piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział XLIII

Bardzo ważne informacje pod rozdziałem, a więc proszę o dokładne przeczytanie notki !!!!!!!!





14 luty 2011, Walentynki
***Angela***

Miałam dziś pojechać do Bartka i przygotować mu jakąś romantyczną kolację. Ale coś musiało zmienić plany. A co? Mecz. A dokładniej mówiąc to z Budowlanymi Łódź. Miałyśmy grać w sobotę, ale nastąpiła jakaś awaria w hali w Łodzi i gramy dziś. O 8 muszę być na zbiórce przed halą niechętnie wstałam z ciepłego łóżka i z klubowym dresem poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i przeszłam do kuchni zrobić sobie coś na śniadanko. Postawiłam na szybkie płatki na mleku.
Jako, że jest na dworze zimno postanowiłam zrobić sobie herbatę na drogę.
Przed halą byłam kilka minut przed czasem. Przywitałam się z dziewczynami. Następnie dziewczyny, które mieszkają ze swoimi połówkami zaczęły opowiadać jak wyglądał ten wyjątkowy poranek.
- Angela co ci?- spytała Asia.
- Nie nic- odparłam obojętnie
- Przecież widzę. Mów co się dzieje- przekonywała mnie dalej
- No bo jak wy opowiadacie o poranku walentynkowym to mi trochę smutno. Miałam zamiar jechać dziś do Bełchatowa i zrobić dla Bartka jakaś kolację. No i z moich planów nic nie wyszło, bo muszę grać- odparłam
- Jesteście młodzi, macie przed sobą dużo takich dni. A tak prawdę mówiąc, to zawsze od razu po meczu możesz do niego pojechać- poradziła Asia
- Wiesz, że to dobry pomysł- odparłam.
Po wejściu do autokaru zajęłam miejsce i zadzwoniłam do Bartka.
- Cześć Kochanie- powitał mnie gdy odebrał
- Cześć Miśku.- na mojej twarzy ukazał się wielki uśmiech
-Słońce, w ten magiczny dzień pragnę życzyć ci szczęścia przy moim boku, abyś zawsze tak mocno mnie kochała, aby każdego dnia na twojej twarzy widniał piękny uśmiech- rzekł przyjmujący
- Dziękuję Kochanie. Tobie również chcę życzyć dużo szczęścia ze mną, miłości do mnie i uśmiechu na twarzy. Kocham cię
- Ja ciebie również Skarbeńku. Przyjadę dziś do ciebie wieczorem
- To nie możliwe. Jestem właśnie w drodze do Łodzi na mecz- odparłam smutnym głosem
- A nie byłyście w Łodzi w sobotę?
- Gdyby tak było już wczoraj bym do ciebie przyjechała. No mecz miał być w sobotę, ale podobno na hali była jakaś awaria
- A może ty zaraz zamierzasz przyjechać do mnie i dlatego mówisz, że jedziesz na mecz?- zapytał podejrzliwie
- O tym nie pomyślałam.- rzekłam do Bartka.- Jak mi nie wierzysz mogę dać ci trenera do telefonu
- Jasne, że ci wierzę, ale chciałem mieć nadzieję, na spotkanie z tobą. A tak muszę czekać do weekendu
- Wytrzymasz- rozmawiałam z Bartkiem prawie godzinę. Skończyliśmy dopiero gdy przyjmujący musiał jechać na trening. Droga do Łodzi strasznie mi się dłużyła. Niby nieco ponad dwie godziny jazdy, a ja czułam się jakbyśmy jechały co najmniej 5 godzin.
Po przyjeździe do stolicy województwa Łódzkiego pojechaliśmy na trening w hali. Trwał on około 2 godzin. Następnie udałyśmy się wraz z sztabem na lekki obiad, po którym zaplanowane było wideo.
Mecz zaczął się zgodnie z planem o 16. Początek był bardzo wyrównany. Zaczęłyśmy od prowadzenia 8:7 na pierwszej przerwie technicznej. Z każdą kolejną akcją grało nam się już łatwiej. Dlatego też już na drugą przerwę zeszłyśmy z 3 punktowym prowadzeniem. Jednak dziewczyny z Łodzi wzięły się w garść i zdobyły kilka punktów pod rząd. W naszej grze pojawiły się błędy. Nie umiałyśmy skończyć ataku, postawić skutecznego bloku. Set zakończył się zwycięstwem gospodyń 25:19. Drugi set rozpoczął się fatalnie dla nas. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywałyśmy 8:3. Usłyszałyśmy od trenera kilka ostrych słów. Podziałały one na nas jak płachta na byka. Zaczęłyśmy odrabiać straty. Na drugą przerwę techniczną schodziłyśmy przy jednym punkcie straty 16:15. Reszta seta była bardzo wyrównana. Grałyśmy punkt za punkt. Jednak nie dałyśmy rady wygrać tego seta. Przegrałyśmy go 25:23. Niektóre dziewczyny były już załamane. Ale ja i Asia znalazłyśmy w sobie jeszcze siły do walki. Motywowałyśmy dziewczyny tak, że na trzeciego seta wyszłyśmy pełne energii i woli walki. Zaczęłyśmy od przewagi na przerwie technicznej 8:6. Dalej było tak samo nerwowo. Konsekwentnie próbowałyśmy wykorzystać błędy rywalek. Udawało się. Ukazuje to przewaga z jaką zeszłyśmy na drugą przerwę techniczną 16:13. W końcówce tego seta gospodynie doprowadziły do remisu. Jednak to my mamy piłkę setową 24:23. Udałam się w stronę pola serwisowego. Coś kazało mi odwrócić głowę w stronę sztabu. Tak też zrobiłam. Ale mój wzrok powędrował na trybuny, na których ujrzałam Bartka z transparentem Do boju Impel !!!Do boju Angela!!! Gdy to zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie uszło to uwadze Bartka, który wysłał mi buziaka w powietrzu. Moment, w którym patrzyliśmy sobie w oczy przerwał gwizdek sędziego. Przygotowałam się do zagrywki. Podrzuciłam piłkę do góry, a następnie uderzyłam ja z wyskoku. Leciała w stronę pola przeciwniczek. Otarła się o siatkę i spadła tuż za nią. Dziewczyny z Łodzi nie były na to przygotowane. Udało się nam wygrać tak ważna partię. Wynik meczu to 2:1 dla gospodyń.
 Moje koleżanki z klubu uwierzyły, że ten mecz nie jest jeszcze przegrany. Zmiana stron i zaczynamy czwartego seta. Już na samym początku osiągnęłyśmy pewną przewagę 8:4. Kilka dobrych zagrywek, punktowych bloków, ataków i prowadzimy na drugiej przerwie 16:10. Wykorzystujemy większość kontr. Nasza libero świetnie gra w obronie. Jest 23:19 dla nas. Chwila rozluźnienia w naszej ekipie i jest 24:21. Wtedy idę na zagrywkę. Patrzę w miejsce gdzie stał Kurek. Dalej tam jest. Dokładnie przygląda mi się gdy wykonuje zagrywkę. Tym razem piłka leci wzdłuż końcowej linii. As serwisowy. Ale trener gospodyń sprawdza. Strasznie się denerwuje. Chelange potwierdza, że trafiłam w linię. Cieszymy się jak dzieci gdy dostaną słodycze. Wygrałyśmy 25:21. W całym meczu doprowadziłyśmy do stanu 2:2 w setach. Czas na tie-break. Tak zwany set nerwów. Tym razem to jest pokaz naszych umiejętności. Gramy tak jakby to był początek. Każda akcja jest przemyślana, a zarazem skuteczna 7:3. Przy tym stanie na zagrywkę wchodzi gwiazda budowlanych. Jest 8:7. Teraz ja idę w stronę pola serwisowego. Jest punkt bezpośrednio z zagrywki. Kolejna moja zagrywka utrudnia rozegranie akcji w drużynie przeciwnej, my stawiamy blok. Następna zagrywka w moim wykonaniu ląduje tuż przy linii końcowej boiska. Sędzia pokazuje aut. Jednak dziewczyny i trener są przekonani, że jest pole. Trener prosi o sprawdzenie tej zagrywki. Mieli rację. Pole i kolejny punkt dla nas. Wykonałam jeszcze kilka zagrywek, ale ostatnia zatrzymała się na siatce. Jednak mamy przewagę. Z ławki obserwuję grę koleżanek. Wygrywamy 15:9. Razem ze sztabem idę na boisko. Wraz z dziewczynami tanczymy nasz taniec zwycięstwa.
- Tytuł najlepszej zawodniczki dzisiejszego meczu wędruje do Angeliki Dryji.- ogłosił spiker. Udałam się po nagrodę, a następnie porozciągać. Po kilku minutach podchodzę do barierek. Rozdaje z uśmiechem autografy i pozuje do zdjęć.
- Autograf dla Bartka poproszę- usłyszałam głos ukochanego, który podciągnął koszulkę
- Dostaniesz wieczorem- odpowiedziałam i czułe pocałowałam chłopaka
- Trzymam za słowo- uśmiechnął się Kurek. Odpowiedziałam mu tym samym gestem. Powróciłam do swoich fanów.
Po pół godziny byłam w szatni. Wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam z łazienki nie było już nikogo w szatni. Założyłam kurtkę i miałam opuścić szatnie, ale przyszedł Bartek.
- Witaj Kochanie. Bardzo ładny mecz w twoim wykonaniu- rzekł Bartek przytulając mnie.
- Dziękuję. Dlaczego nie powiedziałeś mi że przyjedziesz na mecz?- zapytałam
- Bo to niespodzianka
- Udała się
- Wiedziałem. A teraz przebierz się i jedziemy w miasto- rzekł podając mi jakąś torebkę. Udałam się do łazienki. Z torby podarowanej przez ukochanego wyjęłam śliczną sukienkę i czarne buty.

