli i tych negatywnych i pozytywnych udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i owinięta ręcznikiem wróciłam do sypialni. Wybrałam odpowiednie ubrania i założyłam je. Następnie poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Z nerwów nie byłam za bardzo głodna. Dlatego na śniadanie zjadłam musli z jogurtem. Najedzona udałam się na uczelnie.
Jak się na miejscu okazało nie tylko ja bałam się o swoją pracę. I nagle wybiła godzina 8. Przyszedł profesor i weszliśmy na salę wykładową
- Witajcie. Dla niektórych mam dobre, dla innych złe wieści. Najpierw zacznę od dwóch prac, które postanowiłem wyróżnić. Jest to praca panny Dryji i kawalera Różyckiego. Oboje wykonalni bardzo dobra pracę. Proszę was o przedstawienie waszych prac. Najpierw Angela- oznajmił na samym początku. Nie spodziewałam się że moja praca aż tak się mu spodoba. Przeczytałam swoje wywiady. Było w nich o wszystkim. O siatkówce, o życiu prywatnym, o tym jak ludzie postrzegają sportowców, o tym jak wiele trzeba poświęcić żeby osiągnąć jakiś sukces. Czytanie mojej pracy zajęło mi około pół godziny. Praca Adriana również była ciekawa. Po naszych wystąpieniach głos znów zabrał profesor
- Proszę was o pozostanie na chwilkę po wykładzie. Musimy porozmawiać o waszej przyszłości- oznajmił na co przytaknęliśmy. Następnie omówił pracę innych studentów. Zajęcia skończyły się o 11:30. Gdy wszyscy opuścili salę profesor zaczął rozmowę
- Moi drodzy. Macie niesamowity talent. Jak dobrze wiecie nasza uczelnia prowadzi zagraniczne wymiany studenckie. W tym roku mamy możliwość wysłania po 2 studentów z każdego kierunku. Po przeczytaniu waszych prac od razu pomyślałem o was. W tym roku mamy propozycję wysłania studentów dziennikarstwa sportowego do Włoch i Francji. Będzie to dwuletnia wymiana. To była pierwsza rzecz o której chciałem was poinformować. Druga jest taka, że postaramy się załatwić wam praktyki w Polsacie Sport.- postanowiłam teraz się wypowiedzieć
- Profesorze. Jest taka rzecz, że ja ostatnio poznałam jednego z dziennikarzy Polsatu Sport i on zaproponował żebym wysłała do nich CV, bo poszukują młodych osób do pracy z siatkówką.
- Czyli ty będziesz maiła już praktyki to teraz poszukamy czegoś dla Adriana.- uśmiechnął się profesor
- Dziękuję profesorze- odpowiedział Adrian
- To skoro już wszystko wiecie to dogadajcie  się do, którego kraju chcielibyście pojechać. W poniedziałek mi powiecie.- powiedział gdy opuszczaliśmy salę
- To co. Kawa i pogadamy?- zapytał Adrian gdy szliśmy w stronę wyjścia
- Dziś nie dam rady. Mój chłopak zaraz po mnie przyjedzie- powiedziałam czując ciepło na sercu.
- Szczęściarz z twojego chłopaka. Ma taką ładną, inteligentną i miłą dziewczynę.
- Nie przesadzaj- zarumieniłam się lekko
- Ja mówię tylko prawdę- rzekł i kciukiem zaczął gładzic mnie po policzku. Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.
