piątek, 13 listopada 2015

Rozdział XXXIII

***Angela***
Obudziłam się o 8. Bartek spał w najlepsze. Nie chciałam go budzić więc wstałam z łóżka i wybrałam ubrania. Udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się
 

włosy związałam w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż. Opuściłam łazienkę i udałam się do pokoju odnieść rzeczy, a następnie do kuchni, w której był pan Adam i już coś gotował.
- Dzień dobry- powitałam go
- Witaj, siadaj sobie wygodnie zaraz zrobię ci kawę. Bartek wstał?- powiedział na wstępie
- Bartek jeszcze śpi. Może pomóc w czymś?- zapytałam
- Nie trzeba, jesteś w gościach więc odpoczywaj. A skoro mamy okazję porozmawiać we dwoje to bardzo przepraszam za moją żonę i za te wszystkie pytania
- Nie ma za co pan przepraszać. Pytała się bo martwi się o syna. Wiem jak moi rodzice zrobili przesłuchanie dziewczynie mojego brata, a i mojemu byłemu również urządzili przesłuchanie
- Ale przy pierwszym spotkaniu tak nie powinna się zachować.
- Ale ja nie mam jej tego za złe. Było minęło, teraz będzie lepiej
- Podoba mi się twoje pozytywne podejście do życia- powiedział stawiając przede mną kubek z kawą
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i upiłam łyk gorącego napoju.
- Jak sobie radzisz na studiach?
- Jak na razie bardzo dobrze. Czasami ciężko jest pogodzić wykłady z treningami, ale jakoś daje radę
- Ostatnio oglądałem mecz Impelu i nie widziałem cię
- Dlatego, że do 7 stycznia mam zwolnienie lekarskie.
- A co ci się stało?
- Zostałam pobita i nie tylko, ale nie chcę o tym rozmawiać
- Rozumiem, przepraszam, że pytałem
- Nic nie szkodzi, nie mógł pan wiedzieć. Kiedyś państwu opowiem, ale musi minąć trochę czasu od tego wydarzenia.
- Słonko rozumiem, że w twoim życiu wydarzyło się coś złego. I wcale nie musisz nam o tym mówić, ale pamiętaj, że odkąd jesteś z Bartkiem jesteś dla nas jak członek rodziny. Jeśli będziesz miała problem i nie będziesz chciała zamartwiać swoich rodziców to zawsze możesz liczyć na naszą pomoc- powiedział pan Adam przytulając mnie
- Dziękuję panie Adamie. Zabawne, że jest pan imiennikiem mojego ojca
- To koniecznie muszę go poznać- rozmawiałam w najlepsze z tata Bartka gdy nagle do kuchni wparował Kuba
- Cześć wam- przywitał nas chłopak
- Cześć synku. Siadaj zaraz będzie śniadanie
- A mama i Bartek wstali?- zapytał popijając zimną herbatę
- Jeszcze nie- odpowiedział synowi pan domu
- To świetnie. Angela pomożesz obudzić mi Bartka?- zapytał
- Jeśli masz jakiś dobry pomysł- powiedziałam z uśmiechem.
- Chodź na górę to ci powiem- powiedział Kuba. Poszłam z nim na górę, a chłopak przyniósł z łazienki wiaderko z zimną wodą
- Proszę nagrasz, a ja go obleje wodą- oznajmił mi swój plan
- dobra, ale jak coś to bierzesz to na siebie
- Spoko, na klatę przyjmę- zaśmiał się. Po cichu poszliśmy do pokoju przyjmującego. Stanęłam w drzwiach i zaczęłam nagrywać. Młody Kurek podszedł do łóżka i wylał na Bartka zimną wodę. Ten od razu wyskoczył z łóżka i zaczął krzyczeć.
- Co to do cholery jest? Odbiło wam? I ty przeciwko mnie?- zapytał spoglądając na mnie. Wzruszyłam tylko ramionami
- W normalny sposób nie szło cię obudzić to trzeba było inaczej spróbować- powiedział Kuba
- Ale żeby od razu zimna wodą?- zapytał
- Oj tak wyszło. Nie denerwuj się już tak. Złość piękności szkodzi- zaśmiałam się i przybiłam z Kubą piątkę.
