piątek, 22 lipca 2016

Rozdział LVI

***Angela***
Następnego dnia obudziłam się przytulna do śpiącego Piotrka. Poprawka. Zostałam obudzona przez dzwoniący telefon. W myśli zaczęłam przeklinać osobę, której zachciało się pogawędki ze mną. Nawet nie dadzą wyspać się człowiekowi po upojnej nocy poślubnej. W sumie nikt nie wiedział. Podniosłam się leniwie z klatki piersiowej siatkarza i wzrokiem zaczęłam szukać telefonu. W tym samym czasie Piotrek zaczął się wiercić i coś mówić.
- jeszcze pięć minut. Kochanie proszę wyłącz ten budzik.- wybełkotał przytulając mnie. Ledwo powstrzymałam śmiech. Jako że telefon dalej dzwonił odwróciłam się w stronę szafki nocnej i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Halo?
- Hej Angela. Chyba cię obudziłem- zaczął Jerzy
- cześć Jerzy. No nie da się ukryć. Co cię do mnie sprowadza?
- Jutro mamy spotkanie w Polsacie w dwóch sprawach
- możesz mówić jaśniej?
- będziemy rozmawiać o podziale zadań do końca sezonu reprezentacyjnego. Drugiego tematu rozmów nie mogę ci zdradzić.
- dlaczego?
- to nie jest rozmowa na telefon
- dobra o której mam być?
- najlepiej około 11. A powiedz mi. Będziesz grać w tym sezonie w kadrze?
- nie. Trener Makowski kazał mi wybrać. Rodzina lub kadra
- to często się zdarza w siatkówce kobiet. Nie przejmuj się tym. Nie będę ci już zawracał głowy. Idź dalej spać
- już nie zasnę
-Pozdrów Piotrka i do jutra- pożegnał mnie kolega z Polsatu
- do jutra- zakończyłam rozmowę i odłożyłam telefon. Ułożyłam się wygodnie na łóżku,.tak aby mieć dobry widok na uśmiechającego się przez środkowego.
Leżąc tak myślałam nad wszystkimi. Mam cholerne szczęście. Znalazłam wymarzonego chłopaka. Od wczoraj męża. I jestem szczęśliwa. Przeszła mi nawet przez głowę myśl czy nie zakończyć kariery siatkarskiej. Nic bym nie straciła. Miałabym więcej czasu dla Piotrka. Oboje byśmy skorzystali. Będę musiała powrócić do tych przemyśleń.
Moje rozmyślanie przerwał Piotrek całując mnie po ręce.
- Witaj żono.długo nie śpisz?- spytał
- Witaj mężu. Już trochę. Obudził mnie Jerzy jak dzwonił. Właśnie o której wracacie z Bartkiem?
- myślę że po obiedzie. Co chciał Jurek?
- to dobrze. Zabiorę się z wami. Jutro jest spotkanie w Polsacie
- Mhmm... Do obiadu zostało sporo czasu - wyszeptał mi do ucha przegryzając jeden płatek mojego ucha
- masz propozycje jak go wykorzystać?- zapytałam zadziornie
- owszem. Najpierw zamówimy sobie śniadanie do łóżka, a potem będziemy je spalać- odpowiedział poważnie
- Podoba mi się ta propozycja- oznajmiłam. Tak jak powiedział tak zrobiliśmy.
Około 12 opuściliśmy łazienkę po wspólnej kąpieli. Ubrani we wczorajsze stroje opuściliśmy pokój, a następnie udaliśmy się do samochodu. Rozmawiając o wczorajszym dniu dotarliśmy do domu mojej kuzynki.
Na miejscu byliśmy po 30 minutach. W domu państwa Woźniak powitał nas piękny zapach. Znaczy się Ola już szykuje obiad. Przywitaliśmy się ze wszystkimi obecnymi w salonie. A mianowicie z rodzicami Adama, moim szwagrem, Bartkiem, małą Amelią i Ola, która właśnie przyszła. Zaproponowałam jej pomoc przy obiedzie, ale ona odmówiła.
