wtorek, 8 marca 2016

Rozdział XLVII

28 kwietnia, Włochy, Trysent.
***Angela***

Od 5 dni jesteśmy z Piotrem we Włoszech. Zdążyliśmy już znaleźć mieszkanie. Dziś ruszamy w miasto. Chcemy trochę poznać miejsce gdzie spędzimy następne 2 lata.
 Najpierw zeszliśmy na śniadanie. Każde z nas zamówiło to na co miało ochotę.
Siedzieliśmy przy stoliku w restauracji. Piotrek swoje śniadanie zjadł bardzo szybko. Ja swojego nawet nie ruszyłam.
- Angela co jest? Od dwóch dni prawie nic nie jesz- odparł zatroskany Nowakowski
- Jakoś nie jestem głodna
- A z jakiego powodu?
- Tęsknoty i głupoty
- Możesz trochę jaśniej mówić?
- Jestem głupia, że przez swoją dumę zostawiłam tak wspaniałego mężczyznę, którego kocham. Mogłam jechać z nim do tej pieprzonej Rosji.- odparłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Może jeszcze nie jest za późno?
- Jest. Straciłam go mimo tego, że go kocham. Straciłam przez swoją głupotę
- Pojedź do niego. Pogadaj z nim. Może jeszcze da się uratować wasz związek
- Nawet nie wiem gdzie on teraz jest
- Ale ja się dowiem. Zadzwonię do jego rodziców.
- Mógłbyś to zrobić?- zapytałam, a na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
- Jasne, że mogę.- odparł. Od razu wziął telefon i zadzwonił do mamy Bartka. Ja w tym czasie poszłam do toalety.
Gdy wróciłam Piotrek jadł moje śniadanie.
- Mam adres Bartka z Moskwy. Pojechał tam na wakacje przed reprezentacja
- Dziękuję Piotrek- odparłam. Środkowy podał mi kartkę z zapisanym adresem Kurka.
Po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie miasta.

***W tym samym czasie, Bartek***

Od dwóch dni siedzę w Moskwie. Cholernie tęsknię za Angela. Z jednej strony rozumiem jej obawy. A z drugiej zastanawia mnie to czemu ze mną zerwała? W końcu byliśmy razem szczęśliwi. Było nam dobrze. Kocham ją. A ten wyjazd do Rosji miał pomóc w jej siatkarskiej karierze. Mogłaby grać w najlepszym europejskim klubie.
Od czasu gdy jestem w Rosji zastanawiam się co mam zrobić. A może zerwać ten kontrakt tu w Rosji i pojechać do niej, do Włoch?
Od Piotrka wiem, że Angela od kilku dni prawie nic nie je. Może powinienem do niej pojechać?
 Powinienem. Ale nie mogę pojechać. Odkąd jestem w Moskwie całe dnie spędzam w domu z butelką w ręku. Od dnia gdy Angela mnie zostawiła nie goliłem się. Po prostu się załamałem. Postąpiłem jak egoista i teraz mam karę. Mogłem pogadać z nią. A ja potraktowałem swoją dziewczynę jak rzecz. Jestem cholernym idiotą i egoistą. Nie zostało mi już nic innego jak zapić się na śmierć. Nikt tęsknić raczej nie będzie. W końcu po co komu na świecie taki debil nie myślący o osobach, które kocha?
Tak więc postanowiłem zakończyć swój żywot. W barku zrobiłem sobie niezły zapas alkoholu. Teraz wszystko postawiłem na stole. Miałem już odkręcić jedną z butelek, ale zadzwonił mój telefon.
- Halo?- zapytałem gdy odebrałem.
- Bartek, co się z tobą dzieje. Chłopie Angela tęskni za tobą. Wsiadaj w samolot i przylatuj do nas do Włoch.- usłyszałem głos przyjaciela
- To już bez znaczenia. Mój przyjazd nic nie da. Angela ma rację. Źle postąpiłem. Powinienem z nią porozmawiać, a ja potraktowałem ją przedmiotowo. Jestem idiota i nikt ani nic tego nie zmieni.
- Ale ona cię kocha
- Ona zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Na kogoś kto będzie z nią szczery, będzie szanował jej zdanie. Ona zasługuje na takiego faceta jak ty.
- Idioto zrozum, że ona nikogo innego nie chce. Zrobisz co chcesz, ale wiedz, że Angela cierpi i to przez ciebie- zakończył połączenie mój przyjaciel. Ma rację. W 100% mogę się z nim zgodzić. Po tej rozmowie byłem pewny, że nie zasługuje na życie. Napisałem jeszcze sms-a do ukochanej.