- Widzę, że dobrze się dogadujecie
- Bo w końcu przyprowadziłeś do domu normalną dziewczynę- oznajmił poważnie najmłodszy w domu
- Młody ty sobie uważaj- pogroził bratu
- Ja tylko prawdę mówię. Może jak ty się jej znudzisz to młodszy z braci Kurek będzie miał szansę- zaśmiał się Kuba
- Grabisz sobie młody- ostrzegł siatkarz. Z uśmiechem na ustach przeglądałam się ich wymianie zdań.
- Dobra koniec tych pogaduszek. Wasz tata się stara i zrobił śniadanie więc trzeba zejść na dół- powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów. Zeszłam na dół gdzie byli już rodzice Bartka i Kuby.
- Dzień dobry pani Haniu- przywitałam ja promiennym uśmiechem
- Witaj, jak ci się spało?- zapytała
- Bardzo dobrze. Jest tu zupełnie inny klimat niż we Wrocławiu
- Musisz w takim razie częściej do nas przyjeżdżać- uśmiechnęła się
- Siadajcie do stołu, bo zaraz wystygnie. W ogóle gdzie są chłopaki?- jak na zawołanie pana Adama bracia zeszli do kuchni
- Już jesteśmy. Witajcie. Cześć Kochanie- przywitał mnie buziakiem w policzek.
- Cześć. Już się nie gniewasz za pobudkę?- zapytałam
- Na ciebie nie da się długo gniewać- odpowiedział z uśmiechem. Śniadanie zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze, rozmawiając o planach na dzisiejszy dzień. Jak się okazało popołudniu jest turniej siatkówki, w którym będzie grał Kuba. Postanowiliśmy, że pójdziemy zobaczyć jak młody Kurek radzi sobie na boisku. Za nim jednak pójdziemy na ten turniej mamy kilka godzin dla siebie gdyż państwo Kurek i Kuba idą na zakupy. Pomyślałam, że w tym czasie przygotuję coś na kolację. Tak żeby rodzice Bartka jeszcze bardziej mnie polubili.
- Bartek pokażesz mi miasto?- zapytałam po śniadaniu. Chciałam zrobić zakupy przed przygotowaniem kolacji.
- Oczywiście Kotku.- uśmiechnął się i poszedł do przedpokoju. Udałam się za nim. Ubraliśmy się i opuściliśmy dom. Chodziliśmy po Wałbrzychu trzymając się za ręce. Bartek opowiadał mi o każdym miejscu, w którym byliśmy. Gdy wracaliśmy do domu poprosiłam Bartka, żebyśmy zaszli do sklepu. Wybrałam potrzebne produkty do przygotowania lasagne. Miałam nadzieję, że lubią kuchnię włoską, a jeśli nie to, że im będzie smakować. Wybrałam też wino na wieczór. Z pełnym koszykiem udaliśmy się do kasy. Bartek chciał zapłacić za zakupy, ale stanowczo powiedziałam, że ja to zrobię.
- Coś czuję, że nie będę miał łatwego życia z tobą. Strasznie uparta jesteś- oznajmił po opuszczeniu marketu.
- Ale i tak mnie kochasz i dlatego będziesz żył w tych męczarniach- zaśmiałam się. Szybko udaliśmy się do domu. Właścicieli już nie było. Spokojnie mogłam zabrać się za danie. Włączyłam sobie w telefonie moją ulubioną playlistę, która składała się z muzyki latino. Bartka wygoniłam z kuchni i zabrałam się za gotowanie. Po godzinie miałam lasagne gotową do pieczenia. Zabrałam się za porządki w kuchni. Nagle do domu wrócili rodzice Bartka. Jego mama zastała mnie w kuchni gdy zmywałam brudne naczynia.
- No nie mów, że coś gotowałaś- powiedziała
- Na razie tylko przygotowałam coś na kolację- odpowiedziałam dalej zmywając.
- Bartek chodź do kuchni- zawołała starszego syna- czemu pozwoliłeś naszemu gościowi gotować?- zapytała oburzona
- Sama chciała, do tego wywaliła mnie z kuchni- powiedział na swoją obronę
- Ale z ciebie pantoflarz- oznajmiła ze śmiechem
- Po prostu dobrze go pani wychowała- wtrąciłam
- Widzę, że z wami nie wygram. - westchnęła mama Bartka. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w domu i przed 15 udaliśmy się na halę. Młody Kurek poszedł do szatni, a my udaliśmy się na trybuny. Rozmawialiśmy z rodzicami Bartka gdy nagle podszedł do nas Kuba.