- No to drodzy nowożeńcy chwalcie się będzie mała Nowakowska czy mały Nowakowski?- zapytał Bartek
- Nie będzie ani siatkarki ani siatkarza. Wiem, że chciałeś zostać chrzestnym, ale musisz poczekać. Pretensje miej do Nowakowskiej- odparł poważnie Piotrek
- No wiesz? Ja już wujkiem chciałem zostać. Nie ładnie, pani Nowakowska. Bardzo nie ładnie niszczyć cudze marzenia- obraził się na mnie Kurek.
- To Piotrek się nie starał. Powiedział, że jest za młody na dzieci. W sumie ma rację. Sam często zachowuje się jak dziecko- zaśmiałam się. Oba małżeństwa Woźniak zaczęły się śmiać. Wszyscy się śmialiśmy, z wyjątkiem Piotrka.
- policzymy się w domu- rzekł oburzony Piotrek
- Miło się patrzy na was. Ale wasz przyjaciel ma rację. Pomyślcie nad młodym pokoleniem.- oznajmiła pani Asia
- Może za rok albo dwa. Zobaczymy jak się uda.- szczerze mówiąc mam już dosyć tych sugestii na temat powiększenia rodziny. Ile można? Ludzie dajcie nam z tym wreszcie spokój.
Parę minut przed 14 wyjechaliśmy z Piły. Piotrek jako nasz szofer obrał kierunek Spała. Całą trójką wygłupialiśmy się. Śpiewaliśmy, śmialiśmy się ze wszystkiego. Nie obyło się także bez wspomnień z poprzednich zgrupowań.
- Długo będziesz z nami w Spale?- zapytał po dłuższej chwili ciszy Piotrek
- Nie wiem. Jutro muszę być w Warszawie, a co potem to się okaże- odrzekłam
- Pewnie wrócisz do Piły albo Szczecinka- zaśmiał się Bartek
- Najpierw do Rzeszowa, zostawić większość rzeczy, a potem jadę na wakacje- oznajmiłam
- Wakacje? Beze mnie?- zapytał z teatralnym smutkiem Nowakowski
- Ty skup się na drodze. Musisz najpierw zasłużyć na wakacje~ zaśmiałam się.
- Ja zawsze jestem skupiony.- bronił się środkowy
- No na pewno. A nie pamiętasz jak jechaliśmy do Piły?- zapytał Bartek
- Zamknij się Siurak- Piotrek był wyraźnie zdenerwowany
- Skoro zaczął niech skończy- rzekłam w stronę kierowcy- Bartek o czym ty mówisz?- tym razem zwróciłam się do przyjmującego
- Nawet nie próbuj nic mówić Siurek- pogroził Piotrek w stronę Kurka
- Teraz to na pewno powiem.- zaśmiał się Bartek i zaczął opowiadać- Jak jechaliśmy przez Poznań tak się zapatrzył na jakąś dziewczynę. Swoją drogą bardzo była bardzo atrakcyjna. Wysoka, długie nogi, szatynka- rozmarzył się Kurek
- Ty się lepiej Anią zajmij, a nie o szatynkach marzysz- zaśmiałam się
- O właśnie. Tylko pamiętaj, że to moja siostra, więc wiesz- zmienił temat Piotrek
- Nie bój się Nowakowski. My o tej szatynce porozmawiamy jak będziemy sami- poklepałam środkowego po plecach
- Piter ty uważaj co mówisz, bo skończysz jak ten typ z siłowni- no daję wam słowo, że Kuraś płakał ze śmiechu
- tobie też radzę uważać- ostrzegłam go
-To ja będę już cicho- rzekł Bartek.
Przyjmujący długo w ciszy nie wytrzymał. Już po 5 minutach opowiadał nam jakieś kawały znalezione na internecie.- Posłuchajcie tego- zaczął po chwili przerwy. To znaczy, że znalazł coś śmiesznego- Kumpel do kumpla:
- Wygrałem milion złotych w totka!
- Gratulacje! A co na to twoja żona?
- Odebrało jej mowę!
- Zazdroszczę ci. Tyle szczęścia na raz... 