"Angela kocham cię. Nic tego nie zmieni. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą kobietą mojego życia. Zrób wszystko abyś była szczęśliwa"

Po tej wiadomości wyłączyłem telefon. Teraz już nic się nie liczyło. Swoje smutki utopiłem w alkoholu.

***Angela***

Sms od Bartka brzmiał tak jakby chciał się ze mną pożegnać. Nie mogłam do tego dopuścić. Pokazałam wiadomość Piotrkowi. Od razu postanowiliśmy polecieć do niego do Moskwy. Zadzwoniłam na lotnisko i zarezerwowałam 2 bilety. Jak się dowiedziałam lot ma być za 4 godziny.
Na lotnisku okazało się, że przez mgłę i silny wiatr lot będzie opóźniony. Co chwilę dzwoniłam do Bartosza. Jednak jego telefon był wyłączony.
- Piotrek a jak on sobie coś zrobił przeze mnie? Co jeśli on chce się zabić?- zapytałam środkowego rozpaczliwym głosem
- Nawet tak nie myśl. Jeśli coś sobie chce zrobić to tylko przez swoją głupotę- odparł siatkarz. To wcale mi nie pomagało
-Jak on coś sobie zrobi przeze mnie to nigdy nie  wybaczę sobie tego.
- Nie mów tak. Koniec tematu- powiedział stanowczo Nowakowski.
Zamiast o 19 lot rozpoczął się o 21. Żeby było jeszcze ciekawiej w Polsce był silny wiatr więc trzeba było awaryjnie lądować w Warszawie. Lot miał być kontynuowany dopiero na drugi dzień po południu. Nie miałam ochoty czekać. Jednak ochota pojednania do Bartosza była silniejsza. Tak więc tą noc spędziliśmy na lotnisku.
- Piotrek a co jeśli on już nie żyje?- ledwo co zapytałam
- Nawet tak nie myśl. On żyje. I będzie żył. - odparł Piotrek
- boję się o niego. Nie potrafię bez niego żyć. Chyba zrezygnuje ze studiów i gry we Włoszech. Jeśli Bartek mi pozwoli to pojadę do niego. Do Moskwy. I zostanę tam z nim.
- Na pewno się zgodzi. On cię kocha. Nie pamiętam, żeby z którąś ze swoich byłych był tak szczęśliwy
- A teraz chce się zabić- zaczęłam płakać.
Tej nocy ani ja, ani Piotrek nie zmrużyliśmy oka. Nawet na chwilę. Do Piotrka dzwonili nawet rodzice Bartka. Nowakowski musiał opowiedzieć im o moim rozstaniu z ich synem. Pani Kurek nie mogła zrozumieć zachowania syna. Nie wiedziała dlaczego nie porozmawiał on ze mną na temat wspólnej przyszłości. Pani Hania powiedziała, że rozumie moją decyzję. Poprosiła nas również o informacje na temat jej syna.
Następnego dnia rano Piotrek zabrał mnie na śniadanie. Jednak ja nie miałam ochoty na nic. Nie byłam głodna.
- Angela musisz coś jeść. Zobacz jak ty schudłaś. Od dwóch dni jesteś cała blada. Jak tak dalej będzie to Bartek będzie musiał ciebie odwiedzać w szpitalu- odparł Piotrek
- Ale ja nie jestem głodna. Nie chcę jeść. Chcę już być przy nim. Mieć pewność, że Bartek będzie żył. Że jeszcze raz spróbujemy być razem. - odparłam
- Ale żeby się to spełniło musisz coś jeść. Musisz mieć siłę, żeby walczyć o wasz związek- Nowakowski miał rację. Wysiliłam się na zjedzenie jednej kanapki. Wypiłam duża kawę.
Po posiłku udaliśmy się do informacji. Tam pani poinformowała nas, że lot wznwiony zostanie o 14. Tak więc poszliśmy na spacer.
Na lotnisko wróciliśmy po 12. Na miejscu zjedliśmy obiad i czekaliśmy na samolot. Minuty ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. Z każdą chwilą coraz bardziej bałam się o Bartka. Gdyby coś mu się stało nigdy bym sobie nie wybaczyła tego.
Parę minut przed 14 siedzieliśmy w samolocie i czekaliśmy na start. Od razu założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać naszych ulubionych piosenek.
Większość lotu przespałam.
W Moskwie byliśmy około 20. Ta nie ma to jak podróż z Trydentu do Moskwy przez Warszawę i Brukselę.... Najważniejsze, że w końcu tam dotarliśmy. Gdy tylko odebraliśmy bagaże poszukaliśmy najbliższego postoju taksówek. Tym razem szczęście się do nas uśmiechnęło. Przed lotniskiem stały 3 taksówki. Wsiedliśmy do jednej z nich. Po angielsku powiedzieliśmy kierowcy dokąd ma nas zawieść. W czasie drogi okazało się, że mężczyzna jest pół Polakiem, a pół Rosjaninem. Powiedział nam również, że bardzo dobrze nas zna gdyż interesuje się siatkówką.