- Angela, Bartek potrzebna jest wasza pomoc- powiedział
- O co chodzi?- zapytaliśmy równocześnie
- Para sędziów, która miała dziś sędziować nie dotarła jeszcze, a turniej musi się zacząć- wyjaśnił
- I my mamy ich zastąpić?- zapytał starszy z braci
- Tak. Proszę zróbcie to dla mnie- poprosił nas
- Ja z chęcią. A ty Bartek możesz żyć sobie w świadomości, że nie pomogłeś bratu- oznajmiłam i razem z Kubą udałam się do organizatorów. Ustaliłam z nimi wszystko i gdy już miałam odchodzić przyszedł Bartek. Przekazałam mu informacje od organizatorów i udaliśmy się na boisko. Główny inicjator turnieju przemówieniem rozpoczął zawody. Następnie odbyło się losowanie grup i mogliśmy zacząć rozgrywki. Zajęłam swoje miejsce sędziowskie i czekałam na zakończenie rozgrzewki drużyn.
 Po zakończeniu wszystkich meczy zostaliśmy poproszeni o rozdanie nagród. Z ogromną radością się zgodziliśmy. Gdy już wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni zrobiliśmy grupowe zdjęcie i kto chciał mógł poprosić mnie i Bartka o autograf lub zdjęcie. Do domu wróciliśmy po 20:30. Od razu udałam się do kuchni, umyłam ręce i wstawiłam lasagne do piekarnika. W czasie pieczenia zaczęłam wyjmować talerze. Bartek jako dżentelmen przyszedł mi pomóc. Po 30 minutach danie było gotowe. Wyjęłam na deskę naczynie, po czym zaniosłam do jadalni gdzie był przygotowany stół.
- Mam nadzieję, że będzie państwu smakować- uśmiechnęłam się i zaczęłam nakładać. Bartek przyniósł i otworzył wino, które później rozlał do kieliszków. W czasie kolacji nie brakowało nam tematów do rozmów. Kuba dużo opowiadał o tym co czuł dziś w czasie zawodów.
- Bartek ty niczego nie zepsuj. Bardzo podoba mi się postawa mojej przyszłej synowej- powiedział pan Adam.- Nie dość, że ma świetne podejście do dzieci to jeszcze rewelacyjnie gotuje
- To prawda. Złapałaś dziś świetny kontakt z tymi wszystkimi dzieciakami, a kolacja wyszła ci bardzo smaczna. Zawsze chciałam mieć córkę, ale teraz będę mieć wspaniałą synowa.- pochwaliła mnie mama Bartka
- Nie przesadzajmy. Ja po prostu jestem sobą. W mojej rodzinie jest dużo dzieci więc potrafię się z nimi dogadać. A jeśli chodzi o gotowanie to sprawia mi przyjemność- powiedziałam
- Nie bądź taka skromna.- powiedział pan Adam
- Ja mówię jak jest.- uśmiechnęłam się. Chciałam już zacząć sprzątać po kolacji gdy przerwali mi bracia Kurek.
- Zostaw to. My posprzątmy- Powiedział Bartek, a Kuba mu przytaknął. Z uśmiechem patrzyłam na rodzeństwo
- Nie wiem jak to robisz, ale masz zbawienny wpływ na moich synów. Mi nigdy nie pomagają w sprzątaniu- zaśmiała się pani Hania
- No to muszę to zmienić w zachowaniu Bartka. Następnym razem nie pozna go pani. Zadbam też o to żeby zaczął gotować, a nie żywić się na mieście
- Zobaczymy. Ja się tak łatwo nie dam- krzyknął z kuchni sam zainteresowany
- Nawet nie będziesz wiedział kiedy, a będziesz już robił to o co cię poproszę. A teraz koniec gadania. Uważaj jak zmywasz naczynia- zakończyłam stanowczo rozmowę z Bartkiem
- Niespodziewałam się, że taka drobniutka dziewczyna może być taka stanowcza- uśmiechnął się tata Bartka
- Mama nauczyła mnie, że facetów trzeba trzymać krótko i mówić do nich stanowczo- odpowiedziałam. Zmęczona dzisiejszym dniem, pożegnałam się z rodziną ukochanego i udałam się do odpowiedniego pokoju po rzeczy do spania, a następnie do łazienki. Umyłam się i wróciłam do pokoju przyjmującego. Ułożyłam się na łóżku i czekałam na mojego chłopaka, który poszedł się wykąpać.
- Wiesz, że rodzice i Kuba są tobą oczarowani
- Obawiałam się tego spotkania, ale było bardzo fajnie. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś - powiedziałam robiąc miejsce dla siatkarza.