Po chwili wróciłam do chłopaka.
- Ślicznie wyglądasz
- Dziękuję- gdy odpowiedziałam opuściliśmy szatnie.
Po wyjściu z hali poszliśmy do samochodu Kurka. Nie znam Łodzi więc musiałam zdać się na chłopaka.
- Kuchnia włoska czy francuzka?
- Włoska
- Czyli dobrą restaurację wybrałem- zaśmiał się siatkarz.
W restauracji zamówiliśmy spaghetti oraz wino. Gdy usłyszałam, że Bartek zamawia 2 wina. Zdziwiło mnie to. Nie uszło to uwadze siatkarza.
- Spokojnie, nie będę jechał po alkoholu- rzekł czym jeszcze bardziej mnie zdziwił- Nie patrz tak. Obok jest hotel- oznajmił bardzo poważnie
- Nie źle to sobie wymyśliłeś najpierw mnie upijesz a potem wykorzystasz- zaśmiałam się
- Ja? Skądże. Ja chciałbym dostać swój autograf- odparł
- Ta jasne- odparłam ze śmiechem. Kolację zjedliśmy rozmawiając o głupotach.
Po kolacji udaliśmy się do hotelu. Nie obyło się bez szampana, toastu za nas, nasza miłość, szczęście.
Około 3 w nocy poszliśmy wziąść prysznic. Nie będę opowiadać o tym co się działo w pokoju hotelowym.
Zasnęliśmy dopiero przed 4.

<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>
23 luty 2011. Dzień półfinałów Pucharu Polski siatkarzy i siatkarek w Trójmieście.
***Angela***

Z Bartkiem układa mi się bardzo dobrze. Mimo, że rzadko się widujemy jest idealnie. Każdą chwilę w swoim towarzystwie wykorzystujemy na rozmowy. Nie kłócimy się, bo szkoda na to czasu, którego i tak mamy mało dla siebie.
Na studiach radzę sobie dobrze. Zaryzykowałabym stwierdzenia, że bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o moja pracę dla Polsatu Sport to nie jest najgorzej. Początek mojego programu był trudny, ale już jest dobrze. Mimo krótkiego czasu pracy zdarzyło się już, że komentowałam mecz. Oczywiście byłam tylko wsparciem dla Jerzego. Ale debiut zaliczony.
Wracając do dnia dzisiejszego. To już dziś zagramy mecz o finał pucharu Polski.
Bartek i ekipa z Bełchatowa dość łatwo wygrali z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:1. Jutro zagrają w finale o 19. Piotrek i jego Resovia również dotarli do finału, po drodze pokonując chłopaków z Częstochowy.
Teraz czas na mnie i resztę dziewczyn z Wrocławia. W półfinale gramy z Muszyna. W tym sezonie jak na razie bilans w wygranych meczach jest wyrównany 1:1. Dziś jest ten bardzo ważny, który otworzy drogę do historycznego sukcesu. Klubu i mojego. Z pozytywnym myśleniem wraz z koleżankami jedziemy na halę. Każda z nas jest na maksa skoncentrowana. Myśli krążą tylko wokół meczu.
Po rozgrzewce rozpoczynamy spotkanie. Początek bardzo wyrównany 8:7 dla Muszyny. Do końca seta nie wypuszczają z rąk swojego prowadzenia 25:21. Szybka zmiana stron i wznawiamy mecz. Tym razem to my od samego początku dyktujemy warunki 8:4. Tak jest w dalszej części seta 16:11. Nic nie zapowiada klęski w tym secie. Jednak nasze bardziej utytułowane przeciwniczki odrabiaja straty 20:20. Końcówka robi się nerwowa. Przy stanie 25:24 dla nas wchodzę na zagrywkę. Rozglądam się po trybunach i widzę dwa bliskie mi kluby. Zwykle wrogowie. Teraz razem kibicujom mi, jak i całej drużynie ze stolicy Dolnego Śląska. Wymyśliłam jak zagrać tą piłkę. Postawiłam na zagranie wzdłuż końcowej linii. I to był dobry wybór. Libero z Muszyny nie daje rady tego przyjąć. Set kończy się dwupunktową wygraną mojej ekipy 26:24. Następny set jest bardzo wyrównany 8:7 dla Fakro. Walczymy dalej. Następna część należy do nas 16:12. W tym secie nie pozwalamy aby wynik nam uciekł. Pewnie wygrywamy tą partię i jesteśmy bliżej finału 25:20. Czwarty set rozpoczęty, być może ostatni. Dziewczyny z Muszyny już na początku wypracowały sobie kilka punktów przewagi 8:4. Ale to jest sport. Tu wszystko możliwe. Jednak nie w tym secie. Przegrywamy 25:19. W setach jest po 2. Przed piątą partią mamy dłuższą przerwę. Trener mówi nam kilka motywujących słów. Z determinacją wypisaną na twarzach wychodzimy na boisko. Zaczynamy tie-breaka. Początek jest wyrównany 8:7 dla nas. Kolejne akcje są coraz bardziej nerwowe. Nikt nie chce odpuścić. Przy stanie 17:16 wchodzę na zagrywkę. Skupiam się tylko na siatce i piłce, która jest w moich rękach. Pewnie podrzucam ja do góry i z całej siły, jaką mam jeszcze w sobie posyłam ją na drugą stronę siatki. Jednak piłka zwalnia przed siatką. Jakimś cudem spada na boisko naszych rywalek. Wygrywamy 3:2. Wielka euforia w naszej drużynie To historyczny dzień. Dla Impelu jest to zapewnienie medalu. Medalu pierwszego od wielu lat. Dla mnie pierwszy mój sezon w Orlen Lidze i od razu mam medal tak prestiżowej imprezy. Po meczu udałyśmy się do szatni. Kibice zrozumieli, że to był ciężki mecz i nie mamy siły na pozowanie do zdjęć, rozdawanie autografów.
Po kolacji jedziemy do Gdańska, a dokładniej Ergo Areny. Organizatorzy postanowili finał oby pucharów przeprowadzić właśnie tam. Mecze o 3 miejsce odbędą się w Sopocie.
Pogadałam z trenerem, który pozwolił wracać mi z siatkarzami Skry i Asseco.
- Gratulacje Kochanie- rzekł Bartek gdy jechaliśmy do hotelu
- Dzięki- reszta siatkarzy poszła w jego ślady. Droga minęła nam na śmiechach z dowcipów Igły i Winiara. Cała drogę byłam wtulona w umięśniony tors Kurka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


==============================

Witam was nowym rozdziałem. Już 43. 
Mam wam dziś do przekazania kilka istotnych informacji.
1. Dziękuję za ponad 30 tys. wyświetleń :)
2. Przykro mi, że pod ostatnim rozdziałem tylko 4 komy :( 
3. Nie tak dawno pisałam, że tracę wenę do tego opowiadania. 
W związku z tym, że ostatnio zmuszam się do pisania ten rozdział wyszedł taki nijaki :/
4. Postanowiłam zmienić formułę dodawania nowych rozdziałów.
5. OD TERAZ NOWY ROZDZIAŁ BĘDZIE POJAWIAŁ SIĘ OD RAZU JAK GO NAPISZĘ. Nie wiem jak często będą pojawiać się nowe rozdziały. Może raz, może dwa razy w tygodniu. A może rzadziej
6. Bardzo was za to przepraszam, ale pisanie to moja pasja i nie chcę się do tego zmuszać. Mam nadzieję, że mimo to będziecie ze mną do końca i wytrwale będziecie czekać na dalsze losy.

A teraz tak trochę z innej beczki. Chcę was zaprosić na moje nowe opowiadanie, nie spotkałam się jeszcze nigdy z takim. Opowieść zupełnie inna niż wszystkie pozostałe. Pojawił się prolog tej historii
Dzień, który zmienia całe życie

http://jednedzienktoryzmieniacalezycie.blogspot.com/?m=1

Oczywiście zapraszam was na historię o Milenie i Piotrku.
Droga do sukcesu nie jest wysłana różami

http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1

PS. Zachęcam was bardzo do zostawiania komentarzy pod tym rozdziałem. Piszcie co muszę poprawić, co wam się podoba a co nie. Wasze sugestie na pewno mi pomogą.

Pozdrawiam was bardzo serdecznie i do następnego :***  Czekajcie, a się doczekacie


piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział XLII

6 stycznia 2011
***Angela***
Z samego rana wyjechaliśmy z Bartkiem z Bełchatowa.
Już o 11 byliśmy w Rzeszowie. Od razu zadzwoniłam do Dawida.
- Cześć Dawid. Przyślij mi swój adres- poprosiłam na wstępie
- Cześć. Jasne już wysyłam i czekam- odpowiedział po czym się rozłączyłam. Chwilę później dostałam sms-a środkowego.
- Podaj mi adres Dawida- rzekł Kurek. Spełniłam prośbę środkowego.
W ciszy jechaliśmy na odpowiednie osiedle. Cały czas zastanawiałam się od czego zacząć rozmowę.
Po kilkunastu minutach byliśmy pod blokiem Dawida.
- Gotowa na poważną rozmowę?- zapytał Bartek
- Nie, ale chcę mieć to już za sobą- odparłam
- W takim razie chodźmy- odpowiedział siatkarz i zaczął wysiadać z samochodu
- Bartek sama pójdę to załatwić. Jedź do Piotrka. Dawno się nie widzieliście, pogadacie sobie a ja wyjaśnię sobie wszytko z Dawidem- oznajmiłam
- Jesteś pewna?- pokiwałam twierdząco głową. - W takim razie zadzwoń jak już pogadacie, to przyjadę po ciebie. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze- rzekł przyjmujący. W ramach dodania mi otuchy przytulił mnie mocno.
- Dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Kocham cię- oznajmiłam
- Ja ciebie też. Dasz radę Mała- oznajmił. Z uśmiechem wysiadłam z samochodu. Jednak gdy byłam już przy drzwiach dopadły mnie wątpliwości. Odwróciłam się w stronę parkingu. Bartek jeszcze nie odjechał. Gdy zobaczył, że patrzę w jego stronę uniósł dwa kciuki do góry. Wzięłam głęboki oddech i wybrałam odpowiedni numer mieszkania na domofonie. Jednak miałam szczęście bo ktoś właśnie wychodził z klatki. Szybko wbiegłam.

