piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział XLIII

Bardzo ważne informacje pod rozdziałem, a więc proszę o dokładne przeczytanie notki !!!!!!!!





14 luty 2011, Walentynki
***Angela***

Miałam dziś pojechać do Bartka i przygotować mu jakąś romantyczną kolację. Ale coś musiało zmienić plany. A co? Mecz. A dokładniej mówiąc to z Budowlanymi Łódź. Miałyśmy grać w sobotę, ale nastąpiła jakaś awaria w hali w Łodzi i gramy dziś. O 8 muszę być na zbiórce przed halą niechętnie wstałam z ciepłego łóżka i z klubowym dresem poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i przeszłam do kuchni zrobić sobie coś na śniadanko. Postawiłam na szybkie płatki na mleku.
Jako, że jest na dworze zimno postanowiłam zrobić sobie herbatę na drogę.
Przed halą byłam kilka minut przed czasem. Przywitałam się z dziewczynami. Następnie dziewczyny, które mieszkają ze swoimi połówkami zaczęły opowiadać jak wyglądał ten wyjątkowy poranek.
- Angela co ci?- spytała Asia.
- Nie nic- odparłam obojętnie
- Przecież widzę. Mów co się dzieje- przekonywała mnie dalej
- No bo jak wy opowiadacie o poranku walentynkowym to mi trochę smutno. Miałam zamiar jechać dziś do Bełchatowa i zrobić dla Bartka jakaś kolację. No i z moich planów nic nie wyszło, bo muszę grać- odparłam
- Jesteście młodzi, macie przed sobą dużo takich dni. A tak prawdę mówiąc, to zawsze od razu po meczu możesz do niego pojechać- poradziła Asia
- Wiesz, że to dobry pomysł- odparłam.
Po wejściu do autokaru zajęłam miejsce i zadzwoniłam do Bartka.
- Cześć Kochanie- powitał mnie gdy odebrał
- Cześć Miśku.- na mojej twarzy ukazał się wielki uśmiech
-Słońce, w ten magiczny dzień pragnę życzyć ci szczęścia przy moim boku, abyś zawsze tak mocno mnie kochała, aby każdego dnia na twojej twarzy widniał piękny uśmiech- rzekł przyjmujący
- Dziękuję Kochanie. Tobie również chcę życzyć dużo szczęścia ze mną, miłości do mnie i uśmiechu na twarzy. Kocham cię
- Ja ciebie również Skarbeńku. Przyjadę dziś do ciebie wieczorem
- To nie możliwe. Jestem właśnie w drodze do Łodzi na mecz- odparłam smutnym głosem
- A nie byłyście w Łodzi w sobotę?
- Gdyby tak było już wczoraj bym do ciebie przyjechała. No mecz miał być w sobotę, ale podobno na hali była jakaś awaria
- A może ty zaraz zamierzasz przyjechać do mnie i dlatego mówisz, że jedziesz na mecz?- zapytał podejrzliwie
- O tym nie pomyślałam.- rzekłam do Bartka.- Jak mi nie wierzysz mogę dać ci trenera do telefonu
- Jasne, że ci wierzę, ale chciałem mieć nadzieję, na spotkanie z tobą. A tak muszę czekać do weekendu
- Wytrzymasz- rozmawiałam z Bartkiem prawie godzinę. Skończyliśmy dopiero gdy przyjmujący musiał jechać na trening. Droga do Łodzi strasznie mi się dłużyła. Niby nieco ponad dwie godziny jazdy, a ja czułam się jakbyśmy jechały co najmniej 5 godzin.
Po przyjeździe do stolicy województwa Łódzkiego pojechaliśmy na trening w hali. Trwał on około 2 godzin. Następnie udałyśmy się wraz z sztabem na lekki obiad, po którym zaplanowane było wideo.
Mecz zaczął się zgodnie z planem o 16. Początek był bardzo wyrównany. Zaczęłyśmy od prowadzenia 8:7 na pierwszej przerwie technicznej. Z każdą kolejną akcją grało nam się już łatwiej. Dlatego też już na drugą przerwę zeszłyśmy z 3 punktowym prowadzeniem. Jednak dziewczyny z Łodzi wzięły się w garść i zdobyły kilka punktów pod rząd. W naszej grze pojawiły się błędy. Nie umiałyśmy skończyć ataku, postawić skutecznego bloku. Set zakończył się zwycięstwem gospodyń 25:19. Drugi set rozpoczął się fatalnie dla nas. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywałyśmy 8:3. Usłyszałyśmy od trenera kilka ostrych słów. Podziałały one na nas jak płachta na byka. Zaczęłyśmy odrabiać straty. Na drugą przerwę techniczną schodziłyśmy przy jednym punkcie straty 16:15. Reszta seta była bardzo wyrównana. Grałyśmy punkt za punkt. Jednak nie dałyśmy rady wygrać tego seta. Przegrałyśmy go 25:23. Niektóre dziewczyny były już załamane. Ale ja i Asia znalazłyśmy w sobie jeszcze siły do walki. Motywowałyśmy dziewczyny tak, że na trzeciego seta wyszłyśmy pełne energii i woli walki. Zaczęłyśmy od przewagi na przerwie technicznej 8:6. Dalej było tak samo nerwowo. Konsekwentnie próbowałyśmy wykorzystać błędy rywalek. Udawało się. Ukazuje to przewaga z jaką zeszłyśmy na drugą przerwę techniczną 16:13. W końcówce tego seta gospodynie doprowadziły do remisu. Jednak to my mamy piłkę setową 24:23. Udałam się w stronę pola serwisowego. Coś kazało mi odwrócić głowę w stronę sztabu. Tak też zrobiłam. Ale mój wzrok powędrował na trybuny, na których ujrzałam Bartka z transparentem Do boju Impel !!!Do boju Angela!!! Gdy to zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie uszło to uwadze Bartka, który wysłał mi buziaka w powietrzu. Moment, w którym patrzyliśmy sobie w oczy przerwał gwizdek sędziego. Przygotowałam się do zagrywki. Podrzuciłam piłkę do góry, a następnie uderzyłam ja z wyskoku. Leciała w stronę pola przeciwniczek. Otarła się o siatkę i spadła tuż za nią. Dziewczyny z Łodzi nie były na to przygotowane. Udało się nam wygrać tak ważna partię. Wynik meczu to 2:1 dla gospodyń.
 Moje koleżanki z klubu uwierzyły, że ten mecz nie jest jeszcze przegrany. Zmiana stron i zaczynamy czwartego seta. Już na samym początku osiągnęłyśmy pewną przewagę 8:4. Kilka dobrych zagrywek, punktowych bloków, ataków i prowadzimy na drugiej przerwie 16:10. Wykorzystujemy większość kontr. Nasza libero świetnie gra w obronie. Jest 23:19 dla nas. Chwila rozluźnienia w naszej ekipie i jest 24:21. Wtedy idę na zagrywkę. Patrzę w miejsce gdzie stał Kurek. Dalej tam jest. Dokładnie przygląda mi się gdy wykonuje zagrywkę. Tym razem piłka leci wzdłuż końcowej linii. As serwisowy. Ale trener gospodyń sprawdza. Strasznie się denerwuje. Chelange potwierdza, że trafiłam w linię. Cieszymy się jak dzieci gdy dostaną słodycze. Wygrałyśmy 25:21. W całym meczu doprowadziłyśmy do stanu 2:2 w setach. Czas na tie-break. Tak zwany set nerwów. Tym razem to jest pokaz naszych umiejętności. Gramy tak jakby to był początek. Każda akcja jest przemyślana, a zarazem skuteczna 7:3. Przy tym stanie na zagrywkę wchodzi gwiazda budowlanych. Jest 8:7. Teraz ja idę w stronę pola serwisowego. Jest punkt bezpośrednio z zagrywki. Kolejna moja zagrywka utrudnia rozegranie akcji w drużynie przeciwnej, my stawiamy blok. Następna zagrywka w moim wykonaniu ląduje tuż przy linii końcowej boiska. Sędzia pokazuje aut. Jednak dziewczyny i trener są przekonani, że jest pole. Trener prosi o sprawdzenie tej zagrywki. Mieli rację. Pole i kolejny punkt dla nas. Wykonałam jeszcze kilka zagrywek, ale ostatnia zatrzymała się na siatce. Jednak mamy przewagę. Z ławki obserwuję grę koleżanek. Wygrywamy 15:9. Razem ze sztabem idę na boisko. Wraz z dziewczynami tanczymy nasz taniec zwycięstwa.
- Tytuł najlepszej zawodniczki dzisiejszego meczu wędruje do Angeliki Dryji.- ogłosił spiker. Udałam się po nagrodę, a następnie porozciągać. Po kilku minutach podchodzę do barierek. Rozdaje z uśmiechem autografy i pozuje do zdjęć.
- Autograf dla Bartka poproszę- usłyszałam głos ukochanego, który podciągnął koszulkę
- Dostaniesz wieczorem- odpowiedziałam i czułe pocałowałam chłopaka
- Trzymam za słowo- uśmiechnął się Kurek. Odpowiedziałam mu tym samym gestem. Powróciłam do swoich fanów.
Po pół godziny byłam w szatni. Wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam z łazienki nie było już nikogo w szatni. Założyłam kurtkę i miałam opuścić szatnie, ale przyszedł Bartek.
- Witaj Kochanie. Bardzo ładny mecz w twoim wykonaniu- rzekł Bartek przytulając mnie.
- Dziękuję. Dlaczego nie powiedziałeś mi że przyjedziesz na mecz?- zapytałam
- Bo to niespodzianka
- Udała się
- Wiedziałem. A teraz przebierz się i jedziemy w miasto- rzekł podając mi jakąś torebkę. Udałam się do łazienki. Z torby podarowanej przez ukochanego wyjęłam śliczną sukienkę i czarne buty.