- A kiedy ty zabierzesz mnie do swoich rodziców?
- Zobaczymy kiedy będziesz mieć czas- rozmawialiśmy z przyjmującym na przeróżne tematy. W pewnym momencie zasnęłam.
***Bartek***
Obudziłem się przed 9. Angelika jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić więc po cichu wstałem z łóżka i opuściłem pokój. Udałem się do kuchni i zaparzyłem sobie kawę. Wypiłem napój i wróciłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i przeglądałem się śpiącej dziewczynie. Wyglądała tak słodko, że zrobiłem jej zdjęcie.
- Już nie śpisz?- zapytała zaspanym głosem
- Hej Kotku. Jak widać już nie śpię. A tobie jak się spało?- powitałem ja całusem
- Bardzo dobrze.- uśmiechnęła się
- To się cieszę. Jesteś głodna?
- Nie bardzo
- Ale śniadanie i tak zjesz. Idę zrobić coś smacznego- powiedziałem i udałem się do kuchni. W pomieszczeniu siedzieli moi rodzice
- Cześć wam- powitałem ich
- Cześć synku. Angelika też wstała?- zapytała mama
- Tak, zaraz przyjdzie. Mamo możesz powiedzieć mi jak się robi ciasto na naleśniki?- poprosiłem
- Ocho... Pewnie- odpowiedziała. Podała mi przepis i zacząłem robić ciasto na naleśniki.
- Mam nadzieję, że mi się udadzą- powiedziałem
- Daj ja je posmażę- powiedziała mama
- Hania, daj się chłopakowi wykazać. Chcę zrobić dziewczynie śniadanie to niech robi- powiedział tata. Rodzice w ciszy przyglądali się moim poczynaniom w kuchni. Pierwszego naleśnika dałem na spróbowanie mamie.
- Jak na pierwszy raz to całkiem smaczne- powiedziała po zjedzeniu
- Pierwszy raz sam robię. Do tej pory ktoś mi zawsze pomagał- odpowiedziałem i skupiłem się na smażeniu.
- Dzień dobry- usłyszałem głos Angeli
- Witaj Słonko. Jak ci się spało?- przywitała ją moja mama. Cieszę się, że polubili Angele.
- Bardzo dobrze- uśmiechnęła się promiennie.
- Siadaj kochanie zaraz będzie śniadanie- powiedziałem do ukochanej
- Sam usmażyłeś te naleśniki czy to twoja mama?- zapytała gdy postawiłem pełen talerz na stole
- Sam. A co nie wierzysz we mnie?- zapytałem
- wiesz ostatnio to Piotrek smażył naleśniki więc jakoś nie chcę mi się wierzyć, że sam zrobiłeś
- Sam. Ja mu podałam tylko przepis- powiedziała moja .
- Musisz zacząć wierzyć w moje możliwości. Jedzcie póki naleśniki są jeszcze ciepłe.- powiedziałem i usiadłem koło ukochanej. Posiłek jedliśmy w bardzo miłej atmosferze. Zdziwiło mnie, że Kuba jeszcze nie wstał.- Idę po Kubę. Już dawno powinien wstać- powiedziałem i poszedłem do pokoju brata. Nie pukając do drzwi otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zciągnąłem kordłę, ale Kuba nie zareagował. Zdziwiło mnie to. Nie oddychał. Zaniepokojony zawołałem Angele.
- Angela weź telefon i chodź na górę- krzyknąłem. Dziewczyna o nic nie pytając przebiegła na górę
- Co się dzieję?- zapytała
- Kuba jest nieprzytomny- wyjaśniłem
- Dzwoń na pogotowie- podała mi telefon, a sama zaczęła układać Kubę na plecach.
***Angela***
Jak tylko Bartek powiedział mi, że Kuba jest nieprzytomny od razu postanowiłam go reanimować Na całe szczęście w szkole często mieliśmy zajęcia z pierwszej pomocy. Do czasu przyjechania pogotowia reanimowałam chłopaka. Bartek był strasznie zdenerwowany, a do tego przyszli jego rodzice. Po pół godziny reanimacji miałam już dość, ale jak się coś zaczęło to trzeba to dokończyć. W pewnym momencie usłyszeliśmy karetkę. Bartek zbiegł na dół. Po krótkiej chwili wrócił z ratownikami.