- Mogę zapłacić w euro?- zapytał Piotrek gdy byliśmy już nam miejscu
- Wystarczą mi państwa autografy i zdjęcia z państwem- szybko "zapłaciliśmy" za kurs i pobiegliśmy do odpowiedniego bloku. Mieliśmy szczęście, bo ktoś wychodził z klatki.
Dzwoniliśmy do drzwi jednak nikt nie otwierał. Spróbowałam otworzyć drzwi. Były otwarte. Szybko weszliśmy do środka. Powitał nas tam zapach alkoholu.
-Bartek!!! Gdzie jesteś????- krzyczałam. Odpowiadała mi cisza. Na samym początku poszliśmy zobaczyć gdzie jest przyjmujący. Znalazłam go w salonie. Ręce miał całe we krwi, a dokoła niego były puste bądź pełne butelki
- Piotrek on jest nieprzytomny i krwawi- krzyknęłam do Nowakowskiego i ze łzami w oczach podeszłam do ukochanego. Był blady jak ściana.
- Bartek kochanie. Odezwij się- błagałam płacząc.
- Zadzwonię po pogotowie.- oznajmił środkowy. Tak też zrobił.
30 minut, które czekaliśmy na ratowników wydawało mi się być wiecznością.
- Możemy z nim pojechać do szpitala?- zapytałam gdy ratownicy wychodzili z mieszkania.
- A państwo są kimś z rodziny?- zapytał jeden z nich
- Ja jestem narzeczona, a to jego przyjaciel- odparłam szlochając. Ratownicy pozwolili nam jechać w karetce. Po kilku minutach byliśmy w szpitalu. Bartka od razu zabrali na szycie ran. Wraz z Nowakowskim czekałam pod salą zabiegowa. Wydaje mi się że czas stanął w miejscu.
Po kilku bardzo długich minutach z sali wyszedł lekarz.
- Doktorze co z nim?- zapytałam od razu
- Zaszyliśmy wszystkie rany, dalej jest nieprzytomny. Dopóki pacjent nie wytrzeźwieje nic więcej nie mogę zrobić- odparł
- A Kiedy Bartek będzie mógł wznowić treningi?- zapytał Piotrek
- Myślę, że za 2, 3 tygodnie- rzekł lekarz
- A będę mogła go zobaczyć?- zapytałam ze łzami w oczach
- Tak. Pielęgniarki zabiorą go zaraz na osobną salę. Przepraszam, ale muszę już iść- oznajmił doktor. Po chwili z sali wyszły pielęgniarki. Na łóżku leżał nieprzytomny Bartosz.
-Bartek idioto. Co ty chciałeś zrobić? Nawet nie wiesz jak się z Piotrkiem o ciebie baliśmy. Nigdy więcej nie rób tego. Słyszysz? Nigdy więcej nie próbuj się zabijać.- mówiłam do siatkarza przez płacz. Zdawałam sobie sprawę z tego, że on jest nieprzytomny, ale liczyłam na to, że mnie słyszy.
- Angela pojedź do jego mieszkania. Trzeba tam trochę ogarnąć, a przy okazji odpoczniesz.- rzekł Piotr
- Wolę być przy nim
- Ja tu zostanę. Jak coś się będzie dziać od razu do ciebie zadzwonię- rzekł Nowakowski i podał mi klucze.
- Obiecujesz?- zapytałam patrząc prosto w niebieskie tęczówki środkowego
- Obiecuję- gdy odpowiedział wzięłam od niego klucze. Podeszłam jeszcze do Bartka i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Pożegnałam przyjaciela i wyszłam z sali. Zadzwoniłam do chłopaka, który wiózł nas z lotniska. Oznajmił mi, że jest nie daleko szpitala więc przyjedzie po mnie.
W mieszkaniu Bartka byłam po 30 minutach. Od razu otworzyłam w salonie okno. Zapach alkoholu był na tyle intensywny, że nie było czym oddychać. Zabrałam się zbieraniem butelek. Trochę ich było.....
Porządkowanie mieszkania chłopaka zajęło mi ponad godzinę. Zmęczona udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic.
Jako, że nie chciało mi się ścielić łóżka poszłam do sypialni Kurka. Na ścianach było pełno naszych bądź moich zdjęć. Na szafce nocnej Bartek postawił sobie zdjęcie z Wielkanocny w jego rodzinnym domu. Nie powiem, słodkiej to. Skoro ma moje zdjęcia w sypialni mimo rozstania to znaczy, że dalej mnie kocha. W tej właśnie chwili podjęłam decyzję, że przeprowadzę się do Moskwy....