Po chwili wróciłam do chłopaka.
- Ślicznie wyglądasz
- Dziękuję- gdy odpowiedziałam opuściliśmy szatnie.
Po wyjściu z hali poszliśmy do samochodu Kurka. Nie znam Łodzi więc musiałam zdać się na chłopaka.
- Kuchnia włoska czy francuzka?
- Włoska
- Czyli dobrą restaurację wybrałem- zaśmiał się siatkarz.
W restauracji zamówiliśmy spaghetti oraz wino. Gdy usłyszałam, że Bartek zamawia 2 wina. Zdziwiło mnie to. Nie uszło to uwadze siatkarza.
- Spokojnie, nie będę jechał po alkoholu- rzekł czym jeszcze bardziej mnie zdziwił- Nie patrz tak. Obok jest hotel- oznajmił bardzo poważnie
- Nie źle to sobie wymyśliłeś najpierw mnie upijesz a potem wykorzystasz- zaśmiałam się
- Ja? Skądże. Ja chciałbym dostać swój autograf- odparł
- Ta jasne- odparłam ze śmiechem. Kolację zjedliśmy rozmawiając o głupotach.
Po kolacji udaliśmy się do hotelu. Nie obyło się bez szampana, toastu za nas, nasza miłość, szczęście.
Około 3 w nocy poszliśmy wziąść prysznic. Nie będę opowiadać o tym co się działo w pokoju hotelowym.
Zasnęliśmy dopiero przed 4.

<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>
23 luty 2011. Dzień półfinałów Pucharu Polski siatkarzy i siatkarek w Trójmieście.
***Angela***