- To co się tak właściwie stało?- zapytał jeden z nich
- Przyszedłem obudzić brata, ale on nie reagował, więc zawołałem dziewczynę, żeby zadzwoniła na pogotowie, ale ona zaczęła reanimować Kubę- wyjaśnił Bartek. Jego rodzice stali i cały czas płakali.
- Dobrze. Jak długo pani reanimowała chłopca?- zapytał mnie drugi ratownik
-Tak z 30 może 35 minut- odpowiedziałam
- Dobrze, a skąd pani wiedziała jak to zrobić?- zapytał po raz kolejny, czym trochę mnie zdenerwował
- Niech panowie zajmą się Kuba, a nie rozmowa ze mną odpowiedziałam. Ratownicy już o nic nie pytali, tylko ułożyli chłopca na nosze. Powoli udali się do schodów i zeszli na dół. Rodzice chłopaków szybko się ubrali i pojechali karetka do szpitala. Z Bartkiem ubraliśmy odzienie wierzchnie i samochodem pojechaliśmy do szpitala. Będąc na miejscu zapytaliśmy się gdzie znajdziemy Kubę. Pielęgniarka wytłumaczyła nam gdzie mamy się udać. Poszliśmy pod izbę przyjęć gdzie czekali rodzice braci Kurek.
- Co z Kubą?- zapytał Bartek
- Lekarze mówią, że w ostatniej chwili została udzielona mu pomoc. Angelika gdyby nie ty Kuby mogłoby nie być już na tym świecie. - powiedziała zapłakana pani Hania
- Nawet niech pani tak nie myśli. Kuba wyjdzie z tego- powiedziałam przytulając kobietę
- Prawda jest taka, że uratowałaś naszego syna. Będziemy twoimi dłużnikami do końca życia- powiedział pan Adam.
-Ja tylko zrobiłam to co każdy powinien- powiedziałam
- Dla ciebie to może nic takiego udzielić pomoc, ale dla nas to ogromne szczęście, że akurat u nas byłaś i pomogłaś mu.- powiedział Bartek
- Nie mówmy już o tym, poczekajmy na lekarza- zakończyłam rozmowę. Nie czułam się zbyt dobrze gdy robili ze mnie bohaterkę. Po długim czekaniu przyszedł do nas lekarz.
- Witam państwa. Po podstawowych badaniach państwa syna stwierdzam, że ta utrata przytomności Może być spowodowana jakimiś obrażeniami wewnętrznymi. Teraz musimy przeprowadzić tomografie głowy, następnie wykonamy badanie USG aby wiedzieć co konkretnie było przyczyną.- powiedział
- A możemy go zobaczyć?- zapytała pełna nadziei pani Hania
- Oczywiście, ale nie wszyscy na raz. Teraz przepraszam, ale muszę przygotować wszystko do badań- powiedział na odchodne. Rodzice chłopaków weszli do sali, w której przebywał Kuba. Razem z Bartkiem czekaliśmy na zewnątrz na naszą kolej.
- Kochanie dziękuję. Uratowałaś mojego młodszego brata, nie każdy by tak postąpił. Wiem, że ty nie chcesz, ale od dziś w mojej rodzinie będziesz bohaterką i musisz się przyzwyczaić do tej roli.- powiedział Bartek przytulając mnie.
- Nie macie za co mi dziękować. Skoro wiem jak udzielić pierwszą pomoc to udzielam.- powiedziałam. Po moich słowach z sali wyszli rodzice braci.
- Jak się ma młody?- zapytał ich Bartek
- Teraz już lepiej. Angelika Kuba prosił cię o rozmowę w cztery oczy- powiedział pan Adam. Nic nie odpowiadając udałam się do sali, w której znajdował się chłopak.
- Cześć Kuba. Jak się czujesz?- zapytałam siadając na krzesełku przy łóżku.
- Dzięki tobie już dobrze. Bardzo ci dziękuję, dzięki twojej pomocy jeszcze tu jestem- gdy to powiedział w moim oku zakręciła się łezka wzruszenia.
-Zrobiłam to co należało. Ważne, że już jest po wszystkim. Teraz musisz walczyć o powrót do zdrowia. Pamiętaj, że za kilka lat chcę przeprowadzić z tobą wywiad- powiedziałam poważnie
- Będę pamiętać pani dziennikarz- zaśmiał się.- Jeżeli Bartek coś zrobi nie odpowiedniego to razem z moim tatą zadbamy o to, żeby to odpokutował
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Ja już będę się zbierać. Musisz teraz dużo odpoczywać. Zostawię ci na kartce swój telefon jakby coś to dzwoń. Trzymaj się młody i wracaj do zdrowia. Popołudniu przed wyjazdem zajrzę jeszcze do ciebie- powiedziałam i przybiłam z nim żółwika. Opuściłam jego salę, a do środka wszedł starszy z braci.