<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>

Następnego dnia już przed 8 opuszczałam mieszkanie przyjmującego. Przed blokiem czekał na mnie znajomy taksówkarz. Zawiózł mnie do szpitala. Podziękowałam mu i zapłaciłam, a następnie poszłam do szpitala. Swoje kroki skierowałam do sali ukochanego. W owym pomieszczeniu zastałam dwóch śpiących siatkarzy.... Jeden na jednym łóżku, drugi na drugim....
Usiadłam na stołku obok łóżka Bartosza. Swoją dłonią delikatnie pogłaskałam policzek Bartka. Chłopak uśmiechnął się. Ucieszył mnie ten jego gest.
- Bartek, obudź się. Muszę z tobą porozmawiać- mówiłam do przyjmującego. Jak na zawołanie jedno oko Bartka zaczęło się otwierać.- Bartek słyszysz mnie?- zapytałam
- Yhm- mruknął. Wstałam z krzesełka w celu pójścia po lekarza, ale złapał mnie za dłoń
- Zostań. Chciałaś ze mną porozmawiać- odparł
- Najpierw pójdę po lekarza- odpowiedziałam. Opuściłam sale i poszłam po lekarza.
Doktor zbadał Bartka i powiedział, że musi odpoczywać.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- zapytał Kurek
- O tobie, o mnie, o nas- oznajmiłam
- Dobry pomysł. Też chciałbym ci coś powiedzieć- Bartek spojrzał prosto w moje oczy
- Mogę pierwsza?- zapytałam na co przytaknął- Bartek gdy dostałam od ciebie sms-a pomyślałam, że się ze mną żegnasz. Że chcesz sobie coś zrobić. Od razu postanowiłam przelecieć tu. Były problemy z samolotem. Czekając na niego zdałam sobie sprawę, że kocham cię najbardziej na świecie. Doszłam do wniosku, że zachowałam się jak egoistka. Ja zrozumiałam, że to nie ważne gdzie będziemy, a ważne jest to, że będziemy razem. - powiedziałam, a z moich oczu popłyneły łzy
- Angela ja też cię kocham, ale to ja zachowałem się jak egoista. Nie zapytałem cię czy pojechałabyś że mną do Rosji. Potraktowałem cię jak jakąś rzecz. Zdałem sobie sprawę i teraz wiem, że nie zasługuje na ciebie. Zasługujesz na kogoś lepszego. Kogoś kto będzie liczył się z twoim zdaniem.- oznajmił
- To znaczy, że nie dasz nam drugiej szansy?- zapytałam płacząc
- Dla twojego dobra. Chciałbym żebyśmy byli przyjaciółmi- oznajmił
- Jeśli chcesz mojego dobra to daj nam szansę. Jestem w stanie przyjechać do ciebie, tu do Moskwy- odpowiedziałam
- Przepraszam cię, ale nie. Nie możemy być już razem. Skoro raz tak cię Potraktowałem to może się to powtórzyć. Nie chcę abyś była nie szczęśliwa. Chciałaś jechać do Włoch i ja muszę to uszanować- odparł spoglądając na mnie
- Skoro tak chcesz- oznajmiłam z bólem w głosie
- Uwierz mi to dla twojego dobra. Przyjaciele?- zapytał wyciągając dłoń w moją stronę
- Przyjaciele- odpowiedziałam niechętnie. W tym momencie obudził się Piotrek.
- Cześć wam. A wy czemu macie miny jakby ktoś umarł?- zapytał Nowakowski
- Bo umarła nasza miłość- odpowiedziałam i wybiegłam z sali.