***Dawid***

Byłem ciekawy co takiego ważnego się stało, że Angela chce się ze mną spotkać. Zastanawiałem się nad tym. Kasia cały czas mówiła mi, żebym się trochę wyluzował. Jednak nie było to takie łatwe.
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi udałem się otworzyć. Za nimi stała siatkarka
- Cześć, zapraszam do środka- oznajmiłem.
- Cześć- odparła niepewnie
- Cześć, Angela. Kawy?Herbaty?- zaproponowała Kasia
- Herbatę, zieloną jeśli masz- odpowiedziała cichym głosem środkowa.
- Ej Mała, co się dzieje?- zapytałem od razu. Przytuliłem dziewczynę. Ta nic nie mówiła. Z początku nie pytałem o nic. Ale gdy moja ukochana wróciła z napojami zacząłem rozmowę- co się dzieje? Coś z Bartkiem?- spytałem, dziewczyna pokręciła głową i zaczęła mówić
- Nie, to nie ma związku z Bartkiem. To dotyczy ciebie, mnie, rodziny- odparła cicho
- Czekaj, czekaj jakiej rodziny?- zapytałem zszokowany
- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć. Wcześniej wydawało mi się że będzie łatwiej. Ale nie wiem jak mam to powiedzieć- oznajmiła i wbiła wzrok w swój kubek.
- Może prosto z mostu? Powiedz już co się dzieje- oznajmiłem
- No bo... Nie dawało mi spokoju, to że dużo osób mówi, że jesteśmy podobni- spojrzałem na nią ze zdziwieniem- zapytałam o to rodziców. Ci powiedzieli mi, że- nie dokończyła, czułem, że to coś bardzo poważnego
- Co takiego ci powiedzieli?- zadałem pytanie
- Ciężko mi o tym mówić, a tobie będzie zapewne ciężko to zrozumieć. W tym liście jest wszystko opisane-oznajmiła i podała mi kopertę. Niepewnie ją otworzyłem i zacząłem czytać na głos.
-"Witaj Dawidzie. Nazywam się Marek Dryja. Pewnie zastanawiasz się teraz kim jestem. Ten list wszystko ci wyjaśni.
Zapewne nie będziesz chciał w to wierzyć, ale jestem twoim ojcem. Kiedyś w czasie jakiejś imprezy za dużo wypiłem i wylądowałem w łóżku z twoją mamą. Gdy okazało się że jest w ciąży poinformowała mnie, że nie ma zamiaru niszczyć mojej rodziny i sama wychowa to dziecko. Mówiłem że jej pomogę i nie zostawię jej samej. Z moją żoną miałem już wówczas syna. Była ona już w drugiej ciąży. Dowiedziała się o tym, że ją zdradziłem. Na początku nie chciała mnie znać. Z czasem wybaczyła i namawiała do walki o prawa do opieki nad dzieckiem.
W czasie ciąży pomagałem twojej mamie. Po twoich narodzinach razem wybraliśmy imię dla ciebie. Jednak twoja mama po jakimś czasie po prostu uciekła. Szukałem jej, jednak bez skutku.
Teraz gdy moja bratanica powiedziała mi, że cię zna. Ciebie mojego syna. Postanowiłem napisać do ciebie. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał mieć ze mną nic wspólnego. Ale musiałem spróbować.
Było by mi bardzo miło gdybyś zechciał się ze mną spotkać.

Twój ojciec


Ps. Załączam do listu dwa zdjęcia. Jedno moje z tobą, drugie moje z Angela.

Tyle chciałem ci przekazać. Co z tym zrobisz zależy od ciebie. Z tyłu jednego ze zdjęć jest mój telefon."

Gdy to przeczytałem byłem rozdarty. Z jednej strony chciałem kiedyś poznać swojego ojca, ale teraz już sam nie wiem czego chcę. Pierwsze co przyszło mi na myśl, to to, że moja matka mnie okłamywała. Mówiła, że mój ojciec zginął w wypadku. Pewnie spytacie się co z nazwiskiem? Dziwiło mnie, że z mamą mamy inne. Jednak ona tłumaczyła to w ten sposób, że urodziłem się przed ich ślubem. Nie miałem powodu jej nie wierzyć.
Nie wiedziałem w tym momencie co zrobić.
Nie mogę uwierzyć. Moja matka mnie okłamywała przez cały czas- rzekłem załamany
- Przykro mi Dawid. Ale gdy rodzice powiedzieli mi to wszytko musiałam przekazać to wujkowi.- oznajmiła Angela
- I dobrze. Chciałbym poznać swojego ojca i rodzeństwo. Mam trochę żalu do matki, ale rozumiem, że nie chciała zniszczyć czyjejś rodziny- odparłem i spojrzałem na zdjęcia. Moje było tuż po urodzeniu, Angela miała może z 2 miesiące na swoim zdjęciu. Widać jednak, że jesteśmy podobni.
- Jesteś bardzo podobny do swojego ojca- powiedziała Kasia. Angela opowiedziała mi sporo o rodzinie. Pokazała zdjęcia. Jak się dowiedziałem rodzina Dryji jest naprawdę duża. Mój ojciec ma 2 braci i 4 siostry. Sporo rodzeństwa. Większość z nich ma dwoje dzieci, a nawet są już dziadkami. Rozmawialiśmy w najlepsze gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Razem z Kasią byliśmy tym zaskoczeni. Udałem się otworzyć drzwi. Gdy już to uczyniłem ujrzałem moją matkę.
- Idealnie że jesteś mamo- pomyślałem, ale nie powiedziałem tego na głos.- Witaj mamo. Miło cię widzieć.- wymusiłem uśmiech
- Witaj Dawidku. Jest Kasia?- powitała mnie mama
- Jest w salonie. Dobrze się składa, że jesteś, bo musisz mi coś wyjaśnić- pomogłem zdjąć mamie płaszcz. Wspólnie przeszliśmy do salonu. Na wstępie przedstawiłem mamie Angele. Gdy usłyszała nazwisko siatkarki zaniemówiła. Po przywitaniu Kasia poszła do kuchni przygotować mamie kawę. W tym czasie ja postanowiłem zacząć rozmowę.
- Może wreszcie powiesz mi prawdę o moim ojcu?- zapytałem
- Przecież ją znasz. Twój ojciec zginął przed twoim urodzeniem i naszym ślubem.-odparła pewna siebie
- Nie wydaje mi się. Proszę przeczytaj to- rzekłem podając jej kartkę od ojca, mojego ojca. W końcu mogę powiedzieć, że mam ojca. Mama czytając ten list wyglądała jakby zobaczyła trupa.
- Skąd masz ten list?- zapytała zdenerwowana
- Już mówię. Spójrz na Angele. Jest do mnie podobna, a ja do niej. Marek Dryja, mój ojciec jest bratem jej ojca. Co za tym idzie Angela to moja kuzynka. Powiedz mi mamo dlaczego okłamywałaś mnie przez tyle lat?- zapytałem ze łzami w oczach.
- Nie chciałam niszczyć rodziny Marka, a tobie mieszać w głowie. Byłeś mały, bałam się twojej reakcji- odparła
- A więc to prawda. Nie mam ochoty już dłużej z tobą rozmawiać. Cześć- rzekłem i poszedłem do sypialni. Postanowiłem zadzwonić do ojca. Wybrałem numer i chwilę się zawahałem. Jednak postanowiłem się przełamać. Po kilku sygnałach odebrał.
- Halo?- zapytał mężczyzna
- Witam. Marek Dryja?- zapytałem
- Tak przy telefonie, a oo co chodzi?- zapytał ponownie
- Mówi Dawid Dryja. Twój syn- oznajmiłem niepewnie
- Cieszę się, że dzwonisz. Na początku chciałbym cię przeprosić. Powinienem cię szukać, a ja się poddałem. Przepraszam- odparł ojciec
- Nie masz za co. To moja mama uciekła.
- Mam, bo nie walczyłem wystarczająco mocno.
- Chciałbym się z tobą spotkać, ale z racji tego, że gram w rzeszowskim klubie to może być ciężko. Dlatego chciałbym cię zaprosić na mecz pucharu Polski w Gdańsku.- oznajmiłem
- Dziękuję, synu. Z chęcią zobaczę jak grasz.
- Wyśle ci szczegóły sms-em- odparłam. Porozmawiałem jeszcze chwilę z ojcem i postanowiłem wrócić do salonu.