- Co ty wyprawiasz? Jeśli chodzi o studia zgadamy się na fb. Cześć- powiedziałam szybko i udałam się do samochodu. Szybko ruszyłam do domu. Przed przyjazdem Bartka musiałam się jeszcze spakować. W domu byłam przed 12. Od razu zaczęłam się pakować. Gdy w torbie znajdowały się najpotrzebniejsze rzeczy wzięłam częstą bieliznę i poszłam do łazienki się odświeżyć. Wzięłam orzeźwiający prysznic. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko założyłam bieliznę i owinęłam się ręcznikiem. Udałam się otworzyć drzwi. Za nimi stał Bartosz z dużym bukietem róż
- Cześć Kochanie. Tęskniłam za tobą- powiedziałam rzucając się mu na szyję
- Hej Słońce. Też tęskniłem. Ale żeby otwierać drzwi w ręczniku... A jakby to ktoś inny był?- przywitał mnie namiętnie całując
-A moja wina, że przerwałeś mój prysznic?- zapytałam idąc do kuchni
- To może go teraz dokończymy?- zapytał składając na moim ramieniu buziaki
- Możesz sobie o tym pomarzyć. O której chcesz wyjechać?
- Tak o 17
- To po co jesteś tu tak wcześnie?- zapytałam zadziornie
- Bo się stęskniłem za moją ukochaną
- Mhm.. To ja mam pomysł. Ubiorę się i pójdziemy na jakiś obiad
- To od przyjścia z uczelni nic nie jadłaś?- zapytał
- Bo musiałam się spakować
- To w takim razie ubieraj się i idziemy na obiad.- rzekł z troską w głosie. Szybko poszłam się ubrać. Założyłam od razu sukienkę, którą chciałam założyć na spotkanie z rodzicami Bartka.

Poprawiłam makijaż i uczesałam się. Wybrałam kilka dodatków do sukienki i gotowa do wyjścia opuściłam sypialnię zabierając torbę z rzeczami na weekend.
- Kotek powiedz mi, jak ty to robisz, że w każdej sukience tak ślicznie wyglądasz?- rzekł Bartek gdy mnie zobaczył
- Ma się urok osobisty- zaśmiałam się
- Jedziemy na obiad i potem wyruszamy do Wałbrzycha - oznajmił.
- Mi pasuje- powiedziałam radośnie, zakładając płaszcz.
Będąc w jednej z restauracji zamówiliśmy obiad. Czekając na niego rozmawialiśmy. W pewnym momencie do naszego stolika podszedł młody chłopak. Na oko miał około16 lat.
- Czy mógłbym prosić państwa o zdjęcie i autografy?- zapytał
- Jasne- odpowiedziałam radośnie
- Dla kogo?- zapytał Kuraś.
- Dla Mikołaja- poprosił chłopak. Gdy podpisaliśmy się na kartce zapozowaliśmy do zdjęcia. Na twarzy nastolatka widniał szeroki uśmiech.- Dziękuję państwu.- oznajmił z uśmiechem i odszedł. Chwilę po jego odejściu przyszedł kelner z naszym zamówieniem. Obiad jedliśmy w bardzo miłej atmosferze. Bartek co jakiś czas prawił mi komplementy. Około 14:30 opuściliśmy restaurację i udaliśmy się na spacer.
- Odkąd przyjechałem mam wrażenie, że jesteś nie obecna, zamyślona. Powiesz mi ci zajmuje twoje myśli?- zapytał nagle Bartek. Stanęłam w miejscu i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Faktycznie moje myśli krążą w zupełnie innym świecie. Mianowicie myślę o tym co się dziś wydarzyło oraz o tym co się dziś wydarzy na kolacji z rodzicami Bartka.- Kochanie możesz mi wszystko powiedzieć. Może będę w stanie ci pomóc- rzekł Bartek spoglądając głęboko w moje oczy
- Bartek to nie jest dla mnie łatwe. Cały dzień biję się z myślami. Od rana myślę o kolacji z twoimi rodzicami, ale i nie tylko o tym- oznajmiłam
- Jeśli chodzi o kolację to może trochę się pośpieszyłem. Ale bardzo cię kocham i zależy mi na tobie chcę ci to udowodnić właśnie tym, że chcę cię przedstawić swoim bliskim. A możesz mi powiedzieć co jeszcze zajmuje twoją główkę?- zapytał z troską w głosie
- Wiem, że mnie kochasz i zależy ci na mnie. I przyznam szczerze, że bardzo się cieszę z tego, że poznam twoich rodziców i brata.