***Piotrek***

Nie do końca rozumiałem słowa Angeli
- Bartek o co jej chodziło?- zapytałem
- Powiedziałem jej, że nie możemy być razem. Że boję się, że znów będzie przeze mnie cierpieć.- oznajmił
- Ty to głupi jesteś. Dziewczyna przyleciała do ciebie z Włoch. A ty pozwoliłeś jej odejść.- rzekłem
- Daj mi spokój. Chcę być sam- odparł. Zgodnie z jego wola opuściłem jego salę. Poszedłem poszukać Angeli.
Znalazłem ją dopiero przed szpitalem. Siedziała na jednej z ławek. Płakała i nie kryła się z tym.
- Mała, nie płacz. Faceci nie są tego warci. Nawet Bartek. Musisz poszukać plusów tej sytuacji- oznajmiłem przytulając przyjaciółkę.
- Niby jakie plusy widzisz?- zapytała
- Chyba lepiej że coś takiego zdarzyło się przed zaręczynami, ślubem a nie po- oznajmiłem. Dziewczyna otarła łzy z policzków i spojrzała na mnie.
- Wiesz, że masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że go kocham i tego, że będę cierpieć jak będę go widzieć- oznajmiła po czym wtuliła się we mnie.
- To na pewno. Ale musisz, żyć dalej. Widocznie bycie razem nie było wam pisane. Jeszcze znajdziesz swojego księcia z bajki
- Wolę siatkarza z boiska- zaśmiała się blondynka
- Może być siatkarz. A teraz chodź- oznajmiłem i wstałem z ławki. Dziewczyna uczyniła to samo.- Jadłaś dziś śniadanie?- zapytałem
- Nie
- W takim razie idziemy coś zjeść- odparłem i poszliśmy do pobliskiej restauracji.
Jedząc posiłek starałem się rośmieszyć środkową. Raz z lepszym, a raz z gorszym skutkiem. Po śniadaniu dziewczyna powiedziała, że chce iść do Bartka. Zdziwiłem się, ale poszliśmy.

***Angela***

Poprosiłam Piotrka, żebyśmy poszli do Bartka. Nie potrafię go zostawić. Może cierpię, ale życie toczy się dalej.
Poszliśmy do Bartka. W jego sali była jakaś panna. Całkiem ładna.
- Bartek potrzebujesz czegoś?- zapytałam wchodząc do sali.
- Nie musisz się o niego martwić. Teraz ja się nim zajmę.- oznajmiła wytapetowana brunetka.
- Nie ciebie pytałam- oznajmiłam
- Uważaj sobie blondi. Bartek to mój chłopak- odparła a w moich oczach pojawiły się łzy.
- To dlatego nie chciałeś dać nam drugiej szansy. Długo jesteście razem?- z trudem wypowiedziałam jakieś słowa.
- Angela to nie tak- odparł Bartek- Natalia możesz nas zostawić?- zapytał dziewczynę. Ta niechętnie opuściła salę
- A jak?- zapytałam zdenerwowana
- Natalie poznałem po tym jak ze mną zerwałaś. Spodobała mi się i tak jakoś wyszło- odparł Kurek
- Zerwałam przez ciebie. Widać jednak mnie nie kochałeś tak mocno jak mówiłeś.- odparłam
- Kochałem i dalej cię kocham. Ale nie chcę cię kolejny raz zranić. Zostańmy przyjaciółmi tak jak to wcześniej ustaliliśmy i bądźmy szczęśliwi. Ale osobno- oznajmił.
- Na razie- oznajmiłam i wyszłam z sali.
- Nie wiem jak ty Piotrek, ale ja jadę do Polski- odparłam w stronę środkowego
- Ja też. Nic tu po nas- odpowiedział. Zgodnie opuściliśmy szpital. Zadzwoniliśmy po taksówkę i pojechaliśmy po rzeczy.
Jadąc na lotnisko zajechaliśmy jeszcze do szpitala. Piotrek poszedł zanieść Bartkowi klucze. Ja poczekałam w samochodzie.
Samolot do Polski mieliśmy dopiero za 3 godziny. Na lotnisko w Warszawie miała po nas przyjechać siostra Piotrka.