***Angela***

Bardzo trudno rozmawiało mi się z Dawidem. Jednak nie mogłam inaczej postąpić. Gdy przyszła mama Dawida sparaliżowało mnie. Nie widziałam co mam zrobić, jak się zachować. Tak jak myślałam rozmowa Dawida i jego matki nie będzie łatwa. Po Tym jak Dawid wyszedł z salonu jego matka zaczęła mówić, że namieszałam w głowie jej syna, że pasuje ich relacje, itp. Kasia stanęła w mojej obronie. Pani Ilona nie była zadowolona i opuściła mieszkanie.
- Przepraszam cię Dawid. Ja nie chciałam, abyś pokłócił się z mamą. - oznajmiłam gdy środkowy wrócił do salonu
- Daj spokój. Cieszę się, że w końcu poznałem prawdę. Umówiłem się z nim na spotkanie.- odparł
- Naprawdę?- nie mogłam uwierzyć, że tak łatwo przyszła mu rozmowa z ojcem
- Tak, ale chciałbym abyś towarzyszyła nam- poprosił
- Nie ma sprawy. Kiedy?- zapytałam
- w czasie tego rocznego pucharu Polski. Turniej kobiet, i mężczyzn jest w Gdańsku więc stwierdziłem, że może to być dobra okazja do spotkania- oznajmił
- Nawet bardzo dobra. Dobra, na mnie już pora- oznajmiłam wstając z sofy
- A gdzie się Bartek zatrzymał? Podwieziemy cię, i tak zaraz jedziemy do moich rodziców- zaproponowała Kasia
- U Nowakowskiego- odpowiedziałam. Już po kilku minutach byliśmy w samochodzie siatkarza.
Będąc pod blokiem Piotrka pożegnałam się z przyjaciółmi i udałam w stronę klatki schodowej.
Drzwi do mieszkania środkowego otworzył mi Bartek. W ramach powitania złożyłam na jego aksamitnych ciepłych wargach namiętny pocałunek. Przyjmujący oddał mi buziaka, ale Nowakowski musiał się w końcu pojawić.....
- Angela, moja najlepsza przyjaciółka mnie w końcu odwiedziła- oznajmił przytulając mnie.
- Też tęskniłam, ale puść mnie już. Ja chcę jeszcze żyć- zaśmiałam się.
- Chodź już na obiad. Specjalnie dla ciebie ugotowaliśmy- rzekł Piter i poszedł do kuchni.
Z pełnymi Talerzami przeszliśmy do salonu. Oczywiście musiałam Bartkowi zdać szczegółową relację z rozmowy. Piotrka musiałam wtajemniczyć w całą sytuację.
- Wow! Nie spodziewałem się. - środkowy nie wiedział nawet co ma powiedzieć.
Około 17 opuściliśmy mieszkanie Resoviaka. Udaliśmy się w podróż do Bełchatowa.
Do Bełchatowa dotarliśmy po 4 godzinach jazdy. Warunki na drodze były bardzo dobre.
Około 21.10 weszliśmy do mieszkania środkowego. Wzięliśmy wspólny prysznic i od razu udaliśmy się do sypialni. Bartek o 9 ma trening więc musiał wypocząć po podróży. Porozmawialiśmy około 30 minut i przytuleni do siebie zasnęliśmy.

8 stycznia 2016. Dzień rozprawy.

Wczoraj po południowym treningu Skrzatów razem z Bartkiem i Andrzejem przyjechaliśmy do Wrocławia.
Tego dnia obudziłam się o 8. Cała się trzęsłam. Cholernie się boje dzisiejszej rozprawy. Żeby chodź na chwilę oderwać swoje myśli udałam się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Miałam straszną ochotę na coś słodkiego więc postanowiłam zrobić naleśniki. Gdy przygotowałam ciasto zabrałam się za zrobienie kakaa. Z nerwów upuściłam jeden z kubków, który roztrzaskał się o kafelkową podłogę. Zaczęłam zbierać odłamki ceramiki. Nagle usłyszałam głosy siatkarzy.
- Co się stało?- zapytali razem
- Przez przypadek wypadł mi z rąk kubek. Przepraszam, że was obudziłam.- odparłam
- Angela co się dzieje?- zapytał mój "braciszek" Andrzej
- Boję się, tej rozprawy.- odparłam i poczułam jak po moim policzku spływa łza. Bartek podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Zniósł do salonu i posadził na kanapie. Zaraz pojawił się Wroniasty. Usiedli tak, że siedziałam pomiędzy nimi. Obaj przytulili mnie mocno.
- Będzie dobrze. Jesteśmy z tobą- rzekł Bartek, składając na moim czole całusa.
- Ja wiem, że jesteście przy mnie. Ale ja się boje chyba najbardziej spotkania z Kubą- odparłam i znów zaczęłam płakać.
- Bartek zostań z Angela a ja pójdę skończyć śniadanie- odparł Andrzej.
- Dzięki za pomoc- odpowiedziałam. Andrzej tylko uśmiechnął się do nas i poszedł do kuchni. Bartek gładził mnie po głowie mówiąc, że wszystko będzie dobrze, że jest przy mnie, że mam wsparcie od przyjaciół. Byłam mu bardzo wdzięczna. Wtuliłam się w tors Bartka.
Po upływie kilku minut Andrzej przyszedł z naleśnikami, Bartek przyniósł kakao i mogliśmy zacząć jeść. Chłopaki robili wszystko co mogli aby mnie rozśmieszyć. Po skończonym posiłku udałam się do pokoju przygotować do wyjścia. Wybrałam z szafy eleganckie ubrania i poszłam do łazienki. Założyłam przygotowany strój
 


















Wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa poszłam do salonu. Następnie siatkarze poszli się przebrać.
Kilka chwil po 9:30 opuściliśmy mieszkanie. Im bliżej sądu byliśmy tym bardziej się bałam.
Przed salą rozpraw czekał już mój prawnik i braciszek(kuzyn) Łukasz. Zapoznałam go z Andrzejem. Przed 10 podszedł do nas prokurator i mogliśmy wejść na salę. Byli tam już Kuba i Czarek. Starałam się nie patrzeć w ich stronę.
Po dwugodzinnej rozprawie mogliśmy rozejść się do domu.Kuba przyznał się, że to on namówił na to wszystko Czarka. Dostał 5 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz zbliżania się do mnie i moich bliskich. Czarek otrzymał karę 3 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat.
Po rozprawie razem z Bartkiem, Andrzejem i Łukaszem udaliśmy się na obiad, po którym mój kuzyn pojechał do Koszalina. To się nazywa brat. Przyjechał specjalnie z zachodniopomorskiego aby być moim adwokatem na rozprawie.
Siatkarze odwieźli mnie  pod blok, gdzie pożegnałam się z nimi.
Gdy weszłam do pustego mieszkania było mi smutno. Nie czekając długo zabrałam się za pracę nad moim programem. Opisałam każdy etap tworzenia jednego odcinka. Po dwóch godzinach wszystko było gotowe. Musiałam wysłać to teraz do Jerzego. Po zakończeniu pracy zadzwoniłam do Asi, która odebrała po kilku sygnałach.
- Hej Asia. Co u ciebie?- zapytałam na wstępie.
- Hej Angela. U mnie po staremu, lepiej ty mów co u ciebie. Jak się czujesz?- zapytała na powitanie
- A u mnie bardzo dobrze. Ja to dzwonię żeby zapytać, czy macie dziś trening?
- A mamy, o 18. A co już do nas wracasz?- spytała radośnie
- Mam taki zamiar. To widzimy się na hali. Do zobaczenia- pożegnałam się
-Do zobaczenia- odpowiedziała, a ja się rozłączyłam. Poszłam spakować swoją torbę treningową. Jak zauważyłam moje buty treningowe zaczęły się rozwalać. Zmuszona byłam wziąć te meczowe.
- Muszę zrobić dziś zakupy- pomyślałam.
Wchodząc do hali Orbita, po tak długiej przerwie czułam się tak jak za pierwszym razem. Od razu swoje kroki skierowałam do szatni. Żadnej z dziewczyn jeszcze nie było. Pomyślałam, że to dobrze, bo pójdę na boisko i poodbijam sobie trochę.
Gdy wyszłam na boisko w stroju treningowym czułam się fantastycznie. Najpierw chwilę porozgrzewałam się, a następnie zaczęłam odbijać.
Po dłuższej chwili przeszłam do zagrywki. Po kilku zagrywkach usłyszałam oklaski. Gdy Odwróciłam głowę ujrzałam dziewczyny i sztab trenerski. Wszyscy przywitali mnie promiennie. Pytali czy jestem już gotowa do gry. Gdy skończyłam odpowiadać dziewczyny były już po rozgrzewce i mogłyśmy zacząć trening. Trener miał kilka uwag do mojej gry, ale rozumiał, że wracam po przerwie.
Jak się dowiedziałam w sobotę gramy mecz o prawo udziału w turnieju finałowym pucharu Polski. Jutro po wieczornym treningu mamy pierwsze wideo. Z uśmiechem pożegnałam się z dziewczynami i szczęśliwa wróciłam do domu. Przygotowałam sobie kanapki na kolację i z laptopem na kolanach usiadłam w salonie. Zaczęłam przeglądać internetowy sklep siatkarza. Wybrałam sobie 2 pary nowych butów do odbioru w sklepie. Jak dobrze pójdzie to już jutro będę je miała.
 























Miałam już wyłączać laptopa gdy na Skype zadzwonił Bartek.
- Witaj Księżniczko- przywitał mnie
- Witaj Księciu- zapomniałam się
- Jak minęło ci popołudnie beze mnie?- zapytał
- A całkiem dobrze- oznajmiłam
- A jakieś szczegóły?
- Przygotowałam plan mojego programu, byłam na treningu, kupiłam nowe buty i strasznie tęsknię za tobą- odparłam
- I jak się grało?
- Dobrze, chociaż popełniłam kilka, kilkanaście błędów, ale było fajnie. Teraz powiedz ty co robiłeś dziś- poprosiłam. Rozmawiałam z przyjmującym ponad godzinę. Gdyby nie to, że rano mam wykład, a Bartek trening pewnie rozmawialibyśmy dłużej.
Po skończonej rozmowie poszłam się wykąpać. Po długiej kąpieli poszłam do sypialni. Wtuliłam twarz, w poduszkę, na której ostatniej nocy spał mój chłopak. W całej sypialni było czuć perfumy siatkarza. Po kilku minutach rozmyślania udało mi się zasnąć.