 I Piotrek i Bartek śmiali się aż do łez. Nie powiem całkiem śmieszny ten kawał, ale że aż tak?  Nie powiedziałabym. No ale cóż. W końcu to duże dzieci.

Około godziny 18;30 dojechaliśmy do Spał. Przed COS stał komitet powitalny złożony z siatkarzy obecnych na zgrupowaniu. Szybko zorientowałam się, że brakuje Wrony i Kłosa. Pewnie poszli do sklepu po żelki...
Gdy wysiedliśmy z auta Bartek zaczął krzyczeć na całą wioskę.
- Siema ludziska!!!! Mam dla was takiego newsa, że padniecie ze śmiechu!!!!!!!- wydarł się przyjmujący. Zgromadzeni siatkarze zaczęli go poganiać żeby mówił szybciej.
- No Siurek mów!!!!- krzyknęli równocześnie
- Bo, Angela będąc na jednej z siłowni w Pile Pobiła takiego jednego typa co miał około 2 metrów wzrostu- wyjaśnił. Siatkarze szybko odsunęli się ode mnie.
- Żartujesz?- zapytał Ignaczak
- Ani trochę. Kuzynka Angeli była świadkiem tego zdarzenia. Mało tego. Jakiś dwóch facetów ledwo co ją powstrzymali.- wyjaśnił Kurek
- Do ciebie to teraz strach podejść- zażartował sobie Guma. W tej też chwili na parking wbiegli dwaj środkowi. Duet Kłos&Wrona.
- Chłopaki, chłopaki!!!! Patrzcie co znaleźliśmy!!!!!!- darli się. W ręku Andrzeja zauważyłam coś co przypomina gazetę.Biedni środkowi się zmęczyli i padli na ziemię tuż koło mnie.
- Ty Kłos. Zwijaj dupę. Ona tu już jest!!!!!!- wydarł się Kraczący
- Co!? Angela już jest??? Ratuj się kto może- zerwał się na równe nogi Karol. Wraz z Andrzejem zaczął biegać dookoła hotelu krzycząc:
- Zabierzcie ja stąd!!!! Jesteśmy za młodzi żeby dać się pobić kobiecie- wraz z resztą zaczęliśmy się śmiać. Ja to już tarzałam się na ziemi ze śmiechu. Dosłownie.  Dobre 5 minut znajdowaliśmy się w takim stanie. Po tym czasie dołączył do nas Kłos a zaraz za nim Wrona. Również zaczęli się  śmiać.
- No to teraz nikt ci nie podskoczy. Masz dożywotni szacun na dzielni- zaśmiał się Ziomek
- Nawet w gazecie o tobie napisali- rzekł Andrzej
- Co ty pierdolisz???? Matka wie, że ćpiesz?- zapytałam cytując Pita z jednego z odcinków IgłąSzyte
- No masz i czytaj- Karol podał mi gazetę. Faktycznie byłam na pierwszej stronie. nie zdążyłam wczytać się w treść artykułu, bo egzemplarz Faktu z rąk wyrwał mi Ignaczak
- Uwaga!!!! Czytam- zaczął.-  "Młoda siatkarka, a zarazem początkująca dziennikarka sportowa Angelika Dryja (23l.) ujawniła swój talent do boksu!!!!  1 lipca 2013 roku pobiła trenera z jednej z pilskich siłowni. Mężczyzna miał połamany nos. Jak wiemy z relacji świadków pobity trener mógł mieć około 2 metrów wzrostu i  ponad 100 kg wagi. Nasza młoda środkowa, która z nieznanych nikomu przyczyn nie zagra w tym roku w reprezentacji Polski  ujawniła, że kiedyś trenowała boks i Karate. Według naszych ustaleń pobity mężczyzna złożył już skargę na policji. Czy młoda siatkarka trafi do więzienia za pobicie??? Czy jej partner Piotr Nowakowski może czuć się bezpiecznie u boku tak nerwowej dziewczyny???? Czy PZPS wyciągnie z tego jakieś konsekwencje???? A co więcej czy dalej będzie pracować dla Polsatu Sport????" - zakończył czytać
- Dawaj to!!- krzyknęłam. Nie wierząc w to co usłyszałam  zaczęłam czytać ten tekst.- Przecież ja już jestem skończona. Jako siatkarka i dziennikarka- rzekłam załamana gdy skończyłam czytać.  Z bezradności usiadłam na krawężniku
- Hej, może nie będzie tak źle. Musisz być w dobrej myśli rzekł Rucek
- Proszę cię, w bajki wierzysz??? Bo ja nie. Teraz już wiem o czym jutro chcą ze mnę rozmawiać w Polsacie.- zaczęłam ponownie płakać.
- Mała, najgorsze co możesz teraz zrobić to zacząć ryczeć. Zbieraj swój zgrabny tyłeczek i idziemy na kolację. Nie przejmuj się tym idiotom.- oznajmił Zati
- Ty Zati moją żonę to ty zostaw w spokoju- rzekł Piter. No ładnie Nowakowski. Mieliśmy nic nie mówić.
- Coś ty powiedział???- zaczął Ignaczak
- Wzięliście ślub nic nam nie mówiąc?- zapytał zszokowany Wrona
- Z pretensjami to do Nowakowskiego- zaczęłam się bronić
- Tłumacz się Piter- zarządzili całą grupą. Idąc do hotelu Piotrek opowiadał wszystko jak na spowiedzi.