Z Bartkiem układa mi się bardzo dobrze. Mimo, że rzadko się widujemy jest idealnie. Każdą chwilę w swoim towarzystwie wykorzystujemy na rozmowy. Nie kłócimy się, bo szkoda na to czasu, którego i tak mamy mało dla siebie.
Na studiach radzę sobie dobrze. Zaryzykowałabym stwierdzenia, że bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o moja pracę dla Polsatu Sport to nie jest najgorzej. Początek mojego programu był trudny, ale już jest dobrze. Mimo krótkiego czasu pracy zdarzyło się już, że komentowałam mecz. Oczywiście byłam tylko wsparciem dla Jerzego. Ale debiut zaliczony.
Wracając do dnia dzisiejszego. To już dziś zagramy mecz o finał pucharu Polski.
Bartek i ekipa z Bełchatowa dość łatwo wygrali z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:1. Jutro zagrają w finale o 19. Piotrek i jego Resovia również dotarli do finału, po drodze pokonując chłopaków z Częstochowy.
Teraz czas na mnie i resztę dziewczyn z Wrocławia. W półfinale gramy z Muszyna. W tym sezonie jak na razie bilans w wygranych meczach jest wyrównany 1:1. Dziś jest ten bardzo ważny, który otworzy drogę do historycznego sukcesu. Klubu i mojego. Z pozytywnym myśleniem wraz z koleżankami jedziemy na halę. Każda z nas jest na maksa skoncentrowana. Myśli krążą tylko wokół meczu.
Po rozgrzewce rozpoczynamy spotkanie. Początek bardzo wyrównany 8:7 dla Muszyny. Do końca seta nie wypuszczają z rąk swojego prowadzenia 25:21. Szybka zmiana stron i wznawiamy mecz. Tym razem to my od samego początku dyktujemy warunki 8:4. Tak jest w dalszej części seta 16:11. Nic nie zapowiada klęski w tym secie. Jednak nasze bardziej utytułowane przeciwniczki odrabiaja straty 20:20. Końcówka robi się nerwowa. Przy stanie 25:24 dla nas wchodzę na zagrywkę. Rozglądam się po trybunach i widzę dwa bliskie mi kluby. Zwykle wrogowie. Teraz razem kibicujom mi, jak i całej drużynie ze stolicy Dolnego Śląska. Wymyśliłam jak zagrać tą piłkę. Postawiłam na zagranie wzdłuż końcowej linii. I to był dobry wybór. Libero z Muszyny nie daje rady tego przyjąć. Set kończy się dwupunktową wygraną mojej ekipy 26:24. Następny set jest bardzo wyrównany 8:7 dla Fakro. Walczymy dalej. Następna część należy do nas 16:12. W tym secie nie pozwalamy aby wynik nam uciekł. Pewnie wygrywamy tą partię i jesteśmy bliżej finału 25:20. Czwarty set rozpoczęty, być może ostatni. Dziewczyny z Muszyny już na początku wypracowały sobie kilka punktów przewagi 8:4. Ale to jest sport. Tu wszystko możliwe. Jednak nie w tym secie. Przegrywamy 25:19. W setach jest po 2. Przed piątą partią mamy dłuższą przerwę. Trener mówi nam kilka motywujących słów. Z determinacją wypisaną na twarzach wychodzimy na boisko. Zaczynamy tie-breaka. Początek jest wyrównany 8:7 dla nas. Kolejne akcje są coraz bardziej nerwowe. Nikt nie chce odpuścić. Przy stanie 17:16 wchodzę na zagrywkę. Skupiam się tylko na siatce i piłce, która jest w moich rękach. Pewnie podrzucam ja do góry i z całej siły, jaką mam jeszcze w sobie posyłam ją na drugą stronę siatki. Jednak piłka zwalnia przed siatką. Jakimś cudem spada na boisko naszych rywalek. Wygrywamy 3:2. Wielka euforia w naszej drużynie To historyczny dzień. Dla Impelu jest to zapewnienie medalu. Medalu pierwszego od wielu lat. Dla mnie pierwszy mój sezon w Orlen Lidze i od razu mam medal tak prestiżowej imprezy. Po meczu udałyśmy się do szatni. Kibice zrozumieli, że to był ciężki mecz i nie mamy siły na pozowanie do zdjęć, rozdawanie autografów.
Po kolacji jedziemy do Gdańska, a dokładniej Ergo Areny. Organizatorzy postanowili finał oby pucharów przeprowadzić właśnie tam. Mecze o 3 miejsce odbędą się w Sopocie.
Pogadałam z trenerem, który pozwolił wracać mi z siatkarzami Skry i Asseco.
- Gratulacje Kochanie- rzekł Bartek gdy jechaliśmy do hotelu
- Dzięki- reszta siatkarzy poszła w jego ślady. Droga minęła nam na śmiechach z dowcipów Igły i Winiara. Cała drogę byłam wtulona w umięśniony tors Kurka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