================================

Hej :) to już 42 rozdział. Końca nie widzę.
Jeśli się podoba zostawcie koma, który mnie zmotywuje do dalszego pisania :)
Nie zanudzam dłużej. Pozdrawiam i zapraszam na moje drugie opowiadanie.
Do następnego :******

Ps. Założyłam nowego bloga  Dzień, który zmienia całe życie. Zapraszam na opisy bohaterow.

piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział XLI

***Angela***
Następnego dnia około 10 w mojej sali pojawił się Bartek. Chwilę po nim pojawił się lekarz i zabrał mnie na badania. Gdy okazało się, że wszytko jest dobrze poinformował mnie, że przed 12 przyjdzie pielęgniarka z moim wypisem. Podziękowałam mu za opiekę. W zamian dostałam receptę i informacje jak dawkować przepisane witaminy. Wróciłam do sali w której czekał Siatkarz. Przyniósł mi torbę z czystymi ubraniami. Wzięłam ją od niego i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i przebrałam, po czym wróciłam do Bartka.
Kilka minut po 12 opuszczaliśmy szpital. Bartek zaproponował wyjście do restauracji na obiad. Zgodziłam się.
W restauracji kilka osób poprosiło o zdjęcie i autograf. Obiad jedliśmy planując nasz wyjazd do Rzeszowa.
Po obiedzie poszliśmy na spacer po Bełchatowie.
- Kochanie pojedziesz ze mną na trening?- zapytał Bartek gdy szliśmy w stronę samochodu
- Jasne, jeśli nie będę przeszkadzać
- Ty nigdy nie przeszkadzasz.- wspólnie udaliśmy się na halę Energii. Gdy byliśmy w środku Bartek udał się do szatni, a ja na trybuny.
Z zaciekawieniem oglądałam trening siatkarzy. Moje skupienie przerwał mój telefon. Numer mi nie znany. Niepewnie odebrałam połączenie.
- Halo?- spytałam na wstępie
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Angelika Dryją?- zapytał męski głos.
- Tak to ja. A kto mówi?- zapytałam
- Jerzy Mielewski z Polsatu Sport. W imieniu pana Drzyzgi chciałbym zaprosić panią na spotkanie, jutro o 11 w celu omówienia naszej współpracy- oznajmił.
- Oczywiście, przyjadę.
- To bardzo się cieszę. Nie zabieram już pani czasu. Do zobaczenia- pożegnał mnie mężczyzna
- Do zobaczenia- odpowiedziałam i rozłączyłam się. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Powróciłam do oglądania treningu.
Po 3 godzinach wysiłku Falasca pozwolił chłopakom rozejść się do domu.
- Poczekaj na mnie przy wyjściu- krzyknął Bartek. Na zgodę pokiwałam głową i udałam się w odpowiednie miejsce. Siedziałam na plastikowym krzesełku i wpatrywałam się w korytarz prowadzący do szatni. Po 20 minutach na owym korytarzu pojawił się Kurek. Miał potargane włosy, co dodawało mu urody. Z pod rozpiętej kurtki wystawała idealnie dopasowana bluza, która ukazywała idealnie wyrzeźbione ciało przyjmującego. Na jego widok przegryzłam wargę. Nie uszło to uwadze chłopaka, który uśmiechnął się triumfalnie. Obok Bartka szedł roześmiany Kłos, który widząc nasze spojrzenia powiedział coś do zawodnika z numerem 7. Popatrzyłam na nich zaciekawionym wzrokiem, w odpowiedzi pomachali do mnie i już po chwili obaj stali przede mną. Bartka przywitałam całusem w policzek, a Karola przytuliłam po przyjacielsku.
- Kto do ciebie dzwonił, że uśmiech nie schodzi ci z twarzy?- spytał ciekawski Bartek
- A co zazdrosny?- odpowiedziałam mu pytaniem.
- Może trochę
- To dobrze. Odpowiem na twoje pytanie jak ty odpowiesz na moje- oznajmiłam.
- Zależy jakie- oznajmił cwaniacko
- Pożyczysz mi jutro samochód?- spytałam słodkim głosem
- Hmm jak ładnie poprosisz- po raz kolejny dnia dzisiejszego uśmiechnął się triumfalnie. Nic nie mówiąc zatopiłam się w ustach siatkarza, który odwzajemnił mój pocałunek. Całej rozmowie przyglądał się Karol.
- I jak? Zastanowiłeś się?
- Mhm. Pożyczę ci samochód. Ale muszę wiedzieć dokąd będziesz jechać.
- Do stolicy. Muszę jechać do studia Polsatu Sport
- To pewnie ktoś od nich dzwonił, że się tak cieszysz
- Tak. Jutro chcą omówić warunki współpracy- oznajmiłam z radością w głosie
- Gratulacje przyjaciółko. Zmykam do mojej Olci. Na razie- pożegnał nas środkowy.
- W takim razie musimy to uczcić. Kino i kolacja we dwoje?- spytał pewnym głosem.
- Jestem za ale najpierw musimy iść na zakupy.- oznajmiłam. Pojechaliśmy do galerii Olimp. Chciałam kupić jakieś ubrania na jutro.
Po godzinie znalazłam odpowiednie ubrania. Trzymając się za ręce poszliśmy w stronę kina. Wspólnie zdecydowaliśmy się na komedię " O dwóch takich co poszli w miasto". Z popcornem w rękach weszliśmy do sali.
Seans skończył się około 19:00. Tak jak ustaliliśmy poszliśmy na kolację. Każde z nas zamówiło co innego do jedzenia. Gdy kelner przyjął nasze zamówienie pogrążyliśmy się w rozmowie. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wrócił z naszym jedzeniem. Nasza rozmowa toczyła się dalej.
- O której musisz być w Warszawie?- spytał w pewnym momencie Kurek
- O 11, ale wolę być trochę wcześniej
- Rozumiem, odwieziesz mnie rano na trening?
- Pewnie.
- Tylko pamiętaj, że masz jechać ostrożnie do tej Warszawy i zadzwonić jak już będziesz na miejscu
- Bartek ja to wiem ale wiem też że jutro znów będziesz mi przypominał- zaśmiałam się pod nosem
- Owszem przypomnę ci, ale tylko dlatego, że się boję
- O mnie czy samochód?- spytałam zaciekawiona
- Jasne, że o ciebie głuptasie. Zawsze mogę kupić drugi taki samochód. A drugiej kobiety takiej jak ty już nigdy nie znajdę- oznajmił całując mnie w dłoń
- Bo wiesz...ja jestem jedna w swoim rodzaju- wyszeptałam uwodzicielsko
- wiem i to bardzo dobrze. - szybko dokończyliśmy kolację i poszliśmy na spacer do bełchatowskiego parku, który pokryty był puszystym śniegiem.
- Ślicznie tu jest- oznajmiłam
- Ale ty jesteś śliczniejsza- powiedział namiętnie mnie całując w blasku księżyca. Podczas naszego pocałunku zaczął padać śnieg.- Kocham Cię- rzekł Bartek tuląc mnie do siebie
- Ja ciebie też- staliśmy tak chwilkę gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk robionego zdjęcia. Gdy spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegł hałas ujrzeliśmy Karola i Okę.
- Jak wy ślicznie razem wyglądacie. Nie mogłam się powstrzymać żeby nie zrobić wam zdjęcia- powiedziała radośnie przyjaciółka i pokazała zrobione zdjęcie. Fakt, bardzo ładnie na nim wyszliśmy. Ola uchwyciła moment, w którym Bartek ucałował mnie w czoło.
- Ale fotograf też był dobry- oznajmił Bartek
- Jak byście kiedyś potrzebowali ładnego zdjęcia to dajcie znać- oznajmiła skromna dziewczyna.
- Tak w ogóle co wy tu robicie?- spytał Karol
- Spacerujemy i cieszymy się sobą. Was o to nie pytam, bo odpowiedź jest pewnie taka sama- odpowiedziałam ze śmiechem
- Racja. To może pospacerujemy wspólnie- zaproponowała Ola.
- Czemu nie. Właśnie Angela jak nastawienie przed jutrzejszym spotkaniem?- spytał Karol
- Bardzo dobrze
- Nie boisz się?- tym razem zapytał mój chłopak
- Moglibyście mnie wtajemniczyć w tą sprawę?- spytała Ola.
- Racja ty jeszcze nie wiesz. Dzwonili dziś do mnie z Polsatu Sport. Jutro o 11 mam spotkanie z nimi żeby omówić współpracę- wyjaśniłam
- To świetna wiadomość. Trzeba to jakoś uczcić- oznajmiła wesoła Ola
- Ale to jutro, jak już wszystko będzie pewne. A po za tym jutro nie mogę mieć kaca- zaśmiałam się
- Czyli jutro u nas o 20- rzekł Karol
- Zobaczymy o której wrócę z Warszawy- odpowiedziałam
- To ja się chętnie z tobą zabiorę. możemy pojechać moim autem- oznajmiła Dudzicka.
- Podoba mi się ten pomysł. Chociaż nie będę się aż tak mocno bać o ciebie- rzekł przyjmujący przytulając mnie
- To widzimy się jutro o 8:15 przed Energią.- z entuzjazmem powiedziała Olka
- To do zobaczenia- pożegnaliśmy przyjaciół i poszliśmy pod restaurację, przy której został samochód siatkarza.- Wracamy do domu?- spytał Bartek
- Tak. Dziękuję ci za wspaniały wieczór
- Nie masz za co. Dla mnie to sama przyjemność spędzić z tobą trochę czasu- resztę drogi do domu musiałam słuchać rad Bartka jak jutro mamy z Ola jechać. Co zadanie powtarzał, że mamy jechać ostrożnie, że mam zadzwonić jak będziemy w Warszawie i jak już będę po rozmowie. Słodkie to jest, ale i męczące. Nie pamiętam żeby Kuba albo Radek się tak o mnie troszczyli. Podoba mi się to jak opiekuńczy jest Kurek, chociaż bywa to uciążliwe. Ale to przecież dowód prawdziwej miłości. Prawda?
 W domu byliśmy po 40 minutach. Od razu udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po kąpieli poszłam do sypialni, gdzie czekałam na chłopaka, który poszedł do łazienki.
 Leżałam odwrócona w stronę okna gdy łóżko ugięło się, a siatkarz przytulił się do moich pleców. Poczułam jak złożył na moim barku subtelny pocałunek. Trwał on dłuższą chwilę. Spodziewam się, że jutro ujrzę na nim "malinkę".
- Słodkich snów Księżniczko
- Tobie również Księciu.- po tych słowach zamknęłam oczy i udałam się do krainy snów.