- Może przynieść państwu kawę?- zapytałam siadając koło bezradnych na ten moment rodziców piętnastolatka.
- Ja poproszę Słonko.- powiedziała pani Hania. Z trudnościami odnalazłam najbliższy automat z napojami. Kupiłam2 kawy o wróciłam do państwa Kurek. Jedna podałam pani Hani, a drugą sama zaczęłam pić. Dziś po raz pierwszy w czasie mojego pobytu w Wałbrzychu zapanowała niezręczna cisza. Przerwał ją lekarz
- Zabierzemy teraz państwa syna na badania- powiedział i poszedł do sali, z której wyszedł Bartek. Na krzesełkach siedzieliśmy jak na szpilkach. Nikt nie nie odzywał. Nasze milczenie przerwał mój telefon.
- Przepraszam, dzwoni moja mama muszę odebrać- oznajmiłam i odeszłam na bok. Odebrałam połączenie od kochanej mamusi.
- Hej mamo- przywitałam się
- Cześć córcia. Co u ciebie słychać?- zapytała
- A raz lepiej, raz gorzej, ale daje radę. Ostatnio trochę się zmieniło w moim życiu
- Widziałam na Facebooku. Żebym ja o związku córki z internetu się dowiadywała... Nigdy nie myślałam, że nadejdzie taki moment, że nie pochwalisz mi się. A jednak się doczekałam- zaśmiała się mama
- Wiem, że powinnam sama wam powiedzieć, ale przez studia zapomniałam.
- Rozumiem Słonko. Mam nadzieję, że niedługo poznamy twojego nowego wybranka
- Zobaczymy jak ułożą mu się treningi
- Co teraz porabiasz?- zapytała
- Jestem w Wałbrzychu, czekam na wyniki badań
- Co się dzieje?
- Bartek zabrał mnie do swoich rodziców na weekend i jego młodszy brat zasłabł rano, udzieliłam mu pierwszej pomocy, a teraz czekamy na wyniki
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie będę ci w takim razie przeszkadzać, zadzwonię wieczorem. Trzymam kciuki żeby ten chłopiec wyzdrowiał. Trzymaj się słonko i pozdrów rodziców ukochanego i jego również
- Dobrze mamuś. Trzymajcie się tam. Pozdrów wszystkich. Kocham was- skończyłam połączenie. Wróciłam do rodziny Kurek i przekazałam im wiadomość od mamy. Na wyniki badań Kuby musieliśmy czekać prawie godzinę.
- Zapraszam państwa do gabinetu- powiedział lekarz do rodziców Bartka
- Możemy rozmawiać tu- powiedziała pani Hania
- Dobrze. Po dokładnych badaniach wiemy, że państwa syn ma krwiaka mózgu. Musiał w ciągu ostatnich kilku dni uderzyć się w głowę co poskutkowało tą utratą przytomności. Musimy przetransportować go do Wrocławia gdzie odbędzie się operacja usunięcia go.- powiedział, mama Bartka zaczęła płakać, Bartek przytulił ją.
- I co my zrobimy. Przecież nie mamy u kogo przenocować we Wrocławiu.- powiedziała pani Hania
- Jak to? Mogą państwo zatrzymać się u mnie. Mieszkam sama więc nie będzie żadnego problemu
- Proszę państwa zapraszam do gabinetu, muszą państwo podpisać odpowiednie dokumenty, żeby jeszcze dziś Kuba znalazł się we Wrocławiu.- powiedział lekarz. Rodzice chłopaków poszli do lekarza, a my poszliśmy do Kuby.
Parę minut przed 20 byliśmy w moim wrocławskim mieszkaniu. Od razu po wejściu poszłam przygotować pokój dla rodziców Bartka. W tym czasie moi goście czekali na Bartka, który miał zrobić herbatę. Gdy skończyłam szykować pokój zadzwonił mój telefon. Dzwoniła moja mama.
- Hej mamus
- Cześć słoneczko. I jak już wiecie co z tym chłopakiem?