Około 20 chłopaki zaproponowali żeby iść na pobliską plaże i pograć w siatę. Czy im nie wystarcza treningi???? Jako, że nie miałam co się z nimi kłócić poszłam na na tą plażę. Na miejscu podzieliliśmy się na dwa zespoły. Ja byłam w drużynie z Pitem, Kurasiem, Jarskim, Igłą, Winiarem i Ziomkiem. W drugiej drużynie Byli Kłos, Wrona, Zibi, Zati, Rucek, Kubi i Guma. Możdżon zasłaniając się bolącym kolanem został sędziom naszego meczu. No i zaczęliśmy grać. Ja poszłam jako pierwsza na zagrywkę.

Po ponad godzinie grania Ignaczak oznajmił, że musi iść do łazienki. Skorzystaliśmy z okazji i zrobiliśmy sobie przerwę. Moja drużyna w setach prowadziła 1;0, a w drugiej partii było 20:14 dla nas. 
Gdy powrócił Ignaczak. To jest po prawie 30 minutach wróciliśmy do gry. Skromnie mówiąc miałam dobry dzień. Udało mi się kilka krotnie zablokować te przerośnięte orangutany. Głównie Wronę, Kłosa, i Zibiego. Nie szło mi za to w ataku, ale na zagrywce siałam postrach. Nasz towarzyski meczyk zakończył się około 23. Zdecydowaną wygraną ekipy ze mną w składzie. Wygraliśmy 3:0. A co. W prawdzie w trzecim secie zespół przeciwny walczył to my i tak wygraliśmy 30:28. W świetnych humorach wróciliśmy do hotelu. Pożegnałam się z każdym, a Piotrek poszedł ze mną do mojego pokoju.
- Gdzie masz laptopa?- zapytał
- W walizce, weź sobie, a ja idę się wykąpać- odpowiedziała i zabrałam z walizki rzeczy do kąpieli.
Po szybkim prysznicu wyszłam z kabiny włosy owinęłam jednym ręcznikiem, a drugim wytarłam swoje ciało. Założyłam swoja piżamkę (czyt. koszulkę Piotrka) i opuściłam łazienkę. Na moim łóżku leżał Nowakowski i szczerzył się do laptopa.
- Co się tak cieszysz?- zapytałam. Pokazał mi kilka komentarzy pod postami z informacją o tym jak pobiłam tego typa. Normalnie szkoda mówić, co tam ludzie pisali. Wzięłam szybko swój telefon i zamieściłam na swoim profilu na facebooku post z wyjaśnieniem.
"Widzę, że na internecie pojawiło się sporo komentarzy odnośnie artykułu jaki się ukazał w gazecie Fakt. Pragnę wam wyjaśnić dlaczego tak się to skończyło. Będąc na siłowni w Pile z moją kuzynką trener, którego pobiłam zaczął się do mnie przystawiać. Nie rozumiał krótkiego słowa NIE.  No i trochę dostał w twarz. Potem zaczął mnie obrażać. No i znów dostał. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie. A że kiedyś trenowałam karate i boks...
 Dwóch mężczyzn ćwiczących na siłowni musiało mnie trzymać, żebym nie zrobiłam mu większej krzywdy.
Możecie mówić o mnie co chcecie. Mam to gdzieś. Ale proszę o jedno. Nie odzywajcie się na temat jakiejś sytuacji, jeśli nie wiecie jak było naprawdę."
Zakończyłam post i opublikowałam go. Korzystając z okazji, że mam włączonego facebooka zobaczyłam powiadomienia. Jak się okazało Piotrek oznaczył mnie na zdjęciu naszych dłoni z obrączkami.
"Od wczoraj żona i mąż. Love you :*<3 #mywife #wifeandhusband #forever 
Ps... Już się mnie nie pozbędziesz"