******************

Budzik obudził mnie o 6. Żeby nie obudzić siatkarza szybko wyłączam dzwoniące ustrojstwo. Niechętnie wstałam z ciepłego łóżka i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej zakupiona wczoraj odzież i przeszłam do łazienki. Odświeżyłam się i założyłam ubrania.


 















Włosy wyprostowałam. Ciekawostka! Bartek zainwestował w takie urządzenia jak prostownica, lokówka i suszarka do włosów. Stwierdził, że nie będę tego cały czas wozić ze sobą. Tak wiec, gdy moje włosy były już gotowe zrobiłam lekki makijaż.
Po opuszczeniu łazienki swoje kroki skierowałam w stronę kuchni. Na śniadanie przygotowałam tosty. Do tego zaparzyłam kawę. Gotowy posiłek postawiłam na stole i udałam się do sypialni aby obudzić Moją drugą połówkę. Nie mogłam go obudzić więc wykorzystałam sposób sprawdzony na Nowakowskim.
- Kochanie za 10 minut zaczyna się twój trening- powiedziałam na ucho do siatkarza. Ten natychmiast wyskoczył z pod kordły. W pośpiechu założył klubowy dres i wybiegł z sypialni, a następnie z mieszkania. Nawet nie założył kurtki, nie wspominając o butach. Ze śmiechem poszłam do kuchni i zaczęłam jeść śniadanie. Właśnie upiłam łyk kawy gdy do domu wrócił Kurek.
- Trening zaczyna się za godzinę- oznajmił
- Wiem, ale jakoś musiałam cię obudzić- odpowiedziałam. Przyjmujący zajął miejsce na przeciwko mnie i zaczął jeść przygotowane tosty.
- Policzymy się jak wrócisz ze stolicy- oznajmił w pewnym momencie Kurek
- Już się boję- odpowiedziałam przegryzając dolną wargę.
- Nie rób tak więcej przy mnie. Strasznie to na mnie działa- oznajmił jedząc kanapkę
- Ale, że to na ciebie działa?- spytałam powtarzając wcześniejszą czynność
- Właśnie to- odpowiedział pełen powagi.
- Teraz wiem co muszę robić, jak będę cię o coś prosić- powiedziałam słodkim głosem.
Tuż przed 8 wyszliśmy z domu Bartka. Samochodem siatkarza pojechaliśmy pod halę. Na miejscu czekała na nas Ola z Karolem. Przywitaliśmy przyjaciół.
- Powiedzenia przyjaciółko- rzekł Karol kopiąc mnie na szczęście. Jego czynność powtórzył Bartek i kilku siatkarzy, którzy właśnie szli na halę. Skąd wiedzieli? Odpowiedź brzmi KAROL. Musiał pochwalić się, że jego przyjaciółka będzie pracować w telewizji. Razem z Kłosem chwalił się Bartek.
- Powodzenia słonko. Zadzwoń do mnie jak będziecie w Warszawie i jak już będziesz po rozmowie- poprosił mój chłopak, po czym złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku
- Dobrze kochanie moje. Powodzenia na treningu- Pożegnałam ukochanego i wsiadłam do samochodu Dudzickiej.
Droga do Warszawy minęła nam spokojnie. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy. W samochodzie było wesoło. Nie ma co. Z panną Ola D. nie można się nudzić.
Sporo czasu straciłyśmy stojąc w korkach. Uroki stolicy...
W siedzibie telewizji byłam 15 minut przed czasem. Ola jako przyjaciółka powtórzyła czynności siatkarzy z przed hali i kopnęła mnie na szczęście.
Wchodząc do dużego budynku cała się trzęsłam. Nie docierało do mnie gdzie jestem i co tu robię. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu byłam zwykłym technikiem weterynarii. A teraz mam szansę na staż w najlepszej telewizji sportowej. To jest jak sen, który się spełnił. Marzyłam o tym żeby zostać dziennikarką sportową, żeby poznać siatkarzy, żeby być blisko swojej pasji. A teraz? Moje wszystkie marzenia się spełniają. Mam wspaniałego chłopaka, gram w siatkówkę, studiuje wymarzony kierunek i od dziś mogę mieć staż w Polsacie Sport. Czy może być coś lepszego?
Z głową pełna myśli dotarłam pod salę wskazaną przez panią z sekretariatu. Będąc pod drzwiami cała się trzęsłam. Nogi miałam jak z waty.
Po chwili czekania przyszedł do mnie pan Drzyzga. Wraz z nim udałam się do środka sali. Było tam sporo osób.
- Witam wszystkich serdecznie. Chciałbym przedstawić wam Angelikę Dryję. Jest studentką dziennikarstwa sportowego, a przy okazji gra w Impelu Wrocław jako środkowa. Chciałbym, aby miała u nas staż. Miałem okazję czytać jej wywiady są naprawdę dobre.- przedstawił mnie pan Wojciech
- Dobra Wojtek niech dziewczyna sama się przedstawi. Opowiedz nam o sobie. Możesz pominąć to co już słyszeliśmy- powiedział pewien mężczyzna, znaczy się pan Ireneusz Mazur.
- Oczywiście. Jestem absolwentką technikum weterynaryjnego, od kilku lat interesuje się sportem. Moim marzeniem było zostanie dziennikarką sportową, dlatego zdecydowałam się na te studia- oznajmiłam
- A dlaczego taka akurat szkoła średnia? Dlaczego nie liceum ogólnokształcące o profilu humanistycznym?- zapytał kolejny dziennikarz. Tym razem był to Jerzy Mielewski
- W razie gdybym nie dostała się na wymarzone studia chciałam mieć jakiś plan awaryjny na swoją przyszłość- odparłam zdecydowanie
- Odpowiedzialnie z twojej strony. Zaprezentuj nam swoje dotychczasowe wywiady- poprosił pan Drzyzga, który podał mi pewną teczkę. Było tam moje CV i kopie moich wywiadów. Stanęłam przy mównicy i rozpoczęłam czytanie.
Po 30 minutach skończyłam czytać.
- To jest świetne- oznajmił Marcin Lepa
- Masz talent do tego. Zadamy ci jeszcze kilka pytań- odparł pan Jerzy. Pokiwałam twierdząco głowa. Usłyszałam kilka pytań na które odpowiedziałam bez problemu. Na kkoniec dostałam pewne zadanie.
- A więc, wyobraź sobie pracujesz w telewizji, szef chce abyś wymyśliła jakiś program o siatkówce. Jaki masz pomysł?- spytał Mazur
- Hmm... Muszę się chwilkę zastanowić- oznajmiłam. W sali zapadła cisza, ale szybko coś wymyśliłam- Już wiem. Można by stworzyć program, w którym kibice zadawali by pytania siatkarzom, siatkarkom. Pytania dotyczące siatkówki, życia sportowca, ale bez szczegółów osobistych.
- A jakbyś się za to zabrała?
- Myślę, że najpierw przez internet. Zobaczyć czy to się spodoba, a później pomyślałabym nad wprowadzeniem wersji telewizyjnej.
- A jakieś szczegóły?
- Na początek na Facebooku można by zapytać jakiego siatkarz, siatkarkę chcieliby kibice o coś zapytać. Potem trzeba by wybrać tą osobę najczęściej typowaną. W następnej kolejności należałoby wybrać zestaw kilku pytań, które były by zadane wybranemu sportowcowi. Po tym trzeba by spotkać się z tą osobą i zadać te pytania i nagrać je. Na samym końcu wstawić je na stronę i okazałoby się czy to był dobry pomysł- odparłam zdecydowanie
- Podoba mi się ten pomysł. Daj nam chwilę musimy się naradzić co z tym zrobić. Poczekaj na korytarzu.- odparł pan Mazur. Posłusznie opuściłam salę.
Na korytarzu nie mogłam ustać w miejscu. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Udałam się do sali
- Więc tak. Dajemy ci czas do końca semestru na studiach jeżeli się sprawdzisz podpiszemy umowę na pół etatu. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Możesz już od przyszłego tygodnia zacząć pracować nad swoim projektem.- oznajmił pan Mielewski
- Dziękuję, za tą szansę. Postaram się nie zawieść panów.
- Potrzebujemy osób pełnych pomysłów. Masz jakieś pytania?- tym razem odezwał się p. Lepa
- Pytań nie mam, ale jest coś o czym powinni panowie wiedzieć.- wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni- Jeden z moich profesorów poinformował mnie, że jest duża szansa na to iż dostanę się na zagraniczną wymianę studencką
- O proszę. To będziesz miała okazję rozwinąć swoje talenty.- powiedział Drzyzga
- Jeżeli się sprawdzisz to wiedz, że miejsce dla ciebie zawsze się znajdzie- poinformował mnie Mielewski
- Dziękuję
- Poczekaj chwilkę, zaraz przyniosę umowę- rzekł Drzyzga. Rozmawiając z pozostałymi dziennikarzami czekałam na jego powrót.
Bez czytania podpisałam umowę. Byłam szczęśliwa, że moje marzenie się spełni.
- Powodzenia. Przyśle ci później spis meczy na które pojedziesz w tym miesiącu- oznajmił Jerzy. Tak już jestem z nimi na ty. Tyle wygrać.
- Oczywiście.
- W takim razie witam na pokładzie. Pod koniec miesiąca będziemy mieli spotkanie wtedy przedstawimy cię reszcie pracowników.- odparł Wojciech
-Dziękuję. Dowodzenia- Pożegnałam ich  uśmiechem na ustach szłam przez korytarz. Zadzwoniłam do Oli, ale nie odbierała. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Znam trochę Warszawę. Byłam tu kilkanaście razy. Udałam się więc do parku będącego kilka ulic dalej. Zawsze tam chodziłam z moją kuzynka Gosia.
Chodząc po ośnieżonym parku zauważyłam dwie znajome postacie. Podeszłam bliżej. Wtedy rozpoznałam moją kuzynkę i jej męża.
- No cześć wam- oznajmiłam
- Angela? Ty tutaj? - powitała mnie zdziwiona Gosia
- Jak widać. Byłam załatwić pewną sprawę i nie mogę się teraz do przyjaciółki dodzwonić- odparłam. Przywitałam się z nimi i ich dziećmi. Zaproponowali mi żebym pojechała z nimi do nich do domu. Zgodziłam się.
Będąc już na Białołęce zadzwoniłam do Oli. Jak się okazało również jest na tej dzielnicy. Umówiłyśmy się, że przyjedzie po mnie za godzinę. Powróciłam do rozmowy z kuzynka i szwagrem.
Gdy dopiłam kawę zadzwonił mój telefon. Była to Ola. Pożegnałam się z rodziną i opuściłam dom. Jak się dowiedziałam mój siostrzeniec zaczął trenować siatkówkę. Moja krew. Sama zaraziłam go pasją do siatkówki. Z jego wzrostem ma duże szanse, aby zrobić karierę. W wieku 11 lat już ma 175cm wzrostu. Będą z niego ludzie. Dla wyjaśnienia moja kuzynka jest już grubo po trzydziestce. Już niewiele jej brakuje do czterdziestki tak na marginesie mówiąc. Ale wrócimy do Oli.
Wsiadłam do samochodu dziewczyny i zaczęłyśmy wracać do Bełchatowa. Musiałam z każdym najdrobniejszym szczegółem opowiedzieć o spotkaniu. Mówiąc o tym wszystkim przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Kurka. Przeprosiłam na chwilkę przyjaciółkę i wybrałam numer ukochanego. Jednak ten nie odbierał. Pomyślałam, że jest na treningu.
Droga do Bełchatowa minęła bardzo szybko. Nim się obejrzałam byłyśmy już pod blokiem Bartka. Pożegnałam się z przyjaciółką. Karol odwołał naszą dzisiejszą imprezę. Dowiedziałyśmy się o tym jak do nas zadzwonił. Podobno coś sobie zrobił na treningu. Sierota.
Gdy weszłam do mieszkania przyjmującego od razu poczułam smakowite zapachy dochodzące z kuchni. Udałam się do owego pomieszczenia. Zastałam tam pięknie nakryty stół i Bartka, który coś gotował.
- Dla kogo szykujesz taką pyszną kolację?- spytałam stojąc za siatkarzem, który podskoczył ze strachu- Jestem tak straszna?- spytałam zasmucona
- Dla ciebie kochanie. Jasne, że nie. Po prostu nie spodziewałem się- oznajmił i namiętnie mnie pocałował.
Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację przygotowaną przez mojego chłopaka. Bartek nalał nam po kieliszku wina i delektowaliśmy się wspólną chwilą. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym szczególnym. Zdziwiło mnie, że Bartek jeszcze nie zapytał o moją rozmowę. Czekałam na moment w którym o to zapyta. W pewnym momencie Kurek wstał od stołu i podszedł do swojego barku z rozmaitymi trunkami. Wyjął z niego butelkę szampana i wrócił do stołu.
- Mogę otwierać?- zapytał
- Możesz, mam tą pracę- oznajmiłam radośnie
- Wiedziałem, że ci się uda. Bardzo się cieszę kochanie. Liczę, że to dopiero początek twojej kariery- odparł Bartosz otwierając butelkę.
Zajadając się kolacją przygotowaną przez przyjmującego wypiliśmy cała butelkę szampana.
Ta noc dopiero się zaczęła....