- Tak, ma krwiaka mózgu i musi przejść operację. Jesteśmy już we Wrocławiu
-Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze z tym chłopcem. To teraz opowiadaj mi o Bartku.- Poprosiła. Opowiedziałam wszystko co mogłoby ją interesować. Rozmowę z rodzicielką przerwał Bartuś
- Kochanie, kolacja gotowa- oznajmił wchodząc do pokoju
- Dobrze- powiedziałam do niego- Mamo muszę już kończyć. W święta opowiem ci wszystko dokładnie. Kocham was i bardzo tęsknię- wróciłam do rozmowy z matką
- Liczę, że wszystko mi opowiesz. Też za tobą tęsknimy. Dobrej nocy- powiedziała i rozłączyła się. Poszłam do salonu gdzie czekała na mnie kolacja. Zjedliśmy ja rozmawiając o tym co będziemy jutro robić. Bartek niestety musi wracać rano do Bełchatowa. Po zjedzonym posiłku posprzątałam. Udałam się do swojego pokoju, żeby przeczytać notatki z ostatnich wykładów.
- Długo jeszcze będziesz siedzieć nad tymi notatkami?- zapytał Bartek siadając na łóżku. Podniosłam wzrok z notatek i przeniosłam go na chłopaka.
- Nie wiem. Mógłbyś ubrać koszulkę?- zapytałam spoglądając na jego umięśnione ciało. Zawsze miałam słabość do dobrze zabudowanych mężczyzn.
- A co nie podoba ci się?- zapytał patrząc na swój brzuch
- Podoba i to nawet bardzo, ale przez to nie mogę skupić się na czytaniu
- Czyli już starczy- powiedział i podszedł do mnie. Zabrał z moich rąk kartki z notatkami i odłożył je na biurko. Następnie wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Delikatnie zaczął mnie całować. Z każdą minutą coraz bardziej zatapiałam się w pocałunku. Delikatnie zdjął mój sweterek i zaczął obdarzyć moje ramiona pocałunkami. Całkowicie oddałam się tej przyjemności. Bartkowi zaczęły przeszkadzać moje ubrania, więc delikatnie zaczął się ich pozbywać. Już po krótkiej chwili byłam w samej bieliźnie. Bartek zaczął składać całusy na całym moim ciele. Nie zostawałam mu dłużna. Co jakiś czas przerywaliśmy pieszczoty, aby zaczerpnąć powietrza. Ręce siatkarza błądziły moich plecach, sprawiając, że przez moje ciało przechodził przyjemny dreszczyk. Po sypialni rozchodził się dźwięk naszych przyspieszonych oddechów. Bartkowi tym razem zaczęła przeszkadzać nasza bielizna więc zręcznie pozbył się jej. Delikatnym ruchem złączył nasze ciała w jedność. Swoimi ruchami doprowadzał moje ciało do wariacji. Z mojego gardła wydobywały się okrzyki radości, które siatkarz skutecznie tłumił pocałunkami. Z każdą chwilą ruchy siatkarza stawały się bardziej pewne i szybsze. Spełnieni i szczęśliwi opadliśmy obok siebie na łóżko.
- Mam nadzieję, że twoi rodzice nie słyszeli- powiedziałam szukając swoich ubrań
- Gdybyś tak nie krzyczała to by nie słyszeli- zaśmiał się
- Nie trzeba było zaciągać mnie do łóżka- powiedziałam ubierając się
- A ty dokąd? Nie podobało ci się?- zapytał
- Podobało i to bardzo, ale muszę iść się umyć- powiedziałam całując siatkarza. Zabrałam swoją piżamę i udałam się do łazienki. Zdjęłam brudne ubrania i weszłam pod strumień ciepłej wody. Na gąbkę nalałam ulubiony żel pod prysznic i dokładnie umyłam całe ciało. Włosy umyłam szamponem o zapachu truskawki i opuściłam kabinę prysznicową. Starannie wytarłam mokre ciało i założyłam bieliznę i piżamę. Wróciłam do sypialni, w której czekał na mnie Bartek.
- Na, którą masz jutro wykłady?- zapytał siatkarz, gdy leżałam wtulona w jego umięśniony tors
- Na 8
- Czyli rano krótko będziemy się widzieć. Na 11 muszę być w Bełku, a z rana chcę jeszcze odwiedzić Kubę
- Ja do młodego zajrzę między wykładami
- Chyba będę zazdrosny o własnego brata-zaśmiał się przyjmujący
- Głupi jesteś- powiedziałam
- Czyli takie masz zdanie o mnie
- idź już spać Kurek.