***Bartek***

- Dziękuję ci, za to. Jak tylko wyjdę ze szpitala to ci zapłacę- rzekłem do dziewczyny
- Nie ma sprawy. Sorki, że cię zapytam, ale dlaczego z nią zerwałeś. Jest bardzo ładna i widać, że cię kocha
 - Zraniłem ją. Potraktowałem jak rzecz. Nie zasługuje na nią- odparłem. Dziewczyna opuściła moją salę. Zostałem sam.


________________________________

Tadam...... troche mnie tu nie było. Trochę to mało powiedziane.
Nawaliłam. Mam mało czasu, szkoła, treningi, korepetycje, telenowela pochłaniają cały mój czas.
W końcu trochę go znalazłam i napisałam kolejny rozdział.
Zachęcam was do zostawiania opinii.
Korzystając z okazji jaki to dziś dzień to składam wam serdeczne życzenia.
pozdrawiam i do nastepnego.
Ps. w sobote postaram sie skomentowac nowosci na waszych blogach.

8 komentarzy:

  1. Ożesz ten Bartek...Rozdział superowy.Tobie też serdeczne życzenia i buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze, to nie za bardzo wiem co napisać. Ostatnio czytam wszystkie rozdziały ale nie mam pomysłów na komentarze. A jak ma napisać po prostu "czekam" to wolę nie pisać nic. Chcę żebyś wiedziała, że cały czas tu jestem, tak jak na drugim blogu.
    Uważam, że oboje zachowują się bardzo impulsywnie. Angela w tamtym rozdziale, gdy go zostawiła, a Bartek tu, bo niby ją kocha, a przecież sam odrzuca. Coś czuje, ze się tu dużo jeszcze wydarzy...

    OdpowiedzUsuń
  3. No przyznam się szczerze, że tego się po Bartku zupełnieeee niespodziewałam. O co mu chodzi?! Najpierw cierpi bo Angeli nie ma, a kiedy ona leci do niego przez pół świata, on proponuje jej przyjaźń i ma już kogoś innego? Współczuje Angeli... Mam nadzieję, że Bartek się opamięta..

    Zapraszam do siebie dzisiaj pojawił się nowy rozdział. Sporo się dzieje. Małżonków czeka pierwszy kryzys. Czy uda się go przetrwać? :)

    http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/2016/03/12/43-narozrabialem/

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie. :) Dziś pojawił się nowy rozdział :)

      http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/2016/03/19/45-gdziekolwiek-bedziemy-bedziemy-szczesliwi/ :)

      Usuń
  4. Widać, że nie potrafią bez siebie żyć, wciąż łączy Ich silne uczucie. Niech Oni się przed Nim nie bronią. Czegoś takiego się po Bartku nie spodziewałem, zachował się jak grup.
    Mam przeczucie, że finalnie Angela będzie szczęśliwa z Piotrkiem :)
    Co do Bartka, to On wszystko niszczy...jakoś nie rozumiem Jego postępowania. Po co utrudnia życie sobie i Angeli, niech szczerze porozmawiają...ale nie, lepiej ustalić, że uczucie odejdzie w niepamiętnych jak zostaną przyjaciółmi. Chyba najgorsze i najgłupsze rozwiązanie....
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na 40 rozdział!
    http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2016/03/rozdzia-40.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie się to czyta ;) Będę zaglądać częściej. Tymczasem zapraszam do siebie - nie piszę opowiadań, tylko ogólnie o siatkówce :D
    https://lifeistooshorttohatevolleyball.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając swoją opinię motywujesz mnie do pisania:)