==========================================
Tadammm... oddaję już 41 rozdział do waszej oceny!!!!! Mam nadzieję, że się podoba i chętnie podzielicie się swoimi opiniami :)))
Nasi siatkarze są już w półfinale kwalfikacj olimpijskich, a przed  nimi jeszcze 3 mecze. Jeden z nich juz dziś. Tak więć o 20 zasiadamy przed tv i kibicujemy za awans z pierwszego miejsca w tabeli!! Jak oceniacie organizację turnieju, ilość kibiców? A przede wszystkim jakie emocje wam towarzyszom słuchając Mazurka Dombrowskiego acapella za granicami naszego kraju?
Ps. Już w niedzielę pojawi się nowy rozdział mojego drugiego opowiadania.

Pozdrawiam was serdecznie i do następnego :*******

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział XL

Rozdział z dedykacją dla Black i siatkarka111 :-) :*

***Angela***
Ocknęłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Podłączona byłam do kroplówki. Wtedy przypomniałam sobie co się stało. Chwilę mojego spokoju przerwał lekarz wchodzący do sali. Tuż za nim wszedł Bartek. Na jego twarzy malowało się zmartwienie.
- Mam dla państwa zła wiadomość- oznajmił lekarz. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że umrę. Na twarzy Bartka widać było strach, niepewność.- Ale za nim to powiem mam takie pytanie. Czy pani ostatnio była aktywna fizycznie?- spytał
- Tak, jestem siatkarka i wracam po kontuzji. Przed sylwestrem trenowałam trochę- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie będę już w takim trzymał państwa w niepewności. W wyniku dużego wysiłku fizycznego i wypitego przez panią alkoholu poroniła pani- nie docierało do mnie to co przed chwilą powiedział lekarz. Bartek był zmieszany, nie wiedział co ma zrobić. Dopiero po chwili przyswoiłam do wiadomości informacje wypowiedziane przez doktora.
- Ale jak to możliwe? Ja nie byłam w ciąży- oznajmiłam
- Owszem była pani- odpowiedział ze stoickim spokojem.
- Ale to nie możliwe żebym nic nie zauważyła. Jest pan wstanie powiedzieć mi, który to był tydzień?- zapytałam
- To był 5 tydzień- powiadomił mnie
- Bartek masz może telefon?- spytałam na co przytaknął- Włącz mi kalendarz- spełnił moją prośbę. Dokładnie policzyłam dni.- Dobrze, że poroniłam- oznajmiłam po dokładnym przeliczeniu dni
- Dlaczego?- spytał Bartek wraz z lekarzem
- Bo to... Dziecko.. było wynikiem.... Gwałtu- oznajmiłam i zaczęłam płakać. Wróciły do mnie te wszystkie bolesne wspomnienia.
- Ja muszę już iść. Widzimy się rano na obchodzie. Dobranoc- pożegnał nas doktor. Bartek usiadł na stołku obok łóżka.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Nie masz się czego bać. Kocham Cię- oznajmił całując mnie w dłoń.
- Wiem. Zepsułam wam sylwestra- jak na moje zawołanie zadzwonił telefon Bartka.
- To Mariusz. Włączę na głośnik- oznajmił. Już po chwili rozmawialiśmy z atakującym.
- I co z Angela?- zapytał
- Sam możesz mnie o to zapytać- zaśmiałam się
- Co ci się stało?- usłyszałam głos Oli.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Wracajcie się bawić. Nie chcę wam psuć sylwestra- oznajmiłam
- Sylwester już się skończył. Wszyscy przejęli się tym co się stało i już po imprezie. Możesz być pewna, że jutro przyjdzie do ciebie pielgrzymka.- zaśmiała się Ola.- Odpoczywaj. Jutro do ciebie wpadnę. Trzymaj się kochana. Dobranoc- pożegnała nas przyjaciółka.
- Śpij Kochanie. Musisz odpocząć. O nic się nie martw ja jestem przy Tobie.- oznajmił siatkarz całując mnie w czoło.
- Nie wiem czy zasnę. Ty też powinieneś się zdrzemnąć. Jedź do domu. Ja sobie poradzę- powiedziałam wtulając się w poduszkę
- Wolę zostać przy Tobie. Śpij dobrze- po jego słowach zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Trochę czasu minęło zanim zasnęłam.

««««««»»»»»»»