- A odpowiedź na moje pytanie?- zapytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami
- Pozwól, że zanim odpowiem to zadam ci ważne pytanie- nic nie mówił tylko przytaknął- Co byś zrobił gdyby okazało się, że muszę wyjechać na 2 lata z Polski?- zapytałam spoglądając na jego twarz, na której malowało się zdziwienie
- Ciężko jest mi teraz to określić. Ale myślę, że jeśli chodziłoby o twoje szczęście, rozwój twojej kariery to zrobiłbym wszytko aby było ci jak najlepiej. Czemu o to pytasz?
- Bo....chodzi o to, że..jest duża szansa, że dostanę się na dwuletnią zagraniczną wymianę studencką- kontem oka spojrzałam na twarz Bartka, z której ciężko było wyczytać jakieś odczucia- Powiedz coś- poprosiłam
- Muszę pomyśleć nad tym co mam powiedzieć. Z jednej strony cieszę się, że miałabyś możliwość rozwoju, ale z drugiej boję się o to co będzie z nami- powiedział i mocno przytulił mnie do siebie- Dokąd miałabyś jechać?- zapytał
- Do Francji lub Włoch- oznajmiłam, a na jego twarzy pojawił się uśmiech- Z czego się cieszysz?
- Z tego, że w Skrze kończy mi się po tym sezonie umowa i dzwonili już do mnie prezesi kilku włoskich klubów- ze szczęścia rzuciłam się mu na szyję- Bo mnie udusisz
- Po prostu jestem szczęśliwa, bo dalej moglibyśmy być razem
- Też się z tego słońce cieszę, ale na razie to nic pewnego więc nie myślmy o tym co będzie tylko o tym co jest tu i teraz- powiedział i pocałował mnie- To teraz wracamy po samochód i jedziemy do Wałbrzycha- rzekł  łapiąc moją dłoń. Wróciliśmy pod restauracje i wsiedliśmy do auta. Po zapięciu pasów Bartek ruszył w drogę do swojego rodzinnego miasta. Im bliżej Wałbrzycha byliśmy tym ja bardziej się stresowałam. W drodze do Wałbrzycha pogoda nas nie rozpieszczała. Cały czas wiał silny wiatr, a do tego padał śnieg. Bartek jechał bardzo ostrożnie, ale w pewnym momencie poczuliśmy jak tylną część auta zniosło na pobocze. Wysiedliśmy z samochodu żeby zobaczyć co mogło być przyczyną. Jak się okazało w tylnym kole złapaliśmy gumę. Bartek włączył światła awaryjne i zabrał się za wymianę koła. Po pół godzinnej przerwie mogliśmy udać się w dalszą drogę. Jakieś 15 kilometrów przed Wałbrzychem warunki pogodowe się nieco poprawiły. Około godziny18:50 byliśmy w Wałbrzychu. Myślałam, że pojedziemy do rodzinnego domu Bartka, ale on pojechał do jakiejś restauracji.
W środku restauracji kelner pokazał nam odpowiedni stolik. Był nakryty dla 5 osób. Wtedy zrozumiałam, że przyjdą tu rodzice i brat Bartka. Z nerwów trzęsły mi się ręce. Co musiał dostrzec siatkarz
- Nie bój się tak. Moi rodzice nie gryzą.- zaśmiał się i objął mnie ramieniem
- Zobaczymy jak ty będziesz się zachowywał przed spotkaniem z moimi rodzicami
- Na pewno nie będę się tak stresować jak ty- oznajmił i pocałował mnie namiętnie. Gdy już skończyliśmy się całować do stolika podeszli rodzice Bartka.
- Cześć wam. Cieszę się, że już jesteście.- przywitał ich Bartek
- Cześć Bartuś- przywitali syna
- To jest Angelika, moja nowa dziewczyna- powiedział przytulając mnie- Kochanie to moja mama Hania, tata Adam i brat Kuba.