- zobaczymy jak będziesz coś chciała. Dobranoc zołzo- powiedział i obrócił się do mnie plecami
- Wiem Bartuś, że masz ładne plecy, ale ja wolę przytulać się do twojego sześciopaka.- Bartek nic nie odpowiedział tylko odwrócił się twarzą do mnie.- Dobranoc Kochanie- rzekłam przytulając się do ukochanego. Szybko znalazłam się w krainie Morfeusza.

=======================
No to od razu przejdę do konkretów.
1. Szkoda, ze pod ostatnim postem były tylko 4 komy.
2. Pisałam wcześniej, ze nie zawieszę tego bloga, ale jak tak dalej będzie to chyba jednak zdecyduje się na zawieszenie go.
3. Nie wiem co mam  zrobić, zeby opowiadanie bardziej wam się spodobało. Wiem za to, ze dzięki waszym komentarzom mogę się tego dowiedzieć. Ale to wy musicie w komach zostawiać swoje opinie, sugestie.
4. Ostatnio mam malo czasu, wiec nie komentuje waszych blogów, ale mogę was zapewnic, ze czytam kazdy nowy rozdział na blogach, które obserwuje i te na które mnie zapraszacie
5. Przepraszam za bledy,  ale jestem strasznie zmęczona i nie chce mi się sprawdzać.
Mam nadzieje, ze nie pozwolicie mi na zawieszenie tego opowiadania i zaskoczycie mnie duza iloscia komentarzy.
Pozdro i do następnego :*
Ps. Jutro poprawie bledy

15 komentarzy:

  1. Jestem czytam każdy twój rozdział specjalnie się zarejestrowałam aby dodać ci komentarz . rozdział super mam nadzieję że wszystko będzie dobrze z Kuba

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabije jak zawieśisz obiecuje!
    Prosze nie zawieszaj nie rób mi-nam tego!!
    Rozdział świetny jak zawsze z resztą a co do Kuby .... To było straszne ale mam nadzieje ze bedzie dobrze ;) musi byc dobrze !! ;*
    Ja już nie zanudzam bo normalnoe to bylby kom dluzszy ale kto go czyta ? Chyba nikt ;*
    Wiec Pozdrawiam weny i jeszcze raz prosze nie zawieszaj go tym bardziej że już niedługo mam urodziny! Prooosze ! ;*

    -Wronka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale chciałabym, żeby Angela była z Wrona XD Fajnie byłoby gdyby pojawił się Andrzej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *.*
    Dobrze że rodzice Bartka polubili Jego wybrankę ;D
    Spędzili miły czas w Wałbrzychu, Angela zyskała w oczach rodzicieli chłopaka. Mogła zapomnieć o wydarzeniach z nie tak dawna. Świetnie, że zachowała zimną krew w sytuacji z Kubą i udzieliła Mu pomocy. Mam nadzieję że wyjdzie z tego i wszystko będzie dobrze.
    Zapraszam do siebie ^^
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdział. Dobrze,że rodzice Bartka polubili Angele, mam nadzieję,że Kuba szybko wróci do zdrowia. Cieszę się że im się układa. czekam na kolejny. POzdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zartujesz ?! Świetny rozdział... Ani mi się waż tego bloga zawieszać !

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :* Na początku chciałam Cię przeprosić za to że ostatnio nie komentowałam ale miałam zepsutego laaptopa i dopiero teraz nadrobiłam wszystkie rozdziały :) Rozdziały Super :* Tylko szkoda Kuby :( Mam nadzieję że szbko z tego wyjzię pozdraiam i buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Co?! Jaki krwiak ?! I to jeszcze u Kuby :(
    Nie wytrzymam z tobą :)
    Rozdział rewelacyjny i nie waż się nawet zawieszać bloga! Nie możesz rozumiesz?!
    Przepraszam, że pod ostatnim rozdziałem nie było mojego komentarza, ale nie miałam czasu na napisanie go :/
    Obiecuję, że to ulegnie zmianie! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Co dzieje się z Klarą? Jak zachowa się Michał? Zapraszam Cię na 30 rozdział: http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2015/11/rozdzia-30.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ok, to jest super!
    Przeczytałam całe opowiadanie w dwa dni!
    Wcześniej zniechęcała mnie liczba rozdziałów, ale teraz widzę,że jest super!!!

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając swoją opinię motywujesz mnie do pisania:)