Zaraz po przebudzeniu chciałam odwrócić się na bok. Jednak coś, a raczej ktoś leżał na moich nogach. Podniosłam głowę lekko do góry i spojrzałam w stronę nóg. Spał na nich Bartek.
- Bartuś Kochanie wstawaj. Plecy będą cię boleć- oznajmiłam i poruszyłam nogami. Siatkarz podniósł się z moich nóg. Rozejrzał się po sali.
- Czyli to nie był sen- oznajmił
- Ale co?
- No to, że wylądowałaś w szpitalu- odpowiedział na moje pytanie.- Nawet się jeszcze z tobą nie przywitałem- zaśmiał się- Cześć Kochanie. Jak się czujesz?- zapytał, a następnie pocałował mnie
- Hej, już całkiem dobrze. Mam nadzieję, że szybko wypuszczą mnie do domu- odpowiedziałam
- Wypuszcza jak będzie już wszytko dobrze- odpowiedział patrząc na mnie
- Jedź do domu. Musisz odpocząć- oznajmiłam głaskając go po głowie.
- Ale ja się wyspałem. Wolę posiedzieć tutaj, przy Tobie- rzekł całując moją dłoń
- Ale Bartuś, spałeś na jakimś stołku. Na pewno plecy cię bolą, a jutro masz trening. Jedź do domu, prześpij się, zjedz coś, wykąpiesz się i wrócisz tu. Jak na razie nigdzie się nie wybieram.- zaśmiałam się
- Jesteś pewna?- pokiwałam twierdząco głowa.- W takim razie wrócę tu w południe. Coś ci przywieźć?- zapytał
- Mój telefon- odpowiedziałam. Bartek na pożegnanie musnął moje usta. Gdy opuścił moją salę, odwróciłam się w stronę okna. Leżałam tak jakiś czas. Około 8 w sali pojawił się doktor. Porozmawiał ze mną chwilę i poszedł do następnych pacjentów. Zaraz po jego wyjściu przyszła pielęgniarka ze śniadaniem. Niechętnie zjadłam posiłek. Nie byłam głodna. Cały czas myślałam o tym co wydarzyło się w nocy. Zastanawiałam się jak to możliwe, że nie zauważyłam, tego że jestem w ciąży. Przecież gdybym wiedziała o tym nie piłabym alkoholu, nie poszłabym z Bartkiem na żaden z treningów. Dbałabym o to dziecko. Nie ważne, że było poczęte w czasie gwałtu. Ono przecież nie było niczemu winne. Na samą myśl o tym, że poroniłam, co się wydarzyło zaczęłam płakać. Gdy pielęgniarka przyszła zabrać naczynia poprosiłam ją, o przyjście mojego lekarza prowadzącego. Poczekałam na niego chwilkę.
- Panie doktorze mam dwie sprawy- oznajmiłam na początku- Po pierwsze chciałbym wiedzieć kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?
- Jeśli wyniki badań będą dobre to myślę, że nawet jutro bądź pojutrze
- A druga sprawa, a właściwie prośba- lekarz spojrzał na mnie zaskoczony- chciałbym porozmawiać z psychologiem- oznajmiłam
- Oczywiście. Rzadko się zdarza, że pacjent sam wychodzi z taką inicjatywą- oznajmił i wyszedł
Po kilku minutach do sali przyszła pani psycholog. Przedstawiła się.
- Powiedz, dlaczego chciałaś ze mną porozmawiać?- rozpoczęła rozmowę.
- No...bo....ja jakiś czas temu zostałam porwana, a tam byłam.. - nie byłam wstanie tego dokończyć
- Wiem co chcesz powiedzieć. Opowiedz dlaczego jesteś teraz w szpitalu- poprosiła. Niechętnie się zgodziłam. Powiedziałam jej wszystko. Wysłuchała mnie dokładnie i powiedziała kilka słów otuchy.
Po rozmowie z panią psycholog poczułam się lepiej. Przestałam myśleć o tym co miło miejsce ostatniej nocy. Moje powieki stały się ciężkie, i gdy już miałam udać się do krainy snów ktoś wparował do sali. Leniwie podniosłam się, aby zobaczyć kto to. W sali stanęli wszyscy siatkarze Skry (oprócz Bartka, który pojechał do domu). Na czele przybyłych gości stała Ola, a z nią Karol i Andrzej.
- Hej Angela, jak się czujesz?- spytała Ola siadając na łóżku
- Hej wam. Teraz już jest lepiej- odpowiedziałam
- A co ci tak właściwie się stało?- zapytał Karol. Nie wiedziałam jakim ma im powiedzieć. Zapadła niezręczna cisza
- Angela co ci dolega?- tym razem zapytał Andrzej
- Lekarz powiedział, że byłam w ciąży- oznajmiłam szeptem
- Jak to byłaś w ciąży?- zapytała Olka
- Poroniłam. Sama się dopiero dowiedziałam o tym. Gdybym nie grała na waszych treningach i nie piłabym wczoraj to nic by się nie stało- oznajmiłam. Zdziwiłam się sama swoim smutkiem. Nie mogę zrozumieć jak wiadomość o ciąży może zmienić człowieka. Nie ważne nawet to jak dziecko zostało poczęte.
- To dlatego Bartka tu nie ma. Chłopak pewnie się załamał- powiedział Winiar
- Nie mógł się złamać bo to nie było jego dziecko- odpowiedziałam prawie nie słyszalnym głosem.
- Jak to?- zdziwili się siatkarze
- Tak to. Ciąża była skutkiem mojego porwania- oznajmiłam. Ola przytuliła mnie, a ja zaczęłam płakać. Po raz kolejny powróciły do mnie te wszystkie wspomnienia. Nikt nie drążył już tego tematu. Każdy z siatkarzy robił wszytko co mógł aby mnie rozśmieszyć. Udawało im się to bardzo dobrze. Nasze wygłupy przerwał lekarz mówiąc, że jesteśmy za głośno. Wtedy część moich gości pożegnała się ze mną i wyszła. Reszta została u mnie do czasu gdy przyszedł Bartek. Przyniósł mi mój telefon i kwiaty. Znajomi pożegnali nas i zostaliśmy sami.
- Słońce jak się czujesz?- spytał z troską
- Dobrze. Nic mnie nie boli Skrzaty poprawiły mi humor, a obok mnie siedzi mój chłopak czego chcieć więcej?- odpowiedziałam z uśmiechem
- No racja, niczego. Jak jechałem do szpitala to dzwoniła twoja mama- oznajmił
- Mam nadzieję, że nic jej nie powiedziałeś?- zapytałam
- Nie mówiłem jej nic. Nie chciałem jej martwić, a jak już to powinna to usłyszeć od ciebie a nie ode mnie- odpowiedział, a mi ułożyło
- No to się nie dowiedzą. Nie chcę aby się o mnie martwili, mają swoje problemy
- Zrobisz jak uważasz. Jest ktoś kto bardzo za Tobą tęskni
- Kto taki?- zapytałam zaskoczona
- Kuba. Dzwonił dziś do mnie i chciał z tobą porozmawiać
- Miło z jego strony. A jak się on czuję po tej operacji?
- Już dobrze. Lekarz mu ostatnio powiedział że jak dobrze pójdzie to za miesiąc może wznowić treningi
- To dobrze. Podaj mi jego numer to zadzwonię- oznajmiłam. Polubiłam Kubę. To bardzo wesoły chłopak. Zadzwoniliśmy do młodszego z braci Kurek. Rozmawialiśmy z nim blisko godzinę, ale przerwał mój lekarz.
- Mam dla pani dobrą wiadomość- zaczął- Już jutro może pani wrócić do domu- oznajmił. Bardzo się tym ucieszyłam. Oprócz tego powiedział że mam na siebie uważać. Bartek oczywiście powiedział że będzie mnie pilnować.
- Doktorze, a mogę powrócić do treningów?- zapytałam gdy już skończył mówić
- Myślę, że już w przyszłym tygodniu może pani spokojnie trenować- oznajmił. To ucieszyło mnie jeszcze bardziej. Lekarz wyszedł, a ja pogrążyłam się w rozmowie z Bartkiem. Nieprawdopodobne jest to, że nigdy nie brakuje nam tematów do rozmowy. Zawsze znajdziemy coś o czym warto porozmawiać. Tym razem rozmawialiśmy o naszych rodzinach. Bartek opowiedział mi różne przygody jakie przytrafiły się my gdy był dzieckiem. Ja opowiadałam o tym jak spędzałam wakacje, jak doszło do tego, że zaczęłam interesować się siatkówką. Niby już jesteśmy trochę razem, ale przy każdej rozmowie poznajemy nowe szczegóły o sobie. Naturalność z jaką prowadzimy rozmowy jest wyjątkowa. Żadne z nas nie musi niczego udawać. Możemy być po prostu sobą. Bo przecież o to chodzi w każdym związku. Prawda?
Będąc z Kubą udawałam, że interesuje mnie koszykówka. Nasze rozmowy były sztuczne, zapadały niezręczne cisze, a atmosfera była nerwowa. Z moim wcześniejszym chłopakiem, Patrykiem było podobnie.
A z Bartkiem jest inaczej, lepiej. Nie umiem nawet opisać tego co jest między nami w czasie rozmowy. Jest po prostu idealnie. Nawet jak zapadnie cisza to nam nie przeszkadza. Cieszymy się każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie. Bardzo się cieszę, że w porę zrozumiałam co czuję do Kurka.
Rozmawialiśmy dobre 3 godziny. A naszą rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu. Na wyświetlaczu widniała wesoła twarz Piotrka. Dawno już z nim nie rozmawiałam. Aż od jego urodzin.
- Cześć Piotrek.- powitaliśmy go z Bartkiem
- Cześć wam. Szczęśliwego Nowego Roku- oznajmił na powitanie
- Tobie również. Opowiadaj co u ciebie- zachęcił Bartek
- Stara bieda, nie ma o czym mówić. Lepiej opowiadajcie co i was- zmienił temat
- U nas bardzo fajnie. Za dużo się dzieje, żeby to wszystko opowiedzieć. Jak się spotkamy to pogadamy- oznajmiłam
- A co wybieracie się w te strony?- spytał Nowakowski
- Myślę nad tym. Muszę porozmawiać z Dawidem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- A kiedy mogę się was spodziewać?- środkowy zadał kolejne pytanie
- 6 stycznia- odpowiedział za mnie Bartek
- To bardzo fajnie. W takim razie do zobaczenia- pożegnał nas i się rozłączył. Resztę popołudnia spędziliśmy na rozmowach. Przed kolacją pielęgniarka wygoniła Bartka z sali. Gdy zjadłam posiłek pisałam jeszcze chwilkę z przyjmującym. W pewnym momencie odpłynęłam do krainy Morfeusza.

==================================

Przybywam do was z pierwszym rozdziałem w Nowym Roku 2016 :)
Kilka z was zgadło co dolegało Angeli. Mam nadzieję, że resztę zaskoczyłam tym. Zostawcie swoje opinie, rady w komentarzach, które motywują do pisania :)
Muszę się  wam do czegoś przyznać. Ostatnio opuszcza mnie wena do tego opowiadania.(Dlatego między innymi ten rozdział taki krótki. Drugi powód to zabawa Sylwestrowa. To tak dla wyjaśnienia C:) Wiem co chcę opisać w danym rozdziale, ale nie umiem dobrać odpowiednich słów. Pragnę was również poinformować, że jak do 1 lutego nie odzyskam weny, to zawieszę opowiadanie na okres ferii zimowych. Liczę, że podczas chwili wolnego odzyskam wenę.
Korzystając z tego, że dziś jest 1 stycznia chcę wam złożyć życzenia noworoczne.
Życzę wam dużo zdrowia, miłości. abyście spełniły swoje postanowienia. Żeby każdy nowy dzień był pełen wrażeń, tych dobrych. Niech każda z was dąży do spełnienia swoich marzeń. Abyście mogły cieszyć się z awansu na IO w Rio, a następnie z medalu tej imprezy.
Krotko mówiąc Szczęśliwego Nowego Roku 2016. 
Pozdrawiam :*** Do następnego :)