Oprócz tego ustawił sobie status w związku małżeńskim, tu także mnie oznaczył.
Pod oboma postami pojawiła się fala komentarzy. Większość typu: "Do czego to doszło? Żebym ja się takich rzeczy z facebooka dowiadywała?". Tak napisała panna Dudzicka. W podobnym stylu pisali inni. Chociaż, mój kuzyn Seweryn Nowak dodał innowację od siebie "No wiesz? Nie pochwaliłaś się swojemu ulubionemu kuzynowi? A najgorsze, że na wesele mnie nie zaprosiłaś :'( Foch Forever!!!".
Gdy miałam mu odpisać zadzwonił Wojtek. O matko!!! ile ja czasu go nie widziałam, nie wspomnę już o rozmowie. Dla wyjaśnienia to mój przyjaciel z czasów gdy całe wakacje spędzałam w Chwalimiu. Wraz z Olą, Sewerynem i Wojtkiem tworzyliśmy zgraną paczkę. Pochwalę się, że byłam w niej najmłodsza. Odebrałam telefon i włączyłam na głośnik, tak żeby Piotrek też mógł posłuchać
- Wiesz co? Jak mogłaś mi to zrobić? Ty moja psiapsióła z dzieciństwa, partnerka z amatorskich turniejów siatkówki plażowej? No ja się pytam jak?- ładnie mnie powitał prawda?
- Też się cieszę, że cię słyszę Wojtuś. Co u ciebie?- zapytałam z wyczuwalnym sarkazmem. Piotrek patrzył się na mnie jak na idiotkę. No tak. Przez prawie 3 lata naszej znajomości nie wspomniałam mu ani słowem o istnieniu Wojtka Gierczaka
- Nie zmieniaj tematu. Odpowiedz na moje pytanie
- Pretensje miej do mojego męża. Ja o swoim ślubie dowiedziałam się jakieś 5 minut przed nim- zaczęłam się bronić
- Nie rób ze mnie idioty. Nie dam się nabrać. Jesteś chociaż szczęśliwa?- zapytał
- I to bardzo- odrzekłam
- Czyli nasza umowa nie aktualna?- zapytał z nadzieją
- Przykro mi..- odrzekłam
- Może mi ktoś wytłumaczyć o jaką umowę chodzi?- zapytał Piotrek
- Wojtek ci wszystko powie- rzekłam szybko
- To ty jesteś Piotrek?- zapytał Gierczak
- Nie świętym Mikołajem- zaśmiał się środkowy
- No bo.. chodzi.. o to że... mieliśmy taką umowę, że jeśli żadne z nas do 40 nie  będzie po ślubie to się hajtniemy- wyjaśnił
- Serio?- spytał Piotrek patrząc na mnie z litością wymalowaną w oczach
- no nie czepiaj się. To było zanim cię poznałam. Jakieś 7 lat temu- zaczęłam tłumaczyć
- To było podpisanie aktu desperacji. Ja ci Piotrek życzę powodzenia. Resztę, życia spędzisz z wariatką u boku- rzekł poważnie Wojtek.
- Dzięki Wojtek. Na ciebie zawsze mogę liczyć- odpowiedziałam
- Zawsze do usług. Dobra nie  przeszkadzam wam gołąbeczki. Pogadamy jak się spotkamy. Bajo- pożegnał nas i rozłączył się nie czekając na naszą odpowiedź.
- Opowiesz mi coś o tym Wojtku?- zapytał Piotrek. Opowiedziałam mu kilka historii związanych z Wojciechem. A także o tym o co mu chodziło ze stwierdzeniem "partnerka z amatorskich turniejów siatkówki plażowej".
Tuż po mojej opowieści Piotrek poszedł do pokoju, który dzieli z Kurasiem.  Ja w końcu mogłam wygodnie ułożyć się na łóżku. Zaczęłam odpisywać na komentarze i wiadomości prywatne. Około 1 w nocy odłożyłam telefon i udałam się do krainy morfeusza..

Rano obudziło mnie stukanie do drzwi. Nie chętnie otworzyłam obie powieki. chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do światła. Powoli wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi. W nich ujrzałam uśmiechniętego Ignaczaka z kamera w ręku.
- A o to nasza bokserka- oznajmił zdziwiony. Przez chwilę patrzył się na mnie jak na debila.
- Co się tak gapisz?- zapytałam
- Yyyyy..... Podziwiam.. twoje włosy- wyjaśnił. Obszedł dookoła mnie ze swoja kamerką.
- Widziałeś je już nie jedno krotnie- odrzekłam
- Ale nie w takim stanie- zaśmiał
- co ty pierdolisz Ignaczak? z samego rana już ćpałeś?- zapytałam zirytowana
- Idź się przejrzeć w lustrze- zaproponował. Nie dawało mi to spokoju. Szybko pobiegłam do łazienki i stanęłam przed lustrem
 - Zabiję tego kto to zrobił- Krzyknęłam gdy zobaczyłam............................................


------------------------------------------------------------

Co takiego mogła zobaczyć Angelika????? Jaki myślicie???
Mam nadzieję, że się wam podoba. Zostawcie swoje opinie w komentarzach. 

ps.... Zapraszam na nowy rozdział
 Dzień, który zmienia całe życie
oraz na opis bohaterów mojego nowego opowiadania
Bo w życiu są takie chwile, o których chcemy zapomnieć, ale nie zawsze się to udaje. 

Pozdrawiam i do następnego :****


3 komentarze:

  1. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Może byś dodawała co jakiś czas a nie co tydzień bo wzbudza to większość ciekawość :) Ale to tylko moja sugestia :) Pozdrawiam Marta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńko.
    Czekam na następny.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając swoją opinię motywujesz mnie do pisania:)