- Dobry wieczór. Cieszę się, że mogę państwa poznać. Bartek wiele opowiadał mi o państwu.- uśmiechnęłam się na powitanie.
- My też cieszymy się, że możemy poznać ukochaną naszego syna.- przywitała mnie mama Bartka. Po przywitaniu usiedliśmy do stołu i podszedł do nas kelner i przyjął nasze zamówienia.
- Angelo może opowiesz nam coś o sobie- poprosił pan Adam
- Z chęcią odpowiem na państwa pytania.- uśmiechnęłam się
- Opowiedz nam coś o swoim dzieciństwie, rodzinie, o tym czym się zajmujesz- Poprosiła mama Bartka
- Od najmłodszych lat miałam styczność ze sportem. Pływaniem, karate, jazdą konną i piłka ręczna, ale gdy miałam 10 lat mój starszy brat zabrał mnie na swój trening siatkówki i od tamtego czasu pokochałam ten sport
- Twój brat jest siatkarzem?- Spytał Kuba
- Nie, miał wypadek i teraz nie może grać. Ale za to ja nadal gram. Ukończyłam technikum weterynaryjne i rozpoczęłam studia dziennikarskie
- O proszę. Dlaczego tak postąpiłaś?- zapytała pani Hania
- Od zawsze lubiłam zwierzęta więc chciałam robić coś z nimi związanego, ale zawsze chciałam być dziennikarką sportową. Wiec postanowiłam to połączyć i mieć dwa zawody- wyjaśniłam
- To bardzo odpowiedzialne z twojej strony. Wspominałaś, że grasz w siatkówkę- powiedział pan Adam
- Tak, jestem środkowa Impelu Wrocław
- A jak się z Bartkiem poznaliście?- zapytała pani Kurek
- Poznaliśmy się na treningu- powiedział Bartek
- A długo jesteście razem?- zapytała ponownie
- Tydzień- odpowiedzieliśmy zgodnie
- Nie wierzę. I już tak szybko zdecydowałeś się przedstawić Angele?- zaśmiał się tata Bartka
- No widzisz tato jak miłość zmienia ludzi- zaśmiał się Bartek.- Koniec przesłuchania, bo mi Angele wystraszycie
- Spokojnie Bartek mi to nie przeszkadza- powiedziałam. Reszta wieczoru w restauracji minęła nam w miłej atmosferze. Dużo rozmawialiśmy o mnie i o Bartku. Rodzice przyjmującego zadawali sporo pytań, ale mi to nie przeszkadzało i z chęcią odpowiadałam na nie.
- Bartuś bardzo się cieszę, że spotkałeś taka miłą, ładną i odpowiedzialna kobietę- oznajmiła mama Bartka gdy wychodziliśmy z lokalu. Na sercu poczułam przyjemne ciepło.
- Mam nadzieję, Bartek że będziesz o nią dbał. Bo taka dziewczyna to prawdziwy skarb- oznajmił pan rodziny
- Już dbam o moje słonko.- odpowiedział z uśmiechem. Rozeszliśmy się do samochodów i pojechaliśmy do rodzinnego domu Bartka.
- I co było strasznie?- zapytał siatkarz
- Nie
- Rodzice bardzo cię polubili i mam wrażenie, że jak coś źle zrobię to mnie wydziedziczą- zaśmiał się
- Musisz uważać na to co robisz.- po 10 minutach jazdy znaleźliśmy się przed odpowiednim domem. Posiedzieliśmy chwilę w salonie i udaliśmy się do pokoju siatkarza. Zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam się umyć. Po mnie udał się do łazienki Bartek. Gdy wrócił położyliśmy się na łóżku. Trochę pogadaliśmy i przytuleni do siebie zasnęliśmy.

=====================
Nie będę się rozposywać bo to   wasza opinia jest ważna. Zostawiajcie komentarze.
Pozdrawiam was i do następnego.