==============================

Witam was nowym rozdziałem. Już 43. 
Mam wam dziś do przekazania kilka istotnych informacji.
1. Dziękuję za ponad 30 tys. wyświetleń :)
2. Przykro mi, że pod ostatnim rozdziałem tylko 4 komy :( 
3. Nie tak dawno pisałam, że tracę wenę do tego opowiadania. 
W związku z tym, że ostatnio zmuszam się do pisania ten rozdział wyszedł taki nijaki :/
4. Postanowiłam zmienić formułę dodawania nowych rozdziałów.
5. OD TERAZ NOWY ROZDZIAŁ BĘDZIE POJAWIAŁ SIĘ OD RAZU JAK GO NAPISZĘ. Nie wiem jak często będą pojawiać się nowe rozdziały. Może raz, może dwa razy w tygodniu. A może rzadziej
6. Bardzo was za to przepraszam, ale pisanie to moja pasja i nie chcę się do tego zmuszać. Mam nadzieję, że mimo to będziecie ze mną do końca i wytrwale będziecie czekać na dalsze losy.

A teraz tak trochę z innej beczki. Chcę was zaprosić na moje nowe opowiadanie, nie spotkałam się jeszcze nigdy z takim. Opowieść zupełnie inna niż wszystkie pozostałe. Pojawił się prolog tej historii
Dzień, który zmienia całe życie

http://jednedzienktoryzmieniacalezycie.blogspot.com/?m=1

Oczywiście zapraszam was na historię o Milenie i Piotrku.
Droga do sukcesu nie jest wysłana różami

http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1

PS. Zachęcam was bardzo do zostawiania komentarzy pod tym rozdziałem. Piszcie co muszę poprawić, co wam się podoba a co nie. Wasze sugestie na pewno mi pomogą.

Pozdrawiam was bardzo serdecznie i do następnego :***  Czekajcie, a się doczekacie


9 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest super jak resszta rozdziałów na twoim blogu. Ciesze się ,że między Angela a Bartka się układa , chociaż dzieli ich dużo kilimetrów. Lurek jest taki słodi,przyjechał na mecz swojej ukochanej,szesciara z niej. mam nadzieje,że beda ciagle tacy szcześliwi i zakochani w sobie i mam nadzieję,że nikt tego nie zmieni .czekam na kolejny.Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko mi się podoba. Nie mam zastrzeżeń. :) Widać, że Bartek i Angela są razem szczęśliwi. Bardzo się cieszę z tego powodu. Powiem szczerze, boje się, że to cisza przed burzą ale obym się myliła.... Zapraszam cię kochana do przeczytania kolejnego rozdziału. Liczę na twoją opinie :)
    http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/2016/01/rozdzial-16.html?m=1
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny. Bartek zrobił niespodziankę dla Angeliki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział pozdrawiam i do następnego i wen życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,hej! Nie pamiętam, czy już tu byłam i komentowałam! :) Jeśli nie to już nadrabiam zaległości! :) Przeczytałam opowiadanie i mogę Cię pocieszyć. Jest w porządku, a momenty kryzysu i braku weny ma każdy! :) Mi pomogła muzyka :) Mam na swoje tyle pomysłów.. :) Polecam, jakąś muzykę, którą lubisz dla odrobiny relaksu.
    Bartek i Angela są świetną parą, choć mają dla siebie mało czasu. Jednak oboje wiedzą, że taką drogę życiową wybrali i muszą sobie z tym jakoś poradzić. Ah ten Bartek, super facet :) Zapraszam Cię do siebie:)

    http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy Andrzej lub Klara zrobią coś by ratować swój związek? Jak Klara wytłumaczy małemu Mikołajowi co dzieję się w jej życiu? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedzi w 36 rozdziale, na którego serdecznie zapraszam :*
    http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2016/01/rozdzia-36-przeciez-za-to-krew-tylko-z.html

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając swoją opinię motywujesz mnie do pisania:)